Pola
Bez problemu domyśliłam się, o jaką osobę chodzi Simonowi. Natychmiast skręciłam w stronę jego mieszkania. Po drodze zahaczyłam o sklep spożywczy, w którym kupiłam wedlowską truskawkową i jabłka. Tak na wszelki wypadek. Właściwie nic nie rozumiałam, ale miałam nadzieję, że szybko się to zmieni.
Udało mi się złapać otwarte drzwi, więc nie używałam domofonu, tylko od razu wbiegłam po schodach i bezceremonialnie, nie naciskając dzwonka, wpadłam do środka, zastając w kuchni Kubę i mojego szwagra.
- No dobra - warknęłam zdyszana. - Teraz czekam na wyjaśnienia.
Blondyn, gdy otrząsnął się z szoku, syknął do Simona, że ten mu coś obiecał, ale Niemiec tylko wzruszył ramionami.
- Jeszcze mi za to podziękujecie - stwierdził. Oparłam się plecami o krawędź blatu kuchennego i zagryzłam policzki od środka.
A Piwko wyszedł.
- No hej! - wrzasnęłam, idąc za nim. Na całe szczęście nie bywał tu często i nie znał pokręconego rozkładu pomieszczeń w simonowym azylu, więc zamiast wyjść do korytarza, wpadł do sypialni. Weszłam tam za nim i szybko, nim zdążył zareagować, przekręciłam klucz w drzwiach (chwała Bogu, że takowy był), po czym z braku lepszego pomysłu wsunęłam go do miseczki biustonosza i zasunęłam bluzę prawie pod szyję. - Jeśli spróbujesz go wyjąć, powiem Kubiakowi, a on dopilnuje, byś tego pożałował - zagroziłam, idąc za jego przykładem i splatając ręce na klatce piersiowej.
Kuba zmrużył oczy, wpatrując się we mnie z typową w takiej sytuacji zaciętością, podczas gdy ja się zastanawiałam, do czego to prowadzi i po co mnie tu wezwał Simon.
- Nie pozabijacie się tam? - usłyszałam zza drzwi.
- To zależy - odparłam. - Mógłbyś nie podsłuchiwać i zająć się sobą?
O dziwo mnie posłuchał i już po chwili dobiegł do nas szum wody pod prysznicem. Za to ja i Kuba staliśmy i gapiliśmy się na siebie przez dobre dwadzieścia sekund. I w końcu zmiękliśmy.
Nie wiem, z czyjej to wyszło inicjatywy, ale już po chwili staliśmy przytuleni do siebie. Poważnie. Z serca spadł mi kamień, gula w gardle ustąpiła, a po całym ciele rozpłynęło się przyjemne ciepło. Oparłam czoło na jego obojczyku i odetchnęłam głęboko.
- Dlaczego napisałeś? - spytałam, a on mruknął "hm?", jakby nie wiedział, o co mi chodzi. - Po ostatnim meczu. Dlaczego napisałeś?
- Bo mnie szlag trafiał. Bo zawsze mogłem cię przytulić, a tym razem nie - wyznał, rozdmuchując oddechem moje włosy. - Przykro mi, że dziś przegrałyście - powiedział. Do moich oczu nagle napłynęły łzy i już nie starałam się ich hamować. Wsiąkały swobodnie w koszulkę Popiwczaka. - Ej, nie płacz. Jeszcze będą szanse.
Machnęłam niedbale ręką, bojąc się podnieść głowę. Pogładził mnie po włosach, wciąż powtarzając słowa pocieszenia. W końcu odsunęłam się, otarłam rękawami policzki i gestem ręki pokazałam mu, żeby usiadł obok.
- Mniejsza o to - burknęłam cicho. Kiedy blondyn usiadł obok mnie, oparłam głowę na jego ramieniu. - Wytłumacz mi to wszystko.
Do naszych uszu dobiegł głos Axla Rose'a śpiewającego moje ukochane Don't cry, przez które zachciało mi się płakać jeszcze bardziej.
- Simon! - warknęłam do Niemca stojącego za drzwiami.
- No już, już... - mruknął. - I chciej tu klimacik zrobić...
Wzniosłam oczy ku górze, a potem zerknęłam z ukosa na Kubę. Kroki Simona ucichły chyba w kuchni, a ja ponowiłam prośbę.
- Wytłumacz mi.
Kostka
Od rana miałam zły humor. Starałam się jednak tego nie okazywać, bo Pola grała dziś bardzo ważny mecz i chciałam być dla niej wsparciem. Niestety przegrali. Widziałam jej smutne spojrzenie wbite w parkiet. Chciałam iść i ją przytulić, ale dobrze wiedziałam, że to nie mnie chciałaby teraz widzieć. Miałam wrócić do mieszkania z Kubiakiem i Moniką, którzy również mocno przeżywali mecz. Czasem wydawało mi się, że i Monika była mi bliska mimo początkowej nienawiści.
-Chodźcie na jakąś herbatę na pocieszenie. – zaproponowałam, gdy podjechaliśmy pod mój blok. Czarnowłosa westchnęła cicho i powiedziała:
-Niestety nie możemy. Śpieszę się do pracy.
-Szkoda. – uśmiechnęłam się lekko i opuściłam samochód, rzucając przy tym krótkie Do zobaczenia. Odpowiedzieli mi podobną formułką i Michał odjechał a ja udałam się w głąb budynku. Chwilę później znajdowałam się w swoim lokum, powiesiłam kurtkę na wieszak i rozsiadłam się w kuchni, kładąc głowę na blacie stołu. Po krótkim czasie udałam się do pokoju, rozkręciłam wierzę i powróciłam do poprzedniej czynności z zamiarem zaczekania na siostrę, która miała ochłonąć po emocjonującym meczu. Miał jej w tym pomóc spacer.
Nie wiem jakim cudem zasnęłam przy rozkręconej wierzy, ale najwyraźniej cuda się zdarzały. Obudziło mnie wrażenie, że ktoś na mnie patrzy. Ten ktoś ewidentnie pochylał się nade mną. Otworzyłam oczy i zamrugałam gwałtownie, spoglądając na Simona. No tak.
-Debil. – jęknęłam, przeciągając się. Zauważyłam, ze wyłączył wierzę. –Gdzie Pola?
-U mnie.
-Po co ona tam?
-Godzą się z Kubą. – wyszczerzył się Niemiec. Zamarłam na krótkie moment, marszcząc brwi.
-Mam nadzieję, że nie w taki sposób jak my. – Simona zaśmiał się głośno a ja spojrzałam na niego oskarżycielsko. Odgoniłam od siebie dziwne obrazy.
-Pogadałem z młodym, dałem parę rad i musi być dobrze. – był pewny siebie. Tak bardzo chciałam, żeby miał rację.
-Mam nadzieję, ze nie łóżkowych. – mruknęłam ledwo słyszalnie, podnosząc się z krzesła.
-Kto ci powiedział, że znam się na czymś innym niż sprawy łóżkowe? – zmarszczył brwi w konsternacji.
-Tego się właśnie obawiam. – westchnęłam i zabrałam się za parzenie herbaty. Przez ten czas Niemiec nie odezwał się słowem. Wpatrywał się tępo w jakiś punkt przed sobą, który znał tylko on. Pomachałam mu ręką przed oczami, a on się ocknął.
-Nie wmówisz mi, że nic się nie stało. – miałam zamiar wepchnąć się na jego kolana i wydobyć z niego o co chodzi, ale rozległ się dźwięk czajnika. Zalałam herbatę wrzątkiem i postawiłam ją na stole. Chciałam się napić, ale niestety się oblałam. ,,Kuźwa” syknęłam pod nosem. Simon, obudzony letargu, zerwał się na równe nogi i pociągnął w stronę pokoju. Spojrzałam na niego pytająco a on wygrzebał z mojej szafy białą tunikę w czarne paski(może to była czarna tunika w białe paski). Pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Nie jestem małym dzieckiem. – zirytowałam się, ściągając poplamioną bluzkę.
Simon przyjrzał mi się uważnie.
-Twoje ciało… - mruknął cicho. – Ono jest jakieś inne. Chyba mam omamy przez te szlabany. – ostatnie zdanie powiedział jakby do siebie.
Kostka, kochasz go, nie? Jeśli go kochasz to go nie zabijesz. Bo go kochasz, prawda?
Puściłam jego słowa mimo uszu i założyłam podaną rzecz. Ponownie pociągnął mnie za rękę w kierunku korytarza, gdzie poprosił, żebym założyła kurtkę.
-Gdzie idziemy?
-Zobaczysz. – powiedział nieco spięty. On był zdenerwowany! Matko Boska, co się dzieję. –Niespodzianka. – dodał, gdy zamykałam mieszkanie.
Pola
Oparłam się plecami o ścianę i wyciągnęłam nogi na całą szerokość łóżka, po czym odchyliłam głowę do tyłu i westchnęłam głośno. Do oczu napłynęły mi łzy, a Kuba obserwował mnie z krzesła w drugim końcu pokoju. Nie chciało mi się wierzyć - nie tylko w to, że powód naszego, hm, zerwania był tak beznadziejny, ale że faktycznie działo się to, co się działo. Już tłumaczę.
Otóż Kuba, gdy jeszcze w grudniu był w Legnicy, dowiedział się, że jego rodzice przechodzą kryzys. Jak twierdził, zdołowało go to, zwłaszcza przez wzgląd na jego sześcioletniego brata, ale nie chciał nic nikomu mówić. Gdy przyjechał do nich na początku stycznia, oznajmili mu, że się rozwodzą - i to już był cios poniżej pasa. Zdecydował się więc postąpić najgorzej jak mógł w tej sytuacji i odciąć się od ludzi. Chwała Bogu, że długo z tym nie wytrzymał.
- Przecież to głupie - powiedziałam słabym głosem, ocierając policzki rękawami. - Przecież wiesz, że na mnie możesz liczyć. Pomogłabym. W takich sytuacjach nie jest dobrze odsuwać od siebie przyjaciół.
Spuścił głowę i wbił wzrok w podłogę, a mi na ten widok ścisnęło się serduszko. Wzięłam głęboki wdech.
- Chodź do mnie - poprosiłam.
Podniósł się i przeszedł te parę dzielących nas metrów. Zawyłam cicho, kiedy niezbyt delikatnie zwalił się na moje kolana. Po paru sekundach wiercenia się znalazł wygodną pozycję z głową na moich udach i zaczął się wpatrywać w sufit. Przejechałam dłonią po jego blond włosach.
- Przepraszam - powiedział. - Zacząłem żałować już następnego dnia. Martwiłem się, bo nie przychodziłaś do szkoły.
- Byłam chora - wyjaśniłam. - Zaraziłam się od Kostki i Simona.
- To nie był jednak dobry wybór - kontynuował. Milczałam, pozwalając mu powiedzieć wszystko to, co chciał wyrzucić. - Bałem się jednak, że już mnie nie chcesz widzieć. I chciałem sam siebie przekonać, że mi tego nie trzeba, że dobrze zrobiłem, odsuwając cię od tego wszystkiego.
- Kurwa mać... - wyrwało mi się. Przeniósł na mnie spojrzenie swoich ślicznych tęczówek. Zmusiłam go, by się podniósł do pozycji siedzącej, oswobadzając moje biedne nogi, ujęłam jego twarz w dłonie i zbliżyłam ją do swojej. - Słuchaj uważnie, bo drugi raz tego, cholera jasna, nie zamierzam mówić. Ja cię nadal kocham, przez ten okres bez ciebie prawie świrowałam, bo już się do ciebie przyzwyczaiłam, że jesteś, że mogę na ciebie liczyć, że razem jemy jabłka, że fałszujesz i bezcześcisz Metallicę na mojej gitarze... - Przełknęłam głośno ślinę, czując, jak po policzkach spływają mi łzy. - Jest mi strasznie przykro z powodu twoich rodziców i wiedz, że możesz liczyć na moje wsparcie, bo wyobrażam sobie, jak się teraz musisz czuć. Nie zostawię cię samego i pomogę ci się z tym uporać, rozumiesz? Choćbyś miał mnie dość, ja i tak będę i... i... - urwałam, bo nie byłam w stanie już nic powiedzieć. Na zakończenie objęłam blondyna ramionami i pozwoliłam mu oprzeć głowę na moim obojczyku. Usłyszałam ciche "dziękuję".
- Pola... - Wymruczałam niemrawo "mhm?". - Gdzie Simon?
Oderwałam się od niego i wytrzeszczyłam oczy, po czym zerwałam się z łóżka. Mój wzrok padł na leżącą na półce kamerę. Pisnęłam i sięgnęłam po nią, po czym szybko wyjęłam klucz ze stanika, wsunęłam do zamka i pchnęłam drzwi, wybiegając do przedpokoju.
- Chodź! - krzyknęłam do oszołomionego Popiwczaka. Kurde, mimo przegranej ten dzień zakończy się wspaniale!
- Po co? Gdzie?
Upadłam na tyłek, siłując się z moimi butami, i zaklęłam cicho.
- Simon oświadcza się Kostce. Nie mam zamiaru tego przegapić - powiedziałam, wyszczerzając się i wskazując na kamerę, po czym chwyciłam blondyna za rękę i wybiegłam z nim z mieszkania. - Szybko!
Kostka
Zagryzłam dolną wargę kątem oka spoglądając na kierowcę. Nerwowo trzymał łapska na kierownicy, patrząc przed siebie. Milczeliśmy. Nie wiedziałam o co chodzi, a on nie chciał mi powiedzieć. Wstrzymałam oddech, kiedy o mało co nie rozwalił tyłu jadącemu przed nami Mercedesowi. Zahamował gwałtownie. Na szczęście nic się nie wydarzyło.
-Simon… - jęknęłam, przymykając oczy. Nie doczekałam się odpowiedzi. Jechaliśmy dalej w milczeniu. Obrazy, które co chwila się zmieniały, wskazywały na to, że zmierzamy w kierunku hali. Nie chciałam o nic pytać, żeby uniknąć groźnych sytuacji. Po kilku minutach wjechał na parking. Postawił auto blisko oświetlonego lampami wejścia. Oparł głowę o podgłówek i przymknął oczy, po czym wygrzebał ze schowka czarny szalik. Spojrzałam na niego pytająco.
-Chyba nie będziesz się wieszał, nie?
Pokręcił przecząco głową, uśmiechając się lekko.
-Zawiążę ci oczy. – wyczuwałam zdenerwowanie w jego głosie. Może on kogoś zabił?
-Ale… - protestowałam, ale uciszył mnie gestem.
-Niespodzianka, pamiętasz? – pokiwałam lekko głową, wzdychając głową i pozwoliłam zawiązać sobie szalik na oczach. Zastanawiałam się co też wymyślił i dlaczego właśnie tu. Usłyszałam jak wysiada ze swojego auta i otwiera moje drzwi. Podał mi dłoń, aby mogła ją chwycić. Prowadził mnie za sobą. Zastanawiałam się gdzie. Co on takiego wykombinował?
Szliśmy w milczeniu przez jakiś czas. Pokonywaliśmy schody. Dużo schodów. Poczułam jego ręce na mojej talii. Pozostałam bez reakcji.
-Uwaga. – szepnął do ucha. – Zaraz zobaczysz wszystko. –jak powiedział tak się stało. Szalik zsunął się z moich oczu, a mi ukazała się istna ciemność.
-Nadal nic nie widzę. – zauważyłam błyskotliwie. Nie widziałam postaci Niemca.
-Gdzie jesteś?!
Na moje wołanie odpowiedziało oświetlenie płyty boiska, które zauważyłam kątem oka. Byliśmy, więc na trybunach. Odwróciłam się, żeby zobaczyć o co chodzi. Zamarłam. Odczytałam jeszcze raz, myśląc, że wzrok płata mi figle. Will you marry me? Pytanie ułożone z róż na kolorowej płycie boiska, oświetlone przez kilka lamp. Przełknęłam głośno ślinę. Oddychałam głośno.
-Wyjdziesz za mnie? – usłyszałam niepewny głos Simona. Odwróciłam się jak oparzona. Klęczał z niedającym się odczytać wyrazem twarzy, patrząc to na mnie to na czerwone pudełeczko z pierścionkiem. Spotkałam jego spojrzenie, którego starałam się uniknąć.
-Wyjdziesz za mnie? – ponowił zapewne myśląc, że z tego całego zaskoczenia nie mogłam tego przyswoić. Przyswoiłam doskonale.
-Nie. – powiedziałam drżącym głosem. – Nie mogę… - odwróciłam się na pięcie i chciałam uciec. Wybiegnąć i zaszczyć się gdzieś daleko. Ujął moją dłoń, zatrzymując mnie. Zmusił mnie do spojrzenia na siebie. Wbiłam wzrok w podłogę.
-Zostaw mnie! – krzyknęłam łamiącym się głosem. –Raz na zawsze. – zacisnęłam usta. Trwało to może sekundę. Wpiłam się w jego usta po raz ostatni, starając się zapamiętać każdy szczegół. Zdębiały, pozostał mi bierny. –Zapomnij o mnie. O nas. – dodałam i pobiegłam najszybciej jak potrafiłam, zostawiając go oszołomienego. Wybiegłam z hali. Przebiegłam parking i złapałam taksówkę, którą kierował jakiś starszy pan. Dopiero tam pozwoliłam sobie na płacz.
bluśka: Wybaczymy Kubusiowi, prawda? :3 A do Iśki się nie zbliżać. Mam niemieckie nazwisko i karabin pod ręką.
<3
OdpowiedzUsuńIśka, ale cię kurwa kopnę w dupę! O kurde, jak ja cię kopnę! Nawet Bluśka i ten świstak ci nie pomogą! No, Kostkę też kopnę. Jak może nie przyjąć oświadczyn? Toż to się szwabina załamie ;(
UsuńCO do Poli i Kuby - w końcu!!! Nareszcie się pogodzili! :D
Iśka, drżyj, dobrze ci radzę
Isiu zwiewaj.
OdpowiedzUsuńKubusiowi wybaczamy^.^
OdpowiedzUsuńAle to z Simonem no świnstwo Kosta ale dlaczego nie?!! Biedny Szymuś :CCCC ja nie wytrzymam do następnej niedzieli :C
KOSTKA WHAT ARE YOU DOIN?! STAPH Simon tu tak romantycznie i ładnie a ty z taką odpowiedzią?...Iśka kryj się :P
OdpowiedzUsuńJak Kubę mogę zrozumieć i szczerzę nie dziwię się tak Kostka to całkiem inna bajka. Ja się pytam co ona robi?! Simon zrobił wszystko romantycznie i w ogóle a ona prawdę mówiąc kopła go w dupę ! Mówiąc szczerzę mam już swoja wersje dalszych losów Kostki i Simona i jeśli skończy się to tak jak mam nadzieje to będę bardzo ale to bardzo zadowolona. Jestem tylko ciekawa jak teraz "narzeczeni" będą ze sobą współpracować i jak w ogóle zareagują na swoje spotkanie.Mam nadzieje że powód nie przyjęcia oświadczyn przez Kostkę będzie tak samo beznadziejny jak Kuby o zerwaniu z Polą. Jest mi żal Szymka i mam nadzieje że będzie miał on okazję się spytać Kostce czy zostanie jego żoną ale ona tym razem odpowie tak i będą żyli długo i szczęśliwi
OdpowiedzUsuń-Mania
Ja rozumiem, te hormony i w ogóle. Ale co Kostka odpieprza? Nie spodziewałam się tego.. Liczyłam raczej na "TAK", a tu ci taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńPocieszające jest to, że Pola pogodziła się z Kubą. ; )
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam. : )
Kostka to jest w tej ciąży na bankomat!
OdpowiedzUsuńIśka, okop Ci nie wystarczy! Kuźwa mać, co to do cholery ma być?! Jak nie Kuba, to Kostka? Dajcie żyć..
OdpowiedzUsuńkosta chyba w ciazy niee?;D ale co ona odwala?! biedny simon ;( czekam na nastepny! :D
OdpowiedzUsuńWiecie co nie zdziwiła mnie wcale taka reakcja Kostki na oświadczyny, bo sama bym się zachowała tak samo. Po prostu ten typ charakteru tak ma :) Szkoda mi Simona bo to nie jest fajne czuć się odtrąconym w tak ważnej chwili, jednej z najważniejszych w życiu, ale ja tam wierzę że oni jeszcze to sobie wyjaśnia. Kubę za to rozgrzeszam bo takie problemy rodzinne to nie przelewki. Są dwa typy ludzi tacy którzy dzielą się ze swoimi bliskimi problemami jakich doświadczają w swoim życiu i tacy co zamykają się w sobie i uciekają od tych którzy mogli by pomóc choćby zwykłym trwaniem przy boku. Kuba należy do tych drugich, ale teraz jak Pola zna już prawdę to nie zostawi go samego.
OdpowiedzUsuńNo dobra Kubie można wybaczyć jego zachowanie. Chociaż lepiej by było żeby od razu powiedział o co chodzi.
OdpowiedzUsuńA Kostka? Zupełnie jej nie rozumiem. Dlaczego powiedziała nie, czyżby hormony aż tak jej szalały przez tę ciążę? ;) Mam nadzieje, ze Simon się nie podda i będzie walczyć.
kiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńCzy ją popierdoliło?
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie jej zrozumieć. Naprawdę.