niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 46

Pola
Nie mogłam wytrzymać tego dnia w szkole. Na dzień dobry pisałam sprawdzian z historii, potem kartkówkę z chemii… Dlaczego życie jest tak okrutne i dowaliło jeszcze odpowiedzią ustną z biologii, po której to zarobiłam dwóję, bo nie byłam w stanie się uczyć? Pięknie, po prostu pięknie.
Dobrze, że chociaż Hanka była w świetnym humorze. Spotykała się z Dominikiem coraz częściej, a gdy pytałam o ich relacje, przywoływała tajemniczy wyraz twarzy. No cholera, wolałabym wiedzieć o wszystkim, co się dzieje dookoła mnie, a teraz nie dość, że nie miałam pojęcia, co siedzi w głowie mojej siostrze, to jeszcze przyjaciółka nie chce mi zdradzić szczegółów swojego związku. Może powinnam przestać być taka wścibska?
- Czy ja jestem wścibska? – spytałam Kubę, kiedy po zakończonych lekcjach szliśmy przez park do mieszkania jego i wujka Marcina.
Zawahał się na chwilę, zmierzwił włosy, po czym odpowiedział, że nie jestem, tylko po prostu lubię zawsze wiedzieć o wszystkim. Ehe, bujać to my, nie nas.
- To jest to samo – obruszyłam się.
- Apollo, nie komplikuj, bo zaraz w zaspie wylądujesz – zagroził, na co ja westchnęłam i spojrzałam na swoje rękawiczki.
- A może tak bitwa na śnieżki? – zaproponowałam, ale na widok jego miny od razu tego pożałowałam. – No dobra, odwołuję…
- Słowo się rzekło – powiedział, po czym schylił się i uformował ze śniegu kulkę.
- Nie, jednak nie chcę, to było głu… - nie dokończyłam, bo pisnęłam, ledwo unikając ciosu. – No hej! Przecież powiedziałam!
Jako że wcale nie chciał mnie słuchać, pozostało mi się zaangażować w swój własny, głupi pomysł. Koniec końców i tak wylądowałam w tej przeklętej zaspie z Popiwczakiem, który wyłożył się wygodnie na moim brzuchu.
- Zejdź ze mnie, idioto – warknęłam. Ten tylko uśmiechnął się czarująco i zanurzył rękę w śniegu. Myślałam, że chce mi nim natrzeć twarz, ale gdy wrzasnęłam, zaśmiał się i pokręcił głową. Posłuchał mnie i wstał, a ja odetchnęłam z ulgą i chwyciłam rękę, którą wyciągnął w moją stronę. – Jak matmę kocham, pożałujesz.
Kuba parsknął śmiechem, otrzepując się ze śniegu, po czym z niby-troską zapytał, jak się miewa mój tyłek i czy czasem nie potrzebuje masażu. Zmroziłam go wzrokiem i ruszyłam przed siebie. Czym ja zawiniłam, że otaczali mnie sami debile?

Kostka
Czasem wydawało mi się, że jestem sama na tym przeklętym świecie. Z siostrą byłam skłócona, faceta nie miałam, Kubiakowi głowy zawracać nie chciałam a rodzice byli daleko. Do Moniki pójść też nie mogłam. Milena również odpadała. Nie miałam co ze sobą zrobić.
Z braku pomysłu wyszłam z domu i chodziłam bez celu po parku. Chcąc, nie chcąc dotarłam do miejsce, w którym zostałam napadnięta  przez Krystiana. Kojarzyło mi się to z Simonem, o którym nie miałam żadnych wieści. Tak bardzo się o niego martwiłam. Tyle, że on nie chciał mnie widzieć. Byłam tego całkowicie pewna.
-Tak zimno, a ty się włóczysz?
-O tobie mogłabym powiedzieć to samo. – odparłam do siedzącego na ławce Michała Łasko. Zakręciło mi się w głowie, więc przysiadłam obok niego, biorąc głęboki wdech. Nie wiem czym to było spowodowane. Na świeżym powietrzu takie rzeczy nie powinny się dziać.
-Nie można ciągle siedzieć w czterech ścianach.
-Ale żeby tak daleko od domu? – spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Tak sobie. – wzruszył ramionami. Wstałam z zajmowanego miejsce, ale zaraz na powrót usiadłam, gdyż zakręciło mi się w głowie tak, ze musiałam usiąść bo najprawdopodobniej bym się przewróciła.
-Wszystko dobrze? – Łasko zmusił mnie do spojrzenia na siebie.
-Trochę mi słabo. – powiedziałam cicho.-Za dużo stresów ostatnimi czasy.
-Odprowadzę cię. – podjął decyzję za nas oboje. Wstaliśmy i atakujący wziął mnie pod rękę, abym czasem nie zrobiła sobie jakiejś krzywdy.
-Wejdziesz na herbatę? – zapytałam kiedy staliśmy pod drzwiami. Pokiwał głową i po chwili siedzieliśmy w kuchni mojego mieszkania, czekając aż woda się zagotuje.
-Dopięłaś swego. – rzucił od niechcenia. –On cię chyba nienawidzi.
-Tak będzie lepiej.
-Nie chcesz wiedzieć co u niego? – jego ciemne oczy dokładnie obserwowały moją twarzy.
-Może chcę, może nie chcę. – wzruszyłam ramionami, wstając z krzesła, bo czajnik oznajmił, ze woda się gotuje.
-Uznam, że chcesz. – powiedział kiedy nalewałam wrzątek do kubków. –Chyba się ogarnął, albo dobrze udaje.
-Czas leczy rany. – postawiłam kubek z czarną herbatą na stole i znów usiadłam naprzeciwko siatkarza.
-Twoje najwyraźniej już uleczył.
-Masz mnie za bezduszną sukę? – zmarszczyłam brwi.
-Tak.
-Dobrze wiedzieć.
Zamilkliśmy na dłuższą chwilę. W milczeniu sączyliśmy gorący napój. Do rzeczywistości przywróciło nas trzaśnięcie drzwiami. Do kuchni weszła Pola, która obdarzyła Michała uśmiechem połączonym z cześć.
-Pożyczysz mi jutro spodnie? – zwróciła się do mnie. Byłam tak zszokowana, że prawie upuściłam kubek. Spojrzałam na nią pytająco. –No te czarne, które kupiłaś niedawno.
Domyśliłam się, o które spodnie jej chodzi. Nie miałam nic przeciwko. Może trochę jej przejdzie?
-Bierz. – wzruszyłam ramionami. –I tak się nie bardzo dopinam. 

Pola
Przez chwilę stałam z szeroko otwartymi oczami, gapiąc się na nich i układając sobie wszystko w głowie. Łasko uniósł brwi i zapytał, co mi się stało, a ja chwyciłam swój portfel i jak strzała wyleciałam z mieszkania. Cholera, jak mogłam wcześniej na to nie wpaść?!
Jadła ogórki z czekoladą, źle się czuła, wymiotowała, miała humorki, zachowywała się niekonwencjonalnie, przytyła, była niespokojna, bardziej skora do kłótni i użalania się nad sobą, komplikowała wszystko dookoła… Cholera, ale zimno. Mogłam założyć kurtkę.
Nie chciałam iść do spożywczaka, bo sprzedawczynie mnie tam znały. Wolałam udać się do apteki, która znajdowała się dziesięć minut drogi od mieszkania.
Nie mieściła się w spodnie, faktycznie przytyła, częściej płakała, rzuciła Simona, dużo jadła, robiła masę dziwnych rzeczy. Jak bardzo złą siostrą jestem że tego nie zauważyłam? I ile, do cholery, kosztuje test ciążowy?!
- Dzień dobry – rzuciłam zasapana, wpadając do apteki. Farmaceutka spojrzała na mnie znad swoich okularów. Nagle zrobiłam się cała czerwona, bo nie wiedziałam, jak o to zapytać.
- Czego potrzebujesz, dziecino? – spytała.
- Testu ciążowego – wypaliłam, czując, jak nawet uszy mnie palą. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem, po czym przemieściła się w poszukiwaniu tego produktu. – To znaczy, to nie dla mnie, dla siostry, bo ona… - zaczęłam gorączkowo tłumaczyć. Aptekarka położyła pudełeczko z testem przede mną i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Nie stresuj się tak, nawet młodsze od ciebie kupują – powiedziała. Moja ręka trzymająca banknot dwudziestozłotowy zamarła, a ja sama wzięłam głęboki wdech.
- Ale to naprawdę nie dla mnie! – zapewniłam, po czym machnęłam ręką, wzięłam test i szybko ruszyłam do wyjścia.
- Hej, a reszty panienka nie chce? – usłyszałam za sobą.
- Spieszę się! – odkrzyknęłam i zbiegłam po schodkach.
W drodze do mieszkania dwukrotnie prawie się zabiłam, raz prawie skręciłam nogę, ale w ostateczności dotarłam cała i zdrowa, choć zziębnięta. Jako że nie miałam siły wlec się po schodach, wsiadłam do windy. Na moje nieszczęście nie byłam sama. Starszy mężczyzna zmierzył mnie swoim spojrzeniem, dostrzegł test ciążowy, który trzymałam w ręce, po czym odwrócił wzrok. Schowałam pudełko do kieszeni, znów się czerwieniąc.
Jeszcze w drodze do apteki napisałam Kostce wiadomość, że ma się pozbyć Łasko z mieszkania. Nie musiał być świadkiem tego wszystkiego. W pierwsze kolejności wiadomość o ciąży (która była bardziej niż pewna) chciałam usłyszeć ja. O mój Boże kochany, będę ciocią.
Wybiegłam z windy i wpadłam do mieszkania równie dynamicznie, jak z niego wybyłam, a Kostka od razu na mnie naskoczyła.
- Za te twoje wieczorne spacery kiedyś oberwiesz! – krzyknęła, gwałtownie gestykulując rękami. -  Odeślę cię do Wałcza! Zabraniam ci tak znikać, masz pojęcie, jak ja się denerwowałam? W dodatku wybiegłaś w samym dresie! Chcesz być chora? Jeszcze raz i…
Zamarła, kiedy spostrzegła, co trzymam w dłoni. Zamrugała kilkakrotnie oczami. Przeniosła wzrok na mnie, potem znów na test i znów na mnie. Jej twarz była blada prawie jak ściana, a przy tym śmiertelnie poważna. Wyciągnęła drżącą rękę w moją stronę, a potem ją opuściła, jakby nie wierząc w tą całą zaistniałą sytuację.
- Co? – sapnęła. Nie odpowiedziałam, tylko zacisnęłam wargi w cienką kreskę. W końcu wzięła „prezent” ode mnie i zniknęła z nim za drzwiami łazienki.

Kostka
Nie musiałam za dużo kombinować, aby pozbyć się Michała z mieszkania. Zbytnio nie wiedziałam o co może chodzić mojej siostrze. Do tego wybiegła w samym dresie! Kiedyś się rozchoruje. Ona sobie grabi! Wyślę ją do domu, jeśli jeszcze raz takie coś zrobi.
Kiedy wróciła zaczęłam ją opieprzać jak to miałam w zwyczaju wtedy kiedy robiła  takie numery. Zamarłam kiedy zobaczyłam, co trzyma w swoich dłoniach. Test ciążowy. Co to ma być?! Wtedy kiedy mi to podała to spadł mi kamień z serca. Przynajmniej nie dla niej. Za to dla mnie… Matko święta.
Kiedy weszłam do tej przeklętej łazienki, zastanawiałam się jak mogłam być tak głupia. Byłam drażliwa, wiecznie zmęczona, głodna, wymiotowałam. A on coś już podejrzewał. Mądrala jeden. Tak bardzo by się ucieszył.
Jak mogłam się nie domyślić?! Jak mogliśmy wpaść?! Bo wpadliśmy, a udowodniły mi to dwie kreski na teście ciążowym. Cholera.
Usiadłam na płytkach i podciągnęłam kolana pod brodę. To się porobiło. Nie wierzę. Do oczu cisnęły mi się łzy. Niekoniecznie szczęścia. Na matkę się nie nadawałam, zwłaszcza samotną. Jak mogliśmy wpaść? Zabezpieczaliśmy się przecież. Kiedy?! To jest nie do pomyślenia. Zachowaliśmy się jak gówniarze.
Położyłam dłoń na brzuch. Tam jest istota. Połączenie mnie i jego. O Boże.
-Kostka! – Apolonia uderzyła w drzwi. –Jaki wynik?!
Przysunęłam się do drzwi, które otworzyłam i wpuściłam ją do środka. Ukucnęła naprzeciw mnie i spojrzała głęboko w oczy. Pokiwałam głową, a ona rzuciła mi się na szyję, wydając z siebie niekontrolowane dźwięki radości.
-Będę ciocią, będę ciocią! – wydzierała się wprost do mojego ucha. –Ja pierdziele, będę ciocią. – opadła obok mnie. Położyłam głowę na jej ramieniu, a ona mnie pogładziła po głowie. Pociągnęłam nosem.
-Dasz radę. – pocieszyła mnie, obejmując mnie ramieniem. –Przepraszam cię za wszystko.
-Ja chyba powinnam przeprosić wszystkich wkoło.
-Teraz to się cieszmy! – była zarażała entuzjazmem. –Mogę?
-Co? – zapytałam zaskoczona, ale mi nie odpowiedziała, bo przeszła do działania. Dotknęła ręką mojego nieco wypukłego brzucha. –Mój siostrzeniec albo siostrzenica!
-Niestety.
-Kiedy mu powiesz? – teraz to ona oparła głowę o moje ramię. Zignorowała mój smutek. –Chciałabym to widzieć, ale dam wam trochę prywatności. - powiedziała z nutką zawodu z w głosie.
-Nie wiem. – wzruszyłam ramionami. –On nie chce mnie widzieć po tym co ostatnio zrobiłam.
-Odmieni mu się jak tylko zobaczy cię w swoich drzwiach. – pocieszyła mnie. –A jak nie to tak mu nagadam, ze na rękach cię będzie nosił! W sumie i tak cię będzie nosił, bo cię kocha jak wariat i zaraz mu przejdzie.
-Nie wierzę. – znów oczy zaszły mi łzami. –Ja się nie nadaję. Nie chcę. Pola no…
-Trzeba było nadal być dziewicą. – zauważyła błyskotliwie.
-Wiesz jak pocieszyć człowieka. – stwierdziłam.
-Chodź. – wstała i podała mi rękę. –Zrobimy kakao i pomyślimy co dalej.
Wzruszyłam ramionami, ujęłam jej dłoń i podążyłam za nią.
Cholera, jestem w ciąży. 


11 komentarzy:

  1. Oh Bitch! - wiedziałam ! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie do tego doszły, bo długo im schodziło;) Mam nadzieję, że szybko powie Simonowi o ciąży i przeprosi go za tamte kłamstwano bo oni muszą być ze sobą;>
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ahhahahaha teraz Kostka się nie wymiga od rozmowy z Szymkiem, on na pewno jej nie pozwoli by odeszła gdzieś z dzieckiem, bo zawsze chciał byc ojcem , huuhuhu ale fajnie. Moża Kostka się przekona do ciąży i dzieci właśnie teraz jak będzie miała własne :) czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam!! Ale czy Szymus będzie chciał z nią gadać? :X
    Polcia będzie ciocią!!:"D
    Hhahah Ale nie wyobrazam sb Kostki jako matki... ale może nie bd tak źle?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha :D geniusz w końcu doszedł do prawdy! No wiedziałam, że to ciąża hahaha XDD
    Się Szymek ucieszy ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera, nie wytrzymam do następnej niedzieli, ot.

    OdpowiedzUsuń
  7. No wiedziałam, pierwsza to odkryłam (:
    Teraz wszystko się zacznie układać, ja to wiem :) Simon będzie zachwycony i znowu będą razem. A Pola jest po prostu mistrzem we wszystkim (:

    OdpowiedzUsuń
  8. No nareszcie! Żeby przez dwadzieścia rozdziałów nie domyślic się, że jest się w ciąży to już przesada :) Nie wiem czemu, ale mam przeczucie, ze Simon tak łatwo nie wybaczy... A tak swoją drogą, według prawa, jeśli kobieta w ciązy popełni przestępstwo, mozna uznać, ze to w afekcie. MJoże to będzie jakis argument? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Taaak! Może teraz pójdzie po rozum do głowy, a potem pobiegnie do Szymka, rzuci mu się w ramiona i będą żyli długo i szczęśliwie :) Znając was, to pewnie sporo jeszcze zamieszacie, ale to dzięki temu to opowiadanie jest takie ciekawe i zaskakujące <3
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Pod ostatnim rozdziałem pisałam ze pola jest tu dojrzalsza i bardziej ogarnięta od Kostki i w tym tylko to się potwierdza. Pięknie posklejała te wszystkie fakty w jedną kupę i doszła do dobrego wniosku i ciąży siostry. Szczerze to ja nie wiem jak mam się odnieść do Kostki i tego że się nie połapała w tych objawach. ok tłumaczyła sobie że się zabezpiecza więc to niemożliwe, ale mogła być bardziej przezorna. Ja wiem że Simon jej przebaczy, przecież ją kocha, byle by tej nowiny długo przed nim nie ukrywała

    OdpowiedzUsuń
  11. Szymek będzie wniebowzięty! Mam nadzieje że Kostka już nie będzie robiła więcej jakiś głupich problemów i ułoży im się :) A jeśli w tym palce zamoczy jeszcze Pola, to wszystko na bank wypali i niedługo będzie Konstancja Tischer :D

    OdpowiedzUsuń