niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 31

Pola
Godzina – mniej więcej tyle czasu leżałam pod kołdrą, nie wystawiając nosa na zewnątrz i uparcie rozmazując tusz do rzęs na policzkach. Dopiero po owej godzinie uczyniłam jakiś ruch – wstałam, chwyciłam mojego naprawionego gibsona i opadłam z powrotem na łóżko. Z szafki nocnej wygrzebałam notes z chwytami na gitarę i odnalazłam w nim piosenkę IRY „Nie daj mi odejść”. Ze ściśniętym z żalu gardłem zaczęłam przesuwać palcami po strunach. Otworzyłam usta, żeby zacząć śpiewać, ale nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
A tak starałam się zachować dystans. Miałam nadzieję, że w ten sposób uniknę takich beznadziejnych sytuacji jak ta. Po co on się pchał do mojego życia? Od początku chciał zrobić coś takiego? Sprawiło mu to, kurwa, przyjemność?
Czyżby było zbyt pięknie? Może. Przecież tradycyjnie wszystko, co dobre, musi legnąć w gruzach. Ale… Dlaczego? Właśnie, dlaczego? Dlaczego to spadło tak niespodziewanie jak grom z jasnego nieba? Przecież jeszcze wczoraj wszystko było w porządku. Tak mi się przynajmniej wydawało. A może spełniło się to złe przeczucie, które mnie kiedyś zaczęło prześladować?
Nie podał konkretnego powodu. Nawet na to nie zasłużyłam? I jakim prawem doszedł do wniosku, że musimy od siebie odpocząć? To przecież tylko jednostronna decyzja.
Debilka z ciebie. Nie trzeba się było tak przywiązywać.
Przyłożyłam poduszkę do twarzy i wytarłam w nią wszystkie swoje łzy.
- Dziś wszystko podzielić chcesz, lecz miłości nie przetniesz na pół – zaśpiewałam po cichu, błądząc wzrokiem po literkach w notesie. Zagryzłam wargę, żeby znów się nie rozpłakać, ale po chwili dałam za wygraną.
Cały czas w głowie kotłowało mi się pytanie: dlaczego? Po co to wszystko? Obiecuję sobie, że już nigdy do tego nie dopuszczę.
- Pola?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Kostki. Zastanawiałam się, jak długo stoi pod drzwiami.
- Siostrzyczko, proszę, otwórz.
Nie odpowiedziałam, ale z mojej piersi wyrwał się szloch. Odłożyłam gitarę na podłogę i zakopałam się w pościeli.
- Pola! – Kostka uderzyła pięścią w drzwi. – Otwieraj!
Nie miałam zamiaru odpowiadać, bo mój głos zabrzmiałby fatalnie. Zacisnęłam powieki i zwinęłam się w kłębek.
- Pola, proszę. Chcę pomóc. Coś się stało?
- Nic – odburknęłam.
- Apolonio! Bo zaraz zadzwonię po Simona, żeby pozbył się tych drzwi!
To był mocny argument. W końcu prywatność w swoim pokoju bardzo sobie ceniłam, więc powoli wstałam i natychmiast poczułam okropne zawroty głowy. Otarłam twarz rękawem dresówki i ruszyłam w stronę drzwi.
- Dobry Boże, Pola – wyszeptała Kostka, zakrywając dłonią usta, gdy mnie ujrzała. Zadrżała mi dolna warga i wiedziałam, że zaraz znów się rozpłaczę.
- Wiesz, Kosteczko – zaczęłam łamiącym się głosem – przypomniały mi się słowa Lisbeth Salander. „Miłość to ten moment, kiedy serce nagle zaczyna rwać się na strzępy” – powiedziałam, a ona bez słów mnie przytuliła.

Kostka
Próbowałam jakoś dotrzeć do mojej siostry, ale jak na złość nie potrafiłam, więc milczałyśmy, siedząc pod ścianą. Kiedy przyszedł Szymek musiał zając się sam sobą, bo ja nie zamierzałam zostawiać Poli na rzecz  faceta. Facet może odejść, ale siostra nie. Kochałam ją najmocniej na świecie mimo, że nie zwykłam to okazywać.
Nie mogłam spać przez to, co się wydarzyło. Nie rozumiałam. Była druga w nocy, a ja siedziałam w swojej kuchni, która skryta była w ciemnościach. Nie pojmowałam. Nigdy nie mówiła, że coś jest między nimi nie tak. Niby podczas świąt było coś się nie układało, ale myślałam, że już minęło. Zachowywali się przecież normalnie – jak na ich normalność przystało. Jednak się myliłam. Do oczu napływały mi łzy. Ich miłość była piękna. Niewinna. Pierwsza. Jej nigdy się nie zapominało.
Gdzieś w głębi podejrzewałam, że kiedyś się rozstaną, ale nie chciałam w to wierzyć. Niektórym przecież się udawało, a oni byli wyjątkowi.
Pozwoliłam łzom swobodnie spływać. Przeżywałam to równie mocno jak ona. To była moja mała siostrzyczka, moja kochana Polcia, która miała cięty język i bywała mądrzejsza ode mnie. Gdzieś w głębi obwiniałam się o to, co zaszło. Ubłagała mnie przecież, żebym ją zabrała ze sobą, ale przecież nie ochroniłabym jej. Kiedyś musiała przeżyć pierwszą miłość. Wiedziałam, że nasza mama nigdy mi tego nie wybaczy. Poniekąd odebrałam jej Apolonię, jej małą córeczkę.
-Dlaczego nie śpisz? – Simon wszedł do kuchni i wyrwał mnie z zadumy. Zdziwiło mnie to, że nie śpi. Musiał się obudzić i zobaczyć, że mnie nie ma.
-Analizuje. – wyszlochałam, obierając łzy. Próbowałam unormować oddech.
-Jak przystało na panią statystyk. – zapalił światła, zabudowane w szafkach. Usiadł naprzeciw mnie i uniósł mój podbródek, żeby nie odwróciła wzroku. –A tak serio?
-Rozmyślam o Poli. – westchnęłam. –Wiem jak ona musi się czuć.
-Każdy przez to przechodzi.
Wstałam i usiadłam na jego kolanach. Ukryłam twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Błagam, nie pozwól mi odejść. Bez względu na to, co się wydarzy, co zrobię, nie pozwól. – mówiłam przez łzy. –Popełniam mnóstwo błędów, popełnię ich jeszcze wiele, ale bądź ze mną. Zrób wszystko, żeby mnie zatrzymać Kochaj mnie mimo wszystko. Nie zostawiaj. Nie pozwól mi odejść. Nie pozwól, żeby to ja ciebie zostawiła. Błagam.
-Obiecuję. - odparł. Po jego głosie słyszałam, że się wzruszył, choć starał się to ukryć. –Obiecuję, że będę walczył za nas dwoje.
-Szymek, dzielicie szatnię. – rzekłam nadal mając twarz ukrytą w zagłębieniu jego szyi.- Może coś wiesz?
-Nie wiem.
-Chciałabym jej pomóc.
-Bądź przy niej. – poradził ukochany.
Przed oczami pojawił się obraz z przed kilku lat. Pamiętałam to tak dokładnie, jakby wydarzyło się wczoraj.
Siedziałam na huśtawce, wbijając wzrok w ziemię. Huśtawka bujała się lekko. Płakałam. Zaciskałam dłonie w pięści. Tak bardzo bolało. Rozstałam się z Michałem. Definitywnie. Postawiliśmy na przyjaźń, bo związek na odległość się nie udawał. Kochałam go. Na zawsze miałam zapamiętać pierwszy pocałunek pod tą przeklętą lipą. Pierwsza randka, o którą prosił mojego tatę przez tydzień. Był moją pierwsza miłością. Tego się nie zapomina.
-Siostrzyczko. – spojrzałam na Polę, która nieśmiało usiadła obok mnie. W swoich małych rączkach trzymała kwiatki, które mi wręczyła. –Nie płacz. – poprosiła, przytulając się do mnie. Potem sprzedała mi całusa w policzek.
-Mama powiedziała, że będzie ci lepiej jak przyjdę i posiedzę z tobą. A kwiatki i buziak to mój pomysł. – wypięła dumnie pierś. Miała tylko dziesięć lat i nie wiem czy rozumiała. -Lepiej ci, prawda?
-Prawda.
Żeby boleć przestało potrzeba było czasu.
Teraz było odwrotnie. Ona cierpiała a nie ja. 

Pola
Głowa pulsowała mi jak za starych, niekoniecznie dobrych czasów po imprezie u Kubiaka. Problem leżał w tym, że  już dawno obiecałam sobie, że nie będę pić. Przynajmniej do osiemnastki. Więc dlaczego mnie tak boli?
Aha, od płaczu – pomyślałam, wszystko sobie przypominając, po czym otworzyłam oczy. Okej – w życiu nie spodziewałam się, że do tego dojdzie. Otóż ja leżałam wtulona w siostrzyczkę, a Simon, do którego byłam odwrócona tyłem, obejmował nas obie swoim dużym ramieniem. Rzecz jasna nie mógł się powstrzymać przed wsunięciem łapska pod pidżamę Kostki, ale i tak doceniam gest, bo w ich misiowatym uścisku było mi ciepło i przytulnie. Aż do czasu, kiedy kichnęłam głośno, budząc wszystkich.
- Jak spałaś? – spytała Kostka. Zdobyłam się na delikatny uśmiech.
- Dość dobrze. Dziękuję wam – powiedziałam, kładąc się na plecach. – Nie muszę dziś iść do szkoły, prawda?
Odetchnęłam z ulgą, kiedy Kostka pokręciła głową.
- Już się bałem, że powiesz coś innego – mruknął Simon do swojej dziewczyny. – A z Kubą to ja sobie pogadam.
- Nie! – pisnęłam, spoglądając na niego. – Nie mów mu nic. Sprawa zamknięta. Nie chcę jego litości, zadecydował świadomie.
- Ale… - zaczął.
- Proszę – szepnęłam. – I traktuj go normalnie. Jak kumpla z drużyny.
Kostka była wyraźnie zszokowana moją metamorfozą, ale ja to zignorowałam i wbiłam wzrok w sufit. Przez chwilę tak leżeliśmy w całkowitej ciszy, aż nagle rudowłosa palnęła:
- Może od następnego roku szkolnego wrócisz do Wałcza?
Gwałtownie wciągnęłam powietrze, a gdy je wypuściłam, powoli zaczęłam mówić, ważąc każde słowo.
- Przyznam, że przyszło mi to do głowy – rzekłam. – Ale tego nie zrobię. Mimo wszystko nie chcę zmieniać szkoły. Zostanę tu z moją ukochaną siostrzyczką, wspaniałą drużyną, najlepszą przyjaciółką, jedynym w swoim rodzaju Kubiakiem oraz fantastycznym szwagrem. Nie będę się wyprowadzać przez jakiegoś dupka.
Widziałam, jak wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. W moich oczach znów stanęły łzy, a głos trochę się podłamał.
- Nie będę przez to palić mostów, rozumiecie? – wychlipałam. – Muszę się pozbierać, bo teraz będziemy grać o awans do pierwszej ligi. Nawet jeśli nam się nie uda – a tak prawdopodobnie będzie – to chcę tu zostać. Ja i Hanka jesteśmy najmłodsze w drużynie. Gramy z dwudziestoparolatkami. Nie chcę tracić szansy na rozwój, skoro trener wystawia mnie w pierwszej szóstce. Nie mam takiego zamiaru.
Ostatnie słowa mówiłam już przez łzy, podczas gdy oni dalej mnie przytulali. Rozbeczałam się na dobre po raz kolejny.
- Dzielna dziewczynka – powiedziała Kostka, gładząc mnie po włosach.

Kostka
Pola była zupełnie inna niż ja w jej wieku. Starała się nie pokazywać jak bardzo ją boli. Bardzo się ucieszyłam, że nie ma zamiaru wyjeżdżać mimo, że towarzyszyły mi wyrzuty sumienia. Ktoś przecież musiał pilnować mnie i Simona? To dzięki niej zachowywaliśmy się jak cywilizowani ludzie. No może nie zawsze, ale naprawdę dokładałam wszelkich starań, żeby to jakoś wyglądało. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby wyjechała.
Siedzieliśmy w kuchni i jedliśmy śniadanie. Znaczy się oni jedli, gdyż nadal nie mogłam nic przełknąć. Starałam się to ukryć przed nimi, tłumacząc, że nie jestem głodna. Chyba mi uwierzyli. Simon spieszył się na trening, ja nie musiałam nigdzie wychodzić, bo do dziś miałam zwolnienie.
-Co powiesz na wspólnie spędzony dzień? – zaproponowałam, kiedy Pola skończyła memłać swoją owsiankę. Skoro już nie poszła do szkoły to mogliśmy spędzić razem trochę czasu.
-Co?
-No wspólny dzień. – mówiłam, pijąc zieloną herbatę. –Będziemy robić co zechcesz.
-Mi takich dni nie fundujesz. –wtrącił Simon z pełną buzią przez co część jego kanapki wylądowała na stole. Kiedy na niego spojrzałam wyglądał na naprawdę smutnego. Nie ma co: świetny aktor z niego.
-Nie gada się z pełną buzią, kotku.
Pola milczała przez krótką chwilę zapewne myśląc, że będziemy sobie urządzać związkowe dyskusje z panem Tischerem. Nic takiego jednak nie nastąpiło.
-Dobra. – powiedziała w końcu. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
-Może zakupy?
-W sumie…
-Bardzo się cieszę, że jesteś za. – ucięłam, podejmując decyzję za nią.
-Muszę lecieć. – oznajmił nam Simon i wstał od stołu. Odstawiłam kubek na szafkę, o którą się opierałam. Wodziłam wzrokiem za Niemcem, który udaje się do korytarza.
-A pożegnać się to, co? – oburzyłam się, kiedy nie przyszedł mnie przytulić. Puściłam porozumiewawcze oczko siostrze i czekałam aż Niemiec przyjdzie.
-A no trzeba. – Szymek dreptał do mnie, wywracając oczami. Czyżbyś zamienili się rolami? Zawsze to ja marudziłam przy okazywaniu uczuć. Simon chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Położyłam mu ręce na plecach, rozkoszując się jego bliskością. Ale przecież nie byłabym sobą, gdyby to wszystko nie miało ukrytego celu, prawda? Podczas gdy jedną ręką uszczypnęłam go w pośladek, drugą  wyciągnęłam czarny skórzany portfel z tylnej kieszeni spranych jeansów.
Pola patrzyła na mnie pytająco, chciała coś powiedzieć, ale uciszyłam ją gestem. Rzuciłam jej własność Szymka i powiedziałam bezgłośnie: kasa. Siostra wyszczerzyła się do mnie jak to miała w zwyczaju(miałam  nadzieje, że powoli wracała moja stara Polcia). Szymek zajął się całowaniem mnie, więc młoda miała chwilę na załatwieniu nam ,,paru groszy”.
Nastolatka rzuciła mi portfel, który złapałam. Już miałam go chować, gdy Simon złapał mnie za rękę i odebrałam swoją własność.
-Wyglądało mi to podejrzanie. – pokręcił z głową z dezaprobatą.
-Oj zamknij się. – westchnęłam, całując go namiętnie. Zdziwił się nie co, bo dawno nie widział inicjatywy z mojej strony. –Nie chcesz uszczęśliwić swoich kobietek?
-Wy cwaniary. – westchnął. Pocałował mnie jeszcze w policzek i ruszył do wyjścia. Po drodze sprzedał też całusa w policzek mojej siostrze, która miała ochotę go zabić. Czytałam to z jej miny.
W końcu usłyszałyśmy dźwięk zamykanych drzwi. Zabrałam się za zmywanie naczyń. Pola towarzyszyła mi, nie mówiąc nic przez większość czasu. Na chwilę zapomniałam o jej obecności. Przypomniałam sobie dopiero, gdy zaczęła mówić.
-Kostusiu?
-Hmm?
-A jak ty się czujesz? – włączyła mi się czerwona lampka. Przecież chciałam ukryć, że coś jest nie tak.
-Lepiej. – byłam dość dobrym kłamcą.
-To czemu nic nie jadłaś?- dociekała młoda, marszcząc brwi.
-Chcesz iść na te zakupy?
-No.
-To nie zadawaj pytań. 


11 komentarzy:

  1. Oj Kuba coś ty znowu wymyślił;( Żeby nawet nie powiedzieć czego mają się rozstać?
    A Kostka jak umie sobie kasę załatwić;) I ciągle mi się wydaje, że jest w ciąży;>
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy blog :) Życzę dalszej weny i zapraszam do siebie, chociaż dopiero zaczynam, mam nadzieję, że się spodoba ;)
    http://kukulka.bloa.pl/2013/08/16/rodzial-1/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle genialny *.* Czy Kosta się w życiu nie skapnie ,że coś nie tak ?! A Kuba zachował się jak dupek ;c Piszcie szybko kolejny !!! Można prosić o częszcze dodawanie niż raz w tygodniu ? Bo mnie ciekawość z zera ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Szymek jest taki kochany! W stosunku do Poli i do Kostki, i no w ogóle. Myślę, że wspólne zakupy przydadzą się obu siostrom ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kuba, kurde teraz chyba powinieneś jakoś to wyjaśnić :/
    Szymek ----> ♥ xD
    Kostka to wspaniała siostra :)
    A Pola nie powinna się przejmować, w końcu pożyczenie od Szymcia kilku groszy na zakupy to jest wyczyn, więc idą się bawić!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale mi się czyta wszystkie wasze rozdziały :D
    Szymek i Kostka są tacy słodcy, aż się ciepło na sercu robi :)
    A Pola się ogarnie, jak znam życie to jeszcze z Kubą sprawa nie jest skończona :)
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Szymka, strasznie. I jego smutek. I rozbawienie. I nawet te wspólne zakupy!
    W ogóle, kurde (tu zwracamy się do bluśki) wiesz, że już przebiłaś granice 30 rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadal nie rozumiem postępowania Kuby. I dlaczego nie wyjaśnił swojej decyzji Poli. Ona na to zasłużyła. A Kostka jest w ciąży, to na pewno ;);)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kuba to idiota. :/
    A kostka właśnie jest w ciąży nie ma co :D


    maja.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepsza była akcja z "okradaniem" Szymka. No ale nie udało sie za bystry chłopak z niego. Rozpacz Poli i mi tak samo jak Kostce przypomniała niemiłe wspomnienia. Cholera żal mi jej a Kubę mam ochotę skopać po dupie. Dobrze przynajmniej że Kostka wtedy kiedy trzeba jest tą kochaną siostrą jaką każda z nas chciałaby mieć. Rozczuliły mnie też słowa Konstancji gdy poprosiła Simona by walczył za nią gdyby chciała od niego odejść

    OdpowiedzUsuń