Pola
Nie potrafiłam określić, co Popiwczakowie mieli w sobie, ale było to coś zaiste skutecznego, bo nie pamiętam, kiedy Kostka była w kogoś zapatrzona na tyle, żeby rozlać mleko podczas wlewania go do talerza o średnicy blisko dwudziestu centymetrów. Mały Filip zażyczył sobie kuleczek czekoladowych, a że Kostka chciała być dobrą opiekunką, postanowiła spełnić zachciankę. W ostateczności się to jej udało.
- Dobrze się bawicie? – spytałam, wyjmując z szafki kubki na herbatę. Uznałam, że lepiej będzie, gdy ja się tym zajmę.
- Ciocia Kostka jest fajna – powiedział Filip, wiosłując łyżką w mleku. Uniosłam brwi i uśmiechnęłam się do siostry.
- I ty śmiesz twierdzić, że nie masz podejścia do dzieci?
Nie odpowiedziała, tylko zmierzyła mnie wymownie wzrokiem.
- Musi się uczyć – rzucił Kuba. Filip zastygł i przeniósł wzrok na Kostkę.
- Będziesz mieć dziecko? – spytał z zaciekawieniem. Ruda już miała odpowiedzieć „niestety” (tak, tak dobrze ją znam), ale zmrużyłam groźnie oczy, więc spuściła wzrok.
- Tak – mruknęła. Młody Młody wyszczerzył się wesoło.
- W takim razie twoja egzystencja zmieni się diametralnie – wypalił. Z trudem stłumiłam śmiech, patrząc na Kubę. Skąd sześciolatek zna takie słowa? Mój chłopak wymownie poruszył brwiami. Odwróciłam wzrok, ze zrezygnowaniem kręcąc głową.
- Możemy o tym nie rozmawiać? – jęknęła Konstancja, podpierając twarz na łokciach. Trochę ją rozumiałam. Była w ciąży i bała się reakcji Simona. Choć moim zdaniem nie było się czego bać.
Nagle coś mi przyszło do głowy. Przecież jutro Jastrzębie grało mecz, a póki co nie zanosiło się na to, żeby Kuba miał rychło odwieźć brata do Legnicy. Podzieliłam się tą myślą z resztą, a blondyn wzruszył ramionami, twierdząc, że to nie problem.
- Weźmiesz go na mecz – powiedział. Spojrzałam na Filipa, potem na Kostkę, a potem z powrotem na Popiwczaka Starszego.
- Ja? – upewniłam się. Filip wywrócił oczami, Kostka mrugnęła, Kuba wzniósł patrzałki ku górze.
- No a kto?
Tym razem to ja wzruszyłam ramionami, mrucząc, że myślałam, że może Kostka. W sumie póki co jej bardzo dobrze szło zajmowanie się młodym Młodym.
- Musisz się integrować ze szwagrem – rzuciła siostra. Zacisnęłam zęby i kopnęłam ją pod stołem. A że trafiłam nie w nogę, tylko w krzesło, a to zabolało porządnie, to już inna bajka.
- Zamknij się – syknęłam.
- Co za konfliktowe kobiety – westchnął Filip. Jego starszy brat przytaknął, wpatrując się we mnie przenikliwym wzrokiem. Kącik ust miał uniesiony do góry, a ręce splecione na klatce piersiowej.
- O tak. Jedna gorsza od drugiej – rzucił, nie odrywając ode mnie spojrzenia.
- Czy oni mają zamiar się całować, czy mi się tylko wydaje? – zaciekawił się Filip, odkładając łyżkę do pustego talerza.
Zaprzeczyłam, potrząsając głową i wstałam, by zaparzyć herbatę. Kuba parsknął cichym śmiechem, Kostka strzeliła facepalma, a Filip westchnął z dezaprobatą.
Kostka
Brat szwagra, sześciolatek zwany również Filipem Popiwczakiem miał w sobie mnóstwo uroku. Bardzo nas polubił a to chyba dobrze, nie? Może to te hormony, może osoba młodego Popiwczaka sprawiły, że moje podejście trochę się zmieniło. Kopia Kuby była nie do podrobienia, po prostu kochana.
-Skoro będziesz mieć dziecko to musisz mieć chłopaka. – stwierdził blondyn, któremu ubierałam niebieską kurtkę. Westchnęłam cicho, puszczając jego słowa mimo uszu. Filip nie dał za wygraną.
-No musisz mieć, prawda?
-Kostka ma chłopaka. – wtrąciła Pola, biorąc swój płaszczyk z wieszaka. – Tyle, że on musiał wyjechać na jakiś czas.
-Dokąd? – młody patrzył uważnie na Polę. Spojrzałam na nią znacząco a ona westchnęła.
-W interesach. – mruknęła pod nosem, podając łapkę chłopcu. Między czasie ubrałam swoją kurtkę i szukałam kluczy. Serce było mi szybko a w głowie kłębiło się wiele myśli. Za niecałe cztery godziny miałam z nim porozmawiać. Powiedzieć mu o wszystkim. O dzieciach.
Odruchowo położyłam dłoń na brzuchu a na moje usta wpłynął uśmiech.Ucieszy się. Zobaczycie – pomyślałam. Moja czynność umknęła moim towarzyszom, gdyż jedyny mężczyzna w naszym gronie zadawał Apolonii bardzo ważne pytanie.
-Czy ty i Kuba też możecie mieć dzieci?
Wytrzeszczyłam oczy, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Przeniosłam wzrok z zaciekawionego wyrazu twarzy na czerwoną jak burak siostrę.
-Zapytasz potem brata. – śpieszyłam z ratunkiem. –Musimy się zbierać, bo Kuba będzie zły.
-Kuba nie umie się na mnie gniewać. – wypiął dumnie pierś. –Nawet jak zniszczyłem mu zeszyty…
-Chodź. – wzięłam chłopca za drugą rękę i zeskoczył z krzesła. Pola po raz kolejny westchnęła cicho. To chyba ja tu powinnam być załamana a nie ona, prawda?
Na hali pojawiliśmy się godzinę przed meczem. Młoda Tomaszewska zajęła się swoim niewyrośniętym szwagrem, natomiast ja odpaliłam laptopa. Miał to być mój ostatni mecz nim zaniosę zwolnienie. Lubiłam tą pracę, ale jako kobieta w bliźniaczej ciąży musiałam się oszczędzać.
Serce gwałtownie przyśpieszyło kiedy zawodnicy wyszli na rozgrzewkę. Nawet nie spojrzał w moim kierunku a może patrzył wtedy kiedy ja nie patrzyłam. Za to Kubiak spoglądał na mnie za często. Czas płynął do przodu. Dziś miał się dowiedzieć. Nie mogłam stchórzyć. Nie dla siebie, ale dla nich.
Mecz z Effectorem zakończył się z korzyścią dla miejscowych po czterech setach. Statuetkę odebrał mój włoski kolega. Zamknęłam laptopa i obserwowałam jak obie drużyny rozciągają się na parkiecie. Trwało to przez jakiś czas. Kiedy większość zawodników ulotniła się z parkietu doszłam do wniosku, że teraz albo nigdy. Duże szanse na to, że pozwoli mi na krótką rozmowę. Wtedy pokazałabym mu zdjęcie albo test z wynikiem pozytywnym. Obie rzeczy miałam przy sobie.
-Zaraz poznacie tatę. – powiedziałam cicho.
Ruszyłam wolnym krokiem w kierunku Simona, który leżał plackiem na parkiecie i najprawdopodobniej miał zamknięte oczy. Wydawało mi się, że z każdym krokiem moje serce diametralnie przyspiesza.
Dzieliło nas jakieś piętnaście metrów kiedy podniósł się z płyty. Zaczął iść w kierunku ciemnowłosej kobiety, która machała do niego zza barierek. Zamrugałam gwałtownie. Wzięłam głęboki oddech. Czułam krople pot zbierające się na moim czole. Obserwowałam ich poczynania. Przytulił ją. Już znalazł sobie pocieszenie. Nigdy mnie nie kochał albo przestał po tym co mu zrobiłam. Po co ja się łudziłam?
Do oczu napłynęły mi łzy. Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem udałam się w kierunku wyjścia. Byle jak najdalej stąd, najdalej od nich. Zatrzymałam się, żeby otrzeć łzy, które sprawiały, ze nie widziałam dokąd idę. Oparłam się o ścianę, ukrywając twarzy w dłoniach.
-Mama was przeprasza.
Pola
Nawet się nie spodziewałam, że sześciolatek może być taki zainteresowany meczem i ogólnie siatkówką. Filip mnie bardzo zaskoczył, bo rozumiał wszystko, co się dzieje na boisku, a jego wiedza taktyczna przewyższała wiedzę niejednego starego dziada. Uznałam, że mogłabym z nim siedzieć na tych trybunach całe życie, ale mecz skończył się po dwóch godzinach. Kuba porozciągał się trochę, rozdał parę autografów, a w końcu przyszedł do nas i usiadł na krzesełku obok.
- Bo jeszcze uznają, że to nasze – burknęłam, ruchem głowy wskazując na młodego Młodego. Kuba parsknął śmiechem.
- Chciałabyś?
Zmrużyłam oczy, a Filip popatrzył na mnie pytająco. Nie rozumiał chyba, o co nam chodzi.
- Wystarczą mi kostkowe.
- Jedziemy?
Pokiwałam głową. Prawdę mówiąc bałam się jechać do Legnicy, ale skoro obiecałam, to słowa musiałam dotrzymać. Chociaż nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Niby Kuba moich rodziców już poznał, więc pasowało, żebym ja poznała państwa Popiwczaków, ale nie w tym stanie. Moje doświadczenie w takich sprawach równało się zeru. Prosta matematyka.
O osiemnastej już siedzieliśmy w pociągu. Kuba nagle stał się jakiś małomówny, ale jego niechęć do trajkotania nadrabiał (i to z nadwyżką) Filip, który opowiadał nam ze szczegółami, jak mu się wiedzie w przedszkolu. Miał już drugą dziewczynę, a ostatnio się o nią pokłócił z kolegą i powiedział mu, że jest niekompetentnym i infantylnym ludziem, który nie wie, co to znaczy być dżentelmenem.
Przepraszam, musiałam wybuchnąć śmiechem.
Oparłam głowę o ramię Kuby i śmiałam się tak długo, że zaczął mnie poważnie boleć brzuch. Ludzie siedzący obok nas zaczęli się dziwnie patrzeć, a mój chłopak uszczypnął mnie w nogę. Podniosłam wzrok na Popiwczaków, którzy patrzyli na mnie z dezaprobatą. A ich wzrok był niemal identyczny.
- Przepraszam – powiedziałam, odwracając się w stronę okna.
- O co jej chodzi? – usłyszałam za sobą.
- To kobieta. Nie zrozumiesz – odparł Kuba. Prychnęłam, dalej mając ochotę się roześmiać.
- I kto to mówi.
Kuba ujął palcami moją brodę i przekręcił mi twarz w jego stronę. Patrzył na mnie przez dłuższy moment, po czym poprosił, bym o tym nie wspominała. Spuściłam wzrok, rumieniąc się.
- Nic nie rozumiem z tej waszej konwersacji – westchnął Filip, teatralnie łapiąc się na głowę. – Znów się chcecie całować?
Odsunęłam się jak najbardziej w stronę okna, uciekając przed ustami Kuby.
- Nie – rzuciłam, na co on wywrócił oczami.
Gdy dotarliśmy do Legnicy, zaczęłam się denerwować jeszcze bardziej. Ledwo wysiedliśmy z pociągu, zadzwoniła pani Popiwczak (jakiś trzydziesty raz od kiedy Kuba uprowadził brata). Dowiedzieliśmy się, że już czekają.
- Mówiłeś im, że ja też jestem? – spytałam. Blondyn pokręcił głową.
- Będą mieli niespodziankę – rzucił Filip i uśmiechnął się szczerze. Taaaak, wspaniale.
Złapałam mojego chłopaka za rękę, zmuszając go do zatrzymania się.
- Może ja poczekam na dworcu? – zasugerowałam. Popiwczak uśmiechnął się po raz pierwszy od dłuższego czasu.
- Nie ma takiej potrzeby.
Kostka
Ogarnęłam się. Zajęło mi to dłuższą chwilę, ale jakoś mi się udało. Przesiedziałam kilkanaście minut pod przeklęta ścianą a potem udałam się do samochodu gdzie przebywałam przez długi czas. Oddychałam głęboko, próbując nie dać po sobie poznać, że nic nie przebiegło po mojej myśli. Mogłam się tego spodziewać, ale głupia się łudziłam.
Przejrzałam się w lusterku wstecznym i doszłam do wniosku, że wyglądam całkiem normalnie. Jak przytłoczona swoim życiem kobieta, która nie wie co ma zrobić i rani wszystkich wokół. Odgarnęłam włosy z czoła i spojrzałam na zegarek. Było późno. Gdzie, do jasnej cholery, jest Pola?
Odszukałam w torebce telefon i wystukałam jej numer. Po kilku sygnałach odebrała.
-Już się stęskniłaś? – zaczęła, zbijając mnie z tropu.
-Gdzie ty jesteś?- nie kryłam swojego poirytowania. Można było mi jednak wybaczyć, prawda?
-W Legnicy. – powiedziała. Rozdziawiłam usta ze zdziwienia, analizując jej słowa. –W Kubą i Filipem. Pytałam cię rano o zgodę. – nadal trawiłam jej słowa, próbując przypomnieć sobie nasza rozmowę. Za żadne skarby nie mogłam tego w tym momencie zrobić. Byłam tak zajęta sobą, że praktycznie ignorowałam siostrę. Co ja robię z ze swoim życiem?
-Przepraszam, - powiedziałam powoli. –Zapomniałam przez to wszystko.
-Rozmawiałaś z nim? – skorzystała z okazji, żeby dowiedzieć się o postępach. –Dobrze zrobiłam, ze wyjechałam? – oczami wyobraźni widziałam jak porusza charakterystycznie brwiami. –Zresztą i tak nie możecie…
-Pola… - westchnęłam.
-No co?
-Wspieraj go. – powiedziałam cicho. Zacisnęłam powieki, pod którymi zbierały się łzy. –Nie odzywaj się za dużo… - dodałam po chwili. W odpowiedzi otrzymałam głośne: Co?! –Bądź grzeczna i ugryź się czasem w język, jeśli zechcesz skomentować ich postępowanie.
-Będę się starać. Muszę kończyć. Uważaj na siebie. Kocham cię.
-Ty też. – odparłam i rzuciłam telefon na fotel pasażera. Jak bardzo byłam złą siostrą, ze zapomniałam o jej wyjeździe?
Westchnęłam, ocierając łzy i udałam się w drogę powrotną do mieszkania. Tam zrobiłam sobie herbatę i kanapki z żółtym serem. Położyłam się na kanapie, słuchając muzyki.
-Jesteś pieprzonym tchórzem, Konstancjo. – powiedziałam sama do siebie. Wstałam z zajmowanego miejsca, wzięłam nakrycie wierzchnie i znów opuściłam mieszkanie. Jastrzębskie ulice były prawie puste. Zaparkowałam niedaleko miejsca zamieszkania Simona. Resztę trasy postanowiłam pokonać pieszo, aby przemyśleć sobie wszystko jeszcze raz. Stwierdziłam, że zrobię tak jak poradził mi kiedyś Michał. Może mnie nie odepchnie jeśli się do niego przytulę. Może będziemy mogli porozmawiać. Jeśli miałabym stchórzyć zawsze mogłam wrzucić mu test lub zdjęcie do skrzynki. Może nie seksił się z inną w czasie kiedy spotykał się ze mną. A może jednak nie…
Czemu nie wzięłam czapki? Przecież było zimno. Powinnam być odpowiedzialna. Mam nadzieję, ze się nie rozchoruję. Nie mogę być chora. Jestem idiotką.
Stanęłam przed jego drzwiami. No Kostka, musisz teraz nacisnąć dzwonek. Tylko dzwonek. I poczekać. Nie możesz uciec. Jesteś coś winna sobie i innym.
Nacisnęłam dzwonek. Słyszałam jego dźwięk po drugiej stronie. Serce biło mi niemiłosiernie szybko. Drzwi zaczęły się uchylać. Myślałam, że narząd pompujący krew, wyskoczy z mojej piersi. Chciałam zobaczyć Simona, tylko jego, nie ważne z jakim wyrazem twarzy. Mógł mnie nawet wyrzucić z bloku, ale żeby to był on. Jednak zamiast niego otworzyła mi owa ciemnowłosa kobieta, z którą go dziś widziałam. Miała na sobie pomarańczowy szlafrok, najprawdopodobniej te, w którym kiedyś chodziłam ja. Uśmiechnęła się lekko, odgarniając wilgotne włosy. Miała niebieskie oczy.
-Pani, do kogo? – zapytała po angielsku. Wyczuwałam niemiecki akcent. Wszędzie bym go wyczuła. Nie odpowiedziałam jej. Poczułam kolejną porcję zbierających się łez. Zbiegłam ze schodów, zostawiając ją oniemiałą.
Mam nadzieję, że to jakaś jego siostra;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Siostrzyczka czyżby?
OdpowiedzUsuńTo musi być kuzynka lub siostra Simona! Innej opcji nie przyjmuję!
OdpowiedzUsuńByło już tak blisko i znowu się spieprzyło. ; /
Do następnego.
Pozdrawiam.
Kurde ja nie wierzę w takie przypadki, to musi być siostra!
OdpowiedzUsuńKostka mogła jeszcze chwile wytrzymać i chociaż zapytać się, kim ona jest :)
Nie nie nie tak sie miał ten rozdział skończyć ! Proszę niech Kostka powie mu już w następnym odcinku ;) I małe pytanko ile jeszcze tak na oko rozdziałów do końca ? :)
OdpowiedzUsuńFilip używa bardziej złożonych wypowiedzi ode mnie :D
OdpowiedzUsuńMały jest słodki i pozytywnie działa na Kostkę (:
Ciekawa jestem jak będzie wyglądała sytuacja Poli i przyszłych teściów :3
Założe się, że ta kobieta to tylko jego krewna. Na pewno.
OdpowiedzUsuńEh, a Filip jest taaaaaaaaaaki uroczy!
Tak jak koleżanki wyżej, również mam przeczucie, że jest to kobieta z jego rodziny. Nie sądzę, aby Szymek był typem faceta, który tak szybko zapomina o wielkiej miłości, którą Kostka niewątpliwie była. Ba! Twierdzę, że nadal nią jest.
OdpowiedzUsuńMłody Popiwczak jest straaaaaaaasznie słodki. ♥
Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie. :)
To musi być jego siostra, kuzynka, przyjaciółka lesbijka... nie uwierzę że Simon już znalazła sobie zastępstwo. To nie w jego stylu. Szkoda tylko ze tak to się potoczyło a Kostka w sumie ze zrozumiałych powodów stchórzyła i dopowiedziała sobie wiele z tego co widziała na własne oczy. Cóż my kobiety tak mamy. Filip, jak każde dziecko w opowiadaniach urzeka mnie każdym słowem. Zabawny dzieciak z niego
OdpowiedzUsuńhahahha przyjaciółka lesbijka, wygrałaś tym określeniem :D
UsuńMam nadzieje, że będzie to jego siostra,kuzynka, ktokolwiek byle nie nowa dziewczyna. Współczuje Kostce bo w końcu znalazła w sobie siłe aby powiedziec Simonowi o dzieciach a on nieswiadomie sprawił jej taki ból.Mimo wszystko życze im dużo szczęścia a Poli powodzienia u teściów.
OdpowiedzUsuńKopia Kuby jest tak urocza, że żałuję że nie mam młodszego rodzeństwa :)
W nowym roku życze wam duzo zdrowia, szczęścia i oczywiście weny.
-Mania
Od dziś jest to jeden z moich ulubionych blogów. Przeczytałam całość do tego momentu i po prostu uwielbiam to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńBędę śledzić dalej losy Kuby i Poli oraz Kostki i Simona. Mam nadzieję ze bedą w końcu razem.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)
Błagam cię, Szymek, lepiej powiedz,że tylko sobie siostrę sprowadziłeś -.-
OdpowiedzUsuńTyśś
PS. HAPPY NEW YEAR! :D duuużo weny, kochane ;D
już czekam za nowym rozdziałem!:D
OdpowiedzUsuńCzy dziś pojawi się nowy rozdział?:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny powiedzcie, że będzie dziś nowy rozdział! :D Kasia
OdpowiedzUsuńłeeee szkoda ze bedzie dopiero za tydzien ;/// nadal czekam!:D
OdpowiedzUsuń