niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 47

Kostka
Tej nocy nie zmrużyłam oka ani na moment. Pewne fakty do mnie nie docierały. Ja matką? Jakiś głupi, nie śmieszny żart. To nie dla mnie. Tylko, że jeśli to prawda, a wszystko wskazywało na to, że prawda, to nic nie zrobię. Musze to przyjąć na klatę. Jakoś musiałam mu powiedzieć albo poczekać aż sam się domyśli. Tylko, ze to byłoby nie fair w stosunku do niego. Póki co nie miałam odwagi do niego iść. Nie po tym wszystkim.
-Kostka, chodź na śniadanie! – obudziło mnie wołanie Poli. Musiałam zasnąć nad ranem. Przekręciłam się na drugi bok i zignorowałam jej krzyk. Wpadła do mojego pokoju i usiadła na skraju łóżka.
-Rozumiem, że jesteś w ciąży i jesteś pod ochroną, ale musisz do pracy chodzić. – wyszczerzyła się do mnie serdecznie. –Przynajmniej teraz.
-Nie chce mi się.
-Płakałaś? – zmrużyła groźnie oczy. Nakryłam się kołdrą, ale ściągnęła ją ze mnie.
-Nie płacz. – pocieszyła mnie. – Chodź na śniadanie.
Pola wyszła z pokoju a ja podniosłam się do pozycji siedzącej. Siedziałam tak przez dłuższą chwilę, nasłuchując co robi Pola. W końcu zdecydowałam się na wstanie. Udałam się do kuchni, gdzie czekały na mnie kanapki z miodem i dżemem. Spojrzałam na nią pytająco, siadając na krześle.
-Ktoś musi o was dbać. – postawiła kubek z herbatą przed moim nosem.
-Doskonale dam sobie radę ze śniadaniem. – mruknęłam podnosząc kubek z gorącą cieczą.
-Musze pilnować, abyś się dobrze odżywiała, bo ostatnio źle z tym u ciebie było.  
-Dzięki. – uśmiechnęłam się lekko, biorąc kanapkę. –Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Ciekawe czy mama z tatą się ucieszą. – zastanawiała się młodsza siostra. Zamarłam z kanapką w rękach, patrząc na nią morderczym wzrokiem.
-Zamilcz. – poprosiłam. –Nikomu ani słowa.
-No dobra. – dała za wygraną zmęczonym tonem. –Postaram się hamować tą swoją radość.
-Zaraz wracam. – rzuciłam od niechcenia i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro na zmęczoną siebie. Miałam podkrążone oczy, bladą cerę a włosy stały mi na wszystkie strony. Stałam przed lustrem przez dłuższą chwilę. W końcu zdecydowałam się na uniesienie koszulki. Zagryzłam dolną wargę, patrząc na brzuch. Dotknęłam go dłonią, po czym przejechałam w dół.
-Cześć skarbie. – powiedziałam niepewnie. –Jestem twoją mamą, wiesz? Przepraszam, że nie ma z nami taty. Zaskoczyłeś nas.
Opuściłam koszulek i spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się lekko, choć nie wyglądałam najlepiej
-Jakoś to będzie. 

Pola
Dopiero rano dotarło do mnie, co czuła Kostka. Ona była w ciąży, a Simon… No cóż, sama sprawiła, że pewnie nie chce jej widzieć. Zagroziła mi, że jeśli powiem mu cokolwiek, odeśle mnie do Wałcza. A ja nie mogłam tam jechać! Przecież byłam jej potrzebna. Musiałam się zaopiekować nią oraz siostrzeńcem czy tam siostrzenicą. Mój Boże, będę ciocią.
W pierwszej kolejności postanowiłam się tą nowiną podzielić z Kubą i w tym oto celu wyszłam wcześniej z domu, żeby wstąpić do niego przed szkołą. Po schodach właściwie frunęłam, a gdy dobiegłam po drzwi jego mieszkania, roznosiły mnie emocje. Nacisnęłam dzwonek (oj, niejednokrotnie), a kiedy Kuba otworzył, z dzikim piskiem, w którym dało się wyczytać coś podobnego do „będę ciocią!”, rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam go całować.
Wplotłam palce w jego włosy, a drugą rękę położyłam mu na karku. Popiwczak przewróciłby się, ale uratowała go szafka, o którą się wsparł. W końcu, po dłuższej chwili, odsunął mnie od siebie na małą odległość i ująwszy moją twarz w dłonie, spojrzał mi w oczy.
- Co? – spytał.
- To, co słyszałeś – odparłam. Chciałam wspiąć się na palce i powrócić do przerwanej czynność, ale mi to uniemożliwił.
- Kostka jest w ciąży? – dociekał.
- A czy mam inne rodzeństwo? – burknęłam. Tym razem, gdy ponowiłam próbę pocałowania go, nie powstrzymał mnie. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy nam zaczęło brakować tchu.
- To znaczy, że jestem tak-jakby-wujkiem – uznał. Po chwili zastanowienia pokiwałam głową. – Ale fajnie.
- O tak – przytaknęłam, wyszczerzając się. – Chociaż Kostka w siódmym niebie nie jest.
Blondyn stwierdził, że się nie dziwi, biorąc pod uwagę jej obecne relacje z Simonem. Następnie zniknął w kuchni, a po chwili wrócił z niej wraz z jabłkami i plecakiem. Rzucił owoc w moją stronę i sięgnął po kurtkę.
- Po lekcjach idziemy do ciebie. Muszę pogratulować szwagierce – oznajmił. Jako że przed tym zaczęłam jeść jabłko, teraz się nim zakrztusiłam.
- Was? – wydusiłam, rzucając mu mordercze spojrzenie. Rozłożył ręce i zaśmiał się.
- A ty znów z tym niemieckim wyjeżdżasz… - westchnął, przytrzymując mi drzwi wyjściowe. Wyszłam przez nie naburmuszona jak pięciolatka i nawet na niego nie czekając, zaczęłam zbiegać po schodach. Zamknął mieszkanie i pobiegł za mną. – Pomożesz mi dziś z matmą?
Otworzyłam drzwi wyjściowe i odetchnęłam świeżym powietrzem, poprawiając plecak na ramieniu, po czym odparłam, że się zastanowię (trzeba wprowadzać jakieś napięcie, prawda?). Kuba chwycił mnie za rękę i obrócił w swoją stronę.
- No co? – spytałam.
Blondyn w odpowiedzi pozwolił sobie na drobny szantażyk: alb będę miła, albo znów wyląduję w śniegu. Kiedy oznajmiłam, że się go nie boję, zaczął mnie lekko popychać w stronę najbliższej zaspy. W końcu się poddałam.
- Dobrze – pisnęłam. – Pomogę.
Uśmiechnął się szeroko, chwycił moją dłoń opatuloną w wielkie, czarno-białe, ciepłe rękawiczki, i ruszył przed siebie.
- Mój kochany Apollo.

Kostka
Miałam iść do pracy, ale zadzwonił Bogdan z informacją, że nie muszę dziś przychodzić, co bardzo mnie ucieszyło. Szczerze mówiąc to było mi nawet na rękę. Zaparzyłam sobie herbaty, wzięłam laptopa i wylądowałam z nim na kanapie. Moim celem było poszukanie ginekologa, bo mówiąc szczerze nie byłam u żadnego od dawna. Po jakimś czasie zdecydowałam się, że pójdę na wizytę do niejakiego doktora Sławomira.
Udało mi się wcisnąć na za trzy dni, więc moja misja została spełniona. Siedziałam więc i nudziłam się jak mops. Nachodziły mnie dziwne myśli jak to często bywało w takich chwilach. Próbowałam sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie: kiedy? Jednak nie mogłam nic wywnioskować. Mogło się to stać za każdym razem. A trzeba było się tak nie śpieszyć do straty dziewictwa.
Zastanawiałam się co będzie dalej. Pod uwagę nie brałam tego, że mi wybacz, bo sama sobie nigdy bym nie wybaczyła. Tego oczekiwać nawet nie mogłam. Nic już nie mogło być tak jak dawniej. Jednak powiedzieć mu musiałam, bo mu się należało. Byłam to winna nie tylko jemu, ale również sobie i dziecku. Chciałam zapewnić sobie spokojne sumienie. To, że nie będzie kochał mnie wcale nie znaczy, że nie musi kochać tego dziecka. Ja tu jestem na ostatnim miejscu.
-Wróciłam! – oznajmiła Pola i wpadła do pokoju a za nią jej chłopak. –Co tam? Wszystko dobrze?
-Jak zawsze. – mruknęłam, spoglądając na nią podejrzliwie. –Dlaczego miałoby być coś nie tak?
-Nie wiem. – wzruszyła ramionami. –Mam nadzieję, ze zawsze będzie wszystko dobrze. Musze się martwić o siostrzyczkę i siostrzeńca.
-Pola! – zbulwersowałam się, czując że robię się czerwona jak burak. Uciekłam wzrokiem w bok, unikając wzroku młodego libero.
-Myślałaś, że Kubie nie powiem? – prawie zaczęła się śmiać. No tak. Ona się tak cieszyła, że tej informacji przed libero zataić nie mogła. Nie dałaby rady.
-Spokojnie. – wtrącił wspominany. –Dopilnuje jej, żeby nie mówiła za dużo. Mam nadzieję, ze nie wda się w ciotkę, bo będzie ciężko.
-No ej! – dała mu sójkę w bok.
-Ja tam gratuluję ci. – wyszczerzył się Popiwczak.
-Dzięki. – mruknęłam. Zapanowała niezręczna cisza, którą znów przerwał młody, który stwierdził, że musi udać się do łazienki.
-On nikomu nie powie. – uśmiechnęła się pokrzepiająco. –To Kuba. Muchy nie skrzywdzi jeśli nie musi.
-Pola?
-Tak.
-Jeśli będziesz u Simona to wybadaj go. – poprosiłam spuszczając wzrok. –Musze wiedzieć na czym stoję.
-Jasne. – odparła po czym zniknęła w swoim pokoju. 

Pola
Wieczorem postanowiłam, że czas naprawić parę błędów. Przez ostatni czas byłam dla Kostki bardzo niemiła. Prawda, że zrobiła coś karygodnego, no ale mówi się przecież, że kobiety w ciąży mają okropne humorki. Zgadywałam więc, że to wszystko wina jej stanu. Jako że chciałam, byśmy znów stały się sobie tak bliskie jak wcześniej, zdecydowałam się urządzić babski wieczorek. Wybrałam numer do mojej ulubionej pizzerii i zamówiłam dużą Familijną, nie przejmując się nawet tym, czy damy radę ją zjeść - najwyżej zadzwoni się po Kubiaka. Na krótko przed dostawą udałam się do kuchni, gdzie zaparzyłam herbatę w wielkim termosie. Kostka, która siedziała na kanapie i czytała książkę, uniosła brwi,  widząc moje poczynania.
- Spokojnie, zaraz się dowiesz – powiedziałam, powstrzymując jej pytanie.
Wzruszyła ramionami i wróciła do lektury. Ja natomiast przyniosłam ze swojego pokoju cieplutki koc oraz laptopa z ładującym się filmem na Kinomaniaku. Do miski nasypałam ciastek (nie wiem, po co, skoro sama pizza miała nas zatkać), a usłyszawszy dzwonek do drzwi, ruszyłam w ich stronę, żeby otworzyć. Zapłaciłam dostawcy i uśmiechnęłam się, patrząc na ogromne opakowanie. Gdy dumnie wkroczyłam z nim do salonu, Kostka zakrztusiła się ciastkiem.
- Co to jest? – spytała, odkładając książkę na bok i starając się unormować oddech.
- A nie widać? – zapytałam, ściągając brwi. Siostra ciężko opadła na oparcie i westchnęła.
- Przecież nie damy rady tego zjeść we dwójkę – powiedziała. Wyszczerzyłam się wesoło, bo na to miałam przygotowaną wspaniałą odpowiedź.
- Ale przecież jest nas troje.
Patrzyła na mnie przez chwilę w zamyśleniu, a potem się poddała.
- No dobra – rzuciła. – Idź po nóż.
Pobiegłam po niego niemal w podskokach. Rozsmarowałyśmy sos czosnkowy i ketchup, po czym opadłyśmy na kanapę z kawałkami pizzy w dłoniach i włączyłyśmy Kac Vegas.
- Po co to wszystko? – spytała ruda, wycierając sobie usta chusteczką.
- Dla ustabilizowania naszych relacji na linii siostra-siostra?
Spojrzała na pizzę, herbatę, ciastka, koc i film, a następnie wzruszyła ramionami mruknęła pod nosem „mi pasuje”. Zastanawiałam się, jak mam zacząć rozmowę, i w końcu zdecydowałam, że zapytam o coś banalnego.
- Jeśli to będzie chłopczyk, jak go nazwiemy?
Kostka powoli odwróciła głowę w moją stronę. W jej spojrzeniu było wypisane zdanie: „nawet mnie o to nie pytaj”.
- No co? – obruszyłam się, a ona odparła, że się nad tym nie zastanawiała. – A jeśli dziewczynka?
- Pola, do cholery jasnej, tego też nie wiem – burknęła. – Możesz zapytać o coś innego?
Skwapliwie pokiwałam głową i sięgnęłam po drugi kawałek pizzy.
- Będę chrzestną?
Nie chciałabym być na miejscu czoła Konstancji w chwili, gdy strzeliła tego potężnego facepalma. Kukurydza wraz z odrobiną sosu spadła na jej pomarańczową koszulkę. Siostra patrzyła na mnie dłuższą chwilę, a kiedy uznała, że pytam całkiem serio, pokiwała głową.
- Nie widzę innej opcji. Pomożesz mi w wychowaniu.
Widziałam, jak w jej oczach zalśniły łzy, więc odłożyłam jedzenie na stół i przytuliłam mocno siostrzyczkę.
- Nie smuć się. Jeszcze zobaczysz, że będzie dobrze – powiedziałam. Rudowłosa wzruszyła ramionami po raz kolejny. Nie mam pojęcia, czy to miało oznaczać przyznanie mi racji, obojętność, czy może zaprzeczenie. To Kostka – po niej można się spodziewać dosłownie wszystkiego.


10 komentarzy:

  1. Cieszę się, że Kostka ma zamiar powiedzieć Simonowi o ciąży, bo nigdy nie wiadomo co jej odbije;) I fajnie, że Pola ją wspiera;)
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem ciekawa jak Simon zareaguje hmmm czy wybaczy Kostce? nie powie mu już w natepnym rozdziale bo nie wytrzymam długo w tej niewiedzy :D zdecydowanie czekam na następny !:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Simon na pewno się ucieszy, nie widzę innych możliwości :D
    A miło ze strony Poli że tak się troszczy o siostrę. I te jej pytania (:
    Nie mogę doczekać się kolejnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku jaka słodka scena w łazience. Chyba Kostka jednak jest już wystarczająco dojrzała na dziecko *.*
    Nie mogę się doczekać jak Simon na to wszystko zareaguje <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że Kostka nie zmieni zdania. Musi powiedzieć Simonowi.
    Oby ich relacje się zmieniły, dziecko potrzebuje obojga rodziców. ; )
    Do następnego.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. wszystko fajnie, słodko... ale dlaczego jest tak mało o Poli i Kubie ??????? Ale i tak cieszę się, że coś o nim ( o Kubie ) piszecie ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny jakie wy jesteście kochane! Piszecie tak wspaniale tego bloga że od razu po przeczytaniu nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*
    Mam nadzieję że Kostka szybko powie o wszystkim Simonowi, on będzie w wielkim szoku i się na nią rzuci i będzie jakaś romantyczna scenka i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciesze się że Kostka zaakceptowała swój stan. I stało się to bardzo prędko. To jak przygląda sie swojemu brzuszkowi i mówi do tej małej istotki potwierdziło mnie w tym. Widać też ze zmieniła taktykę względem Simona, chce mu powiedzieć tylko musi wiedzieć w jakim jest stanie i do tego jest jej potrzebna Pola. Radość Poli była przesłodka i oczywiście to było pewne że wygada Kubie. Wierzę że on dochowa tajemnicy

    OdpowiedzUsuń
  9. No w końcu Kostka się ogarnęła :) Lubię to.
    Ciekawe co na to powie Szymek ;o

    OdpowiedzUsuń