Pola
Hania wyglądała, jakby właśnie zobaczyła ducha. Poważnie. Już
miałam ją zawołać po imieniu, ale zamknęłam buzię na widok jej wyrazu twarzy.
Wytrzeszczała niemal oczy, wpatrując się w jakiś punkt przy szatniach, do
których właśnie podążałam i ona – chyba – też.
- Co się stało? – spytałam, podchodząc do niej. Bez słów
ruchem głowy wskazała na Dominika, który siedział na ławce przed drzwiami i
uśmiechał się do niej.
- Przyszedł tutaj – wychrypiała. Po chwili kąciki jej ust
uniosły się w górę.
- Umówiliście się? – spytałam, ruszając za nią w stronę
bruneta. Skinęła głową. Jej, co za słodziaki. Aż chciałoby się serduszko
narysować.
- Cześć, Dominik.
- Cześć, Pola – przywitał się. – Dawno się nie
widzieliśmy. Masz ochotę iść z nami na ciacho?
Spojrzałam na niego, potem na Hanię, potem znów na niego i
westchnęłam, wzruszając ramionami.
- Nie mogę. Idę do kolegi – odparłam. – Kiedy indziej –
dodałam i sięgnęłam po swój worek z butami. Hania już oczywiście była ubrana
(zawsze to ja się długo przebierałam, a ona na mnie czekała). Oznajmili, że w
takim razie się zbierają i ruszyli w stronę drzwi. Dominik, który szedł jako
drugi, odwrócił się jeszcze do mnie, pokazując mi serduszko złożone z palców. Z
ruchu jego warg wyczytałam „dziękuję”. Zasalutowałam mu z uśmiechem, a Hania,
która wszystko widziała, parsknęła śmiechem i potrząsnęła głową. No tak,
kolejna para, którą spiknęłam. Tylko… może ja jestem pechowcem? W końcu Kostka
i Szymek siebie stracili…
Wyszłam ze szkoły i skierowałam się w stronę bloku, w
którym mieszkał Simon. Przez cały czas trwania biologii myślałam o tym, że muszę
go odwiedzić i zobaczyć, jak się czuje. Wygrzebałam z plecaka zapasowe klucze
do jego mieszkania, które znalazłam u Kostki w torebce, i weszłam do środka.
Zastałam Simona przy stole. Siedział, wbijając wzrok w
ekran swojego laptopa, popijając wódkę z butelki (!) i nucąc – jak mi się
zdawało – „Wpuść mnie”. Zajrzałam mu przez ramię – oglądał nagrany przez
Kubiaczka film, na którym on (Simon, nie Michał!) całował się z Kostką.
Niemiec zerknął na mnie, kiedy usiadłam na krześle obok.
Szybko wyłączyłam film i całego laptopa, po czym odłożyłam go w bezpieczne
miejsce. Tak samo zrobiłam z wódką. O dziwo nie protestował. Może nie miał sił?
- A ty skąd się tu wzięłaś? – spytał niemrawo. Z buziu
śmierdziało mu alkoholem. Niech to cholera.
- Niech cię to nie interesuje – burknęłam.
- Oddaj kluczyki.
- Nie.
- Oddaj.
- Nie.
- ODDAJ.
- Nie, kuźwa! – krzyknęłam. – I co? Gdybym nie przyszła,
dalej byś się zapijał w trupa i katował tym filmem?
Chyba przestraszył się tonu mojego głosu, bo przestał
żądać zwrotu kluczyków, które na razie mi były potrzebne. A jakby coś mu się
stało? Westchnął i położył ramiona oraz głowę na stole.
- Kiedy rzucały mnie poprzednie – zaczął mało wyraźnie –
wystarczyło się znieczulić kolejką z kumplem i stwierdzić, że baby są okropne.
A teraz piję już drugą butelkę, płaczę, gdy nikt nie patrzy… i nie czuję się
ani trochę lepiej.
Jejku, do czego to doszło…
- Simon… - westchnęła, kładąc mu rękę na ramieniu. –
Przestań się mazać. Wytrzeźwiej i idź, spróbuj z nią porozmawiać…
- To coś da? – spytał, nie podnosząc głowy. Wzruszyłam
ramionami i odpowiedziałam szczerze, że nie wiem.
Kostka
Nie
wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Samotne chwile w pustym mieszkaniu źle na
mnie działały. Od samego rana siedziałam przy laptopie, co chwile ocierając łzy
i próbowałam pracować. Równie dobrze mogłabym robić to w biurze, bo mieszkanie
i hala tak samo kojarzyły mi się z nim. Z już nie moim Simonem. Nie moim z
własnej winy.
W
furii strąciłam z biurka Poli przybornik. Dlaczego siedziałam w jej pokoju? To
miejsce nie przywoływało aż tak bolesnych wspomnień. Tak, siedzieliśmy tu we
trójkę, pocieszaliśmy Polę i jeszcze parę rzeczy, ale to było nic w porównaniu
z resztą.
Musiałam
iść do łazienki. Zagryzłam dolną wargę, czując łzy zbierające się pod moimi
powiekami. Przypominałam sobie wszystko. Siedzenie na płytkach i czekanie czy
nasze żołądki skończyły opróżnianie. Kiedy okazywało się, że mój nie ma
jeszcze dość odgarniał mi włosy i tak po prostu był. Nie brzydził się tego. Bo
to wciąż byłam ja, tylko trochę niedomagająca. Sięgając pamięcią jeszcze
dalej mogłam sobie przypomnieć chwile uniesienia. Niemal czułam na swoich
wargach jego zachłanne usta.
Niewyraźne
spojrzenie, które zawdzięczałam łzom, spoczęło na półce obok lustra gdzie stało
krem do golenia, którego nigdy nie używał a dalej ulubiony żel pod prysznic o
zapachu cytrusów. Uwielbiał grejpfruty.
W
przypływie złości poszłam do kuchni i wyciągnęłam z szafki jakąś torbę.
Wrzuciłam do niej łazienkowe rzeczy i ruszyłam do swojego pokoju. Stanęłam w
drzwiach, długo walcząc z sobą, żeby tam wejść. Tyle się tu zdarzyło. Nie
chodziło tylko o strefę seksualną. Właśnie tu zasypiałam w jego objęciach i
budziłam się przy nim. Całował mnie na dobranoc i na dzień dobry. Właśnie tu
dotarło do mnie, że powiedział, że mnie kocha. On był gotów osłonić mnie
własnym ciałem przed Krystianem, a ja go tak potraktowałam. Posłałam do diabła
bez żadnego wyjaśnienia.
-Tak
będzie lepiej. – powiedziałam cicho. –Tak będzie lepiej! – krzyknęłam wchodząc
do tego przeklętego pokoju i otwierając szafę. Musiałam sobie tak mówić, bo
wtedy w to uwierzę. Miałam nadzieję, że on też uwierzy. Omiotłam spojrzeniem
wnętrze szafy na ubrania i westchnęłam głośno, dopatrując się sporej ilości
jego rzeczy.
Na
pierwszy ogień poszły koszulka i spodnie. Nawet nie wiedziałam skąd się tu
wzięły. Potem było jeszcze kilka innych rzeczy, które starannie złożyłam,
płacząc przy tym rzewnie.
-Przecież
on nie umarł. – zacisnęłam wargi. –Po co ryczysz, co?
To
jasne. Dla mnie umarł. Nie było go, a to było jak śmierć. Rozstanie definitywne.
Po
jakimś czasie doszłam do ostatniej rzeczy. Była to jastrzębska bluza. Nie
potrafiłam jej złożyć i po prostu schować. Usiadłam po turecku na łóżku,
kurczowo ściskając pomarańczową część garderoby. Zatopiłam w niej twarz,
wdychając jej zapach. Wciąż pachniała nim. Niemal czułam jego obecność i czuły
głos, który powtarzał: kocham
cię.
-Nienawidzę
cię. – powiedziałam szlochając w bluzę. –Nienawidzę cię za to, że się zjawiłeś
i zakochałam się w tobie.
Schowałam
ciuch do szafy. Nie potrafiłam. Nie mogłam mu tego oddać. Musiałam zachować
coś, co będzie mi przypominać o ranie jaką mu zadałam.
Przysiadłam
na skraju łóżka i utkwiłam wzrok w swojej ręce, konkretniej na palcu, na którym
nadal miałam obrączkę. Symbol. Należałam do niego a on do mnie. Tak było
kiedyś. Teraz nie było już nic. Spieprzyłam. I nie mogłam tego naprawić. Bo kto
by chciał być z kobietą, która tak go zraniła? Zawsze by pamiętał. Zawsze.
-Nie
ma nas. – zdobyłam się na odpięcie łańcuszka, co nie było łatwe. Po krótkim siłowaniu jednak udało mi się odpiąć wisiorek.
Cisnęłam go do torby i położyłam się na łóżku, kładąc ręce za głowę.
-Już
nikt mnie tak nie pokocha jak on. – mówiłam w przestrzeń. –Ani ja nie pokocham
tak jak jego. Jeśli to była miłość.
Pola
Następnego dnia przez całą lekcję historii myślałam tylko
o jednym – jak znów zbliżyć do siebie Kostkę i Simona. Najlepiej byłoby ich
zamknąć w jednym pokoju i czekać, aż zaczną się całować, ale to było zbyt
ryzykowne, bo co by się stało, jeśli mojej siostrze znów by coś siadło na
nosie? Może byłoby między nimi jeszcze gorzej?
Jah, gdybym tylko wiedziała, o co im poszło. O co chodziło
Kostce… Wtedy bym mogła coś planować. Wprawdzie mogę jeszcze liczyć na to, że
Szymek wytrzeźwieje i przyjdzie pogadać. Ale czy Kostka będzie chciała?
Właśnie. Tu tkwi problem.
Właśnie wracałam do zastanawiania się, co jej strzeliło do
głowy, żeby odmawiać, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Do klasy wleciał
(prawie dosłownie) Popiwczak i z uśmiechem zwrócił się do Kutra.
- Dzień dobry. Czy mógłbym pożyczyć na chwilę Apolonię? –
spytał. Spojrzałam na niego pytająco, ale w odpowiedzi dostałam tylko
mrugnięcie okiem.
- W jakim celu? - spytał podejrzliwie historyk.
- Jest potrzebna pani Nicpoń – odparł blondyn. A to
nowość. Co ma do mnie jego wychowawczyni?
Kuter westchnął, spojrzał na mnie a następnie z powrotem
na Kubę i powiedział, że możemy iść. Powiedziałam Hance, żeby wzięła mój
plecak, jeśli nie zdążę wrócić przed dzwonkiem, i wyszłam z klasy za
Popiwczakiem.
- O co chodzi? – spytałam, gdy byliśmy już na korytarzu.
Uśmiechnął się szeroko.
- Parę osób się wypisało z naszej dwudniowej wycieczki do
Zakopanego, która jest pojutrze. Masz ochotę jechać?
Stanęłam jak wryta.
- Was? – sapnęłam. Zatrzymał się i spojrzał
na mnie, unosząc brwi.
- No nie mów, że nie chcesz ze mną jechać – rzucił.
- Ale Kuba… - zaczęłam. – Ja muszę do Kostki zadzwonić.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer siostry. Niecałą minutę
później uhahany Kuba pociągnął mnie za rękę w stronę jego klasy. Kostka się
zgodziła.
- Dzień dobry – powiedziałam grzecznie, wchodząc do
środka.
A dziesięć minut później już wszystko było załatwione.
Czekały mnie dwa dni w zimowym Zakopanem w towarzystwie mojego chłopaka i jego
klasy. Aż chciałoby się zaśpiewać Bałkanicę!
Kostka
-Kostka,
na pewno sobie poradzisz? – zapytała Pola, wkładając sobie do buzi łyżkę z
zupą. Zgodziłam się na jej wyjazd w góry. A co mi tam. Pokręciłam głową z
dezaprobatą, idąc w jej straty. Byłam kiepską kucharką, ale dzisiejsza zupa
była nawet zjadliwa.
-Tak.
-Nie
zrobisz nic głupiego?
-Co
mogłabym zrobić? – zmarszczyłam brwi, wpatrując się w nią intensywnie.
Wzruszyła ramionami, mieszając w swoim posiłku.
-Uciec.
– rzuciła od niechcenia nie patrząc na mnie. Wytrzeszczyłam oczy, krztusząc się
w miarę smaczną cieczą. Jak ona mnie dobrze znała.
-Obiecuję,
że nie zrobię nic głupiego. – uśmiechnęłam się nieznacznie. Wydała z siebie
odgłos ulgi a potem przeniosła wzrok na torbę, którą było widać na korytarzu.
-Miałaś
nie robić nic głupiego…
-To
nie moje. – zacisnęłam usta w cienką kreskę. –Spakowałam go.
-Kostka…
- zaczęła cicho, ale uciszyłam ją gestem. Posłuchała mnie.
-Zrób
z tym coś. – lekkim szokiem było to, że nie płakałam. Mój głos tylko odrobinę
zmielił. Spojrzała na mnie pytająco.
-Nie
wiem… - nie wiem czy mnie słyszała – Spal, wyrzuć albo mu oddaj.
Posłusznie
skinęła głową mimo, że na pewno nie chciała tego.
-Oddaj
mu to. – otarłam łzę na policzku i podniosłam się z miejsca. Jednak płakałam.
Włożyłam talerz do zlewu i zniknęłam w swoim pokoju. Położyłam się na lóżko i
przymknęłam oczy. Kilka chwil później dobiegł mnie szczęk zamykanych drzwi.
Musiałam zasnąć, bo obudziło mnie dopiero walenie do drzwi.
-Kostka,
proszę, otwórz. – zamarłam. Miałam ochotę się rozpłakać. Dlaczego przyszedł?
Czemu musi wszystko utrudniać?! –Wiem, że tam jesteś! – dorzucił głośniej.
Zebrałam
się w sobie, wszystkie swoje siły i wstałam. Opuściłam pokój i ruszyłam
korytarzem. Nie, nie żeby otworzyć drzwi.
-Idź
stąd. – miałam nadzieję, że mnie usłyszał. –Proszę.
-Zasłużyłem
chociaż na krótką rozmowę! – uderzył pięścią w drzwi. Przestraszyłam się, że je
wywarzy. Skoro tak bardzo chciał porozmawiać to dlaczego po prostu nie wszedł?
Miał swój klucz.
-Wynoś
się! – warknęłam rozpaczliwie. –Znikaj. – oparłam się o ciemne drzwi, po czym
zaczęłam się po nich osuwać. Ukryłam twarz w dłoniach, nie hamując potoku
słonych kropel.
-Nie
pójdę. – jego głos też zmienił barwę. –Będę tu siedział póki mi nie otworzysz.
Usłyszałam
jak ciężar jego ciała opada dokładnie w tym samym miejscu, w którym siedziałam
ja. Dotknęłam dłonią drzwi, wędrując nią co raz wyżej, ku klamce. Opuściłam ją
jednak gwałtownie.
-Kostka,
błagam cię. – mówił co jakiś czas. –Otwórz te cholerne drzwi.
Co
jakiś czas sprawdzał też czy nie ustąpią pod naporem jego siły, ale nic takiego
nie następowało. Za każdym razem, gdy prawie moja dłoń przekręcała klucz,
cofałam ją gwałtownie. Przypominałam sobie dlaczego to zrobiłam. Dla jego
dobra. Dlatego nie mogłam ich otworzyć.
Po
jakimś czasie, nie wiem jak długim, przestały docierać do mnie jego błagania.
Poszedł. Takie miałam wrażenie, bo odczuwałam pustkę. W końcu otworzyłam drzwi
i zobaczyłam małe pudełeczko, a pod nim kartkę. Wzięłam je i otworzyłam.
Ujrzałam ten pierścionek, którego nie przyjęłam. Szybko zamknęłam wieczko i
przeczytałam te kilka słów napisane jego zawijasami.
Przecież
miał być dla ciebie.
Kolejny
potok łez.
Matko, rozdział cudowny! :D I mi przydałaby się taka swatka jak Pola, serio ;)
OdpowiedzUsuńCzuję, że Simon jeszcze będzie walczył, a że jest zwycięzcą, to wygra :D
Czekam już na kolejny ;*
Dlaczego już nie mogą być razem ? :O
OdpowiedzUsuńJa chcę, żeby się kłócili o byle co, ale już niech będą razem ;)
Czekam ze zniecierpliwieniem na następny <3
Nie widziałam jeszcze głupszej osoby niż Kostka. Amen.
OdpowiedzUsuńoooo Simon jednak sie nie poddaje i bardzo dobrze<3 pola i kuba jade w gory bedzie sie działo :D
OdpowiedzUsuńDlaczego Kostka jest taka uparta i sama sobie zaprzecza? Przecież ona go kocha, on kocha ją!
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż u Poli i Kuby się układa. : )
przy dwóch ostatnich zdaniach się popłakałam...
OdpowiedzUsuńKostka, łosiu, noooooo! Dlaczego, do kija wafla,, nie dasz się Szymkowi wytłumaczyć?! Każdy zasługuje na wytłumaczenie w szczególności on.
Wycieczka do Zakopca z Kubą? Będzie, będzie zabawa !
Robicie to idealnie, idealnie potraficie oddać emocje, Zarówno Blue jak i Iśka, jak Pola cierpi bo nie potrafi pomóc siostrze, jak Kostka cierpi bo nie może poradzić sobie sama ze sobą. No!! Mnie samą aż to boli gdzieś tam w środku. Szymek walcz nie poddawaj sie aż chce mi się krzyknąć, tylko czy starczy mu sił i determinacji. Boję się że w pewnym momencie przestanie próbować do niej dotrzeć. Fajnie Kuba wkręcił Polę w tą wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńNie potrafię zrozumieć Kostki. Nie potrafię racjonalnie myśleć o tym, że ona nie chce być z Simonem, a przecież szczerze i mocno go kocha. Nie potrafię pojąć, jak można być taką upartą kobietą i wmawiać sobie, że tak będzie lepiej. Ale z drugiej strony sama wiem, że lepiej sobie to wmówić i zając się sobą, ale Kostka tak nie może. Oni kochają się na prawdę i to nie może się tak spieprzyć :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Jak można być tak głupim, żeby nie umieć docenić kogoś takiego, jak Simon? Kostka przekracza wszelkie bariery głupoty ludzkiej!
OdpowiedzUsuńDlaczego ona nie docenia Szymusia?! Głupia ta Kostka~~!!!! no -.- ona jest be!!! :X
OdpowiedzUsuńAż samej chce mi się płakać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Kostka, wreszcie zrozumie jaki błąd popełniła.
Dlaczego?! Nie rozumiem Kostki. Będą cierpieć przez to, że Kostka nie chce żeby Simon cierpiał? Tak to przynajmniej ja odbieram. Przecież ona go kocha! A Pola to będzie miała ciekawie na tej wycieczce z Kubą. Chociaż im się już wszystko układa. Ale tak to jest, że jak jednej siostrze się układa to druga cierpi... Pozdrawiam :* Paula
OdpowiedzUsuńGłupiaś Kosteczko!
OdpowiedzUsuń"Przecież miał być dla ciebie"-leżę i płaczę :c Czemu ona taka jest? ja rozumiem jej huśtawkę nastrojów, w końcu jest chyba w tej ciąży, no ale nie przesadzajmy. Ona mu musi wybaczyć :D
OdpowiedzUsuńA Pola to ma mega fajne życie, gdzieś tak 1000x lepsze od mojego :(
Boże, Kostka, Ty idiotko!
OdpowiedzUsuń'Przecież miał być dla ciebie' - i mam łzy z oczach no ;c A podobno nie jestem romantyczką... Ta ciąża (bo na sto procent jest w ciąży) przeszkadza jej w myśleniu. A Pola i Kuba, awwwwww :3 Wspólna wycieczka, to będzie legendarne ^^ :D
OdpowiedzUsuń