Pola
Nie mogłam
wytrzymać tego dnia w szkole. Na dzień dobry pisałam sprawdzian z historii,
potem kartkówkę z chemii… Dlaczego życie jest tak okrutne i dowaliło jeszcze
odpowiedzią ustną z biologii, po której to zarobiłam dwóję, bo nie byłam w
stanie się uczyć? Pięknie, po prostu pięknie.
Dobrze, że
chociaż Hanka była w świetnym humorze. Spotykała się z Dominikiem coraz
częściej, a gdy pytałam o ich relacje, przywoływała tajemniczy wyraz twarzy. No
cholera, wolałabym wiedzieć o wszystkim, co się dzieje dookoła mnie, a teraz
nie dość, że nie miałam pojęcia, co siedzi w głowie mojej siostrze, to jeszcze
przyjaciółka nie chce mi zdradzić szczegółów swojego związku. Może powinnam
przestać być taka wścibska?
- Czy ja
jestem wścibska? – spytałam Kubę, kiedy po zakończonych lekcjach szliśmy przez
park do mieszkania jego i wujka Marcina.
Zawahał się na
chwilę, zmierzwił włosy, po czym odpowiedział, że nie jestem, tylko po prostu
lubię zawsze wiedzieć o wszystkim. Ehe, bujać to my, nie nas.
- To jest to
samo – obruszyłam się.
- Apollo, nie
komplikuj, bo zaraz w zaspie wylądujesz – zagroził, na co ja westchnęłam i
spojrzałam na swoje rękawiczki.
- A może tak
bitwa na śnieżki? – zaproponowałam, ale na widok jego miny od razu tego
pożałowałam. – No dobra, odwołuję…
- Słowo się
rzekło – powiedział, po czym schylił się i uformował ze śniegu kulkę.
- Nie, jednak
nie chcę, to było głu… - nie dokończyłam, bo pisnęłam, ledwo unikając ciosu. –
No hej! Przecież powiedziałam!
Jako że wcale
nie chciał mnie słuchać, pozostało mi się zaangażować w swój własny, głupi
pomysł. Koniec końców i tak wylądowałam w tej przeklętej zaspie z Popiwczakiem,
który wyłożył się wygodnie na moim brzuchu.
- Zejdź ze
mnie, idioto – warknęłam. Ten tylko uśmiechnął się czarująco i zanurzył rękę w
śniegu. Myślałam, że chce mi nim natrzeć twarz, ale gdy wrzasnęłam, zaśmiał się
i pokręcił głową. Posłuchał mnie i wstał, a ja odetchnęłam z ulgą i chwyciłam
rękę, którą wyciągnął w moją stronę. – Jak matmę kocham, pożałujesz.
Kuba parsknął
śmiechem, otrzepując się ze śniegu, po czym z niby-troską zapytał, jak się
miewa mój tyłek i czy czasem nie potrzebuje masażu. Zmroziłam go wzrokiem i
ruszyłam przed siebie. Czym ja zawiniłam, że otaczali mnie sami debile?
Kostka
Czasem
wydawało mi się, że jestem sama na tym przeklętym świecie. Z siostrą byłam
skłócona, faceta nie miałam, Kubiakowi głowy zawracać nie chciałam a rodzice
byli daleko. Do Moniki pójść też nie mogłam. Milena również odpadała. Nie
miałam co ze sobą zrobić.
Z braku
pomysłu wyszłam z domu i chodziłam bez celu po parku. Chcąc, nie chcąc dotarłam
do miejsce, w którym zostałam napadnięta przez Krystiana. Kojarzyło mi
się to z Simonem, o którym nie miałam żadnych wieści. Tak bardzo się o niego
martwiłam. Tyle, że on nie chciał mnie widzieć. Byłam tego całkowicie pewna.
-Tak zimno, a
ty się włóczysz?
-O tobie
mogłabym powiedzieć to samo. – odparłam do siedzącego na ławce Michała Łasko.
Zakręciło mi się w głowie, więc przysiadłam obok niego, biorąc głęboki wdech.
Nie wiem czym to było spowodowane. Na świeżym powietrzu takie rzeczy nie powinny
się dziać.
-Nie można
ciągle siedzieć w czterech ścianach.
-Ale żeby tak
daleko od domu? – spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Tak sobie. –
wzruszył ramionami. Wstałam z zajmowanego miejsce, ale zaraz na powrót
usiadłam, gdyż zakręciło mi się w głowie tak, ze musiałam usiąść bo
najprawdopodobniej bym się przewróciła.
-Wszystko
dobrze? – Łasko zmusił mnie do spojrzenia na siebie.
-Trochę mi
słabo. – powiedziałam cicho.-Za dużo stresów ostatnimi czasy.
-Odprowadzę
cię. – podjął decyzję za nas oboje. Wstaliśmy i atakujący wziął mnie pod rękę,
abym czasem nie zrobiła sobie jakiejś krzywdy.
-Wejdziesz na
herbatę? – zapytałam kiedy staliśmy pod drzwiami. Pokiwał głową i po chwili
siedzieliśmy w kuchni mojego mieszkania, czekając aż woda się zagotuje.
-Dopięłaś
swego. – rzucił od niechcenia. –On cię chyba nienawidzi.
-Tak będzie
lepiej.
-Nie chcesz
wiedzieć co u niego? – jego ciemne oczy dokładnie obserwowały moją twarzy.
-Może chcę,
może nie chcę. – wzruszyłam ramionami, wstając z krzesła, bo czajnik oznajmił, ze
woda się gotuje.
-Uznam, że
chcesz. – powiedział kiedy nalewałam wrzątek do kubków. –Chyba się ogarnął, albo
dobrze udaje.
-Czas leczy
rany. – postawiłam kubek z czarną herbatą na stole i znów usiadłam naprzeciwko
siatkarza.
-Twoje
najwyraźniej już uleczył.
-Masz mnie za
bezduszną sukę? – zmarszczyłam brwi.
-Tak.
-Dobrze
wiedzieć.
Zamilkliśmy na
dłuższą chwilę. W milczeniu sączyliśmy gorący napój. Do rzeczywistości
przywróciło nas trzaśnięcie drzwiami. Do kuchni weszła Pola, która obdarzyła
Michała uśmiechem połączonym z cześć.
-Pożyczysz mi
jutro spodnie? – zwróciła się do mnie. Byłam tak zszokowana, że prawie
upuściłam kubek. Spojrzałam na nią pytająco. –No te czarne, które kupiłaś
niedawno.
Domyśliłam
się, o które spodnie jej chodzi. Nie miałam nic przeciwko. Może trochę jej
przejdzie?
-Bierz. –
wzruszyłam ramionami. –I tak się nie bardzo dopinam.
Pola
Przez chwilę
stałam z szeroko otwartymi oczami, gapiąc się na nich i układając sobie
wszystko w głowie. Łasko uniósł brwi i zapytał, co mi się stało, a ja chwyciłam
swój portfel i jak strzała wyleciałam z mieszkania. Cholera, jak mogłam
wcześniej na to nie wpaść?!
Jadła ogórki z
czekoladą, źle się czuła, wymiotowała, miała humorki, zachowywała się
niekonwencjonalnie, przytyła, była niespokojna, bardziej skora do kłótni i
użalania się nad sobą, komplikowała wszystko dookoła… Cholera, ale zimno.
Mogłam założyć kurtkę.
Nie chciałam
iść do spożywczaka, bo sprzedawczynie mnie tam znały. Wolałam udać się do
apteki, która znajdowała się dziesięć minut drogi od mieszkania.
Nie mieściła
się w spodnie, faktycznie przytyła, częściej płakała, rzuciła Simona, dużo
jadła, robiła masę dziwnych rzeczy. Jak bardzo złą siostrą jestem że tego nie
zauważyłam? I ile, do cholery, kosztuje test ciążowy?!
- Dzień dobry
– rzuciłam zasapana, wpadając do apteki. Farmaceutka spojrzała na mnie znad
swoich okularów. Nagle zrobiłam się cała czerwona, bo nie wiedziałam, jak o to
zapytać.
- Czego
potrzebujesz, dziecino? – spytała.
- Testu
ciążowego – wypaliłam, czując, jak nawet uszy mnie palą. Kobieta zmierzyła mnie
wzrokiem, po czym przemieściła się w poszukiwaniu tego produktu. – To znaczy,
to nie dla mnie, dla siostry, bo ona… - zaczęłam gorączkowo tłumaczyć.
Aptekarka położyła pudełeczko z testem przede mną i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Nie stresuj
się tak, nawet młodsze od ciebie kupują – powiedziała. Moja ręka trzymająca
banknot dwudziestozłotowy zamarła, a ja sama wzięłam głęboki wdech.
- Ale to
naprawdę nie dla mnie! – zapewniłam, po czym machnęłam ręką, wzięłam test i
szybko ruszyłam do wyjścia.
- Hej, a
reszty panienka nie chce? – usłyszałam za sobą.
- Spieszę się!
– odkrzyknęłam i zbiegłam po schodkach.
W drodze do
mieszkania dwukrotnie prawie się zabiłam, raz prawie skręciłam nogę, ale w
ostateczności dotarłam cała i zdrowa, choć zziębnięta. Jako że nie miałam siły
wlec się po schodach, wsiadłam do windy. Na moje nieszczęście nie byłam sama.
Starszy mężczyzna zmierzył mnie swoim spojrzeniem, dostrzegł test ciążowy,
który trzymałam w ręce, po czym odwrócił wzrok. Schowałam pudełko do kieszeni,
znów się czerwieniąc.
Jeszcze w
drodze do apteki napisałam Kostce wiadomość, że ma się pozbyć Łasko z
mieszkania. Nie musiał być świadkiem tego wszystkiego. W pierwsze kolejności
wiadomość o ciąży (która była bardziej niż pewna) chciałam usłyszeć ja. O mój
Boże kochany, będę ciocią.
Wybiegłam z
windy i wpadłam do mieszkania równie dynamicznie, jak z niego wybyłam, a Kostka
od razu na mnie naskoczyła.
- Za te twoje
wieczorne spacery kiedyś oberwiesz! – krzyknęła, gwałtownie gestykulując rękami.
- Odeślę cię do Wałcza! Zabraniam ci tak
znikać, masz pojęcie, jak ja się denerwowałam? W dodatku wybiegłaś w samym
dresie! Chcesz być chora? Jeszcze raz i…
Zamarła, kiedy
spostrzegła, co trzymam w dłoni. Zamrugała kilkakrotnie oczami. Przeniosła wzrok
na mnie, potem znów na test i znów na mnie. Jej twarz była blada prawie jak
ściana, a przy tym śmiertelnie poważna. Wyciągnęła drżącą rękę w moją stronę, a
potem ją opuściła, jakby nie wierząc w tą całą zaistniałą sytuację.
- Co? –
sapnęła. Nie odpowiedziałam, tylko zacisnęłam wargi w cienką kreskę. W końcu
wzięła „prezent” ode mnie i zniknęła z nim za drzwiami łazienki.
Kostka
Nie musiałam
za dużo kombinować, aby pozbyć się Michała z mieszkania. Zbytnio nie wiedziałam
o co może chodzić mojej siostrze. Do tego wybiegła w samym dresie! Kiedyś się
rozchoruje. Ona sobie grabi! Wyślę ją do domu, jeśli jeszcze raz takie coś
zrobi.
Kiedy wróciła
zaczęłam ją opieprzać jak to miałam w zwyczaju wtedy kiedy robiła takie
numery. Zamarłam kiedy zobaczyłam, co trzyma w swoich dłoniach. Test ciążowy.
Co to ma być?! Wtedy kiedy mi to podała to spadł mi kamień z serca.
Przynajmniej nie dla niej. Za to dla mnie… Matko święta.
Kiedy weszłam
do tej przeklętej łazienki, zastanawiałam się jak mogłam być tak głupia. Byłam
drażliwa, wiecznie zmęczona, głodna, wymiotowałam. A on coś już podejrzewał.
Mądrala jeden. Tak bardzo by się ucieszył.
Jak mogłam się
nie domyślić?! Jak mogliśmy wpaść?! Bo wpadliśmy, a udowodniły mi to dwie
kreski na teście ciążowym. Cholera.
Usiadłam na płytkach
i podciągnęłam kolana pod brodę. To się porobiło. Nie wierzę. Do oczu cisnęły
mi się łzy. Niekoniecznie szczęścia. Na matkę się nie nadawałam, zwłaszcza
samotną. Jak mogliśmy wpaść? Zabezpieczaliśmy się przecież. Kiedy?! To jest nie
do pomyślenia. Zachowaliśmy się jak gówniarze.
Położyłam dłoń
na brzuch. Tam jest istota. Połączenie mnie i jego. O Boże.
-Kostka! –
Apolonia uderzyła w drzwi. –Jaki wynik?!
Przysunęłam
się do drzwi, które otworzyłam i wpuściłam ją do środka. Ukucnęła naprzeciw
mnie i spojrzała głęboko w oczy. Pokiwałam głową, a ona rzuciła mi się na
szyję, wydając z siebie niekontrolowane dźwięki radości.
-Będę ciocią,
będę ciocią! – wydzierała się wprost do mojego ucha. –Ja pierdziele, będę
ciocią. – opadła obok mnie. Położyłam głowę na jej ramieniu, a ona mnie
pogładziła po głowie. Pociągnęłam nosem.
-Dasz radę. –
pocieszyła mnie, obejmując mnie ramieniem. –Przepraszam cię za wszystko.
-Ja chyba
powinnam przeprosić wszystkich wkoło.
-Teraz to się
cieszmy! – była zarażała entuzjazmem. –Mogę?
-Co? –
zapytałam zaskoczona, ale mi nie odpowiedziała, bo przeszła do działania.
Dotknęła ręką mojego nieco wypukłego brzucha. –Mój siostrzeniec albo
siostrzenica!
-Niestety.
-Kiedy mu
powiesz? – teraz to ona oparła głowę o moje ramię. Zignorowała mój smutek.
–Chciałabym to widzieć, ale dam wam trochę prywatności. - powiedziała z nutką zawodu z w głosie.
-Nie wiem. –
wzruszyłam ramionami. –On nie chce mnie widzieć po tym co ostatnio zrobiłam.
-Odmieni mu
się jak tylko zobaczy cię w swoich drzwiach. – pocieszyła mnie. –A jak nie to
tak mu nagadam, ze na rękach cię będzie nosił! W sumie i tak cię będzie nosił,
bo cię kocha jak wariat i zaraz mu przejdzie.
-Nie wierzę. –
znów oczy zaszły mi łzami. –Ja się nie nadaję. Nie chcę. Pola no…
-Trzeba było
nadal być dziewicą. – zauważyła błyskotliwie.
-Wiesz jak
pocieszyć człowieka. – stwierdziłam.
-Chodź. –
wstała i podała mi rękę. –Zrobimy kakao i pomyślimy co dalej.
Wzruszyłam
ramionami, ujęłam jej dłoń i podążyłam za nią.
Cholera, jestem w ciąży.
Oh Bitch! - wiedziałam ! xD
OdpowiedzUsuńNareszcie do tego doszły, bo długo im schodziło;) Mam nadzieję, że szybko powie Simonowi o ciąży i przeprosi go za tamte kłamstwano bo oni muszą być ze sobą;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
ahhahahaha teraz Kostka się nie wymiga od rozmowy z Szymkiem, on na pewno jej nie pozwoli by odeszła gdzieś z dzieckiem, bo zawsze chciał byc ojcem , huuhuhu ale fajnie. Moża Kostka się przekona do ciąży i dzieci właśnie teraz jak będzie miała własne :) czekam na następny! :D
OdpowiedzUsuńWiedziałam!! Ale czy Szymus będzie chciał z nią gadać? :X
OdpowiedzUsuńPolcia będzie ciocią!!:"D
Hhahah Ale nie wyobrazam sb Kostki jako matki... ale może nie bd tak źle?:)
hahaha :D geniusz w końcu doszedł do prawdy! No wiedziałam, że to ciąża hahaha XDD
OdpowiedzUsuńSię Szymek ucieszy ^^
Cholera, nie wytrzymam do następnej niedzieli, ot.
OdpowiedzUsuńNo wiedziałam, pierwsza to odkryłam (:
OdpowiedzUsuńTeraz wszystko się zacznie układać, ja to wiem :) Simon będzie zachwycony i znowu będą razem. A Pola jest po prostu mistrzem we wszystkim (:
No nareszcie! Żeby przez dwadzieścia rozdziałów nie domyślic się, że jest się w ciąży to już przesada :) Nie wiem czemu, ale mam przeczucie, ze Simon tak łatwo nie wybaczy... A tak swoją drogą, według prawa, jeśli kobieta w ciązy popełni przestępstwo, mozna uznać, ze to w afekcie. MJoże to będzie jakis argument? :D
OdpowiedzUsuńTaaak! Może teraz pójdzie po rozum do głowy, a potem pobiegnie do Szymka, rzuci mu się w ramiona i będą żyli długo i szczęśliwie :) Znając was, to pewnie sporo jeszcze zamieszacie, ale to dzięki temu to opowiadanie jest takie ciekawe i zaskakujące <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :*
Pod ostatnim rozdziałem pisałam ze pola jest tu dojrzalsza i bardziej ogarnięta od Kostki i w tym tylko to się potwierdza. Pięknie posklejała te wszystkie fakty w jedną kupę i doszła do dobrego wniosku i ciąży siostry. Szczerze to ja nie wiem jak mam się odnieść do Kostki i tego że się nie połapała w tych objawach. ok tłumaczyła sobie że się zabezpiecza więc to niemożliwe, ale mogła być bardziej przezorna. Ja wiem że Simon jej przebaczy, przecież ją kocha, byle by tej nowiny długo przed nim nie ukrywała
OdpowiedzUsuńSzymek będzie wniebowzięty! Mam nadzieje że Kostka już nie będzie robiła więcej jakiś głupich problemów i ułoży im się :) A jeśli w tym palce zamoczy jeszcze Pola, to wszystko na bank wypali i niedługo będzie Konstancja Tischer :D
OdpowiedzUsuń