Pola
Rano wcale nie
czułam się lepiej. Odwlekałam moment wstania z łóżka i co rusz włączałam
drzemkę. Bolała mnie głowa i gardło, łzawiły oczy… I to wszystko mnie dobijało,
bo przecież dopiero niedawno chorowałam. Musiało mi się to przydarzyć kolejny
raz? I to na wycieczce?
- Wstawaj,
śpiochu – usłyszałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Kubę siedzącego na skraju
łóżka. – Co ci jest?
- Nic –
odparłam, z jego pomocą podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Tak, widzę
właśnie – burknął, wywracając oczami. – Źle się czujesz?
Niemrawo
pokiwałam głową, a on przytulił mnie.
- Ale z ciebie
pechowiec – stwierdził, całując mnie w czoło. Okej, co go wzięło na takie
czułości? – Serio by cię ze mną szlag trafił?
No i wszystko
jasne.
- Tak –
rzuciłam.
- A czemu? –
drążył.
- No bo tak. I
odczep się – ucięłam, wstając z łóżka. – Gdzie dziewczyny?
- Poszły na
śniadanie.
Lekko
zszokowana spojrzałam na zegarek. Wspaniale. Dwadzieścia minut temu miałam być
gotowa, a tymczasem nadal stoję w pidżamach.
- Dlaczego nic
nie mówisz? – spytałam, w pośpiechu wyciągając z torby spodnie, sweter i
bieliznę. Zaczął tłumaczyć, że właśnie po to przyszedł, wywróciłam oczami. -
Strasznie powoli się za to zabierasz. Możesz wyjść?
- Po co?
Jako że nie
miałam ochoty na jakiekolwiek spieranie się z nim, skierowałam swoje kroki do
łazienki, żeby tam się przebrać. Pobiłam swój życiowy rekord – doprowadziłam
się do porządku i spakowałam wszystko w siedem minut. Trochę pomógł mi
Popiwczak – oczywiście jeśli chodzi o pakowanie.
Nawet zdążyłam
cokolwiek zjeść przed wyjazdem w trasę. Nie wiem tylko, czy ten dzień
faktycznie był mniej obfity w rozrywkę od poprzedniego, czy to odczucie było
skutkiem mojego złego samopoczucia, które Kuba bezskutecznie starał się
poprawić. Odetchnęłam z ulgą, kiedy o szesnastej wsiedliśmy do autokaru i
ruszyliśmy w drogę powrotną, przez którą cały czas spałam. Były to miło
spędzone dwa dni, ale w tym stanie chciałam jak najszybciej dostać się do
swojego ciepłego łóżeczka. Co by się nie działo.
Kostka
Budzik
oznajmił mi, że czas wstawać. Zaspana szybko go wyłączyłam, aby czasem jego
dźwięk nie dotarł do pokoju, w którym odsypiała Pola. Wstałam z łóżka i udałam
się do łazienki, gdzie poddałam się porannej toalecie. Później założyłam szarą
bluzę i spodnie, które chyba wstawiała do prania Pola, bo były jakieś takie
dziwnie ciasne. Napisałam na karteczce, że wrócę przed południem i wyszłam z
mieszkania.
Skupiałam się
tylko na kierowaniu auta. Wychodziło mi to dobrze, więc bez żadnych przygód
zjawiłam się pod halą. Szybkim krokiem, tak aby ograniczyć spotkania z
kimkolwiek do minimum, udałam się do biura. Pojawianie się przed czasem w moim
przypadku było rzadkością.
Bogdan pojawił
się kilkanaście minut po mnie. Kiedy mnie ujrzał rozdziawił usta ze zdziwienia.
Uśmiechnęłam się do niego lekko, czekając aż zajmie swoje miejsce.
-Chce złożyć
wypowiedzenie. – zagadnęłam go nieśmiało. Starałam się aby ton mojego głosu
brzmiał normalnie.
-Chcesz odejść
z dnia na dzień?
-Nie. –
pokręciłam przecząco głową. –Umowa mi zabrania, ale chcę je złożyć. Spróbuję
negocjować z prezesem i zniknę w ciągu miesiąca.
-Kooostkaa. –
przekrzywił nieznacznie głowę. –Będzie ci ciężko z pracą. Nie warto rezygnować.
-Kasa w
Biedronce na mnie czeka.
-Powinnaś coś
wiedzieć.
-Co? –
zmrużyłam brwi.
-On też chce
odejść.
Nie
odpowiedziałam mu nic. Wypadłam z pomieszczenia niczym strzała i wpadłam do
szatni, nie robiąc sobie nic z obecności półnagich mężczyzn. Stanęłam naprzeciw
Simona, który siedział na ławeczce i próbował rozwiązać buty.
-Nie pozwolę,
żebyś zaprzepaścił karierę przeze mnie! – wyrzuciłam z siebie wszelką
wściekłość. –To ja odchodzę.
-Nie możesz.
-Poradzę sobie
bez niczyjej pomocy. – rzuciłam i odwróciłam się na pięcie, żeby opuścić
szatnię. Zignorowałam przeszywające mnie spojrzenia chłopaków. Zgarnęłam
kluczyki z biura i znów znalazłam się w samochodzie. Otarłam łzy i odpaliłam
Opla. Moim celem był powrót do Poli.
Trzasnęłam
drzwiami, co uświadomiło młodszej siostrze, że wróciłam. Dziewczyna siedziała
przy stole i mieszała łyżką w owsiance. Musiała przed chwilą wstać. Pokręciła
głową z dezaprobatą, kiedy ujrzała, że znów płakałam. Wstawiłam wodę na herbatę
i udałam się do łazienki, gdzie przemyłam twarz chłodną wodą. Pomogło.
Wyglądałam jakby byłam przeziębiona.
Dzwonek do
drzwi zaskoczył nas obie. Rzuciłam się do korytarza, aby sprawdzić kto to i
ewentualnie nie wpuścić go do środka, bo spodziewałam się Niemca. Byłam pewna,
że moja siostrunia zrobiłaby przeciwnie.
Jakie wielkie
było moje zaskoczenie kiedy zamiast Simona w judaszu ujrzałam mamę i tatę.
Rękawem bluzy otarłam oczy i otworzyłam drzwi, wpuszczając gości do środka.
-Cześć,
córciu. – odezwał się donośnym głosem, aby i Pola go usłyszała. Nie
odpowiadając nic utonęłam w jego silnych ramionach jak za dawnych czasów.
Zdezorientowana Pola pędem puściła się w kierunku mamy i została schowana w jej
szczelnym uścisku.
-Co tu
robicie? – dopytywała siostrzyczka.
-Zrobiliśmy
wam niespodziankę.
Pola
I to
faktycznie była niespodzianka. Zastanawiałam się, czy to może jakieś omamy
chorobowe, czy rodzice faktycznie tu są. Mama już na samym początku zmierzyła
mnie wzrokiem, żeby ocenić, czy dobrze się odżywiam. W gimnazjum miała ze mną
małe problemy, jeśli o to chodzi. Gdy oględziny dobiegły końca, zostałam
zapytana o naukę, zdrowie, wycieczkę (oczywiście nie wiedzieli o tym, że byłam
z Kubą) i o inne pierdoły. Kostka zaparzyła herbatę i usiedliśmy wspólnie przy
kuchennym stole.
- A ty,
Kostka? – spytał tata. – Co u ciebie słychać?
- Eee… -
zająknęła się. Miałam już za nią jakoś żartobliwie odpowiedzieć, ale po raz
kolejny rozległ się dzwonek. Siostra rzuciła mi spojrzenie mówiące „idź!”.
Wcale się nie
zdziwiłam, kiedy w drzwiach ujrzałam Kubę. Uśmiechnęłam się, poczekałam aż
zdejmie buty i pociągnęłam go za rękę do kuchni, nie ostrzegając go przed tym,
co tam zastał parę sekund później. Na widok moich rodziców stanął jak wryty i
przez krótką chwilę nie mógł unieść podbródka do góry, a kiedy już się ogarnął,
zdołał wykrzesać z siebie jedynie „ekhem… dzień dobry”. I wtedy przyszła moja
kolej.
- Mamo, tato,
to jest Kuba – powiedziałam i zarumieniłam się, dodając: - Mój chłopak.
Faza wstępna
obejmowała krótkie przywitanie, zachwycanie się blondynem przez moją mamę,
informację, że znają go z telewizji oraz że ja dużo o nim opowiadałam.
- Naprawdę? –
spytał zaskoczony Popiwczak, zerkając na mnie.
- Nie –
rzuciłam szybko.
- Owszem –
zaprotestowała mama, unosząc brwi.
- Mamo… -
mruknęłam, uchylając się przed palcem blondyna, który chciał mnie dźgnąć w bok.
- Tu cię mam –
powiedział, na co wywróciłam oczami. Tata zaś odchrząknął znacząco, uśmiechając
się pod nosem.
- No Kubuś,
uważaj sobie, żebyś teściom nie podpadł – mruknęła Kostka. Wciągnęłam
gwałtownie powietrze i rzuciłam jej mordercze spojrzenie ponad stołem.
Otwierałam już usta, żeby powiedzieć coś o niej i o Simonie, ale wtrąciła się
mama.
- No chyba nie
będziecie się teraz kłócić, prawda? – spytała, obejmując mnie ramieniem i
uśmiechając się pogodnie. – Kostka przecież żartowała. Chodź ja bym nie miała
nic przeciwko.
Moja twarz
chyba już nie mogła być bardziej czerwona. Próbowałam się zasłonić włosami, ale
nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Kostka parsknęła śmiechem, a Kuba
chyba nawet się nie speszył, tylko przywołał na twarz minę myśliciela.
- Jak się to u
was zaczęło?
- Tato… -
westchnęłam. Niestety wiedziałam, jak on lubi słuchać takich historyjek.
Podniosłam wzrok na Kubę, który wyglądał, jakby miał się roześmiać. Ledwo
zauważalnie pokręcił głową. No tak, gdybym powiedziała, że wszystko się zaczęło
w piwnicy, mogliby mieć dziwne skojarzenia.
- A jakoś tak
wyszło – odparłam.
- Pola
pomagałą mi z matmą – dodał Kuba. Widziałam, że Kostka chce dorzucić swoje trzy
grosze, więc zmrużyłam oczy, skutecznie hamując jej zapędy.
Rodzice
obrzucili naszą starającą się wyglądać niewinnie trójkę zsynchronizowanymi,
badawczymi spojrzeniami, a potem popatrzyli na siebie.
- Odnoszę
wrażenie, że coś przed nami ukrywacie – zaczął tata, krzyżując ręce na klatce
piersiowej i śmiejąc się pod nosem – ale nie będę w to teraz wnikał.
Zerknęłam na
Kostkę i w ostatniej chwili powstrzymałam się przed powiedzeniem, że to dobry
pomysł.
Kostka
Musiałam być
silna. Musiałam udawać, że wszystko jest dobrze. Nie chciałam aby prawda wyszła
na jaw. Przynajmniej jeszcze nie teraz, kiedy nic sobie nie ułożyłam. Wątpiłam
żebym kiedykolwiek wszystko sobie ułożyła. Lubiłam komplikować sobie życie.
-Może
zaprosimy Simona, abyśmy mogli lepiej go poznać? – rzuciłam od niechcenia mama
kiedy myła naczynia. Zaczerpnęłam głośno powietrza.
-Nie. –
pokręciłam przecząco głową.
-Dlaczego?
-Bo nie. –
wstałam z zajmowanego miejsca i zniknęłam za drzwiami swojego pokoju, gdzie
usiadłam na łóżku ze wzrokiem wbitym w podłogę.
-Córciu, co
jest? – mama nie dała za wygraną.
-Nic nie jest.
-Koostkaa,
jestem twoją mamą. – upierała się, siadając obok mnie. – Możesz mi powiedzieć.
-Wszystko jest
dobrze. – brnęłam w swoje kłamstwa.
-Mam do niego
iść? – uniosła pytająco brew, patrząc na mnie przenikliwie.
-Wątpię, żeby
chciał mieć z nami coś wspólnego. – mruknęłam, wstając. Kobieta chwyciła mnie
za nadgarstek, co spowodowało, ze jeszcze nie odeszłam.
-Zostawił cię?
-Można tak
powiedzieć.
-Ale dlaczego?
– mama zacisnęła usta w cienką kreskę. –Przecież widać było, ze jesteście w
sobie zakochani po uszy.
-To wszystko nie jest takie łatwe.
-Nie chcesz o
tym mówić?
Potrząsnęłam
twierdząco głową, ale mama nie dała się zbyć. Naprawdę nie chciałam o tym
mówić.
-Skrzywdził
cię? – zmrużyła groźnie brwi. –Zdradził? Wykorzystał?
-Maaamooo! –
zaprotestowałam gwałtownie. –On taki nie jest.
-No to co?
-Nie jestem
dla niego. – znów opadłam na łóżko i oparłam głowę o ramię
rodzicielki.
-Skąd możesz
to wiedzieć? – przekrzywiła głowę tak, że nasze jej głowa stykała się z moją.
-Po prostu to
wiem. – starałam się mówić twardo, aby uwierzyła w moje słowa i uwierzyła w to,
ze już mnie to nie rusza, chociaż ruszało. Tak pieruńsko bolało, ale na pewno
rozczarowanie bolałoby mocniej. –Nie wracajmy do jego tematu, proszę cię.
-Chciałabym
wiedzieć co się stało.
-Może kiedyś
komuś powiem. – ponownie wstałam z zajmowanego miejsca i wyszłam z pokoju,
zostawiając mamę samą. Nie chciałam jej mówić nic, a już na pewno nie
wszystkiego. Nie zrozumiałaby. Tego nie rozumie nikt. Nawet ja nie pojęłam tego
tak do końca.
Pola i Kubuś są tacy uroczy! Naprawdę z ogromnym uśmiechem na twarzy czytam o tej dwójce. Niestety tego samego nie moge powiedzieć o Kostce, która coraz bardziej działa mi na nerwy swoim zachowaniem. Czekam na wyjaśnienia tej całej sytuacji, bo w końcu zwariuje!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowość u mnie : people-will-hurt-you.blogspot.com
Kostka ma ciaśniejsze spodnie, a to ciekawe :)
OdpowiedzUsuńPola i Popiwczak są super, sama chciałabym być na jej miejscu :D
kostka ogarnij tyłek i marsz do simona na szczera rozmowe! albo niech on przyjdzie poki sa rodzice :D sie dzieeeje :) czekam na nastepny!:)
OdpowiedzUsuńKubuś już poznał swoich teściów jest dobrze ^.^
OdpowiedzUsuńKosta ogar!!!!-.-
Dlaczego nie ma mojej kochanej sielanki?!:X
I ja też nie rozumiem. O.
OdpowiedzUsuńKostuniu, ogarnij się tak troszkę.
OdpowiedzUsuńnie ogarniam już zupełnie..
OdpowiedzUsuńMam wrażenie ze mama dziewczyn prędzej czy później wydusi z Kostki co tak naprawdę się stało i przemówi jej do rozsądku. cholera, oni nie mogą tak skończyć. Do tego te odejścia z pracy i jedno i drugie chce odejść, niech prezes interweniuje, ooo :) Pola i Kuba, no uwielbiam ich :))
OdpowiedzUsuńA ja mam pewne podejrzenia, co do dalszych losów.. Wydaje mi się, że Kostka jest w ciązy i czuję, że zejdą się z Simonem ze względu na dziecko, ale jeszcze nie wiem do końca w jaki sposób... Czy ona mu powie? Czy zrobi to Pola? Czy dowie sie przypadkiem? Czy wgl mam racje? :D Wprost nie moge sie juz doczekac ;) Pozdrawiam goraco. /Wiki
OdpowiedzUsuńjuz jutro niedziela!!! nie kazcie nam dlugo czekac na kolejny odcinek Waszego wspanialego opowiadania!! :)
OdpowiedzUsuń