niedziela, 15 września 2013

Rozdział 35

Pola
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Kostka starała się zatrzymać mnie w domu, ale ja uparcie tłumaczyłam, że czuję się już dobrze, a kolejnego dnia nie wysiedzę w samotności, więc w końcu ustąpiła. Ubrałam się w ciepłą, sportową kurtkę, założyłam czapkę, buty i wyszłam z mieszkania. Wreszcie.
Śnieg zaczynał się trochę topić, a dreptanie w wodzie nigdy nie było moim hobby, więc po dotarciu do szkoły z ulgą wskoczyłam w swoje ukochane trampki za kostkę, które pewnie stęskniły się za mamusią. Gdy tylko zobaczyłam Hanię, ruszyłam w jej stronę, żeby się z nią przywitać, ale stanęłam jak wryta metr przed nią na widok grobowej miny przyjaciółki.
- Coś się stało? – spytałam, przekrzywiając głowę. Zacisnęła usta w cienką kreskę i bez słów podała mi swój telefon, wymijając mnie. Przeleciałam wzrokiem sms-a, którego dziś dostała.
Cześć, Haniu :) To ja, chłopak, którego poznałaś dwa tygodnie temu w Garden Kebab. Chciałbym cię jeszcze raz przeprosić za tamten wypadek. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Mam nadzieję, że już ci złość przeszła i że dasz się zaprosić na ciacho.
Miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Poprawiłam torbę przewieszoną przez ramię i pobiegłam za oddalającą się dziewczyną.
- Hania, czekaj! – krzyknęłam, wymijając parę, która wyłoniła się zza zakrętu. W końcu udało mi się doścignąć uciekinierkę. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i spojrzała na mnie ze złością w oczach.
- Kto ci pozwolił rozporządzać moim numerem? – spytała. Przełknęłam ślinę. Wiedziałam, że będzie na mnie wściekła.
- Ale Hania… - zaczęłam, szukając w głowie jakiegoś sensownego wytłumaczenia. – On naprawdę nie chciał, a ty tak od razu się wkurzyłaś. Przecież… - zawahałam się. Dziewczyna patrzyła na mnie z uniesioną brwią. – Przecież całkiem przystojny był, nie? – wypaliłam.
Spłonęła rumieńcem i odwróciła się, wchodząc do łazienki. Podążyłam za nią. Ha, czyli jednak!
- Też tak uważasz, prawda? – upewniłam się. Hania wyciągnęła chusteczkę i zaczęła opróżniać swój nos, choć byłam pewna, że chciała tylko ukryć czerwone policzki.
- To nie jest powód, żeby mu dawać mój numer. Przecież ty nawet nie wiesz, jak on się nazywa! – powiedziała z wyrzutem, na co uśmiechnęłam się złowieszczo.
- Wiem – odparłam pewna siebie. – Dominik. Widzisz? Jakbyś nie była taka nadpobudliwa, to też byś wiedziała.
- Ja ci dam nadpobudliwą – burknęła. – Zachował się jak idiota.
Westchnęłam z dezaprobatą i pokręciłam głową. Jaka ta Hanka jest uparta… Mogłam się założyć, że nawet po moim kazaniu nic się nie zmieni, ale postanowiłam spróbować.
- Nie - zaoponowałam. - Nie zachował się jak idiota. To był czysty przypadek i każdemu się to mogło zdarzyć, a ty zareagowałaś, jakby ci co najmniej nogi połamał. Przestań się boczyć. Już na pierwszy rzut oka mi się wydawało, że fajny z niego gość, a ja się na ludziach znam. W dodatku wodził za tobą wzrokiem jak nikt. Powinnaś być mi wdzięczna, że dzięki mnie do ciebie napisał! A tylko spróbujesz się nie umówić, to się na ciebie obrażę – zakończyłam uroczyście, celując w nią palcem wskazującym. – Zrozumiałaś?
- Nie.
Westchnęłam ze zrezygnowaniem.
- Jeśli ty tego nie zrobisz, ja osobiście was wyswatam. Odnajdę go, sprowadzę do twojego domu i zamknę was w łazien…
- Dobrze, już dobrze – przerwała mi, unosząc ręce w geście kapitulacji. – Odpiszę mu.
- I umówisz się z nim na ciacho? – Przytaknęła niechętnie. – Gratuluję decyzji! – pisnęłam, przytulając ją mocno, po czym wyszłam razem z nią na korytarz. Ruszyłyśmy po schodach w górę. Gdzieś w tłumie mignęła mi bujna blond czupryna, więc przystanęłam na chwilę, wzdychając cicho.
- Pola, co tak stoisz? Chodź.

Kostka
Pola poszła do szkoły. Błagała mnie o to prawie na kolanach, więc się zgodziłam. Sama też nie wytrzymałabym w czterech ścianach. Zostałam więc sama, bo pracę zaczynałam o dziewiątej. Nie wiedzieć czemu w nagle naszła mnie ochota na zadzwonienie do domu rodzinnego. Wzięłam swój telefon i odszukałam w kontaktach mamę. Odebrała po kilku sygnałach.
-Kostka? – nie kryła swojego zdziwienia. – Stało się coś?
-Nie mogę tak po prostu zadzwonić do własnej mamy? – zirytowałam się już po jej pierwszych słowach. Wiedziałam, że to nie będzie dobry pomysł. –Zatęskniłam za domem?
-Nigdy nie tęskniłaś.
-Może udawałam, że nie tęsknie? A może teraz zaczęłam? – położyłam głowę na stole przy którym siedziałam. –Wiesz co? Nie powinnam była w ogóle dzwonić. Cześć.
-Kostka, córeczko, poczekaj… - powiedziała szybko, słysząc groźbę o przerwaniu połączenia.
-Co?!
-Przepraszam. – zdziwiłam się tym, co usłyszałam. –Co u was? Jak się miewacie? Radzicie sobie?
-Radzimy sobie. – odparłam. – My mamy sobie nie poradzić?
-Kto jak to, ale wy na pewno. – zaśmiała się. –Co u Poli? Co u ciebie?
-Dobrze… - zawahałam się. – Gra teraz bardzo ważne mecze. – postanowiłam nie mówić nic o rozstaniu z Popiwczakiem i grypie żołądkowej. Po co miałaby się martwić? Jeszcze byłaby gotowa zabrać stąd Polę siłą.
-Trzymamy z tata kciuki. – zapewniła.-A u ciebie?
-Może być. – westchnęłam. –Układa nam się z Simonem…
-Cieszę się twoim szczęściem. – oczami wyobraźni widziałam jak się uśmiecha. To byłby naprawdę przyjemny widok.
-Może przyjedziecie do nas? – za późno ugryzłam się w język. –Pola bardzo by się ucieszyła.
-A ty?
-No ja też… - zawahałam się po raz kolejny. –Mamo… Może i dorosłam, ale wciąż jestem twoją córką. Nadal cię potrzebuję. Kocham cię. – co mi szkodziło powiedzie co myślę? Chyba nic.
-Konstancjo… - zamilkła na chwilę. Nie mówiłam nic. – Przepraszam cię za wszystko.
-Mamo, przyjedź. – jęknęłam cicho a do oczu napłynęły mi łzy. –Chcę cię przytulić.
-Nie poznaję cię, córuś.
-Może w końcu dorosłam? – zastanowiłam się. –Może powoli nadchodzi czas, żeby zająć się własnym  życiem.
-Przyjedziemy. – obiecała mama. –Jak tylko załatwimy wolne w pracy to przyjedziemy.
-Dziękuję, mamuś.

Pola
Siedziałam obok Hani i zaglądałam jej przez ramię, by kontrolować, czy dotrzymuje słowa, co ją okropnie irytowało, więc raz po raz wzdychała z dezaprobatą.
- Pola, musisz mnie tak wkurzać? Idź, poszukaj Kuby, pomiziajcie się, poprzedrzeźniajcie, połaskoczcie… Nie musisz bawić się w policjantkę – burknęła. Przełknęłam ślinę i odsunęłam się nieznacznie – tak nieznacznie, że pewnie nawet tego nie zauważyła.
- Zostanę – odparłam, starając się, by mój głos brzmiał wesoło. Ale to w końcu była Hania, a Hania nie dawała się tak zwieść. Oderwała wzrok od ekranu telefonu i spojrzała na mnie uważnie.
- Coś się stało? – spytała.
Machnęłam lekceważąco ręką, mrucząc, że się odrobinę posprzeczaliśmy. Mazurek nie spuszczała ze mnie wzroku przez kolejne kilka sekund.
- Jeśli będziesz chciała porozmawiać, to wiesz, że…
Uciszyłam ją ruchem ręki.
- Tak, wiem, wiem – mruknęłam. – Odpisał coś?
Pokręciła ze zrezygnowaniem głową. Dobrze wiedziała, że jeśli już się otrząsnę, to nie mam ochoty wracać do opowiadania o swoich problemach. I rozumiała mnie – chwała jej za to.
- Odpisał – odparła cicho. – Chce się spotkać dziś?
Zmarszczyłam czoło. Dziś? Już dziś?
- A gdzie on właściwie mieszka? – zapytałam. Hanka prychnęła ze złością. Oczywiście nie mogłaby nie wypomnieć mi moich swawoli.
- Ucięłaś sobie z nim pogawędkę, a nie dowiedziałaś się tego? – zironizowała. Rozłożyłam bezradnie ręce, tłumacząc, że nie było czasu. Blondynka wywróciła oczami. - A na zapisanie numeru było?
Ochoczo pokiwałam głową, uśmiechając się lekko. Dziewczyna powtórzyła gest i wpatrzyła się w ekran, chcąc odpisać swojemu nowemu koledze, a ja oparłam plecy o ścianę i rozmarzyłam się. Ach… A gdyby tak oni za jakiś czas zostali parą? Byłabym wtedy z siebie bardzo dumna. W końcu to dzięki mnie się spotkają. Może nie jeden raz… A gdybym tak za jakiś czas dostała zaproszenie na ich wesele… Hania w białej sukni i Dominik wystrojony jak…
- Ziemia do Poli – rzuciła Hania, pstrykając mi przed oczami palcami. Wróciłam na ziemię i spojrzałam na nią pytająco. – Układałaś nam w myślach wspólne życie i ślub?
- Nie, nie… - zaczęłam. Hania uniosła jedną brew do góry i spojrzała na mnie z powątpiewaniem. Ech, przed nią nic się nie ukryje. – No dobra – burknęłam, spuszczając wzrok.
- Ludzie święci, Pola – jęknęła, ukrywając twarz w dłoniach. – Ja nawet nie pamiętam, jak on wygląda.
- Fajna dupa – stwierdziłam, od niechcenia oglądając swoje krótkie paznokcie. – Bierz go i nawet się nie zastanawiaj.
- Pola! – krzyknęła sfrustrowana.
- No co? – spytałam, wstając z ławki i sięgając po plecak. – Ja powiedziałam, co sądzę na ten temat. A że ty już od razu masz nieczyste myśli…
Zmrużyła oczy i zacisnęła usta w cienką kreskę.
- …to już będzie problem Dominika – dokończyłam i zanim zdążyła coś powiedzieć, pociągnęłam ją za rękę w stronę klasy.

Kostka
-Cześć, Kosteczko! – rozentuzjazmowany Kubiak wpadł do mojego gabinetu i rozsiadł się na obrotowym fotelu, który był miejscem Simona. Burknęłam coś na powitanie i dalej wpisywałam cyferki do rubryk.
-Nie w humorze?
-Byłbyś w humorze, gdyby grożono ci na ciachach? – spojrzałam na niego gniewnie. –To wszystko twoja wina!
-Nie rozumiem. – zrobił minę myśliciela, drapiąc się po głowie. –Przecież ten filmik był fajny. Tak słodko razem wyglądaliście.
-Nie odzywaj się, dobra? – poprosiłam, wlepiając wzrok w kartki zapełnione druczkiem.
-Kostka, co ci jest? – dociekał. Spojrzałam na niego spod opadającej na oczy grzywy i pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Nic.
-Serio, przejmujesz się hotkami Simona? – wybuchnął niepohamowanym śmiechem. –Jakby się Monika miała przejmować to by na zawał zeszła.  
-Wiesz, Michale – zaczęłam cicho. –Nie musiałeś tego wrzucać.
-Ale to było takie fajne. – zapiszczał niczym baba. – Miłość kwitnie.
Miałam ochotę wstać i go wyprosić, ale tego nie zrobiłam. Przecież to Kubiak był.
-Jeszcze słowo a zapłacisz mi za wszystko, co ci darowałam na przestrzeni lat. – mój głos wcale nie zabrzmiał groźnie. Chyba już nie potrafiłam wściekać się bez konkretnego powodu. Co ta miłość robi z człowiekiem?
-No już dobrze. – uśmiechnął się tak po Michałowem, jak to zawsze miał w zwyczaju. -Wiesz co?
-Nie wiem, ale zapewne zaraz się dowiem.
-Masz rację. – kątem oka widziałam jak się wyszczerza. –Nawet nie wiesz jak się cieszę, że moja młodsza siostrzyczka jest w końcu szczęśliwa. – już dawno przyzwyczaiłam się do tego, że nazywa mnie młodszą. Przestałam wściekać się z tego powodu, bo wiedziałam, że czerpie satysfakcję z mojej złości. Nie odpowiedziałam mu, bo to było w nie michałowym stylu, żeby mówić mało.
-Nawet nie wiesz jak mnie bolało, że ja jako tako ułożyłem sobie życie, a ty jakoś tak nie specjalnie. – powoli zaczęłam podejrzewać, że zbliża się koniec świata. Michał zdobywał się na wyznania, pogodziłam się z mamą. Apokalipsa.
-Potrzebowałam trochę więcej czasu.
-Ciąży mi tylko jeden fakt. – zaintrygowana obdarzyłam go spojrzeniem.
-O co chodzi? – uśmiechnęłam się słodko, a Kubiak się skrzywił.
-Nie rób sobie jaj. – poprosił. –Brakuje mi czasu, gdy siadaliśmy we trójkę na kanapie, zajadaliśmy się popcornem i śmialiśmy z głupich filmów.
-Nie było jakoś okazji ostatnio. – spuściłam wzrok. Czyżbym zaniedbała przyjaciela?
-Nadrobimy. – poruszył charakterystycznie brwiami. –Wszystkim nam się to przyda.
-Zobaczymy. –westchnęłam.

-Ja myślę. – usłyszałam jak przyjmujący wstaje. –Jak tylko będzie trochę czasu to jestem u was i nie przyjmuję odmowy. Do zobaczenia. – zakończył i wyszedł.

10 komentarzy:

  1. Rozdział idealny, taki w którym jest wiele wyznań i wgl :D
    Bardzo miło czyta się taką sielankę, na dodatek fajna akcja z przyjaciółką Poli i tym Dominikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Dominik powraca :D Oby plany Poli się spełniły, tylko Hanka musi chcieć. Kubiak zaniedbany? Może trochę.. Kostka ma ogromne wahania humoru, serio.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pola bawi się w swatkę. ; )
    Zachowanie Kostki troszkę podejrzane, może to jednak u niej nie była grypa.. Mam nadzieję, że nie będziecie dłużej trzymać nas w niepewności i wkrótce się dowiemy. ; )
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poli na pewno uda się ich wyswatać ;)
    A Kostka zachowuje się trochę dziwnie. No ale dobra może rzeczywiście "wydoroślała"
    No chyba, że jej zachowanie ma zupełnie inna przyczynę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny. Lubię sielankę..,
    Zapraszam do mnie
    http://tiredoflookingforsympathy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdzial bardzo mi sie podoba jak kazdy :-) Hania+Dominim ♡ i Pola jako swatka. Szkoda tylko ze Kuby nie ma :-( niech on sie pojawi i wszystko wyjasni
    M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kubiak jest w tym blogu taki idealny :D Oczywiście nie obrażając pozostałych bohaterów :D
    Bardzo podoba mi się to opowiadanie, czytam od początku, ale najbardziej ciekawią mnie te wątki z Miśkiem, dlatego proszę o jak najwięcej jego :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hania i Dominik? Szykuje się nowa para?
    Dużo wyznań *-*
    Kurde, Kuba ma się do jasnej cholery pojawić i to wyjaśnić! I przepraszać na kolanach Polę, z bukietem róż i żałując za swą głupotę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeden ze spokojniejszych rozdziałów, a przynajmniej nie ma w nim ostrych starć Kostki z Szymkiem. Za to jest bardzo ciepła rozmowa Konstancji z mama, taka jest prawda, mamy często potrzebują usłyszeć od swoich dzieci słowa że się tęskni, że sie kocha i że się potrzebuje. Hania :))) Wiedziałam ze będzie miała do Poli pretensje ze podała numer Dominikowi, ale nie było tego złego co by na dobre nie wyszło. I Kubiak na koniec, no normalnie mam ochotę wyciągnąć łapę w stronę monitora i jakoś zmaterializować Michała obok siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dobrze, że nic się nie dzieje, nie ma burzy z piorunami, wszyscy są względnie szczęśliwi...

    OdpowiedzUsuń