niedziela, 8 września 2013

Rozdział 34

Kostka
-A wy co?! – zbulwersował się Holmes, widząc zachowanie moje i Simona. Wzruszyłam ramionami i wstałam z krzesełka, żeby usiąść obok Michała Łasko. Tischer wstał i poszedł za mną, rzucając jeszcze:
-Ciche dni.
Zirytowana zaklęłam siarczyście, opierając głowę o michałowe ramię.
-Weź go ode mnie. – jęknęłam.
-Kłopoty w raju? – zainteresował się atakujący. Pokiwałam głową, posyłając Niemcowi groźne spojrzenie.
-Zdarza się. – pocieszył mnie Gierczyński, odbijający piłkę.
Na halę wbiegł Kubiak, mając w reku najprawdopodobniej  kamerę. Usiadł po turecku naprzeciw naszego zbiorowiska i zaczął coś majstrować przy swoim sprzęcie. Po chwili skierował ją na siebie i powiedział  cześć po czym skierował ja na nas i zażądał powitania.  Siatkarze pomachali do kamery, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Od kiedy Michaś bawił się w naszego ukochanego i niezastąpionego Igłę?
-A ty Kosteczko, nie przywitasz się z naszymi kibicami? – Michał jak zwykle dopatrzył się braku zainteresowania z mojej strony.
-Cześć. – burknęłam. Dzik znów skierował kamerę na siebie i nawijał:
-A o to była nasza najukochańsza, najpiękniejsza, najlepsiejsza Kosteczka, moja ukochana, siostrzyczka po innych rodzicach. Mam jeszcze druga taką siostrę, ale niestety gdzieś mi się zapodziała w tej chwili. – przedstawiał mnie Kubiak. Szczerze? Zrobiło mi się bardzo miło, ale miałam ochotę go zabić. Jeszcze nie przeszła mi ostatnia złość na niego.
Sprzęt został skierowany na Simona. Chyba wiedziałam, co chce zrobić.
-Szymek, czemu się nie przywitałeś?
-Guten Tag. – powiedział Simon dla świętego spokoju. Kamera znów została skierowana na mnie.
-Wszystko gra?
-Jak zawsze. – stwierdziłam niechętnie.
-Jasne, jasne. – ironię w jego głosie słyszała chyba moja mama w Wałczu. Znów skierował kamerę na siebie. –Czy wy wiecie, że Simon – Niemiec został uchwycony jak podbija piłkę górą – i Kostka – zobaczyłam jak uśmiecha się od ucha do ucha, patrząc na mnie zza swojej nowej zabawki. – są parą? – pokręciłam głową z dezaprobatom. –Pokażecie im jak bardzo się kochacie?
-Nie. – syknęłam.
-Tak. – ożywił się rozgrywający. Łasko wstał ze swojego krzesełka a mój chłopak w trzy sekundy znalazł się na jego miejscu.
-Kubiak, cholero ty jedna! – chciałam wstać, ale uniemożliwiło mi to silne ramię niemieckiego zawodnika.
-Wiem, że bardzo mnie kochasz Kosteczko. – wyszczerzył się mój przyjaciel, -Ja tylko dementuje ploteczki na temat tego, że niby zdradzam moją Monię, której z tego miejsca pragnę wyznać dozgonną miłość, z tobą lub Polą. Gorzko, gorzko! – zaczął Misiek, a reszta mu zawtórowała. Simon pochylił się nade mną i pocałował mnie delikatnie w usta, a ja poczułam naglą potrzebę porządnego całusa, więc złapałam go za włosy. Całowałam go z taką pasją jakiej u mnie brakowało, co nie podobało się ukochanemu. Nie obchodził mnie Kubiak, który to wszystko kręcił ani to, ze pojawi się to w sieci i zostanę wzięta na tapetę na ciachach, o ile jeszcze się to nie zdarzyło.
-Wybaczasz mi? – szepnął Simon.
-Wybaczam.
  Pola
  Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek to powiem, ale… Cóż, miałam już dość siedzenia w domu i chciałam iść do szkoły. Poszwędać się bez sił po korytarzu, powysilać mózg na matmie, poszprechać po angielsku z Hanią, och, nawet przypominać sobie różne pierdoły z biologii – wszystko, byle nie siedzieć w mieszkaniu. Samotność (zwłaszcza gdy nie puszczali Fineasza i Ferba) mnie dobijała, bo Kostka chodziła do pracy, a Kubiakowi i Hani zabroniłam przychodzić w obawie, że ich zarażę. Choć teraz bym chciała, żeby wpadli bez zapowiedzi, chociażby po to, by mnie trochę zgorszyć (w przypadku Kubiaczka).
  Nauczyłam się dwóch kolejnych piosenek, przetestowałam nową gitarę (mimo, że jej nie chciałam, Simon uparł się, że ją kupi), uznałam, że jest dobra, zjadłam jogurt, wypiłam dwie butelki wody mineralnej… I w dalszym ciągu się nudziłam jak jasna cholera, bo nie miałam z kim porozmawiać, pośmiać się…
  Prawda była taka, że najbardziej brakowało mi Kuby. On przyszedłby do mnie nawet, gdybym mu powiedziała, że go uduszę, jeśli się narazi na złapanie choroby; nawet, gdyby miał siedzieć w sąsiednim pokoju i gadać ze mną przez ścianę. Bo on miewał głupie pomysły, ale mówił, że mnie kochał. Myślałam, że tak było.
  Przez swój dołek znowu zaczęłam się zastanawiać, co poszło nie tak. No bo przecież niby było idealnie. Myślałam, że tak było.Widywaliśmy się prawie codziennie i codziennie spędzaliśmy ze sobą parę godzin. Dogadywaliśmy się znakomicie. A przynajmniej myślałam, że tak było.
   - Pola, myśleć to ty sobie możesz – westchnęłam, wkładając do ust kostkę Milki. Nie wedlowskiej.
  Sprawdziłam jeszcze raz, czy w telewizji jest coś ciekawego – oczywiście zerknęłam również, czy czasem nie puścili Fineasza i Ferba – a kiedy nic nie znalazłam, zrezygnowana odrzuciłam kołdrę i wstałam z kanapy. Zakręciło mi się w głowie, więc przytrzymałam się ściany, a kiedy zapanowałam nad sobą, powoli ruszyłam do łazienki. Po drodze zgarnęłam z kuchennej półki telefon i włączyłam playlistę AC/DC. Humor poprawił mi się już przy Highway to hell, a stał się jeszcze lepszy, gdy w głośnikach zabrzmiało Thunderstruck, bowiem ta druga piosenka kojarzyła mi się z Podpromiem, Ignaczakiem, Sebą, Dominiką, szlabanem od Kostki za wychodzenie bez pytania… Bo Thunderstruck oczywiście leciał na początku rozgrzewki przed meczem. No, można powiedzieć, że tam w Rzeszowie mają dobry gust. Z chęcią pojechałabym tam jeszcze raz, najlepiej z niezapowiedzianą wizytą do Krzyśka. Ciekawe, czy by mnie poznał.
  Zostawiłam włączoną muzykę i weszłam pod prysznic, żeby się odświeżyć. Zdecydowałam, że jutro pójdę do szkoły, choćbym musiała balkonem wychodzić. Kostka to chyba nie wie, co znaczy siedzieć w domu i nie mieć rozrywki. Żadnej rozrywki. W końcu ona miała Simona, a on potrafi ją tak rozerwać, że klękajcie narody.
  Rozprowadziłam szampon po włosach, postanawiając, że do następnej wizyty w Rzeszowie nauczę się tej piosenki w całości i będę ją śpiewać z Krzyśkiem. Ewentualnie zarażać nią młodego Igłę.
Spędziłam w łazience dobre czterdzieści pięć minut, a gdy wytarłam się i owinęłam ręcznikiem, uznałam, że liczba piosenek AC/DC w moim telefonie jest zbyt mała. Zastanawiałam się też, skąd na tej playliście wziął się Ikar IRY, ale nie dane mi było się nad tym rozwodzić, bo gdy tylko weszłam do salonu, doznałam szoku, czemu towarzyszył mój głośny pisk na widok osobnika siedzącego na kanapie.
  - Coś ci długo zeszło pod tym prysznicem.
  Kostka
  Pogodziłam się z Simonem, co było wiadome. Zdarzyło się to nawet późno, bo zakładałam, że zmięknę rano. Tak się jednak nie stało.
  Pracowałam – po raz pierwszy od paru dni, naprawdę pracowałam. Tu w biurze a nie pod kołderką w łóżeczku. Czułam się nawet dobrze – oprócz tego, ze bolały mnie oczy od wpatrywania się w laptopa. Zastanawiałam się kiedy to Internet obiegnie filmik w roli głównej ze mną i Simonem. Miałam szanse stać się gwiazdą facebook’a, co nie bardzo mi się podobało, ale miałam to głęboko gdzieś. I tak pewnie wszyscy zauważyli, że Szymek przychodzi do mnie po każdym meczu.
  Koło szesnastej czyli wtedy, gdy kończyłam pracę przyszedł Simon. Zabrałam swoje rzeczy i chwyciłam go za rękę, po czym opuściliśmy biuro. Byłam skazana na niego, gdyż uważał, że nie mogę prowadzić. Bał się, ze coś mi się stanie. Nie chciałam z nim dyskutować.
  -Ciekawe jak się czuje Pola. – westchnęłam, siadając na siedzeniu pasażera. – Mogłam ją do Michała wysłać to by się nie zaraziła.
  -Przecież przeżyje. – pocieszył mnie Simon. To było prawdą. Polci byle grypa nie załatwi, w przeciwieństwie do mnie.
  -Simon…
  -Hmm? – zaczął grzebać coś przy radiu i po aucie rozszedł się mój ukochany happysad.
  -Dlaczego zainteresowałeś się mną dopiero w październiku? – kątem oka spojrzał ł na mnie, uśmiechając się nieznacznie. –Widziałeś mnie już w sierpniu.
  -Musiałem wybadać sytuację. – uśmiechnął się zawadiacko, co widziałam w lusterku. W głośnikach zabrzmiało wpuść mnie i mój towarzysz zaczął wydzierać się wraz z wokalistom, co wywołało u mnie napad śmiechu.
  -Jaśniej… - poprosiłam, pochylając się żeby ściszyć.
  -Istnieje niepisana zasada, że dziewczyna może być pierwsza poderwana przez tego, kto ją pierwszy zobaczył. – wyjaśnił, a ja rozdziawiłam usta ze zdziwienia. Nigdy o tym nie słyszałam. Możliwe, że wymyślił to an poczekaniu. –Niestety nie miałem tego szczęścia.
  -A kto miał? – zaciekawiłam się mimo, że znałam odpowiedź.
  -Polański. – tak jak myślałam. –Musiałem czekać co się rozwinie między wami.
  -Weź mi nawet nie wspominaj o tym człowieku. – jęknęłam, odchylając głowę do tyłu.
  -Dodatkowo Kubiak doszedł do wniosku, ze jeśli któryś z nas cię skrzywdzi to osobiście wypruje my flaki.
  -Serio?
  -Tak. – pokiwał głową.
  -Simon? – odezwałam się po chwili ciszy. Nie odpowiedział, więc kontynuowałam. –Jedźmy do ciebie.
  -Nie musisz tego robić ze względu na mnie. – spojrzał na mnie kątem oka a ja uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
  -Ale chcę.
  Pola
  - Polciu, nie gniewaj się.
  - Musiałeś wpaść akurat w tym momencie? – warknęłam, zamykając się w łazience. Rozejrzałam się po niej. Na pralce leżała szeroka bluzka i ciepłe, dresowe spodnie, w których chodziłam wczoraj. Z braku lepszego pomysłu zadowoliłam się tym. W końcu wszystko jest bardziej pożądane niż paradowanie w ręczniku przed facetem, przed którym raczej się w ręczniku paradować nie chce. Przynajmniej mi.
  - Przestań lamentować. Kiedy się urodziłaś, miałem osiem lat i przesiadywałem u was całymi dniami. Nie raz widziałem, jak…
  - To przecież całkiem inna sytuacja! Byłam dzieckiem, do cholery jasnej! – zbulwersowałam się.
  -Zmieniło się coś?
  - Milcz, Misiek, milcz – powiedziałam, wychodząc z łazienki i napotykając wytrzeszczone oczy przyjaciela.   – No co?
  - Zwróciłaś się do mnie per „Misiek” – wydusił. Zaśmiałam się na widok jego miny.
  - Bo chcę cię ułaskawić, żebyś nie wspominał więcej o moich, hm, narządach, zwłaszcza że – chwała Bogu za to! – ich nie widziałeś.
  - To by podchodziło pod pedofilię?
  Nie odpowiedziałam, tylko westchnęłam z irytacją i wsunęłam się z powrotem pod ciepłą kołdrę. Michał dołączył do mnie. Po minie poznałam, że coś go męczy. Podetknął mi pod nos opakowanie nektarynek, a ja spojrzałam na niego jak na wybawiciela.
  - A nożyk przyniesiesz? I talerz.
  - A będziesz tak do mnie częściej mówić? – spytał, uśmiechając się złowieszczo.
  - Aż tak ci to odpowiada? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, unosząc brwi. Dźgnął mnie w bok, a owoc, który trzymałam w ręce, upadł na podłogę. W milczeniu patrzyliśmy, jak turla się po dywanie.
  - Podnosisz – rzuciliśmy jednocześnie, patrząc na siebie. – Ty podnosisz!
  - No Michaś, podnieś, przecież i tak wstajesz. Bądź moim murzynem! – poprosiłam, czochrając jego włosy. Najwyraźniej zwrot „Michaś” też wywołał u niego lekki szok, bo posłusznie podniósł się z kanapy, mrucząc coś o apokalipsie i o rodzicach. Wyszczerzyłam się szeroko, kiedy wrócił z talerzem, nożem i zagubioną nektarynką.
  - Jesteś kochany – powiedziałam, przytulając go mocno. Parsknął śmiechem i objął mnie ramieniem.
 - Czego się nie robi dla chorej przyjaciółki – odparł, sięgając po pilot. – Jak się właściwie czujesz?
Skrzywiłam się lekko.
  - No, jest lepiej, ale na tle tego, co przeżyłam przez ostatnie dni, nawet najdrobniejsza poprawa jest błogosławieństwem – stwierdziłam. Michał westchnął, kręcąc głową.
  - Tamci wyzdrowieli, a ty chorujesz za nich – mruknął, skacząc po kanałach. Błyskotliwie zauważyłam, że on też się zaraża, ale on tylko machnął na to ręką. – Masz to w dowód mej miłości. Jesteś moją ukochaną prawie-siostrą i cię nie zostawię w potrzebie.
Nie wiem, co mi się stało, ale w oczach nagle zalśniły mi łzy – kolejny powód kubiakowego szoku.
  - Pola, ty się stałaś wrażliwa! – spostrzegł, przytulając mnie mocniej. Niemrawo pokiwałam głową, mrucząc cicho „może”. Bo może on faktycznie miał rację. Ostatnio jakoś częściej niż zwykle chce mi się płakać. – Dorosłaś.
  - Ale w dalszym ciągu lubię Fineasza i Ferba.
 Zauważyłam, że odwrócił wzrok, i mogłam się założyć, że na jego ustach błąkał się uśmiech.
  - Słońce, na to nigdy nie jest się za starym.

11 komentarzy:

  1. awrrrrrrrr ♥ jacy oni są kochani! Simon trzymający się zasad :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak przy okazji to dawno Kubusia nie było :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jacy oni są aww *.* A Kubiak dowalił :D hahah ale ja dalej nie rozumiem dlaczego Kubuś tai jest ? -.-

    OdpowiedzUsuń
  4. W tamtym roku, gdy byłam chora oglądałam w kółko "Fineasza i Ferba", rzeczywiście na to nie można być za starym :D Miałam cichą nadzieję, że do Poli wpadł Kuba, a nie Kubiak..

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja myślałam,ze w salonie siedzi Kuba :D.



    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też myślałam, że w salonie jest Kuba.
    A na bajki nigdy człowiek nie jest za stary ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też chcę takiego Kubiaka przy sobie. Ok mam takiego brata, nie brata, ale wyparował do Hiszpanii. Musze sie zadowolić Kubiaczkiem. On taki słodki w tym rozdziale był ze aż miałam ochotę go przytulic i wyściskać tak ze aż by się czerwony zrobił. Ten jego pomysł z kamerą. Oj tam na Ciachach polubią Kosatkę, spróbowały by nie. Z reszta tam to tylko psioczą na laski naszych polskich zawodników. Szymek, oglądałam go podczas Memoriału i co? I miałam przed oczami to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kubiak *.* Kubiak jest świetny.
    Z Fineasza i Ferba nigdy się nie wyrasta!
    Kostka i Szymuuuuś ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. oesu, dawać mi takiego Kubiaka, najlepiej w hurtowych ilościach, tak dla bezpieczeństwa na każdą okazję. idealny, idealny, idealny, i nawet wrodzone zboczenie w takim momencie mi nie przeszkadza <3 choć, nie powiem, chciałam, aby na jego miejscu w takiej sytuacji był Kuba.
    Kostka sama z siebie pozwoli Szymkowi się z nią seksić? jeeeeju, co za progres, brawa dla tej pani, w końcu Simon od tej abstynencji umarłby śmiercią naturalną *.*

    OdpowiedzUsuń