Pola
Godzina –
mniej więcej tyle czasu leżałam pod kołdrą, nie wystawiając nosa na zewnątrz i
uparcie rozmazując tusz do rzęs na policzkach. Dopiero po owej godzinie
uczyniłam jakiś ruch – wstałam, chwyciłam mojego naprawionego gibsona i opadłam
z powrotem na łóżko. Z szafki nocnej wygrzebałam notes z chwytami na gitarę i
odnalazłam w nim piosenkę IRY „Nie daj mi odejść”. Ze ściśniętym z żalu gardłem
zaczęłam przesuwać palcami po strunach. Otworzyłam usta, żeby zacząć śpiewać,
ale nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
A tak starałam
się zachować dystans. Miałam nadzieję, że w ten sposób uniknę takich
beznadziejnych sytuacji jak ta. Po co on się pchał do mojego życia? Od początku
chciał zrobić coś takiego? Sprawiło mu to, kurwa, przyjemność?
Czyżby było
zbyt pięknie? Może. Przecież tradycyjnie wszystko, co dobre, musi legnąć w
gruzach. Ale… Dlaczego? Właśnie, dlaczego? Dlaczego to spadło tak
niespodziewanie jak grom z jasnego nieba? Przecież jeszcze wczoraj wszystko
było w porządku. Tak mi się przynajmniej wydawało. A może spełniło się to złe
przeczucie, które mnie kiedyś zaczęło prześladować?
Nie podał
konkretnego powodu. Nawet na to nie zasłużyłam? I jakim prawem doszedł do
wniosku, że musimy od siebie odpocząć? To przecież tylko jednostronna decyzja.
Debilka z ciebie. Nie trzeba się było tak
przywiązywać.
Przyłożyłam
poduszkę do twarzy i wytarłam w nią wszystkie swoje łzy.
- Dziś wszystko podzielić chcesz, lecz miłości
nie przetniesz na pół – zaśpiewałam po cichu, błądząc wzrokiem po literkach
w notesie. Zagryzłam wargę, żeby znów się nie rozpłakać, ale po chwili dałam za
wygraną.
Cały czas w
głowie kotłowało mi się pytanie: dlaczego? Po co to wszystko? Obiecuję sobie,
że już nigdy do tego nie dopuszczę.
- Pola?
Z zamyślenia
wyrwał mnie głos Kostki. Zastanawiałam się, jak długo stoi pod drzwiami.
-
Siostrzyczko, proszę, otwórz.
Nie
odpowiedziałam, ale z mojej piersi wyrwał się szloch. Odłożyłam gitarę na
podłogę i zakopałam się w pościeli.
- Pola! –
Kostka uderzyła pięścią w drzwi. – Otwieraj!
Nie miałam
zamiaru odpowiadać, bo mój głos zabrzmiałby fatalnie. Zacisnęłam powieki i
zwinęłam się w kłębek.
- Pola,
proszę. Chcę pomóc. Coś się stało?
- Nic –
odburknęłam.
- Apolonio! Bo
zaraz zadzwonię po Simona, żeby pozbył się tych drzwi!
To był mocny
argument. W końcu prywatność w swoim pokoju bardzo sobie ceniłam, więc powoli
wstałam i natychmiast poczułam okropne zawroty głowy. Otarłam twarz rękawem
dresówki i ruszyłam w stronę drzwi.
- Dobry Boże,
Pola – wyszeptała Kostka, zakrywając dłonią usta, gdy mnie ujrzała. Zadrżała mi
dolna warga i wiedziałam, że zaraz znów się rozpłaczę.
- Wiesz,
Kosteczko – zaczęłam łamiącym się głosem – przypomniały mi się słowa Lisbeth
Salander. „Miłość to ten moment, kiedy serce nagle zaczyna rwać się na strzępy”
– powiedziałam, a ona bez słów mnie przytuliła.
Kostka
Próbowałam
jakoś dotrzeć do mojej siostry, ale jak na złość nie potrafiłam, więc
milczałyśmy, siedząc pod ścianą. Kiedy przyszedł Szymek musiał zając się sam sobą,
bo ja nie zamierzałam zostawiać Poli na rzecz faceta. Facet może odejść,
ale siostra nie. Kochałam ją najmocniej na świecie mimo, że nie zwykłam to
okazywać.
Nie mogłam
spać przez to, co się wydarzyło. Nie rozumiałam. Była druga w nocy, a ja
siedziałam w swojej kuchni, która skryta była w ciemnościach. Nie pojmowałam.
Nigdy nie mówiła, że coś jest między nimi nie tak. Niby podczas świąt było coś
się nie układało, ale myślałam, że już minęło. Zachowywali się przecież
normalnie – jak na ich normalność przystało. Jednak się myliłam. Do oczu
napływały mi łzy. Ich miłość była piękna. Niewinna. Pierwsza. Jej nigdy się nie
zapominało.
Gdzieś w głębi
podejrzewałam, że kiedyś się rozstaną, ale nie chciałam w to wierzyć. Niektórym
przecież się udawało, a oni byli wyjątkowi.
Pozwoliłam
łzom swobodnie spływać. Przeżywałam to równie mocno jak ona. To była moja mała
siostrzyczka, moja kochana Polcia, która miała cięty język i bywała mądrzejsza
ode mnie. Gdzieś w głębi obwiniałam się o to, co zaszło. Ubłagała mnie przecież,
żebym ją zabrała ze sobą, ale przecież nie ochroniłabym jej. Kiedyś musiała
przeżyć pierwszą miłość. Wiedziałam, że nasza mama nigdy mi tego nie wybaczy.
Poniekąd odebrałam jej Apolonię, jej małą córeczkę.
-Dlaczego nie
śpisz? – Simon wszedł do kuchni i wyrwał mnie z zadumy. Zdziwiło mnie to, że
nie śpi. Musiał się obudzić i zobaczyć, że mnie nie ma.
-Analizuje. –
wyszlochałam, obierając łzy. Próbowałam unormować oddech.
-Jak przystało
na panią statystyk. – zapalił światła, zabudowane w szafkach. Usiadł naprzeciw
mnie i uniósł mój podbródek, żeby nie odwróciła wzroku. –A tak serio?
-Rozmyślam o
Poli. – westchnęłam. –Wiem jak ona musi się czuć.
-Każdy przez
to przechodzi.
Wstałam i
usiadłam na jego kolanach. Ukryłam twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Błagam, nie
pozwól mi odejść. Bez względu na to, co się wydarzy, co zrobię, nie pozwól. –
mówiłam przez łzy. –Popełniam mnóstwo błędów, popełnię ich jeszcze wiele, ale
bądź ze mną. Zrób wszystko, żeby mnie zatrzymać Kochaj mnie mimo wszystko. Nie
zostawiaj. Nie pozwól mi odejść. Nie pozwól, żeby to ja ciebie zostawiła.
Błagam.
-Obiecuję. -
odparł. Po jego głosie słyszałam, że się wzruszył, choć starał się to ukryć.
–Obiecuję, że będę walczył za nas dwoje.
-Szymek,
dzielicie szatnię. – rzekłam nadal mając twarz ukrytą w zagłębieniu jego szyi.- Może coś wiesz?
-Nie wiem.
-Chciałabym
jej pomóc.
-Bądź przy
niej. – poradził ukochany.
Przed oczami
pojawił się obraz z przed kilku lat. Pamiętałam to tak dokładnie, jakby
wydarzyło się wczoraj.
Siedziałam na
huśtawce, wbijając wzrok w ziemię. Huśtawka bujała się lekko. Płakałam.
Zaciskałam dłonie w pięści. Tak bardzo bolało. Rozstałam się z Michałem.
Definitywnie. Postawiliśmy na przyjaźń, bo związek na odległość się nie udawał.
Kochałam go. Na zawsze miałam zapamiętać pierwszy pocałunek pod tą przeklętą
lipą. Pierwsza randka, o którą prosił mojego tatę przez tydzień. Był moją
pierwsza miłością. Tego się nie zapomina.
-Siostrzyczko.
– spojrzałam na Polę, która nieśmiało usiadła obok mnie. W swoich małych
rączkach trzymała kwiatki, które mi wręczyła. –Nie płacz. – poprosiła,
przytulając się do mnie. Potem sprzedała mi całusa w policzek.
-Mama
powiedziała, że będzie ci lepiej jak przyjdę i posiedzę z tobą. A kwiatki i
buziak to mój pomysł. – wypięła dumnie pierś. Miała tylko dziesięć lat i nie
wiem czy rozumiała. -Lepiej ci, prawda?
-Prawda.
Żeby boleć
przestało potrzeba było czasu.
Teraz było
odwrotnie. Ona cierpiała a nie ja.
Pola
Głowa
pulsowała mi jak za starych, niekoniecznie dobrych czasów po imprezie u
Kubiaka. Problem leżał w tym, że już
dawno obiecałam sobie, że nie będę pić. Przynajmniej do osiemnastki. Więc
dlaczego mnie tak boli?
Aha, od płaczu – pomyślałam, wszystko sobie
przypominając, po czym otworzyłam oczy. Okej – w życiu nie spodziewałam się, że
do tego dojdzie. Otóż ja leżałam wtulona w siostrzyczkę, a Simon, do którego
byłam odwrócona tyłem, obejmował nas obie swoim dużym ramieniem. Rzecz jasna
nie mógł się powstrzymać przed wsunięciem łapska pod pidżamę Kostki, ale i tak
doceniam gest, bo w ich misiowatym uścisku było mi ciepło i przytulnie. Aż do
czasu, kiedy kichnęłam głośno, budząc wszystkich.
- Jak spałaś?
– spytała Kostka. Zdobyłam się na delikatny uśmiech.
- Dość dobrze.
Dziękuję wam – powiedziałam, kładąc się na plecach. – Nie muszę dziś iść do
szkoły, prawda?
Odetchnęłam z
ulgą, kiedy Kostka pokręciła głową.
- Już się
bałem, że powiesz coś innego – mruknął Simon do swojej dziewczyny. – A z Kubą
to ja sobie pogadam.
- Nie! –
pisnęłam, spoglądając na niego. – Nie mów mu nic. Sprawa zamknięta. Nie chcę
jego litości, zadecydował świadomie.
- Ale… - zaczął.
- Proszę –
szepnęłam. – I traktuj go normalnie. Jak kumpla z drużyny.
Kostka była
wyraźnie zszokowana moją metamorfozą, ale ja to zignorowałam i wbiłam wzrok w
sufit. Przez chwilę tak leżeliśmy w całkowitej ciszy, aż nagle rudowłosa
palnęła:
- Może od
następnego roku szkolnego wrócisz do Wałcza?
Gwałtownie
wciągnęłam powietrze, a gdy je wypuściłam, powoli zaczęłam mówić, ważąc każde
słowo.
- Przyznam, że
przyszło mi to do głowy – rzekłam. – Ale tego nie zrobię. Mimo wszystko nie
chcę zmieniać szkoły. Zostanę tu z moją ukochaną siostrzyczką, wspaniałą
drużyną, najlepszą przyjaciółką, jedynym w swoim rodzaju Kubiakiem oraz
fantastycznym szwagrem. Nie będę się wyprowadzać przez jakiegoś dupka.
Widziałam, jak
wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. W moich oczach znów stanęły łzy, a głos
trochę się podłamał.
- Nie będę
przez to palić mostów, rozumiecie? – wychlipałam. – Muszę się pozbierać, bo
teraz będziemy grać o awans do pierwszej ligi. Nawet jeśli nam się nie uda – a
tak prawdopodobnie będzie – to chcę tu zostać. Ja i Hanka jesteśmy najmłodsze w
drużynie. Gramy z dwudziestoparolatkami. Nie chcę tracić szansy na rozwój,
skoro trener wystawia mnie w pierwszej szóstce. Nie mam takiego zamiaru.
Ostatnie słowa
mówiłam już przez łzy, podczas gdy oni dalej mnie przytulali. Rozbeczałam się
na dobre po raz kolejny.
- Dzielna
dziewczynka – powiedziała Kostka, gładząc mnie po włosach.
Kostka
Pola była
zupełnie inna niż ja w jej wieku. Starała się nie pokazywać jak bardzo ją boli.
Bardzo się ucieszyłam, że nie ma zamiaru wyjeżdżać mimo, że towarzyszyły mi
wyrzuty sumienia. Ktoś przecież musiał pilnować mnie i Simona? To dzięki niej
zachowywaliśmy się jak cywilizowani ludzie. No może nie zawsze, ale naprawdę
dokładałam wszelkich starań, żeby to jakoś wyglądało. Strach pomyśleć, co by
się działo, gdyby wyjechała.
Siedzieliśmy w
kuchni i jedliśmy śniadanie. Znaczy się oni jedli, gdyż nadal nie mogłam nic
przełknąć. Starałam się to ukryć przed nimi, tłumacząc, że nie jestem głodna.
Chyba mi uwierzyli. Simon spieszył się na trening, ja nie musiałam nigdzie
wychodzić, bo do dziś miałam zwolnienie.
-Co powiesz na
wspólnie spędzony dzień? – zaproponowałam, kiedy Pola skończyła memłać swoją
owsiankę. Skoro już nie poszła do szkoły to mogliśmy spędzić razem trochę
czasu.
-Co?
-No wspólny
dzień. – mówiłam, pijąc zieloną herbatę. –Będziemy robić co zechcesz.
-Mi takich dni
nie fundujesz. –wtrącił Simon z pełną buzią przez co część jego kanapki
wylądowała na stole. Kiedy na niego spojrzałam wyglądał na naprawdę smutnego.
Nie ma co: świetny aktor z niego.
-Nie gada się
z pełną buzią, kotku.
Pola milczała
przez krótką chwilę zapewne myśląc, że będziemy sobie urządzać związkowe
dyskusje z panem Tischerem. Nic takiego jednak nie nastąpiło.
-Dobra. –
powiedziała w końcu. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
-Może zakupy?
-W sumie…
-Bardzo się
cieszę, że jesteś za. – ucięłam, podejmując decyzję za nią.
-Muszę lecieć.
– oznajmił nam Simon i wstał od stołu. Odstawiłam kubek na szafkę, o którą się
opierałam. Wodziłam wzrokiem za Niemcem, który udaje się do korytarza.
-A pożegnać
się to, co? – oburzyłam się, kiedy nie przyszedł mnie przytulić. Puściłam
porozumiewawcze oczko siostrze i czekałam aż Niemiec przyjdzie.
-A no trzeba.
– Szymek dreptał do mnie, wywracając oczami. Czyżbyś zamienili się rolami?
Zawsze to ja marudziłam przy okazywaniu uczuć. Simon chwycił mnie za rękę i
przyciągnął do siebie. Położyłam mu ręce na plecach, rozkoszując się jego
bliskością. Ale przecież nie byłabym sobą, gdyby to wszystko nie miało ukrytego
celu, prawda? Podczas gdy jedną ręką uszczypnęłam go w pośladek, drugą
wyciągnęłam czarny skórzany portfel z tylnej kieszeni spranych jeansów.
Pola patrzyła
na mnie pytająco, chciała coś powiedzieć, ale uciszyłam ją gestem. Rzuciłam jej
własność Szymka i powiedziałam bezgłośnie: kasa. Siostra wyszczerzyła się do
mnie jak to miała w zwyczaju(miałam nadzieje, że powoli wracała moja
stara Polcia). Szymek zajął się całowaniem mnie, więc młoda miała chwilę na
załatwieniu nam ,,paru groszy”.
Nastolatka
rzuciła mi portfel, który złapałam. Już miałam go chować, gdy Simon złapał mnie
za rękę i odebrałam swoją własność.
-Wyglądało mi
to podejrzanie. – pokręcił z głową z dezaprobatą.
-Oj zamknij
się. – westchnęłam, całując go namiętnie. Zdziwił się nie co, bo dawno nie
widział inicjatywy z mojej strony. –Nie chcesz uszczęśliwić swoich kobietek?
-Wy cwaniary.
– westchnął. Pocałował mnie jeszcze w policzek i ruszył do wyjścia. Po drodze
sprzedał też całusa w policzek mojej siostrze, która miała ochotę go zabić. Czytałam to z
jej miny.
W końcu
usłyszałyśmy dźwięk zamykanych drzwi. Zabrałam się za zmywanie naczyń. Pola
towarzyszyła mi, nie mówiąc nic przez większość czasu. Na chwilę zapomniałam o
jej obecności. Przypomniałam sobie dopiero, gdy zaczęła mówić.
-Kostusiu?
-Hmm?
-A jak ty się
czujesz? – włączyła mi się czerwona lampka. Przecież chciałam ukryć, że coś
jest nie tak.
-Lepiej. –
byłam dość dobrym kłamcą.
-To czemu nic
nie jadłaś?- dociekała młoda, marszcząc brwi.
-Chcesz iść na
te zakupy?
-No.
-To nie zadawaj
pytań.
Oj Kuba coś ty znowu wymyślił;( Żeby nawet nie powiedzieć czego mają się rozstać?
OdpowiedzUsuńA Kostka jak umie sobie kasę załatwić;) I ciągle mi się wydaje, że jest w ciąży;>
Pozdrawiam;D
Bardzo ciekawy blog :) Życzę dalszej weny i zapraszam do siebie, chociaż dopiero zaczynam, mam nadzieję, że się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńhttp://kukulka.bloa.pl/2013/08/16/rodzial-1/
Rozdział jak zwykle genialny *.* Czy Kosta się w życiu nie skapnie ,że coś nie tak ?! A Kuba zachował się jak dupek ;c Piszcie szybko kolejny !!! Można prosić o częszcze dodawanie niż raz w tygodniu ? Bo mnie ciekawość z zera ;c
OdpowiedzUsuńSzymek jest taki kochany! W stosunku do Poli i do Kostki, i no w ogóle. Myślę, że wspólne zakupy przydadzą się obu siostrom ;)
OdpowiedzUsuńKuba, kurde teraz chyba powinieneś jakoś to wyjaśnić :/
OdpowiedzUsuńSzymek ----> ♥ xD
Kostka to wspaniała siostra :)
A Pola nie powinna się przejmować, w końcu pożyczenie od Szymcia kilku groszy na zakupy to jest wyczyn, więc idą się bawić!!
Wspaniale mi się czyta wszystkie wasze rozdziały :D
OdpowiedzUsuńSzymek i Kostka są tacy słodcy, aż się ciepło na sercu robi :)
A Pola się ogarnie, jak znam życie to jeszcze z Kubą sprawa nie jest skończona :)
Czekam na kolejny
Uwielbiam Szymka, strasznie. I jego smutek. I rozbawienie. I nawet te wspólne zakupy!
OdpowiedzUsuńW ogóle, kurde (tu zwracamy się do bluśki) wiesz, że już przebiłaś granice 30 rozdziałów?
Biedna, mała Polcia...
OdpowiedzUsuńNadal nie rozumiem postępowania Kuby. I dlaczego nie wyjaśnił swojej decyzji Poli. Ona na to zasłużyła. A Kostka jest w ciąży, to na pewno ;);)
OdpowiedzUsuńKuba to idiota. :/
OdpowiedzUsuńA kostka właśnie jest w ciąży nie ma co :D
maja.
Najlepsza była akcja z "okradaniem" Szymka. No ale nie udało sie za bystry chłopak z niego. Rozpacz Poli i mi tak samo jak Kostce przypomniała niemiłe wspomnienia. Cholera żal mi jej a Kubę mam ochotę skopać po dupie. Dobrze przynajmniej że Kostka wtedy kiedy trzeba jest tą kochaną siostrą jaką każda z nas chciałaby mieć. Rozczuliły mnie też słowa Konstancji gdy poprosiła Simona by walczył za nią gdyby chciała od niego odejść
OdpowiedzUsuń