niedziela, 22 września 2013

Rozdział 36

Kostka:
  Ostatnimi czasy nasz związek wkroczył na, można by rzecz, właściwe tory. To nie było już tylko siedzenie w sypialni. Chorowaliśmy razem, oglądaliśmy filmy czy wydzieraliśmy się do wszelakich piosenek.
  –Jestem głodny. – oznajmił Simon po południu. Stanęło, więc, że będziemy gotować. Nie byłam z tego powodu zbytnio szczęśliwa, ale czego nie robi się dla marudzących Niemców, prawda? Poszliśmy więc na zakupy do Biedronki, która znajdowała się nie daleko. Tylko co można kupić w Biedronce? Okazuje się, że nic co mogłoby zadowolić szanowny brzusio pewnego obcokrajowca. Sytuacja zmusiła nas do wyjścia na miasto do pewnego warzywniaka o wdzięcznej nazwie „U Macieja”, gdzie mieli najlepsze warzywa. Jeśli można było mówić o jakichkolwiek dobrej zieleninie w środku zimy.
  Wróciliśmy do domu zmarznięci. Od razu zabraliśmy się do pracy. Jakby nie mógł zjeść kawałka chleba z masłem?
  Usiadłam na krześle i popatrzyłam na poczynania Simona, który zabierał się za wrzucanie makaronu do wrzątku. Była zdziwiona tym, że się nie poparzył.
  -Nie pomożesz mi? – zdziwił się, patrząc znacząco to na rozmrożoną pierś z kurczaka to na mnie.
  -To ty masz zachcianki, nie ja. – przekrzywiłam nieznacznie głowę, uśmiechając się lekko.
  -Nabijaj się ze mnie, nabijaj.
  -No już dobrze. – wstałam z zajmowanego miejsca, objęłam go od tyłu i przytuliłam się do jego pleców. Odwrócił się i obdarzając mnie zawadiackim uśmiechem, wręczył puszkę pomidorów do otworzenia.
  -Ja tu do ciebie z uczuciem, a ty z puszką. – mruknęłam pod nosem, biorąc się za zlecone zadanie. Kiedy uniosłam wieko, dobiegł mnie zapach zapuszkowanego warzywa, od którego mnie zemdliło. Przecież było już dobrze! Mój jogurt, który zjadłam przed wyjściem na zakupy, zapragnął ujrzeć światło dzienne. Podobno wyzdrowiałam…
  Postawiłam trzymany przedmiot na blat i rzuciłam się w kierunku łazienki, przykładając rękę do ust. Nie chciałam przypadkiem zapaskudzić czegoś po drodze.
  Wpadłam do łazienki, pochylając się nad sedesem. Posiłek ujrzał światło dzienne a ja opadłam na zimne kafelki. Tego się kompletnie nie spodziewałam. Jak zwykłe puszkowe pomidory mogły spowodować mdłości i wymioty? Przecież zawsze je lubiłam.
  -Kostka, wszystko w porządku? – usłyszałam pukanie i troskliwy głos Simona.
  -Nie. – jęknęłam, a on wpadł do łazienki jak opętany. Popatrzył na mnie pytająco, z dziwnym wyrazem twarzy, po czym wziął mnie na ręce i zniósł do pokoju. Położył mnie na kanapie i okrył szczelnie kocem, po czym ukucnął obok.
-Może jednak pójdziemy do tego lekarza, co?
-Nie. – burknęłam, przymykając oczy. Poczułam jak gładzi mój policzek, po czym prawdopodobnie zasnęłam.
Pola:
  Ja wiem, że Kostka by była na mnie bardzo zła, gdyby się dowiedziała o tym, co robiłam, ale było wiadomo, że bez tego zbyt długo nie wytrzymam. Od jakiejś godziny siedziałam na łóżku ze swoją ukochaną gitarą. Na początku przewracałam kartki notesu, tylko co jakiś czas zatrzymując wzrok na tych piosenkach, które lubiłam najbardziej. W końcu westchnęłam i wbiłam wzrok w kartkę, na której rozpisane było W piwnicy u dziadka.
  Zrobiło mi się po raz kolejny okropnie smutno. Już dawno nie czułam się tak samotnie, jak przez ostatnie dni. I co? I po cholerę mi były te wszystkie tygodnie. Kostka mówiła, że prędzej czy później się otrząsnę. Ja również wiedziałam, że tak będzie. Ale to przygnębienie jeszcze musiało trochę potrwać.
  Usłyszałam pierwsze dźwięki Highway to hell, przerwałam śpiewanie i grę, po czym zerwałam się z łóżka i wyruszyłam na poszukiwanie mojego telefonu. Okej, nie wiem, co robił w szafce na buty - i nie będę w to wnikać.
  - Hania? - spytałam ostrożnie. Ostatnio gdy na wyświetlaczu pokazał się jej numer, okazało się, że dzwoni jej mama (Hania była w drodze do mojego mieszkania), a zanim się zorientowałam, zdążyłam powiedzieć już parę ciekawych rzeczy.
  - Tak, tak, w tym lustrze to niestety ja... - zanuciła. Zaśmiałam się mimowolnie, ocierając policzki.
  - Jak było na randce? - spytałam. Wiedziałam, że zaraz się zbulwersuje. W końcu znałam ją dość dobrze.
  - To nie była randka - syknęła. - Spotkanie.
  - Więc jak było na spotkaniu? - poprawiłam się. Opowiedziała mi, że całkiem fajnie, że miałam rację, ten Dominik wcale dupkiem nie był (Hani jakoś łatwiej przychodziło przyznawanie się do błędów), że dobrze się im rozmawiało i że zaprosili się do znajomych na facebooku. No kurde, romans na całego.
  - Pola, ja muszę kończyć. Mama mnie woła - oznajmiła. - Porozmawiamy jutro w szkole.
  Rozłączyła się, a ja wróciłam do molestowania mojej gitary i W piwnicy u dziadka, które przywoływało mi cudowne wspomnienia. Ale już nie płakałam. Zawsze to jakaś poprawa.
  Oczywiście ludzkość nie byłaby ludzkością, gdyby mi nie przerwała - bo oto uosobienie ludzkości i cały świat w mniemaniu mojej siostry (do czego się często nie przyznawała) wpadło do mieszkania, odnajdując mnie z Gibsonem na kolanach.
- Um, cześć, szwagier - przywitałam się grzecznie. - Kostki nie ma.
- A ja chciałem coś oświadczyć. Znaczy się, nie tobie... To znaczy oświadczyć tobie, ale że... - Zażenowany poskrobał się po głowie, widząc moje uniesione brwi. - No kurwa, wiesz. Oświadczam się Kostce.
  Myślę, że moje wytrzeszczone oczy, głośny pisk i przytulenie go z całej siły były wystarczająco dobrą odpowiedzią.
Kostka:
  Zaparkowałam swoje ukochane autko, moją miłość jedyną, która nigdy mnie nie zdradzi, nie żebym o coś mojego kochanego Szwabika podejrzewała i ruszyłam do mieszkania, z którego najchętniej bym nie wychodziła. Kiszki od jakiegoś czasu grały mi marsza weselnego, więc spieszyłam się, żeby dorwać lodówkę, która mam nadzieję nie miała w sobie tylko światła.
  Rzuciłam ciemną kurtkę na szafkę na buty i ściągnęłam kozaki. Zanuciłam pod nosem piosenkę zespołu IRA, którą kilka dni temu puszczała Pola.
   Bez ciebie noc straciła smak, nie ma sensu cały świat, marzenia nie spełniają się, kiedy nie ma cię. Więc będę czekał dzień i noc - może w końcu zjawisz się. Jeśli nie przyjdziesz, zniknę i już nie będzie mnie.
  Wiedziałam, ze adresatem tej piosenki był niejaki młody libero naszego zespołu. Miałam ochotę wypruć mu flaki, ale jakoś się powstrzymywałam. Pola wpadłaby w jeszcze większa depresję. Mimowolnie pomyślałam też o Simonie, o wszystkich wspólnych chwilach i uśmiechnęłam się pod nosem.
Stajesz się ckliwa, Kosteczko.
  Przeszłam obok pokoju siostry, skąd dochodziły ciche głosy. Szymek zapewniał młodej rozrywkę. Czyżby i jego matematyki uczyła?
  -Ale to będzie piękne. – powiedziała Pola i opadła na łózko. Widziałam to przez lekko uchylone drzwi.
  -No tak. – przyznał jej racje Simon. Już chciałam tak podsłuchiwać dalej, ale mój żołądeczek, który dziś miał dobry humor, domagał się czegoś do zjedzenia, więc weszłam do pokoju i oparłam ręce o biodra.    Simon spojrzał ze strachem na Pole, a ta uśmiechnęła się lekko.
   -Coraz częściej widuje was razem. – rzekłam wolno. –Przyprawiacie mi rogi?
  -Skąd! – zaprzeczył Tischer, wstając z lóżka mojej siostry. Objął mnie, po czym pocałował w czoło. Chciał mnie pociągnąć, żebym usiadła z nimi, ale pokręciłam przecząco głową.
  -Muszę coś zjeść.
  -Wiesz co, Kosteczko? – powiedziała Pola a w jej oczach dostrzegłam błysk. Ciekawe o czym sobie pomyślała.
  -Co?
  -Szymek mi nagadał i teraz wierzę w awans. – wyszczerzyła się Apolonia. Uśmiechnęłam się do nich szczerze i wyszłam z pokoju, pytając przy tym czy chcą herbaty. Odpowiedź była twierdząca.
  Stanęłam przy szafkach, zastanawiając się co by tu zjeść. Odchudzałam się od jakiegoś czasu, ale miałam wrażenie, że efekt jest wręcz odwrotny. Piłam dużo, jadłam pięć posiłków dziennie i starałam się w miarę możliwości ograniczyć słodycze. Słodycze to taki magnes w sobie miały i przyciągały mnie zbyt często, ale walczyłam dzielnie. Brakowało trochę aktywności fizycznej, ale na to nie miałam czasu. Może na emeryturze.
  Zrobiłam im gorącej herbaty, wzięłam jogurt naturalnego ze słonecznikiem i wróciłam do Simona i Poli, by zająć miejsce między nimi i posłuchać jak Simon po raz kolejny dumnie prezentuje Wpuść mnie.
Pola
  Denerwowałam się chyba bardziej niż Szymek oświadczynami. Od rana nie jadłam nic i mimo próśb Kostki nie byłam w stanie wyluzować. Jak ona w ogóle mogła mnie o coś takiego prosić? Wyluzować przed jednym z najważniejszych spotkań w moim życiu? Miałyśmy szansę wejść do finału gry o awans do pierwszej ligi. Nie mogłam być spokojna. Oj nie.
  Od rana szwendałam się bez celu, a gdy już siedziałam w szatni i motywowałam się wewnętrznie, czułam głupi ucisk w żołądku. Zawiązałam buty i poczłapałam do siostry.
  - Kosteczko kochana, masz może jakieś tabletki na uspokojenie? - spytałam, patrząc na nią błagalnie. Pokręciła głową i uniosła brwi. Usiadłam obok niej. - Roznosi mnie - wyznałam. - I nie ma mnie kto przytulić.
  Widziałam, że chciała to zrobić, ale powstrzymałam ją gestem ręki.
  - Nie o takie coś mi chodziło - burknęłam i westchnęłam ciężko.
  - Myślałam, że już ci trochę przeszło - powiedziała.
  - Ja też myślałam - odparłam, zauważając wchodzących na halę Kubiaka i Monię. Na widok przyjaciela na mojej twarzy zakwitł uśmiech. Od razu poderwałam się i ruszyłam w ich stronę.
  Rozgrzewka zaczęła się dopiero pół godziny po moim przybyciu. Tak, wiem, jestem niecierpliwa, ale nie mogłam wysiedzieć w mieszkaniu. Hania była równie zdenerwowana jak ja, ale po reszcie dziewczyn tego nie było aż tak bardzo widać. Cóż, były starsze, bardziej doświadczone i mądrzejsze. No, większość.
  Nie wiem, czy ciążyło na nas jakieś fatum... Ale mimo że niby grałyśmy dobrze, nie wystarczało na silniejszy od nas zespół. Pojawiały się głupie, proste błędy własne. Po pierwszym secie dobrze wiedziałyśmy, że przegrałyśmy właśnie przez nie. Trener patrzył na nas tymi swoimi oczami, w których widać było wiarę w nas. Choć wszyscy wiedzieliśmy, że teraz łatwo wygrać nie będzie.
  Po serii bloków na początku drugiego seta zostałam zdjęta z boiska. Zdawałam sobie sprawę, że moje rozegrania pozostawiały wiele do życzenia. Przez zdenerwowanie nie mogłam grać tak spokojnie jak zawsze. Zacisnęłam zęby, przybiłam piątkę z trenerem i podążyłam do kwadratu dla rezerwowych, po drodze zgarniając swoją dresówkę. Napotkałam jeszcze współczujące spojrzenie Kostki, ale natychmiast odwróciłam wzrok. Usiadłam na parkiecie i przyglądałam się grze zespołu, wściekła na siebie za to, że nie potrafiłam go dobrze poprowadzić.
  Znacie to uczucie bezsilności? Ja znam doskonale. Widziałam, że choćbyśmy się nie wiem jak starały, na wygraną szans nie było. Drugiej rozgrywającej wcale nie szło lepiej, więc wkurzony trener zarządził, że wrócę na boisko.
  Może to przez nerwy, może zadziałało coś innego, ale po moim wejściu odrobiłyśmy przewagę. Nie mogłyśmy teraz popełnić żadnego błędu. Nawet najmniejszego! Musiałyśmy wygrywać wszystko, co się dało. Ale okazało się to zbyt trudne.
  Z cichym westchnieniem opadłam na parkiet, wyciągając ręce za głowę. Przegrałyśmy. Na razie nie czułam nic, ale wiedziałam, że odreaguję, gdy tylko wrócę do domu. Smutek czekał na moment, kiedy znajdę się sama. Zaklęłam pod nosem, rozciągając nogi. Nie, żadna z nas nie miała teraz ochoty na rozmowę.
  Poleciłam Kostce, Moni i Kubiakowi, żeby na mnie nie czekali, bo wrócę sama. Przespaceruję się, przemyślę parę spraw... Nie protestowali. Tylko że moje plany zakończyły się, gdy po wyjściu spod prysznica odebrałam wiadomość od Simona, po której serce mi zaczęło bić w zawrotnym tempie.
Młoda, przyjeżdżaj do mnie natychmiast. Jest tu pewna osoba, która powinna ci coś wyjaśnić.
iśka: Do boju Polsko <3 Szwabikami też nie pogardzę :P 

16 komentarzy:

  1. Uwielbiacie ci to robi tak? Nie no ja do następnej niedzieli umrę *.* jeju te oświadczyny i czy Kostka jest w ciąży?! czy ten "ktosiek" to Kuba?! Myśle ,że tak ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. uuuuu zaczyna robić się gorąco ;p ciekawe co Simon wymyślił na te oświadczyny hmm.. i zgadzam się z Lolkaa że tym "ktoskiem" będzie Kuba :D do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak możesz tak kończyć? ja nie wytrzymam kolejnego tygodnia...chce już ten nowy rozdział :P oświadczyny, czyżby ciąża w życiu Kostki dużo się zmieni oby i u Poli było tylko lepiej :D czekam na następny :*
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na tę wieść o ciąży Kostki to ja czekam już od 10 rozdziałów, hehz. I ja osobiście wiem, że to Kuba. Wiem, nie jestem oryginalna, ale boli mnie gardło(bo mecz), boli mnie głowa(bo mecz) i jest dość ujowo(bo mecz).

    OdpowiedzUsuń
  5. No własnie Kiedy Kostka wreszcie zrozumie, że jest w ciąży, a te jej mdłości to nie żadne zatrucie??
    A to ostatnie zdanie w rozdziale bardzo mnie zaintrygowało. Czyżby Kuba zrozumiał jaki błąd popełnił??

    OdpowiedzUsuń
  6. Będą małe Tischery jaaaaaaaaa *_* Kubuś ogarnij że się wreszcie ja cię proszę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kuuuuurde :D Kostka, do lekarza marsz! '

    Polaaaaa, jedźże szybko! To musi być Kuba! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hhahhahahha to teraz jak Pola wróci do domu to będzie niezła jazda! No bo przecież jest zdenerwowana, a jak Kuba powie coś nie tak, to będzie ostro :)
    No a Kosteczka bardzo wydoroślała, ale w końcu jest chyba młodą mamą :D

    OdpowiedzUsuń
  9. 1. Do boju Polsko <3
    2. Genialny rozdział!
    3. DRZYZGA na boisko!
    4. Mam taki sam dzwonek jak Pola :)

    p.s. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego to robisz ? :)
    Koniec taki.... :)
    Nie mogę się doczekać następnego =D
    DO BOJU POLACY !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oświatczyny Szymka łał.... Już nie mogę się doczekać co na to Kostka. Jestem ciekawa kto jest winny wyjaśniena Poli może Kuba.Fajnie by było. Do boju Polska!!!!
    -Mania

    OdpowiedzUsuń
  12. Dawno tu nie komentowałam, i przepraszam za to.
    Matko, Szymek chce się oświadczyć *-* mogę napisać tylko jedno - awww :D A Kostka, to najprawdopodobniej w ciąży jest, więc do lekarza trzeba by ją zagonić!
    Co do smsa od Simona, nie będę się wyróżniać; także stawiam na naszego szanownego Jakuba. No ale zobaczymy jak to się rozwinie :)
    Zapraszam do siebie na Ucieczkę Pierwszą, w opowiadaniu o Skyler i Simonie - http://ucieczka-przed-przeszloscia.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ej no w takim momencie? :P
    Może Kuba wreszcie odkrył, jakim był głupkiem, zostawiając Pole.
    Kostka, natychmiast do lekarza :) Jak to nie jest ciąża, to może być coś poważnego.
    Szymuś zanieś ją nawet na rękach pod gabinet i niech się zbada.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Oświadczyny :))) No cóż po Szymku to się tego można było spodziewać, on jest szybki w działaniach. Jestem ciekawa jak zareaguje Kostka? A tak w ogóle to może ona w 9 miesiącu w końcu połapie się że jest w ciąży :) Poli jest mi strasznie żal. Popiwczak naprawdę zachowuje się tu jak gówniarz, choć widzę że chyba wreszcie wrócił mu rozum, bo podejrzewam ze to on z Polą chce pogadać.

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy następny?:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Popłakałam się pod koniec...
    Biedna Kostka, ma takie typowe syndromy... ;D

    OdpowiedzUsuń