Czasem człowiek nie myśli racjonalnie. Zwłaszcza jeśli w drzwiach najprawdopodobniej miłości swojego życia stoi półnaga kobieta, zwłaszcza jeśli sama się do tego przyczyniłaś, bo po prostu bałaś się wspólnego życia. Dlatego, że nie myślałam racjonalnie, przemierzałam Jastrzębie-Zdrój zapłakana. Michał mieszkał przecież kilka kilometrów dalej, ale jakoś nie przeszkadzało mi to, żeby znaleźć się tam bez pomocy swojego samochodu. To nic, że mróz szczypał mnie w uszy i zapobiegał złom. Zapewne rozchoruję się przez to i będę wyrzucać to sobie do końca życia, bo przecież nie jestem sama.
Pociągając nosem, nacisnęłam dzwonek michałowego mieszkania. Otworzył mi po krótkiej chwili, tylko w krótkich spodenkach. Wytrzeszczył oczy na mój widok, po czym wciągnął do mieszkania i mocno do siebie przytulił.
-Boże, Kostka… - powiedział, kiedy pociągnęłam głośno nosem. Ujął moją twarz w dłonie, żeby sprawdzić jak bardzo jest zimna. –Coś ty robiła?
-Michał, co… - spojrzałam na Monikę, która stanęła w wejściu do ich pokoju i patrzyła na moją osobę. Monika była w szlafroku. Im najwyraźniej też przeszkodziłam.
-Przepra..szam.. – wyrzuciłam z siebie i obróciłam się na pięcie aby wyjść. Michał mi jednak na to nie pozwolił.
-Monia, zrób jej herbatę. – powiedział mój przyjaciel i pomógł ściągnąć mi kurtkę. Zaprowadził mnie do drugiego pokoju, gdzie usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w panele podłogowe. Michał wyszedł na chwilę po czym wrócił z kocem w rękach i koszulką na sobie. Okrył mnie owym kocem i usiadł obok mnie.
-Kostka, co ty do cholery jasnej wyprawiasz? – zapytał spokojnie.
-Nie wiem.
-Wiesz, że to może się źle skończyć? – zapytał. Nie odpowiedziałam mu. Nie dał mi na to szansy. –Oczywiście, ze nie wiesz!- uniósł się. –Znowu myślisz tylko o sobie a nie o dziecku!
-Masz rację. – po moich policzkach spływały łzy. – Nie nadaję się do niczego, nie nadaję się na matkę. Nawet nie umiem mu powiedzieć, że zostanie ojcem.
Monika przyniosła herbatę, którą postawiła na ławie.
-Jesteś w ciąży? – zapytała zdziwiona. Michał uciszył ją gestem a ja zebrałam się, żeby odpowiedzieć.
-Tak.
-Gratuluję. – uśmiechnęła się do mnie szczerze po czym zgromiona wzrokiem Michała opuściła pokój.
-Co się z tobą działo? – wypytywał mnie przyjaciel.
Odetchnęłam głęboko, próbując się uspokoić. Upiłam łyk przyniesionej przez Monikę herbaty z sokiem malinowym. Czułam jak gorąca ciesz spływa do żołądka.
-Chciałam mu powiedzieć… - zamilkłam na chwilę. –Nie chce ingerować w jego poukładane życie.
-Co ty pieprzysz? – spojrzał na mnie jak na debilkę. –Przecież wasze życie dalekie jest od ideału. Ułożone będzie jeśli się zejdziecie.
-Nie. – powiedziałam cicho. –On się pozbierał i układa sobie na nowo. Nie będziemy mu w tym przeszkadzać. Na tym między innymi polega miłość.
-O nie. – pokręcił przecząco głową. –Na pewno nie ty będziesz mi tłumaczyła co to jest miłość.
-Zaopiekujesz się Polą? – spojrzałam wprost w jego oczy.
-Co?
-Nie mogę jej stąd zabrać. Po prostu nie mogę. Nie zniszczę jej życia. Nie mogę jej tego zrobić, rozumiesz? Michał, proszę.
-Wiesz, że zawsze ci pomogę. – powiedział wolno. –Co ty chcesz zrobić?- zapytał choć myślę, ze dobrze wiedział, co mam na myśli.
-Wyjechać.
-Kostka, na jego miejscu chciałbym wiedzieć. – poprawił koc, który spadł z moich ramion. –Każdy by chciał.
-Wyjadę i tyle. – powiedziałam twardo. –Tam gdzie nikt mnie nie znajdzie. Poradzę sobie.
Pola
Wizyta w Legnicy była jednym z bardziej przygnębiających doświadczeń w ostatnich czasach. Zarówno Piwko wersja 1.0 jak i Piwko wersja 2.0 od razu po przekroczeniu progu ich domu stali się odrobinę… Przymuleni. Nie mogłam się dziwić, oj nie. Ja zaś czułam się okropnie nieswojo. Wprawdzie rodzice Kuby przyjęli mnie miło, jego mama już na wstępie powiedziała, że cieszy się, że jej syn znalazł sobie taką śliczną dziewczynę, a Kuba dodał, że podobam mu się nie tylko ze względu na wygląd, ale w znacznej mierze charakter, przez co się zarumieniłam (tradycyjnie), ale… Już na pierwszy rzut oka było widać, że nie wszystko jest w porządku między nimi. Było mi przykro, bo kochałam Kubę. I trzeba przyznać, że Filipa też.
Gdy tylko wróciłam do mieszkania, rzuciłam się na łóżko i poszłam spać. Kostki nie było. Miałam nadzieję, że przebywała z Simonem. Rano zastałam ją w kuchni. Miała podkrążone oczy i siedziała nad kubkiem z kawą, kojąc nerwy jej zapachem.
- Jak poszło? – zapytałam, siadając przy stole. Nie podniosła wzroku, więc kopnęłam ją pod stołem. Spojrzała na mnie, przygryzając wargę. Oho, nie lubiłam tego wyrazu twarzy. Jeśli się nie myliłam, zaraz miałam usłyszeć coś, co mi się mogło nie spodobać.
- Pola… - zaczęła, wzdychając. Przeczesała dłońmi rude kosmyki, przetarła oczy, wzięła łyk kawy i przygryzła policzki od środka. Czekałam cierpliwie na to, co mi powie. Jak zareagował Simon? Czyżby ją odrzucił? Nie, to niemożliwe. – Simon znalazł sobie nową dziewczynę.
Wytrzeszczyłam oczy, a szczęka opadła mi piętro niżej. Nie, to się nie mogło stać. Simon? Nie mogłam w to uwierzyć. Po tonie głosu Kostki wyczułam jednak, że to nie koniec szokujących wiadomości.
- Wyjeżdżam.
Nagle poczułam, jak cały mój świat się zawala. Gdybym stała, pewnie coś podcięłoby mi nogi i wgniotło w podłogę. Serce jakby na chwilę zwolniło, a w głowie raz po raz analizowałam to jedno słowo. Dopiero po długiej chwili dałam radę wydusić z siebie ciche „co takiego?”. Kostka milczała dalej, a ja zerwałam się z krzesła i zacisnęłam dłonie w pięści.
- Jak możesz?! Jesteś tchórzem! Dlaczego chcesz to zrobić sobie?! – krzyczałam. - I dlaczego… dlaczego mi? Czemu mi też chcesz zniszczyć życie? – dodałam po chwili, opierając się o lodówkę. Kostka potrząsnęła głową, jakby chciała zaprzeczyć.
- Tobie tego nie zrobię – powiedziała. Spojrzałam na nią, nie rozumiejąc nic. – Zostaniesz z Monią i Michałem.
Parsknęłam śmiechem. To było tak absurdalne, że tylko Kostka mogła to wymyślić. Spojrzałam na nią z odrazą, a po chwili opuściłam mieszkanie, trzaskając drzwiami.
Przez pół godziny chodziłam i zastanawiałam się, co mam ze sobą zrobić. W końcu zdecydowałam.
- Simon, idioto zasrany, otwórz – mruknęłam, naciskając dzwonek. Stanął w drzwiach po krótkiej chwili, tak jakby słyszał, co mówiłam.
- Co? – burknął, obrzucając mnie spojrzeniem.
- Zabieraj kluczyki. Jedziemy – oznajmiłam, czekając na jego reakcję. Chyba niedawno spał, bo musiał przetrzeć oczy, spojrzeć na zegarek, a dopiero potem przyswoić to, co usłyszał.
- O co ci biega? – zapytał.
Wywróciłam oczami, udając zniecierpliwienie.
- Kostka jest w szpitalu, musisz ją odwiedzić – rzuciłam. Obserwowałam jego twarz, na której najpierw wymalowało się przerażenie i zdumienie, a potem zgrywana obojętność.
- To przeszłość – powiedział, a ja parsknęłam nerwowym śmiechem.
- Posłuchaj – zaczęłam. - Jedna rozmowa was nie zbawi, a potem, jeśli będziesz chciał, to zapomnisz, choć w to wątpię. Proszę cię, Simon. Konstancja może tego nie przeżyć. Wtedy do końca życia będziesz wyrzucał sobie, że umarła, a ty się z nią nie pożegnałeś.
- Jest aż tak źle? – Pokiwałam głową, wpychając się do jego mieszkania, porywając klucze i rzucając mu kurtkę. – Pola, ja nie…
- Kochasz ją, do kurwy nędzy, więc zamknij się i jedź ze mną! – wrzasnęłam. Już nie protestował.
Po drodze powiedziałam mu, że musimy wstąpić do mieszkania, żeby zabrać potrzebne dokumenty Kostki. Zacisnęłam kciuki. Oby się udało. Oby Kostka dalej była w domu. Oby się nie pozabijali.
Kostka
Pola miała prawo się zdenerwować. To ja miałam się nią opiekować, a nie Michał. Tyle, że nie mogłam. To za trudne. Nie miałam ochoty na dalsze przebywanie w Jastrzębiu. Nadszedł czas na zmiany. Jednak nie musiała na mnie krzyczeć i wychodzić. Mogła spróbować mnie zrozumieć. Ciekawe jak ona by się zachowała. Mogła chociaż zostać ze mną i nie przyprawiać zmartwień. Nie musiała mi pomagać w pakowaniu swoich rzeczy.
Czułam się źle. Nie tylko i psychicznie, ale i fizycznie. Odczuwałam lekki ból w podbrzuszu. Wystukałam wiadomość do swojego przyjaciela: Mógłbyś przyjechać? Źle się czuję… I jeszcze Pola zniknęła. Martwię się. Chwilę później otrzymałam smsa, który mówił, że Michał pojawi się jak najszybciej da radę. Ucieszyłam się z tego powodu. Potrzebowałam kogoś kto pomoże mi się uspokoić.
-Nie róbcie mamie numerów. – mruknęłam, kiedy ból się nasilił. –Nie możecie.
Wzięłam kilka głębokich wdechów, które miały mi pomóc się uspokoić. Kilka chwil później usłyszałam dzwonek do drzwi. Z racji, ze były otwarte wykrzyknęłam:
-Otwarte!
Chwilę później zobaczyłam twarz przyjaciela. Zmarszczył brwi kiedy zobaczył mnie na łóżku zapewne z nieciekawą miną.
-Co jest?
-Pola nic nie rozumie… - westchnęłam cicho. Kubiak podszedł bliżej. Na jego twarzy malowało się przerażenie. O co mu chodziło? Podniosłam się do pozycji siedzące i chciałam go zapytać co mu jest, ale kiedy to zrobiłam zorientowałam się o co chodzi. Na moich jasnych spodniach malowała się niewielka plama krwi, którą musiał od razu zauważyć. Ból w podbrzuszu, krew. One umierały. Moje dzieci.
-Cholera. – zdołałam wydusić i skrzywiłam się z chwilowego bólu. Kubiak twarz miał bladą. Opuścił pokój, aby przynieść mi kurtkę. Ubrałam ją i wstałam. Zachwiałam się lekko, ale Michał mnie powstrzymał.
-Problem z powiedzeniem mu rozwiąże się sam. – mruknęłam pod nosem, starając się normować oddech.
-Nie mów tak. – warknął Kubiak. –Dadzą radę.
Wsadził mnie do swojego auta i zasiadł za kierownicą. Denerwowała go powolna jazda. Co chwile używał klaksonu. Nie przebierał w słowach. Nadal bolało, ale chociaż czerwona plama się nie powiększała. Zaczęłam się modlić. Wiem, że kiedyś pomyślałam o tym, że gdyby ich nie było byłoby lepiej. To był błąd. Nie mogłam ich stracić. Nie pozbierałabym się nigdy.
-Wszystko będzie dobrze. – pocieszył Kubiak jakby czytał mi w myślach.
Pola
Jeszcze kilka schodków, tylko kawałek, już! Zamknęłam drzwi za nami i westchnęłam z ulgą, czując, że wygrałam. Szymek popatrzył na mnie, nie bardzo kumając, o co chodzi.
- Teraz się macie pogodzić – zarządziłam. – KOSTKA!
- Pola, o co chodzi?
Zignorowałam go, ruszając do kuchni. Kostki tam nie było. Zaklęłam głośno.
- Pola, Kostka wcale nie…
- KOSTKA! Gdzie jesteś? – zajrzałam do jej pokoju. Walizka w jednej trzeciej wypchana ubraniami leżała na podłodze, ale siostry nie było. – No cholera jasna… - mruknęłam.
- Pola, mów prawdę. – Simon stanął przede mną z rękami splecionymi na klatce piersiowej. – Kostka nie jest w szpitalu, prawda?
Sprawdziłam w łazience i jeszcze w swoim pokoju. Nigdzie nie było widać ani śladu rudej. W przypływie wściekłości zrzuciłam książki z biurka na podłogę. Serio, teraz?! Musiała gdzieś wyjść?!
Simon chciał znów coś powiedzieć, ale wtedy rozległ się mój telefon. Okazało się, że wylądował na panelach razem z podręcznikami. Zerknęłam na wyświetlacz – dzwonił Kubiak. Odebrałam.
- No cześć – rzuciłam, całkowicie ignorując Simona i ruszając w stronę kuchni.
- Pola, Kostka jest w szpitalu. Coś niedobrego się dzieje z dziećmi…
Stanęłam jak wryta, nie wierząc w to, co usłyszałam. Telefon wypadł im z dłoni i znów wylądował na podłodze, po czym się chyba wyłączył. Patrzyłam przed siebie przerażonym wzrokiem. Nie, przecież ja tylko na chwilę chciałam oszukać Simona, żeby przyjechał, żeby się pogodzili… Ja nie chciałam, żeby to było naprawdę! Mój Boże, czy to moja wina? Jeśli coś się stanie jej i dzieciakom… Nie, Pola, skarciłam się. Nie wolno ci tak myśleć, wszystko będzie dobrze.
- Ej, młoda, wszystko w porządku?
Simon podszedł do mnie i posłał mi zmartwione spojrzenie. Złość mu musiała przejść. Próbowałam odezwać się, powiedzieć cokolwiek, ale wargi mi drżały i nie mogłam wydusić nawet słowa. Dlaczego? Co się dzieje Kostce? A może to Kubiak żartuje? Nie, nie robiłby tego w takiej sytuacji. Muszę jechać do tego szpitala. Muszę… Muszę coś…
Szczęśliwym trafem, kiedy ugięły się pode mną kolana, ten kochany, uparty, dziwny i śmieszny Niemiec, który miał być moim szwagrem, był obok.
Iśka: Mam nadzieję, że odpowiednio wynagrodziłyśmy wam czekanie ;3
EDIT: Dziś się raczej nie pojawi. Przepraszamy, ale nie zdążyłyśmy napisać. Zanim zaczniecie krzyczeć pomyślcie sobie, że odwlekamy koniec :P
EDIT: Dziś się raczej nie pojawi. Przepraszamy, ale nie zdążyłyśmy napisać. Zanim zaczniecie krzyczeć pomyślcie sobie, że odwlekamy koniec :P
O BOŻE, co ta Kostka, co ten Simon? :c
OdpowiedzUsuńojojojoj Kostka nie może strcić dzieci! wtedy kompletnie się załamie ;( może teraz jak Simon się dowie jeszcze w takich okolicznościach to wybaczy jej bo nie chce jej strcić, a tym bardziej dzieci, które zawsez chciał mnieć mimo, ze nie jest ich świadomy... Nie wytrzymam tego tygodnia!!! wstawcie coś w tygodniu, PROSZĘ!:D
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieję, że Simon się dowie o tych dzieciach. Tylko żeby nie było za późno;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
troche jestem zawiedziona, ale zobaczymy, może to chwilowe:)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem mojej poprzedniczki. Ciekawe czym jest zawiedziona, bo za niczym! *serce* wiadome było, że to wszystko nie będzie takie proste. Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńO matko, to nie tak miało wyglądać :c Teraz normalnie chce mi się płakać, niech wszystko się im poukłada, oni muszą mieć te dzieci i być razem.
OdpowiedzUsuńPola dobrze wszystko zaplanowała i sama takiej akcji się nie spodziewałam -,-
Nie wytrzymam tego tygodnia w oczekiwaniu na nowy rozdział
Cholera dawno mnie tak brzuch nie bolał jak coś czytałam! Ona nie może poronić, przecież już pokochała te dzieci, błagam was :(
OdpowiedzUsuńSzymek dalej ją kocha tylko się zgrywa, ale jak on się dowie to nie wiem co będzie :c
Ja mam tylko nadzieję że dzieciom się nic nie stanie.
OdpowiedzUsuńNie takiego rozdziału się spodziewałam, ale dobra, emocje muszą być :)
OdpowiedzUsuńOby tylko nic poważnego z tego nie wynikło i oby się pogodzili, a będę w pełni usatysfakcjonowana :D
Nie bądźcie głuche na prośby ludu !! Prosimy więcej Kuby i Poli :))
OdpowiedzUsuńKostka nie może ich stracić, przecież ona się totalnie załamie, a co gorsza może popełnić samobójstwo. Oby to nie było nic groźnego.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny.
Pozdrawiam. ; )
Nie, nie, nie. Nie zgadzam się na koniec w takim momencie, nie wytrzymam tydzień, dziewczyny, zgłaszam protest!
OdpowiedzUsuńPopieram protest! A tak na serio to strasznie boje się kolejnego rozdziału, a zarazem nie mogę się go już doczekać. Błagam, okażcie trochę litości i niech wszystko się ułoży :)
UsuńA ja myśle że zasługujemy na bonusowy rozdział w ramach opóźnienia :3
OdpowiedzUsuńNieeeeee... im sie nie może nic stać nie zgadzam sie :) Mam nadzieje ze wszystko okaże sie w porządku... Nie wytrzymam chyba tego tygodnia. Proszę wstawcie coś szybciej :D
OdpowiedzUsuń-Mania
To mnie za bardzo boli, nie wiem czy będę w stanie przeżyć to bez płaczu jeżeli Kostka straci bliźniaki. Łudzę się że ten szpital to dobry powód do tego by oni sie pogodzili. Szkoda mi też Poli to biedaczka będzie się pewnie teraz obwiniać o to że wykrakała. Do tego pewnie też bedzie na siebie zrzucać obecny stan siostry. Następny rozdział bedzie bolesny ale liczę na szczęśliwy koniec
OdpowiedzUsuńNiech tym dzieciom nic sie nie stanie! Kostka i Simon muszą być razem! Przynajmniej js sobie tego inaczej nie wyobrażam.A także zapraszam na mojego bloga http://najwazniejsza-jest-milosc-i-siatkowka.blogspot.com/ !
OdpowiedzUsuńo ja Cię. aż mam łzy w oczach! błagam, niech tylko dzieciakom się nic nie stanie! niech Szymek jej wybaczy! o błagam... ta laska to niech będzie jego siostra i będzie git! nie wierzę, ale Kostka to ma przerąbane...
OdpowiedzUsuńszkoda ze dzisiaj nie bedzie ;((( ale niech to nie bedzie koniec! to najlepszy blog jakiego czytam i codziennie odliczam za ile dni pojawi sie nowy rozdzial :) blagam niech ten blog jeszcze dluuugo trwa! :D jest zajebisty ;*
OdpowiedzUsuń