Pola
Jak
postanowiłam, tak zrobiłam. Kostka starała się zatrzymać mnie w domu, ale ja
uparcie tłumaczyłam, że czuję się już dobrze, a kolejnego dnia nie wysiedzę w
samotności, więc w końcu ustąpiła. Ubrałam się w ciepłą, sportową kurtkę,
założyłam czapkę, buty i wyszłam z mieszkania. Wreszcie.
Śnieg zaczynał
się trochę topić, a dreptanie w wodzie nigdy nie było moim hobby, więc po
dotarciu do szkoły z ulgą wskoczyłam w swoje ukochane trampki za kostkę, które
pewnie stęskniły się za mamusią. Gdy tylko zobaczyłam Hanię, ruszyłam w jej
stronę, żeby się z nią przywitać, ale stanęłam jak wryta metr przed nią na
widok grobowej miny przyjaciółki.
- Coś się
stało? – spytałam, przekrzywiając głowę. Zacisnęła usta w cienką kreskę i bez
słów podała mi swój telefon, wymijając mnie. Przeleciałam wzrokiem sms-a,
którego dziś dostała.
Cześć, Haniu :) To ja, chłopak, którego poznałaś
dwa tygodnie temu w Garden Kebab. Chciałbym cię jeszcze raz przeprosić za
tamten wypadek. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Mam nadzieję, że już ci złość
przeszła i że dasz się zaprosić na ciacho.
Miałam ochotę
parsknąć śmiechem, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Poprawiłam torbę
przewieszoną przez ramię i pobiegłam za oddalającą się dziewczyną.
- Hania,
czekaj! – krzyknęłam, wymijając parę, która wyłoniła się zza zakrętu. W końcu
udało mi się doścignąć uciekinierkę. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i
spojrzała na mnie ze złością w oczach.
- Kto ci
pozwolił rozporządzać moim numerem? – spytała. Przełknęłam ślinę. Wiedziałam,
że będzie na mnie wściekła.
- Ale Hania… -
zaczęłam, szukając w głowie jakiegoś sensownego wytłumaczenia. – On naprawdę
nie chciał, a ty tak od razu się wkurzyłaś. Przecież… - zawahałam się.
Dziewczyna patrzyła na mnie z uniesioną brwią. – Przecież całkiem przystojny był,
nie? – wypaliłam.
Spłonęła
rumieńcem i odwróciła się, wchodząc do łazienki. Podążyłam za nią. Ha, czyli
jednak!
- Też tak
uważasz, prawda? – upewniłam się. Hania wyciągnęła chusteczkę i zaczęła
opróżniać swój nos, choć byłam pewna, że chciała tylko ukryć czerwone policzki.
- To nie jest
powód, żeby mu dawać mój numer. Przecież ty nawet nie wiesz, jak on się nazywa!
– powiedziała z wyrzutem, na co uśmiechnęłam się złowieszczo.
- Wiem –
odparłam pewna siebie. – Dominik. Widzisz? Jakbyś nie była taka nadpobudliwa,
to też byś wiedziała.
- Ja ci dam
nadpobudliwą – burknęła. – Zachował się jak idiota.
Westchnęłam z
dezaprobatą i pokręciłam głową. Jaka ta Hanka jest uparta… Mogłam się założyć,
że nawet po moim kazaniu nic się nie zmieni, ale postanowiłam spróbować.
- Nie -
zaoponowałam. - Nie zachował się jak idiota. To był czysty przypadek i każdemu
się to mogło zdarzyć, a ty zareagowałaś, jakby ci co najmniej nogi połamał.
Przestań się boczyć. Już na pierwszy rzut oka mi się wydawało, że fajny z niego
gość, a ja się na ludziach znam. W dodatku wodził za tobą wzrokiem jak nikt.
Powinnaś być mi wdzięczna, że dzięki mnie do ciebie napisał! A tylko spróbujesz
się nie umówić, to się na ciebie obrażę – zakończyłam uroczyście, celując w nią
palcem wskazującym. – Zrozumiałaś?
- Nie.
Westchnęłam ze
zrezygnowaniem.
- Jeśli ty
tego nie zrobisz, ja osobiście was wyswatam. Odnajdę go, sprowadzę do twojego
domu i zamknę was w łazien…
- Dobrze, już
dobrze – przerwała mi, unosząc ręce w geście kapitulacji. – Odpiszę mu.
- I umówisz
się z nim na ciacho? – Przytaknęła niechętnie. – Gratuluję decyzji! – pisnęłam,
przytulając ją mocno, po czym wyszłam razem z nią na korytarz. Ruszyłyśmy po
schodach w górę. Gdzieś w tłumie mignęła mi bujna blond czupryna, więc
przystanęłam na chwilę, wzdychając cicho.
- Pola, co tak
stoisz? Chodź.
Kostka
Pola poszła do
szkoły. Błagała mnie o to prawie na kolanach, więc się zgodziłam. Sama też nie
wytrzymałabym w czterech ścianach. Zostałam więc sama, bo pracę zaczynałam o
dziewiątej. Nie wiedzieć czemu w nagle naszła mnie ochota na zadzwonienie do
domu rodzinnego. Wzięłam swój telefon i odszukałam w kontaktach mamę. Odebrała
po kilku sygnałach.
-Kostka? – nie
kryła swojego zdziwienia. – Stało się coś?
-Nie mogę tak
po prostu zadzwonić do własnej mamy? – zirytowałam się już po jej pierwszych
słowach. Wiedziałam, że to nie będzie dobry pomysł. –Zatęskniłam za domem?
-Nigdy nie
tęskniłaś.
-Może
udawałam, że nie tęsknie? A może teraz zaczęłam? – położyłam głowę na stole
przy którym siedziałam. –Wiesz co? Nie powinnam była w ogóle dzwonić. Cześć.
-Kostka,
córeczko, poczekaj… - powiedziała szybko, słysząc groźbę o przerwaniu
połączenia.
-Co?!
-Przepraszam.
– zdziwiłam się tym, co usłyszałam. –Co u was? Jak się miewacie? Radzicie
sobie?
-Radzimy
sobie. – odparłam. – My mamy sobie nie poradzić?
-Kto jak to,
ale wy na pewno. – zaśmiała się. –Co u Poli? Co u ciebie?
-Dobrze… -
zawahałam się. – Gra teraz bardzo ważne mecze. – postanowiłam nie mówić nic o
rozstaniu z Popiwczakiem i grypie żołądkowej. Po co miałaby się martwić?
Jeszcze byłaby gotowa zabrać stąd Polę siłą.
-Trzymamy z
tata kciuki. – zapewniła.-A u ciebie?
-Może być. –
westchnęłam. –Układa nam się z Simonem…
-Cieszę się
twoim szczęściem. – oczami wyobraźni widziałam jak się uśmiecha. To byłby
naprawdę przyjemny widok.
-Może
przyjedziecie do nas? – za późno ugryzłam się w język. –Pola bardzo by się
ucieszyła.
-A ty?
-No ja też… -
zawahałam się po raz kolejny. –Mamo… Może i dorosłam, ale wciąż jestem twoją
córką. Nadal cię potrzebuję. Kocham cię. – co mi szkodziło powiedzie co myślę?
Chyba nic.
-Konstancjo… -
zamilkła na chwilę. Nie mówiłam nic. – Przepraszam cię za wszystko.
-Mamo,
przyjedź. – jęknęłam cicho a do oczu napłynęły mi łzy. –Chcę cię przytulić.
-Nie poznaję
cię, córuś.
-Może w końcu
dorosłam? – zastanowiłam się. –Może powoli nadchodzi czas, żeby zająć się
własnym życiem.
-Przyjedziemy.
– obiecała mama. –Jak tylko załatwimy wolne w pracy to przyjedziemy.
-Dziękuję,
mamuś.
Pola
Siedziałam
obok Hani i zaglądałam jej przez ramię, by kontrolować, czy dotrzymuje słowa,
co ją okropnie irytowało, więc raz po raz wzdychała z dezaprobatą.
- Pola, musisz
mnie tak wkurzać? Idź, poszukaj Kuby, pomiziajcie się, poprzedrzeźniajcie,
połaskoczcie… Nie musisz bawić się w policjantkę – burknęła. Przełknęłam ślinę
i odsunęłam się nieznacznie – tak nieznacznie, że pewnie nawet tego nie
zauważyła.
- Zostanę –
odparłam, starając się, by mój głos brzmiał wesoło. Ale to w końcu była Hania,
a Hania nie dawała się tak zwieść. Oderwała wzrok od ekranu telefonu i
spojrzała na mnie uważnie.
- Coś się
stało? – spytała.
Machnęłam
lekceważąco ręką, mrucząc, że się odrobinę posprzeczaliśmy. Mazurek nie
spuszczała ze mnie wzroku przez kolejne kilka sekund.
- Jeśli
będziesz chciała porozmawiać, to wiesz, że…
Uciszyłam ją
ruchem ręki.
- Tak, wiem,
wiem – mruknęłam. – Odpisał coś?
Pokręciła ze
zrezygnowaniem głową. Dobrze wiedziała, że jeśli już się otrząsnę, to nie mam
ochoty wracać do opowiadania o swoich problemach. I rozumiała mnie – chwała jej
za to.
- Odpisał –
odparła cicho. – Chce się spotkać dziś?
Zmarszczyłam
czoło. Dziś? Już dziś?
- A gdzie on
właściwie mieszka? – zapytałam. Hanka prychnęła ze złością. Oczywiście nie
mogłaby nie wypomnieć mi moich swawoli.
- Ucięłaś
sobie z nim pogawędkę, a nie dowiedziałaś się tego? – zironizowała. Rozłożyłam
bezradnie ręce, tłumacząc, że nie było czasu. Blondynka wywróciła oczami. - A
na zapisanie numeru było?
Ochoczo
pokiwałam głową, uśmiechając się lekko. Dziewczyna powtórzyła gest i wpatrzyła
się w ekran, chcąc odpisać swojemu nowemu koledze, a ja oparłam plecy o ścianę
i rozmarzyłam się. Ach… A gdyby tak oni za jakiś czas zostali parą? Byłabym
wtedy z siebie bardzo dumna. W końcu to dzięki mnie się spotkają. Może nie
jeden raz… A gdybym tak za jakiś czas dostała zaproszenie na ich wesele… Hania
w białej sukni i Dominik wystrojony jak…
- Ziemia do
Poli – rzuciła Hania, pstrykając mi przed oczami palcami. Wróciłam na ziemię i
spojrzałam na nią pytająco. – Układałaś nam w myślach wspólne życie i ślub?
- Nie, nie… -
zaczęłam. Hania uniosła jedną brew do góry i spojrzała na mnie z
powątpiewaniem. Ech, przed nią nic się nie ukryje. – No dobra – burknęłam,
spuszczając wzrok.
- Ludzie
święci, Pola – jęknęła, ukrywając twarz w dłoniach. – Ja nawet nie pamiętam,
jak on wygląda.
- Fajna dupa –
stwierdziłam, od niechcenia oglądając swoje krótkie paznokcie. – Bierz go i
nawet się nie zastanawiaj.
- Pola! –
krzyknęła sfrustrowana.
- No co? –
spytałam, wstając z ławki i sięgając po plecak. – Ja powiedziałam, co sądzę na
ten temat. A że ty już od razu masz nieczyste myśli…
Zmrużyła oczy
i zacisnęła usta w cienką kreskę.
- …to już
będzie problem Dominika – dokończyłam i zanim zdążyła coś powiedzieć,
pociągnęłam ją za rękę w stronę klasy.
Kostka
-Cześć,
Kosteczko! – rozentuzjazmowany Kubiak wpadł do mojego gabinetu i rozsiadł się
na obrotowym fotelu, który był miejscem Simona. Burknęłam coś na powitanie i
dalej wpisywałam cyferki do rubryk.
-Nie w
humorze?
-Byłbyś w
humorze, gdyby grożono ci na ciachach? – spojrzałam na niego gniewnie. –To
wszystko twoja wina!
-Nie rozumiem.
– zrobił minę myśliciela, drapiąc się po głowie. –Przecież ten filmik był
fajny. Tak słodko razem wyglądaliście.
-Nie odzywaj
się, dobra? – poprosiłam, wlepiając wzrok w kartki zapełnione druczkiem.
-Kostka, co ci
jest? – dociekał. Spojrzałam na niego spod opadającej na oczy grzywy i
pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Nic.
-Serio,
przejmujesz się hotkami Simona? – wybuchnął niepohamowanym śmiechem. –Jakby się
Monika miała przejmować to by na zawał zeszła.
-Wiesz,
Michale – zaczęłam cicho. –Nie musiałeś tego wrzucać.
-Ale to było
takie fajne. – zapiszczał niczym baba. – Miłość kwitnie.
Miałam ochotę
wstać i go wyprosić, ale tego nie zrobiłam. Przecież to Kubiak był.
-Jeszcze słowo
a zapłacisz mi za wszystko, co ci darowałam na przestrzeni lat. – mój głos
wcale nie zabrzmiał groźnie. Chyba już nie potrafiłam wściekać się bez
konkretnego powodu. Co ta miłość robi z człowiekiem?
-No już
dobrze. – uśmiechnął się tak po Michałowem, jak to zawsze miał w zwyczaju.
-Wiesz co?
-Nie wiem, ale
zapewne zaraz się dowiem.
-Masz rację. –
kątem oka widziałam jak się wyszczerza. –Nawet nie wiesz jak się cieszę, że
moja młodsza siostrzyczka jest w końcu szczęśliwa. – już dawno przyzwyczaiłam
się do tego, że nazywa mnie młodszą. Przestałam
wściekać się z tego powodu, bo wiedziałam, że czerpie satysfakcję z mojej
złości. Nie odpowiedziałam mu, bo to było w nie michałowym stylu, żeby mówić
mało.
-Nawet nie
wiesz jak mnie bolało, że ja jako tako ułożyłem sobie życie, a ty jakoś tak nie
specjalnie. – powoli zaczęłam podejrzewać, że zbliża się koniec świata. Michał
zdobywał się na wyznania, pogodziłam się z mamą. Apokalipsa.
-Potrzebowałam
trochę więcej czasu.
-Ciąży mi
tylko jeden fakt. – zaintrygowana obdarzyłam go spojrzeniem.
-O co chodzi?
– uśmiechnęłam się słodko, a Kubiak się skrzywił.
-Nie rób sobie
jaj. – poprosił. –Brakuje mi czasu, gdy siadaliśmy we trójkę na kanapie,
zajadaliśmy się popcornem i śmialiśmy z głupich filmów.
-Nie było
jakoś okazji ostatnio. – spuściłam wzrok. Czyżbym zaniedbała przyjaciela?
-Nadrobimy. –
poruszył charakterystycznie brwiami. –Wszystkim nam się to przyda.
-Zobaczymy.
–westchnęłam.
-Ja myślę. –
usłyszałam jak przyjmujący wstaje. –Jak tylko będzie trochę czasu to jestem u
was i nie przyjmuję odmowy. Do zobaczenia. – zakończył i wyszedł.
Rozdział idealny, taki w którym jest wiele wyznań i wgl :D
OdpowiedzUsuńBardzo miło czyta się taką sielankę, na dodatek fajna akcja z przyjaciółką Poli i tym Dominikiem :)
O, Dominik powraca :D Oby plany Poli się spełniły, tylko Hanka musi chcieć. Kubiak zaniedbany? Może trochę.. Kostka ma ogromne wahania humoru, serio.
OdpowiedzUsuńPola bawi się w swatkę. ; )
OdpowiedzUsuńZachowanie Kostki troszkę podejrzane, może to jednak u niej nie była grypa.. Mam nadzieję, że nie będziecie dłużej trzymać nas w niepewności i wkrótce się dowiemy. ; )
Pozdrawiam.
Poli na pewno uda się ich wyswatać ;)
OdpowiedzUsuńA Kostka zachowuje się trochę dziwnie. No ale dobra może rzeczywiście "wydoroślała"
No chyba, że jej zachowanie ma zupełnie inna przyczynę :D
Rozdział świetny. Lubię sielankę..,
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://tiredoflookingforsympathy.blogspot.com/
rozdzial bardzo mi sie podoba jak kazdy :-) Hania+Dominim ♡ i Pola jako swatka. Szkoda tylko ze Kuby nie ma :-( niech on sie pojawi i wszystko wyjasni
OdpowiedzUsuńM.
Kubiak jest w tym blogu taki idealny :D Oczywiście nie obrażając pozostałych bohaterów :D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to opowiadanie, czytam od początku, ale najbardziej ciekawią mnie te wątki z Miśkiem, dlatego proszę o jak najwięcej jego :D
Hania i Dominik? Szykuje się nowa para?
OdpowiedzUsuńDużo wyznań *-*
Kurde, Kuba ma się do jasnej cholery pojawić i to wyjaśnić! I przepraszać na kolanach Polę, z bukietem róż i żałując za swą głupotę.
Jeden ze spokojniejszych rozdziałów, a przynajmniej nie ma w nim ostrych starć Kostki z Szymkiem. Za to jest bardzo ciepła rozmowa Konstancji z mama, taka jest prawda, mamy często potrzebują usłyszeć od swoich dzieci słowa że się tęskni, że sie kocha i że się potrzebuje. Hania :))) Wiedziałam ze będzie miała do Poli pretensje ze podała numer Dominikowi, ale nie było tego złego co by na dobre nie wyszło. I Kubiak na koniec, no normalnie mam ochotę wyciągnąć łapę w stronę monitora i jakoś zmaterializować Michała obok siebie :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nic się nie dzieje, nie ma burzy z piorunami, wszyscy są względnie szczęśliwi...
OdpowiedzUsuń