Kostka
Zaalarmował
mnie delikatny dźwięk zamykanych drzwi. Nakryłam głowę kocem licząc, że
wchodzący osobnik da za wygraną. Niestety w mniejszym lub większym stopniu był
podobny do mnie, więc nie miałam na co liczyć.
-Mama cię
przysłała. – nie pytałam, tylko stwierdzałam. –Albo Pola.
-Nikt mnie nie
wysłał. – łóżko ugięło się pod ciężarem mojego taty. –Chciałem po prostu trochę
z tobą posiedzieć nim wyjedziemy.
-Już ci
wierzę. – stwierdziłam tonem pełnym jadu.
-Też cię
kocham córeczko. – odparł. Westchnęłam cicho, odsłaniając twarz.
-Przepraszam.
-Wiesz, ze
zawsze możesz ze mną porozmawiać. – tata uśmiechnął się od ucha do cuch. –
Zawsze mieliśmy dobry kontakt.
-Wiem, tato. –
oparłam głowę o ramię rodziciela.
-Mama po
prostu chce jakoś to nadrobić. – mówił głosem, który zawsze uwielbiałam. Te
jego bajki z dzieciństwa. –Naprawić wasze relacje.
-Nie chce o
tym mówić. –mruknęłam cicho, starając się nie rozpłakać. –Ona nie zrozumie.
-Może ja
zrozumiem.
-Dałam mu
kosza, wiesz tato? – spojrzałam na niego, aby zobaczyć wyraz jego zazwyczaj
zatroskanej twarzy. Uniósł jedną brew, więc kontynuowałam. –Oświadczył się a ja
go spławiłam. Mama nie zrozumiałaby tego.
-Też nie
rozumiem. – odparł po krótkiej chwili. Nie mówiłam nic. –Szybko zdecydował się
na tak poważny krok.
-To jest
Simon. – rzekłam cicho. –Simona nie ogarniesz.
-Przestraszyłaś
się? – tata był cudowny. Zawsze wiedział, co mi w duszy gra.
-Chyba tak. –
wzruszyłam ramionami. –Ja się nie nadaję do takich rzeczy.
-Wiesz co
myślę? – pokiwałam przecząco głową. Tata objął mnie ramieniem i pocałował w
czoło.
-Kochasz go za
bardzo. Nie chcesz aby się rozczarował czymkolwiek, więc myślisz, że to
rozstanie zaboli mniej niż jakieś niepowodzenie w późniejszym życiu. –
spojrzałam na niego pytająco. Tata dochodził do ciekawszych wniosków niż ja, bo
ja nie mogłam nic wywnioskować. –Gdybyś nie kochała go tak mocno, to byś go nie
zostawiła. Dalibyście sobie więcej czasu, ale ty jesteś bardzo specyficzną
osobą i robisz głupie rzeczy w najmniej odpowiednim momencie. Gdybyś wtedy nie
chciała się z nim związać to byś odeszła, ale odeszłaś teraz, bo za bardzo
bałaś się związać z nim na stałe.
-Nie bardzo
cię rozumiem, tato. – miałam w głowie jeszcze większy mętlik niż przedtem.
Płakałam, tęskniłam. Nadal go kochałam. Tylko czy on nadal kochał mnie? Czy
kiedykolwiek to była miłość?
-Wystarczy, że
ja rozumiem. – wyszczerzył się do mnie. –Niedługo wszystko się ułoży. Tylko
musisz ochłonąć i schować dumę do kieszeni.
-Nie powiesz
mamie?
-Dobrze wiesz,
ze to mama. – puścił mi oczko. –Mama zawsze chce wszystko wiedzieć.
-Możesz jej
powiedzieć, że rozstaliśmy się za porozumieniem stron.
-Gorzej jak do
niego pójdzie. – zauważył ojciec. Zastanowiłam się przez chwilę, po czym
powiedziałam:
-Gorzej jak
Pola wszyściutko wypapla.
Pola
- Jesteś na
mnie zła? – usłyszałam za uchem. Milczałam, tak jak robiłam to od kiedy
wyszliśmy ze szkoły. Kij z tym, że podążaliśmy na podwójną randkę z Hanką i
Dominikiem. Ja dalej byłam wkurzona za wczorajsze „teściowanie” z poprzedniego
dnia zarówno na rodziców, jak i na Kubę właśnie. Niech sobie nie myślą, że
wolno im takimi tekstami rzucać. – Czyli jesteś.
Gratulacje za
spostrzegawczość.
- Ty się nawet
nie zdenerwowałeś – rzuciłam.
- I o to
chodzi? – spytał, unosząc brwi. Patrzył na mnie, jakby miał zaraz parsknąć
śmiechem. – Że nie stresowałem się i nie skróciłem swojego życia?
Postanowiłam,
że już się do niego nie odezwę. Niestety on nie miał takich samych planów
względem mnie.
- Wiesz, w
sumie to było dość śmieszne – powiedział, ziewając.
- Boki zrywać
– odburknęłam.
- Apollo,
przestań.
- Bo?
- Bo
wylądujesz w zaspie.
Tego szantażu
Kuba używał stosunkowo często i czasem kończyło się to dla mnie niezbyt
pomyślnie, więc, zważając na masę śniegu, która zalegała wokół nas, musiałam
się poddać. Moją kapitulację wyczuł doskonale i objąwszy mnie w pasie,
przyciągnął do siebie.
- Wiedziałem,
że to zadziała – rzucił wesoło. W odpowiedzi poradziłam mu, żeby się nie
pogrążał, bo zaraz on wyląduje w zaspie. Mojej groźby oczywiście nie brał na
poważnie, bo prawda była taka, że mimo iż jakąś słabeuszką nie byłam, w starciu
z nim miałam marne szanse.
Z Hanią i
Dominikiem umówiliśmy się w pizzerii niedaleko hali. Gdy zeszliśmy po schodkach
do podziemi, w których się ten lokal znajdował, okazało się, że byliśmy
pierwsi. Zajęliśmy miejsce przy stoliku za ogromnym regałem z książkami.
- Czemu się
tak gapisz? – warknęłam, kartkując Menu.
- To już nawet
tego mi nie wolno?
- Mówisz,
jakbym ci wszystkiego zabraniała.
Chrząkną znacząco,
tłumiąc śmiech, a ja ze świstem wypuściłam powietrze z płuc, załamując ręce.
- Zachowuj się
jak człowiek, zboczeńcu – poprosiłam, sprzedając mu kopniaka pod stołem. Syknął
i zmrużywszy oczy, idealnie naśladując jakiegoś siedmiolatka, zakomunikował, że
poskarży na mnie moim rodzicom. Prychnęłam, wywracając oczami. – Ty chyba nie
liczysz na to, że jeszcze się spotkacie, prawda?
Uśmiechnął się
zawadiacko, a ja cieszyłam się, że policzki miałam zaczerwienione od zimna –
dzięki temu Kuba nie zauważył mojego rumieńca wtórnego.
- Właśnie na
to liczę – odpowiedział.
- Nie ma mowy.
Położył swoją
dłoń na mojej i zaczął ją gładzić opuszkiem palca.
- Zabronisz mi
spotkać się z teściami przed ich wyjazdem? – spytał kokieteryjnym tonem.
Zacisnęłam
szczęki ze złości. Chciałam mu czymś dogryźć, ale w tej oto chwili przybyła
Hanna z Dominikiem i swoim pytaniem „jakimi teściami?”, na które Kuba udzielił
szczegółowej odpowiedzi.
Kostka
Myślę, że
wizyta rodziców, która właśnie dobiegała końca dobrze nam zrobiła. Mimo, że
musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. Teraz z żalem obserwowałam jak
szykują się do wyjazdu. W swoim dwudziesto paroletnim życiu nie czułam się tak
nigdy. Zawsze byłam twarda, dobrze znosiłam rozstania. Nie lubiłam się żegnać,
bo przecież miałam ich jeszcze zobaczyć. A to za dwa dni, tydzień, miesiąc czy
pół roku. Z trudem przechodziły mi przez gardło formułki słów rozstania. Jakoś
wypieprzenie Simona ze swojego życia nie przyszło ci z wielkim trudem.
-Trzymaj się
kochanie. – mama wzięła mnie w swe ramiona. –Dbaj o siebie i o Polę.
-Uważajcie na
siebie.
-Wszystko się
ułoży. – rzucił wesoło tata kiedy mocno trzymał mnie w swych ramionach.
Pola również
pożegnała rodziców, roniąc przy tym łzy. Znów miałam wyrzuty sumienia, że
poniekąd odebrałam ją naszym opiekunom. Nic nie dawało wmawianie sobie, że nie
jest tu z przymusu. Pola chciała tu być.
Kiedy opuścili
nasze mieszkanie usiadłam na krześle w kuchni i położyłam głowę na stole.
-Wszystko
dobrze?
-Kochasz mnie?
– wybąkałam poniekąd nieprzytomna.
-Jasne, że
tak. – usłyszałam jej głos z odległości kilkudziesięciu centymetrów. Stała przy
szafkach i poszukiwała czegoś.
-Mimo mojego
niezrozumiałego zachowania?
-Tak. –
zapewniała.
-Nie jesteś tu
dlatego, ze żal ci mnie?
-Kostka. –
powiedziała karcącym głosem, patrząc znacząco na mnie. Poczułam się jak mała
dziewczynka złapana na gorącym uczynku. Powinno być na odwrót.
-Jesteś tu z
własnej woli? – drążyłam temat. –Bo chcesz?
-Kostka, no. –
wyczuwałam jej poirytowanie. –Czasem tęsknie za domem, ale nie żałuje
wyjazdu z tobą.
-I kochasz
mnie nie dlatego, że zabieram cię na Puchar Polski? – podniosłam się z pozycji
i spojrzałam na swoją ukochaną siostrzyczkę. Wypuściła łyżeczkę z ręki,
rozdziawiła usta a potem zaczęła piszczeć jak oszalała. Zaczęła wykrzykiwać, że
znów zobaczyć Ignaczaka. Potem wdrapała się na moje kolana i przytuliła mnie
mocno.
-Jesteś
najlepsza siostrą na świecie!
-Nie kochasz
mnie tylko dlatego?
-Wcale! –
zbulwersowała się młoda Tomaszewska. –Wcale nie kocham cię za to, ze za kilka
dni zapewnisz mi wymarzony koniec ferii. To tylko nagroda za moją miłość.
-Też cię
kocham, Polciu.
-Wiem. –
westchnęła. –Oddałabym dużo, żebyś jednak powiedziała komuś „tez cię kocham
Szymku”.
-Wiesz jak
wszystko popsuć. – mruknęłam zaciskając usta w cienką kreskę.
-Wybacz. –
poprosiła. –Przyzwyczaiłam się, że mówię co myślę.
Pola
Pospiesznie
wystukałam do Kuby sms-a informującego, że dzięki miłosierdziu Kostki jadę z
nimi na Puchar Polski, po czym rzuciłam telefon na łóżko, wyjęłam z szafki
śmietankowe Ptasie Mleczko i powędrowałam z nim z powrotem do salonu, gdzie
przed telewizorem siedziała Kostusia z nogami wyłożonymi na stół. Klapnęłam
obok niej i uśmiechnęłam się wesoło, otwierając pudełko ze słodkościami.
Siostra uniosła brwi, patrząc na to podejrzliwie.
- To tak
okazjonalnie z racji mojej dobroci, tak? – spytała. Pokręciłam głową.
- Kupiłam je
dla ciebie, gdy jeszcze o wyjeździe nie wiedziałam – skłamałam. Prawda była
taka, że miałam zamiar iść z nimi do Simona. – No nie patrz tak, tylko się
częstuj. Jak dają, to bierz, jak biją, to uciekaj – rzuciłam, podtykając jej
Mleczka pod nos. – No dalej, Kostuś, nie wstydź się, wiem, że chcesz.
Ruda uniosła
brwi jeszcze wyżej, patrząc na mnie, jakbym była niespełna rozumu, a potem
ostrożnie uniosła rękę i poczęstowała się.
- Masz zamiar
mnie utuczyć?
- Of course –
odparłam, wkładając czekoladkę do ust.
- Dzięki –
burknęła, przełączając pilotem na jakąś telenowelę.
Siedziałyśmy
jakiś czas w milczeniu, podjadając czekoladki z pudełka, aż w końcu
stwierdziłam, że raz się żyje.
- Kostka, wróć
do Simona – szepnęłam. Kątem oka widziałam, jak zastygła w bezruchu z dłonią w
połowie drogi do buzi. Powoli obróciła twarz w moją stronę. Spojrzałam jej
śmiało w oczy i uznałam, że stanowczego sprzeciwu w nich nie widać.
- Co proszę? –
rzuciła niezbyt przekonująco.
- Przecież ty
go kochasz – westchnęłam ze zniecierpliwieniem.
- Już nie.
Zaklęłam pod
nosem, stwierdziłam, że opowiada bajki i poprosiłam, żeby się zachowywała jak
dorosła kobieta, a nie jak dziecko.
- Czy ty mnie
nie rozumiesz? – warknęła, odkładając Ptasie Mleczko na stół i patrząc na mnie
nieprzyjemnym wzrokiem.
- No właśnie,
kuźwa, nie bardzo – odpowiedziałam. – Nikt cię nie rozumie, Konstancjo, i
jestem prawie pewna, że ty siebie też nie rozumiesz. Zachowujesz się nienormalnie
i na dobrą sprawę nikt cię nie poznaje.
Zacisnęła usta
w cienką kreskę. Powoli zaczynałam żałować, że poruszyłam ten temat, ale
odwrotu nie było. Spodziewałam się, że może tym razem Kostka ulegnie i da sobie
coś wytłumaczyć, ale zamiast tego… Rozpoczął się wykład o tym, że mam się nie
wtrącać do jej życia, bo nic mi do niego, że mam się zająć swoimi sprawami i
odczepić się. Z każdym jej słowem moje oczy stawały się jeszcze bardziej
wilgotne, aż w końcu, nie chcąc, żeby widziała, jak płaczę, zerwałam się z
kanapy, ruszyłam do przedpokoju, ubrałam się, wzięłam gitarę i wyszłam z
mieszkania.
- Cześć,
przyszedłem podziękować Kostce za… - zaczął z szerokim uśmiechem Kuby, który
wyrósł przede mną na schodach, ale na widok mojej miny natychmiast spoważniał.
– Co się stało? Gdzie idziesz?
- Do Simona –
mruknęłam, wymijając go. Miałam szczerą nadzieję, że pójdzie za mną. I tak
właśnie zrobił. Na szczęście.
Nie no, jeszcze chwila i naprawdę już nic nie powstrzyma mnie przed skrzywdzeniem Kostki. Głupiutka baba.
OdpowiedzUsuńKosta mogła by się wreszcie ogarnąć!! -.-
OdpowiedzUsuńSzymuś tak ją kocha no!!:X
Kubuś ty zboczuchu jeden!!! :D
hahahhaha Pola i Kuba :D
OdpowiedzUsuńojj Kostka powinnaś dostać kopa w dupsko! Szymek nie jest byle jakim facet i zrobiłby dla ciebie wszystko!
Ciekawe co Pola naga Szymkowi hmmm
czekam na następny! :D
Ale mnie ta Kostka irytuje. Jak już jest w tej ciąży to niech idzie do lekarza i wszystkiego się dowie!
OdpowiedzUsuńA Polcia i Kuba to takie mega słodziaki <3
Czytając to wszystko w moich myślach Kostka została przeze mnie zabita już milion razy. Droga Konstancjo, niech Cię chuj strzeli, taka jesteś głupiutka!
OdpowiedzUsuńKostka jest uparta jak osioł. Kiedy ona wreszcie zrozumie jaki błąd popełnia? Do tego rani osoby które ją kochają i martwią się o nią.
OdpowiedzUsuńKostka zaczyna mnie coraz bardziej denerwować, a raczej jej zachowanie. Mam nadzieję, że Pola nakłoni Szymka i on nie podda się tak łatwo i będzie walczył. ; )
OdpowiedzUsuńDo następnego.
Pozdrawiam. ; )
Myślę że tata dziewczyn ma rację z tym że Kostka kocha Simona za bardzo i boi się że go kiedyś może rozczarować. Cóż czasami tak to w życiu jest. Czasami ktoś pasuje do kogoś aż za bardzo i dlatego jakoś nie mogą się ze sobą zejść. Licze jednak że ta dwójka tą przeciwność losu jakoś przeskoczy. Chyba inni muszą pomóc bo raczej sami nie dadzą rady. Pola już traci całą swoją cierpliwość do siostry, boje się że przy Szymku straci resztkę.
OdpowiedzUsuńYgrh Kostka!
OdpowiedzUsuńJa też w ogóle nie rozumiem Kostki, ma bardzo skomplikowany i złożony charakter. Chociaż pewnie na jej miejscu też bym się przestraszyła i uciekła gdzie pieprz rośnie, w jej przypadku w świat zakłamania, w którym powtarza, że nie kocha Szymka. Pozostaje uwierzyć, że któreś z nich sięgnie po rozum do głowy i w końcu wszystko się ułoży! :) Trzymam za nich kciuki!
OdpowiedzUsuńAh, Pola ♥ Od początku kibicuję jej związkowi z Popiwczakiem, uwielbiam ich przekomarzanie i bycie wrednym dla siebie nawzajem z miłości, to takie urocze. Trochę się z naszą Polcią utożsamiam. Odkąd przeczytałam scenę w piwnicy u dziadków Kuby, jak tylko słyszę "W piwnicy u dziadka" od razu przypomina mi się to opowiadanie.
Wasza twórczość jest naprawdę zachwycają, zawsze mi jej za mało. Życzę wam wspaniałej weny ♥
No, Kostka sama siebie nawet nie ogarnia, no...
OdpowiedzUsuń