Kostka
Szpitalne
progi nigdy nie kojarzył mi się dobrze, ale co innego być ofiarą jakiegoś
wypadku, co innego zostać matką w tym miejscu, a jeszcze co innego odwiedzać
kogoś bliskiego. Czymś innym jest jeszcze odwiedzanie kogoś innego, kto właśnie
został mamą.
Opuściłam
szpital w dobrym humorze. Monika i mała Marysia czuły się świetnie. Córeczka
Michała była śliczna, na tyle na ile może być śliczna inne dziewczynka, która
nie jest jedną z moich córek. Michał nie odstępował ich na krok. Zupełnie jak
jakiś czas temu mój mąż.
Słońce
świeciło, na dworze było ciepło. Był w końcu początek maja. Ostatnie dni, które
Simon spędzał z nami przed wyjazdem na zgrupowanie reprezentacji Niemiec. Nie
bardzo wyobrażałam sobie jak sama(może nie całkiem sama, ale jednak sama)
poradzę sobie z moimi córkami. Zdecydowanie w kwestii charakteru wdały
się w ojca mimo, ze miały dopiero dziesięć miesięcy.
Czemu
zaskoczyło mnie to, że przed szpitalem czekał na mnie Simon i wielki wózek, w
którym słodko uśmiechały się dziewczynki? Mogłam się przecież spodziewać, że
nie wysiedzi z nimi dwóch godzin.
-Zwariowałeś.
– jęknęłam, podchodząc bliżej. Włożyłam smoczek Kate, która przed chwilą go
wypluła. Isabel natomiast zajęta była ślinieniem swoich piąstek. –Miałeś z nimi
nie wychodzić! Jakbyś zapomniał to ząbkują!
-Przecież są
grzeczne. – wzruszył ramionami. –Nie moja wina, że się stęskniliśmy za tobą… -
objął mnie i ucałował w policzek. –Za chwilę rozstaniemy się na jakiś czas…
-Lepiej się
przyznaj i powiedz, ze masz trudności, żeby się nimi zająć przez kilkadziesiąt
minut. – prychnęłam, łapiąc go pod rękę.
-Może i mam. –
wzruszył ramionami i zaczął pchać wózek.
Na jego
szczęście zasnęły po drodze, więc nie wariowały. Uwierzcie mi, ze ząbkowanie
dwójki dzieci naraz to nie jest nic fajnego. Niestety obie obudziły się, gdy
tylko przekroczyliśmy próg mieszkania. Simon zaniósł je do pokoju a ja
przygotowałam im deserek. Po kilku chwilach(na szczęście cichych) zjawiłam się
w pokoju i zostawiłam swojego Niemca z zadaniem nakarmienia córek. Musiałam
powiesić pranie. Kiedy wróciłam z balkonu do pokoju, w którym urzędował Simon,
pokręciłam głową z dezaprobatą. On, Kate i Isabel całe upaprane były swoim
posiłkiem. Ciekawe ile z tego trafiło do ich brzuszków?
-Simon… -
jęknęłam, biorąc Kate na ręce. –Znowu musze je przeprać. – Kate zaśmiała się,
po czym ubrudzoną rękę wytarła w moją bluzkę. –I siebie też.
-Zawsze możesz
zrobić to tutaj. – uśmiechnął się cwaniacko.
-Zapomnij. –
mruknęłam. –Pogadamy jak dzieci pójdą spać.
-Prawie nie
sypiają. – zauważył. –A ja niedługo wyjeżdżam…
-Skończ. –
poprosiłam, podchodząc do szafy.
-A niedawno
były takie małe. – powiedział Simon w zamyśleniu. Uśmiechnęłam się pod nosem na
wspomnienie sali operacyjnej, w której na świat przyszły dziewczynki. Simon
okazał się odważny i nawet nie zemdlał. Dzielnie trzymał mnie za rękę podczas
kiedy cieli moje ciało. Kiedy rozległ się pierwszy płacz każdej z nich
wzruszyliśmy się do bólu…
-Niedawno ty
my ślub braliśmy. – mruknęłam. –A mi się wydaje jakby to było tysiąc lat temu.
-Nawet jeśli
tysiąc lat temu to i tak samo cię kochamy, prawda? – powiedział do trzymanej
przez siebie Isabel. Niestety nie wiedziała jak zareagować, więc patrzyła na
nas wielkimi, brązowymi oczami. Czasem zastanawiałam się czy Pola nie brała
jakiegoś udziału w momencie „tworzenia” pociech, gdyż były bardziej podobne do
niej niż do mnie.
Biała suknia,
która była niewygodna, ale takie dzień przeżywało się raz w życiu. Pozwoliłam
zapiąć ją Poli i przejrzałam się w lustrze. Odgarnęłam niesforny kosmyk włosów
z czoła.
-Wyglądasz
ślicznie. – skomentowała moja druhna.
-A jeśli
dostaną kolkę? – zagryzłam dolną wargę. –Często je miewają…
-Mają
najlepszą opiekę. – Polcia uśmiechnęła się pocieszycielsko. –Nie widzę lepszej
niańki dla nich niż Krzysiek i jego żona.
-Powinniśmy
byli to odłożyć…
-Znowu
będziesz uciekać? – założyła ręce na piersi, patrząc na mnie groźnie. –O nie
moja panno, tak się bawić nie będziemy! Wyluzuj, dziś jest wasz dzień.
-Ale zadzwoń
do nich jeszcze.
-Dobrze. –
pociągnęła mnie za rękę. – Spóźnimy się.
-Pola, po mnie
przewrócisz! – warknęłam podenerwowana, kiedy o mało straciłam równowagę.
-Wyglądasz
ślicznie. – odgarnęła mi kosmyk z ucho. –I uspokój się. Wdech wydech.
Zastosowałam
się do jej rady. Chwilę później do pomieszczenia wkroczył Simon w swoim stroju.
Garnitur bardzo mu pasował.
-Wyglądasz
ślicznie. – skomentował. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
-Wiesz co
Simon? - odezwała się Pola, tłumiąc śmiech. –Porozbierasz ją później i to
nie tylko wzrokiem. Teraz już chodźcie.
-Kocham was.
-A ja
was.
Pola
Szkoła, szkoła
i po szkole. Liceum skończyło się szybciej niż myślałam, w zeszłym tygodniu
wraz z Kubą odfajkowaliśmy ostatnie matury. Mimo wszystko żal było opuszczać tą
szkołę. To był jakiś etap w naszym życiu. Tu się poznaliśmy. Tego się nie
zapomina. A jako że chcieliśmy godnie pożegnać miniony rok szkolny,
zorganizowaliśmy imprezę. Na tą specjalną okazję Kostka i Simon postanowili
wybyć gdzieś z Izą i Kaśką (co jak co, ale ja wolałam używać polskich imion),
za co byliśmy im niezmiernie wdzięczni, bo to była długa impreza. Dochodziła
czwarta rano, gdy zamknęłam drzwi za ostatnimi znajomymi i opadłam ciężko na
kanapę, przecierając oczy. Wszędzie dookoła widziałam butelki po piwie, wódce
czy innych alkoholach.
Popiwczak
usiadł obok mnie.
- Wygrałam
zakład – powiedziałam. Prychnął. Poprzedniego dnia uznał, że się upiję, ja
natomiast wypiłam tylko lampkę wina (i to w jego towarzystwie), a w dodatku
było to jeszcze przed północą. Byłam trzeźwa. Ktoś musiał pilnować tej
dzieciarni.
- Gratuluję.
Chodź po nagrodę – powiedział i pociągnął mnie na swoje kolana. Zaśmiałam się,
oplatając rękami jego szyję. Musiałam przyznać, że całował coraz lepiej.
Wyrobił się przez ponad półtora roku.
Westchnęłam.
Odsunął swoją twarz od mojej i spojrzał na mnie.
- Co?
- Jesteś
trzeźwy?
Dostrzegłam
nagły błysk w jego oczach i domyśliłam się, co mu przyszło do głowy.
Potrząsnęłam głową.
- Nie o to mi
chodzi! – powiedziałam. – Musimy porozmawiać.
Odchylił głowę
do tyłu i zastanawiał się przez chwilę.
- Pierwszy raz
jest szansa na to, że nie wpadną tu zaraz Kostka i Simon, a ty chcesz
rozmawiać?
- To ważne.
Wydawało się,
że zrozumiał, bo pokiwał głową i pozwolił mi się zsunąć na kanapę.
- Słucham.
Spojrzałam na
niego, żeby nie umknął mi żaden szczegół jego reakcji.
- Mam
propozycję z Sopotu.
Wytrzeszczył
oczy i otworzył buzię. Uniosłam palec i mu ją zamknęłam, bo wyglądał dość
komicznie.
- Z tego
Sopotu?
- A znasz
jakiś inny?
Wzruszył
ramionami. Wzięłam głęboki wdech.
- Pola, to… To
wspaniale! – wykrzyknął, a potem opanował się, jakby coś mu zaświtało w głowie.
- A co z Rzeszowem?
Spuściłam
wzrok, udając nagłe zainteresowanie paznokciami. Słyszałam, jak przełyka ślinę.
Trzy dni temu wszystko było jasne. On miał grać dla Resovii, ja dla
pierwszoligowego DevelopResu. Już nawet się zastanawialiśmy, jak to będzie
mieszkać razem. Zamierzaliśmy również studiować tam zaocznie. A potem
zaproponowano mi pozycję drugiej rozgrywającej na drugim końcu Polski.
- Zamierzasz
się zgodzić?
- Tak –
odparłam. Na chwilę zapadła cisza, a moje słowo wisiało w powietrzu. W końcu
uniósł mój podbródek, bym spojrzała mu w oczy.
- To nic –
powiedział spokojnie. Mimo wszystko wyczułam w jego głosie drżenie. – Damy
radę.
Znów
potrząsnęłam głową. Zaczęło się najgorsze.
- Ja nie
wierzę w związki na odległość – wydusiłam, unikając jego ślicznych oczu, w
które wpatrywałam się niemal codziennie od pierwszej klasy ogólniaka. Czekałam
na wybuch, ale on nie następował.
- Nie zerwiesz
ze mną – powiedział sucho. Zacisnęłam usta w cienką kreskę. Kuba puścił mój
podbródek i wbił wzrok w ścianę naprzeciwko nas. Wpatrywałam się przez chwilę w
jego profil, w już trochę przydługie włosy, delikatny zarost i miękkie usta, z
których zniknął uśmiech. W końcu postanowiłam odejść. Szepnęłam ciche
„przepraszam” i ruszyłam do swojego pokoju.
Czułam, że to
jeden z najgorszych dni w moim życiu. Powiedzenie mu, że chcę się rozwijać w jednym z najlepszych orlenligowych klubów
było jeszcze pestką. To, co zrobiłam potem wywołało cholerną pustkę w moim
sercu.
Prawie otarłam
się o sen, kiedy z tego stanu wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi i ciche
głosy mojej siostry i szwagra. Kostka nie mogła się powstrzymać i zajrzała do
mojej sypialni. Przez chwilę panowała cisza, a potem usłyszałam, jak mówi do
Simona:
- Bałaganu się
spodziewałam, ale że śpią osobno, to nie. Znów ich nie przyłapaliśmy.
Niemiec
mruknął coś w swoim języku.
- Jeszcze
kiedyś nam się uda – powiedział. – Chodźmy spać.
Wcisnęłam
głowę w poduszkę i zaczęłam płakać.
A więc po szesnastu miesiącach nasza przygoda dobiega końca. Było wspaniale. Dziękujemy za wszystkie miłe słowa, za ponad 110 tysięcy wyświetleń i blisko 1000 komentarzy. To było takie nasze dziecko, które już dorosło, zawsze będzie dla nas ważne. Przyszedł czas się pożegnać, ale... jeśli będziecie grzeczni, może za jakiś czas pojawi się tu dla was nagroda. Mamy nadzieję, że nas nie zawiedziecie i będziemy mogły was nagrodzić. Kończymy pewien etap, ale przed nami kolejne. A więc: Do widzenia! Goodbye! Tschüs! Adiós! Hejdå!
Z poważaniem
Iśka & Blue
Do widzenia. Do zobaczenia i tego. Ja się w sumie nie dziwię Polci że chciałaby wyjechać do Sopotu. A Developres będzie ORLENLigowym klubem od nowego sezonu
OdpowiedzUsuńJa...dziękuję. I przepraszam, że w tej chwili nie wykrztuszę nic więcej.
OdpowiedzUsuńVE.
Kurcze, jakoś ciężko uwierzyć, że to już koniec. Trafiłam na waszego bloga kiedy były na nim opublikowane 3 rozdziały i od tej pory czytałam regularnie. Dziwnie będzie teraz nie miec na co czekac do niedzieli :) Dzięki za naprawdę fajne opowiadanie, pełne poczucia humoru i różnych emocji. Mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś gdzieś na jakimś blogu spotkam was razem :) Ola
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ale ja się nie zgadzam!
OdpowiedzUsuńNo nie, wiedziałam że ta chwila nastąpi ale nie że aż tak szybko. Mimo wszystko wspaniałe zakończenie, ładnie podsumowało wasze całe opowiadanie. Będzie mi brakowało tego oczekiwania do niedzieli żeby przeczytać coś nowego i liczę, że dalej będziecie coś tworzyć (:
OdpowiedzUsuńDziękuję :**
;c Jejku szkoda mi Kuby ;c To opowiadanie jest cudowne! Mam nadzieje na jakiś bonus :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze napiszecie cos o Kubie i Poli ! to nie może się tak skończyć! ;/ ale ogólnie jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam!;D brawo!
OdpowiedzUsuńja mam tylko nadzieję, że Simon i Kostka dadzą radę z Izą i Kaśką xDDD
OdpowiedzUsuńA co do Poli i Kuby to to się po prostu NIE MOŻE tak skończyć
Strasznie mi szkoda związku Poli i Kuby;/ Ale przynajmniej Kostce i Simonowi się układa
OdpowiedzUsuń;)
Pozdrawiam;>
To było jedno z moich ulubionych opowiadań. Losy Kostki i Simona oraz Poli i Kuby tak mnie wciągnęły, że ponad 40 rozdziałów przeczytałam w jeden dzień i od Sylwestra co niedziela sprawdzam czy jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że sie jeszcze coś pojawi. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za to opowiadanie.♥
Pozdrawiam :)
Strasznie mi przykro ze to juz koniec ;(( to moj ulubiony blog! Uwielbiam was :D no nie wierze ze to koniec ;( bylam przyzwyczajona do sprawdzania czy ukazal sie nowy rozdzial, ten blog zawsze zostanie mi w pamieci :))
OdpowiedzUsuńszkoda, że to już koniec
OdpowiedzUsuńbędzie mi brakowało tej historii :(
dziekuję ♥
szkoda, że już koniec, ale zakończyłyście w idealnym momencie, bo przeciąganie tej historii w nieskończoność mogłoby się się zrobić niesmaczne.
OdpowiedzUsuńczekam na nowy projekt <3
xoxo.
Aż nie chce się wierzyć, że to już koniec... Czytanie Waszego opowiadania było dla mnie wielką radością i szczęściem. Dzięki Wam mogłam oderwać się od szarej rzeczywistości :) Mam nadzieję, że będzie mi jeszcze dane przeczytać coś Waszego autorstwa :)
OdpowiedzUsuńKasia, wierna czytelniczka, która nie komentowała za często i za to z góry przeprasza :)
Nie, nie chce takiej wiadomości z poniedziałku :c
OdpowiedzUsuńLiczę na to że stworzycie jeszcze razem podobny projekt i podzielicie się linkiem :3
Pozdrawiam i kocham <33
Nie zawsze komentowalam, za co bardzo przepraszam, ale zawsze czytalam.
OdpowiedzUsuńBardzo zzylam sie z Kostka, Pola, Kuba, Simonem... Jak to fajnie ze wszystko skonczylo sie dobrze na linii Simon-Kostka. Tworzyli taka piekna pare, teraz sa malzenstwem, maja dwie coreczki ^^
I szkoda Poli i Kuby... :c No, ale coz...
Dziekuje za to opowiadanie c; bardzo milo sie je czytalo. :)
Pozdrawiam, Karola.
Szkoda Poli i Kuby :c
OdpowiedzUsuńFajnie, że Simon i Kostka wzięli ślub i mają dwie córeczki ;D
Przywiązałam się, no xd Szkoda, że to już koniec ;)
Dziękuję za to opowiadania ;*
Pozdrawiam! <3
Nie wiem jak to teraz będzie bez tych moich wariatek tutaj. Bardzo, ale to bardzo jej polubiłam chociaż z początku wydawało mi sie ze długo tu nie zabawię. Szkoda mi Poli, ale myślę ze dali by radę z Kubą, nie są parą z krótkim stażem a związki na odległość naprawdę mogą przetrwać u mnie co druga koleżanka w tym ja sama jesteśmy właśnie takiej relacji. to że Pola chce sie rozwijać to przecież dobrze i nie można tego hamować.
OdpowiedzUsuńHaha widzę że Kostka i Simon nadal w formie ze swoim ciętym językiem i dogryzaniem sobie, fajnie że po pojawieniu się dziewczynek i ślubie nic się tu nie zmieniło. Jedno dziecko to już nie mały kłopot i multum obowiązków a dwójka to już w ogóle, ale państwo Tischer wywiązują się z niego wzorowo nawet jeżeli Szymek czasami kaleczy swoje obowiązki :)
Dziękuję Wam za te miesiące i za to, że w każdą niedzielę było mi dane wpisywać w wyszukiwarkę adres tego bloga i raczyć się dobrą historią. Świetne opowiadanie i gratuluję Wam pomysłu i cierpliwości, w końcu trwało to 16 miesięcy! :)
OdpowiedzUsuńWasza niekomentująca fanka, bebela :)