niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 45

Kostka
Dużo czasu minęło nim rozległo się pukanie do drzwi. Podniosłam się z ziemi, otarłam policzki i krzyknęłam:proszę.
Spodziewałam się Poli. Ewentualnie Kubiaka, który przyszedł z ciastem i razem poprawialibyśmy sobie humor. Taki przyjaciel jak on to skarb.
 Jednak tak naprawdę spodziewałam się Tischera. Wiedziałam, ze prędzej czy później przyjdzie porozmawiać.
Niemiec cicho zamknął drzwi, po czym oparł się o nie jakby bał się, ze go wyminę i wyjdę mimo, ze to mój pokój. Znał mnie trochę.
-Stoczę się przez ciebie, wiesz?
-Chcesz mnie wziąć na litość? – starałam się, aby mój głos nie wyrażał żadnych emocji. Nie byłam wstanie ocenić czy mi się to udaje.
-Tak też spróbować musze, bo sobie  nie wybaczę, ze nie spróbowałem cię zatrzymać w taki sposób.. – starał się patrzeć w moje oczy, ale unikałam jego wzroku. –Obiecałem, pamiętasz?
-Spróbować zawsze warto. – wymruczałam cicho. –Zapomnij o tym. Przejmowałam się wtedy młodymi.
-Nie wyjdę stąd dopóki się nie dowiem dlaczego. – stwierdził szorstko.
-Dlaczego teraz? – warknęłam. –Bo jesteśmy daleko od domu i nie bardzo mam gdzie uciec?!
-Dziś czuję się na siłach, żeby z tobą rozmawiać. – wyznał. – Drużyna przegrała przeze mnie nie mam przy sobie ukochanej kobiety, więc chcę wiedzieć. Bardziej mnie dobić nie można.
Zmrużyłam oczy, patrząc na niego. Wyglądał zupełnie inaczej niż za, w sumie odległych czasów, kiedy to byliśmy razem. Widać było po nim smutek. Ewidentnie coś go gryzło. To była moja wina.
-Myślę, że należy mi się coś. – dopowiedział, kiedy milczałam. To było cholernie podłe z mojej strony, bo miał rację. Wiedziałam jak ranić ludzi. Miałam to zapisane w genach.
-Nie kochałam cię, wiesz? – nie wiem skąd mi się to wzięło Nie wiem skąd przyszła mi ochota na tak podłe kłamstwa. Nagły przypływ odwagi? Chęć odcięcia się od niego? Zranienie go do końca, aby dał sobie spokój?
Widziałam w jego oczach furię. W jego mniemaniu byłam kolejną kobieta, która chciała go wykorzystać, następną która go zraniła. Nic nie mówił.
-Nigdy cię nie kochałam. – powtórzyłam. –W pewnej chwili myślałam, że jesteś dla mnie tym najważniejszym, ale jednak to nie było to. Byłeś ważny, ale ja cię nie kocham. Kiedy byliśmy razem uświadomiłam sobie, że nie wyleczyłam się z Michała. Stara miłość nie rdzewieje.
-Byłem tylko zabawką. – nie pytał. Stwierdził to ledwie słyszalnie. –Jakimś kurwa pocieszycielem! Nieskuteczną terapią! Ja cię kochałem, a to była tylko gra!
-Przepraszam, ze cię zraniłam. – zagryzłam dolna wargę. Zamknęłam oczy, aby zahamować potok łez. Chciałam żeby mnie znienawidził i zostawił w spokoju. Ułożył sobie lepsze życie. To się właśnie działo.
-Wiedziałem, że nie jest ci obojętny. – mówił jakby sam do siebie. –Zabiję skurwysyna! – krzyknął i wypadł z mojego pokoju jak strzała. Zapewne chciał poszukać polskiego przyjmującego. Nie byłam wstanie się ruszyć. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Perfidnie go okłamałam, niszcząc to co mi zostało.

Pola
Wraz z Michałem staliśmy kulturalnie i rozmawialiśmy w hotelowym korytarzu, śmiejąc się co chwilę, i już mieliśmy wejść do kubiakowego pokoju, żeby rozmawiać jeszcze kulturalniej, kiedy usłyszeliśmy głośne „hej!”. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam wściekłego Simona, który podwijał rękawy. W pierwszej chwili myślałam, że to ja mam przewalone z jakiegoś powodu, ale potem się zorientowałam, że jego wzrok skierowany jest w stronę Michała. Natchnięta dziwnym przeczuciem, przesunęłam się w lewo, zasłaniając przyjaciela.
- A tobie co? – spytałam Simona. Nawet na mnie nie spojrzał.
- To przez ciebie, sukinsynu – warknął do Kubiaka ponad moją głową. Wyczułam (nie mam pojęcia, jakim sposobem), że Michał nagle napiął wszystkie mięśnie.
- Co? – wykrztusił z siebie.
- To przez ciebie Kostka mnie nigdy nie kochała – odparł Niemiec, zaciskając dłonie w pięści. Pisnęłam cicho „co, kurwa?”, gdy dotarło do mnie, co mogło się stać. – Pola, odsuń się.
- Simon, tobie się musiało coś pomylić – powiedział ostrożnie Michał. Ja natomiast stałam cały czas w tym samym miejscu i nie miałam zamiaru się przesuwać nawet o milimetr. Wszystko we mnie wrzało.
- Nie zgrywaj idioty, Kubiak – kontynuował Simon. – Pola, mówiłem, prze…
- Nie! – krzyknęłam i również zacisnęłam dłonie w pięści. Na widok mojego morderczego spojrzenia wyraz twarzy Niemca diametralnie się zmienił. Strząsnęłam z ramienia rękę Michała, który chyba próbował mnie uspokoić. Postąpiłam o krok do przodu i hardo spojrzałam w oczy Tischera. – NIE. WAŻ. SIĘ. GO. NAWET. DOTKNĄĆ – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Wiem, o co ci chodzi, i gwarantuję, że jeśli mój przyjaciel – to słowo dokładnie podkreśliłam – będzie miał chociaż jeden ślad po twoich rękach, możesz wracać do Niemiec i więcej się tu nie pokazywać.
W moich tęczówkach najprawdopodobniej można było dostrzec czystą furię, bo Simon cofnął się o krok, jakby trochę wystraszony. Ja natomiast zmniejszyłam ten nowopowstały, dzielący nas dystans.
- Pola… - usłyszałam za sobą głos Michała.
- Nie wtrącaj się! – krzyknęłam zdenerwowana i ponownie skupiłam swoją uwagę na Simonie. Złapałam go rękami za koszulę i szarpnęłam nią tak, że musiał się delikatnie pochylić w moją stronę. – Cokolwiek powiedziała ci Konstancja, to sprawa między tobą a nią. Jeśli za pomocą rękoczynów bądź jakichkolwiek innych środków wmieszasz w nią Michała… - Zmrużyłam oczy jeszcze bardziej. Nawet nie musiałam się starać, żeby mój głos brzmiał przerażająco. – Obiecuję ci, że będziesz tego żałował do końca swojego życia.
Potrząsnęłam nim jeszcze (przypływ furii dodał mi sporo sił) i zapytałam, czy aby na pewno wszystko zrozumiał. Pokiwał głową. Nie wyglądał już na żądnego rozlewu krwi faceta. Puściłam jego koszulkę i spojrzałam na Michała. On – tak samo jak Simon – patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, jakby nie wierząc, że potrafię być aż tak wściekła. W końcu odwróciłam się i ruszyłam po schodach na dół.
Cieszyłam się, że miałam przy sobie kurtkę po wcześniejszym spacerze, bo teraz nie miałam ochoty wstępować do mojego i kostkowego pokoju. Wyszłam prosto w zalaną ciemnością Częstochowę. Była prawie dwudziesta, a ja nie miałam zamiaru wracać w najbliższym czasie.
Śnieg padał grubymi płatami, a ja szłam przed siebie, skręcając w pierwsze lepsze ulice. Co z tego, że już po trzydziestu minutach nie wiedziałam, gdzie się znajduję? Cały czas szłam przed siebie, a kilka procent złości ze mnie wyparowało. Dochodziła jedenasta, kiedy zadecydowałam, że czas wracać. Tylko pojawiło się zasadnicze pytanie: w którą stronę?
Znajdowałam się w jakiejś mało zaludnionej uliczce (o jedenastej w nocy nie było to dziwne), więc kiedy obok mnie zatrzymał się jakiś samochód, włosy stanęły mi dęba i już zbierałam się do biegu, kiedy usłyszałam znajomy głos.
- Pola! To ty?
Odetchnęłam z ulgą, kiedy odwróciłam się i zobaczyłam Krzyśka. Libero rozpoczął opiernicz w momencie wepchnięcia mnie do samochodu, kontynuował całą drogę do hotelu, tłumacząc, że Kostka odchodzi od zmysłów, z przerwą na telefon do niej, i zakończył, kiedy dostarczył mnie pod drzwi pokoju. Weszłam do środka, zdjęłam kurtkę i niedbale rzuciłam ją na kanapę.
- Pola, tak się martwiłam! – wykrzyknęła Kostka, zobaczywszy mnie. Objęła mnie, ale wyrwałam się z jej objęć. Zacisnęłam szczęki i odsunęłam się.
- Nie zbliżaj się do mnie – powiedziałam, po czym ruszyłam do swojego pokoju. Po krótkim namyśle rzuciłam jeszcze przez ramię: - Spierdoliłaś wszystko, co miałaś. Teraz sobie z tym żyj.
Weszłam do środka, trzasnęłam drzwiami, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.

Kostka
Mogłabym zostać reżyserem filmu: ,,Jak rozpieprzyć swoje życie w pięć minut?”. Może zajęło mi to trochę więcej czasu, ale finał nastąpił wczorajszego dnia kiedy to tak perfidnie nakłamałam. Odchodziłam od zmysłów kiedy mojej siostry nie byłoś  na szczęście Ignaczak ja znalazł. Byłam mu niezmiernie wdzięczna. Co z tego, ze wszystko już wiedziała i nie miała zamiaru się do mnie odzywać? Jakoś musiałam sobie z tym poradzić a Pola przecież wściekać do końca życia się nie będzie. To nie w jej stylu. Zawsze mówi to co myśli, ale długo się nie boczy.
Nie zostawaliśmy na finale toteż następnego dnia po śniadaniu siedzieliśmy w autobusie. Simon wyszedł wczoraj i nie wrócił. Wysłał tylko wiadomość do Łasko, ze wraca na własną rękę. Trochę się o niego martwiłam, bo nie wiedziałam co może zrobić facet w furii. Miałam nadzieję, ze skończy się tylko na piciu. Martwiłam się o niego. To wszystko była moja wina.
-Kostka, co ty wczoraj zrobiłaś? – Kubiak siedział z mną od paru minut, ale dopiero teraz postanowił się odezwać.
-Przepraszam.
-To była prawda? – dociekał przyjaciel.
-Nie. – odparłam bez zastanowienia. –Im bardziej go zranię tym bardziej mnie znienawidzi i ułoży sobie życie.
-Można kochać i nienawidzić jednocześnie.
-Nie można.
-Myślę, ze dopięłaś swego. – stwierdził Michał. –Rozwaliłaś przy tym ducha drużyny, ale to się naprawi.
-Nie pieprz oczywistych faktów. – mruknęłam pod nosem. –Przepraszam, że cię w to mieszałam.
-Nic się nie stało. – uśmiechnął się do mnie po kubiakowemu. – Polcia mnie uratowała.
-Mam nadzieję, ze to nie wpłynie na relacje między nami. – spojrzałam na niego z nadzieją. Szczerze? Nie należało mi się to. Powinien był mnie jakoś ukarać.
-Nadal jesteś moją siostrzyczką. – poczochrał mnie po rudych włosach. –Taką cholernie głupią, Zosią samosią, ale moją siostrą.
-Dzięki. – oparłam głowę o siedzenie. –Nic mu nie będzie, prawda?
-Nie powinno.
-Mam nadzieję. – westchnęłam cicho, patrząc na to, co działo się za szybą.
-Pola jest wściekła. – stwierdził odkrywczo. Pokiwałam głową.
-Należy mi się.
-Nie przeczę. – spojrzałam na niego smutnym wzrokiem, starając się uśmiechnąć. Chyba wyszedł z tego grymas na najgorszych torturach.

Pola
Po powrocie z Częstochowy byłam w fatalnym stanie psychicznym, więc następnego dnia nie poszłam do szkoły. Z Kostką wymieniłam zaledwie parę zdań, opierających się mniej więcej na schemacie: jest mleko? – tak. – a płatki? – też, i choć widziałam jej cierpiętniczą minę, nie miałam zamiaru wprowadzać jakichś zmian. Około godziny jedenastej wyskoczyłam do pobliskiego spożywczaka po jabłka, a potem usiadłam z nimi i gitarą przy kaloryferze, zaczęłam brzdąkać, jeść i myśleć. Zastanawiałam się nad wieloma rzeczami, ale głównie nad moim powrotem do Wałcza. Nie ukrywajmy, nie dogadywałam się z Kostką. Miałam po dziurki w nosie jej humorów, a atmosfera w mieszkaniu była grobowa. Myślałam o przeprowadzce do rodziców po zakończeniu roku szkolnego. I pewnie bym się na to zdecydowała, gdyby nie pewna ważna kwestia, która o godzinie drugiej zapukała we framugę drzwi mojego pokoju, uśmiechnęła się lekko i zapytała, czy może wejść.
Pokiwałam głową, ale poleciłam, by zamknął drzwi. Westchnął, ale posłuchał. Cóż, to chyba nie dziwne, że nie chciałam, żeby tu weszła Kostka.
- Nie byłaś w szkole.
- Zauważyłam – burknęłam, wyciągając w jego stronę reklamówkę z jabłkami. Złapał się za brzuch i oznajmił, że dopiero jadł obiad. Wzruszyłam ramionami. Więcej dla mnie.
Tradycyjnie rozsiadł się przy kaloryferze i zaczął bawić się strunami na wysokości gryfu gitary. Nie miałam siły mówić mu, żeby się odczepił. Zamiast tego oparłam głowę na jego ramieniu i z ulgą wypuściłam powietrze z płuc. Jego obecność mnie dziwnie uspokajała i czułam, że na dłuższą metę bym sobie bez niej nie poradziła. Zdecydowanie różniłam się od tej dawnej Poli sprzed kilku miesięcy.
- Nie wytrzymuję – wyznałam i westchnęłam ciężko. – Jak tak dalej pójdzie, to skończę się psychicznie.
Chyba nie wiedział, co odpowiedzieć, bo tylko objął mnie i poczochrał mi włosy. Odezwał się dopiero po chwili.
- Przestań się tak przejmować – poradził. Prychnęłam i wgryzłam się w któreś z kolei jabłko.
- Łatwo ci powiedzieć – rzuciłam. Przez parę minut milczeliśmy, aż w końcu przerwałam ciszę. – Myślałam o powrocie do Wałcza.
Poczułam, jak zastygł w bezruchu i spiął wszystkie mięśnie. Jego ręka zatrzymała się w pół trasy wyznaczonej na moich włosach. Nie odwróciłam głowy w jego stronę, bo bałam się tego, co mogłam zobaczyć.
- Aha – mruknął dziwnym głosem. Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam.
- Zastanawiałam się, czy po zakończeniu roku szkolnego nie rzucić tego wszystkiego w cholerę i nie wrócić w rodzinne strony, ale… - zawiesiłam głos. Popiwczak stracił cierpliwość, bo odłożył gitarę i moje jabłko na bok, po czym stanowczo obrócił mnie w swoją stronę i posadził na swoich kolanach.
- Mogłabyś łaskawie dokończyć? – spytał, mrużąc oczy. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Jesteś jedynym powodem, dla którego tego nie zrobię – powiedziałam, ujmując jego twarz w dłonie. - Na dłuższą metę nie wytrzymam, rozumiesz?

Odetchnął z ulgą, odwzajemnił uśmiech, po czym pocałował mnie tak, że zapomniałam o Bożym świecie.

15 komentarzy:

  1. Przepraszam, ale nie wytrzymam i ją skrzywdzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. No co ta Kostka odpierd***!! Żeby tak nakłamać i zranić faceta, który ją kocha bo jej coś odj***ło??! No nie mogę... Czy ona kiedykolwiek zmądrzeje?? Sory za przekleństwa ;p
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy zabić Kostkę czy Iśkę czy obie.
    No do kija wacława! Litości! Jak mogła być taką egoistką, żeby powiedzieć SImonowi że go nie kocha? Przecież jego też rani! I SIEBIE RANI! I wszystkich wokoło!!
    Iśka, lepiej się schowaj... bo jak cię znajdę to będzie źle ._.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kostka!!! kurwa!.. gdzie jest biedny Szymek ;( dobrze chociaż Poli i /kubie sie uklada <3 moze gdyby Simon wzbudził w Kostce zazdrosc by to podziałało, albo gdyby wylądował w szpitalu(tak wiem dość dyrastyczne) i ona wtedy by sie przyznała ... ohhh czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no, jak długo Kostka będzie taką idiotką?! W końcu przekroczy granice i Simon choćby go błagała na kolanach i powiedziała prawdę, nigdy jej nie przebaczy :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde czy ona jest nienormalna? Czy tak bardzo boli ją bycie szczęśliwą?
    Naprawdę jak ona się szybko nie opamięta to znaczy, że na niego nie zasługuje.
    A Pola jest taka zagubiona w tym wszystkim, bardzo jej współczuję ):
    Ale ona ma chociaż wsparcie w Kubie :D i ta akcja na końcu <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Brawo Kostka... Boże oby z Szymkiem było okeej

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie będę komentować zachowania Kostki, bo bardzo ale to bardzo mnie wkurzyła :/
    Pola jaka agresywna, nie spodziewałam się takiej akcji w ogóle. Dobrze że nie doszło do rękoczynów, bo Simon dostałby wpie**** :p
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. W tym siostrzanym układzie to Pola stała się tą dojrzalszą siostrą. Kostka zachowuje się dziecinnie, boi się związku i dlatego postanowiła skrzywdzić Simona, tym kłamstwem że go nie kocha i że nie zapomniała o Michale to przegięła. Nie wiem czy Simon jej to wybaczy. Pola nie dość że myśli racjonalnie i ratuje Niemca przed zrobieniem głupoty to jeszcze jest gotowa na to że dla Kuby zostanie na południu Polski mimo że nie czuje się komfortowo mieszkając z siostrą

    OdpowiedzUsuń
  10. Zachowanie Kostki coraz bardziej mnie denerwuje.
    Dlaczego ona tak rani Simona?
    Przez jej bezmyślność cierpią bliskie jej osoby.
    Dobrze, że Pola i Kuba są razem.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam. ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. Oddychamy głęboko. Liczę do dziesięciu we wszystkich językach, które znam, ale nadal mam nieopisaną ochote zabicia Konstancji! Boże, jak ta kobieta działa mi na system!
    Miodem na te wszystkie złości jest Polcia wraz z Kubą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam ochotę zabić Kostkę :) Jak ona w ogóle mogła powiedzieć coś takiego?!

    Dobrze, że chociaż Kubie i Polci sie układa :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. A mnie chyba znowu ostatnio tu nie było :(
    Ale jestem teraz i mam wielką ochotę wpieprzyć Kostce. Zwyczajnie wbić jej mózg do głowy gołymi rękoma. Teraz, w tej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kostka zasługuje na ostre lanie! Czemu ona aż tak bardzo nie chce być szczęśliwa i uszczęśliwić Simona?
    Dobrze, że ma Polę, która wiadomo że i tak się nie wyprowadzi, bo u Kostki jest jej prawdziwy dom :D No i na dodatek Kuba jaki słodki :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Podczas gdy Pola i Kuba rozczulają mnie maksymalnie, Kostka skutecznie wszystko burzy i nie mam ochoty na nic innego jak tylko na zabójstwo z premedytacją.

    OdpowiedzUsuń