niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 24

Kostka
-Wesołych świąt. – mruknęłam, wręczając mu zapakowaną w świąteczny papier paczkę.
-Wesołych świąt. – odparł, biorąc prezent. Położył go na stoliku, po czym zaczął szukać czegoś po kieszeniach spodni. Wyciągnął z nich średniej wielkości, czerwone pudełko w kształcie prostokąta. Otworzył opakowanie. Moim oczom ukazał się złoty łańcuszek z zawieszką w postaci złamanego serca z wyrytą literą S. Obok spoczywała srebrna obrączka. Kiedy jej się przyjrzałam zobaczyłam, że wyryto na niej literę K.
-Nie przesadzasz czasem? – zapytałam, spoglądając na niego z lekkim strachem.
-Nie. – stwierdził. – Jesteś moja, ja jestem twój.
-Kostka, pośpiesz się! – do pokoju wpadła Pola, która już nie mogła się doczekać podróży.
-Chwilę. – powiedziałam. – Przesadzasz. – powiedziałam do rozgrywającego. Pola zamiast wyjść to rozgościła się na moim łóżku i obserwowała jak się żegnamy.
Simon wziął do swoich wielkich rąk drobny łańcuszek i zapiął go na mojej szyi. Sam założył sobie kupioną przez siebie obrączkę – znak, ze jest zajęty. To się robiło coraz poważniejsze.
-Lepiej zobacz, co kupiła ci Kostka. – wtrąciła Pola, aby nie dopuścić do rozlewu łez z mojej strony. Miałam ochotę zacząć płakać. Wydawało mi się, że wyjazd na święta mi pomoże. Miałam zamiar wykorzystać ten czas na to, aby wszystko sobie poukładać. Z dala od niego.
Simon posłusznie zaczął rozrywać paczkę. Jego oczom ukazał się kalendarz płodności kobiety. Namówiła mnie na to sama Apolonia Tomaszewska, która teraz próbowała zachować powagę. Powinnam była ją wywalić kiedy tu weszła.
-Po co mi to? – zmarszczył brwi.
-Żebyś wiedział kiedy masz szlaban.
-Ale ja się na tym nie znam.
-Pola da ci kilka lekcji. – uśmiechnęłam się od ucha do ucha, całując go  z zaskoczenia.
-Ja się na tym nie znam! – broniła się szesnastolatka. – Nie mam potrzeby.
-Praktyka czyni mistrza. – powiedziałam. Niemiec przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku.
-Musze iść. – rzekłam niechętnie. –Michał na nas czeka.
Simon nie odpowiedział. Wziął moją torbę i opuściliśmy mieszkanie. Kubiak zirytowany siedział już w swoim samochodzie. Przywitał go machnięciem ręki. Pola wsiadła do auta a my postanowiliśmy pożegnać się jeszcze raz. Pocałował mnie namiętnie, po czym długo trzymał moją dłoń.
-To tylko cztery dni. – pocieszyłam go, puszczając jego dłoń. – Do zobaczenia. – dopowiedziałam i wsiadłam do kubiakowego pojazdu.
Pola rozmawiała o czymś z Michałem, ale nie wiedziałam o czym. Nie słuchałam ich. Po moich policzkach spłynęły łzy. To było bez sensu. To były tylko cztery dni.
-Koostkaa. – jęknął Michał, obserwując mnie w lusterku.
-Co?
-Kochasz go.
-Nie wtrącaj się. – poradziła mu Pola, bawiąc się swoim telefonem.
-Znam go kilka tygodni a czuję jakbyśmy spędzili ze sobą całe życie… - wyznałam.
-To dobrze. – uznał Kubiak, włączając radio.
-Chyba. – przyznałam. – Tylko ani słowa rodzicom o nim.
-Dlaczego? – Pola zmarszczyła brwi.
-Bo powiem im o Kubie.
-A mnie jak zaszantażujesz? – wyszczerzył się mój przyjaciel.
-Powiem Monice o kolekcji misiów w twoim pokoju. – pokazałam mu język i zajęłam się robieniem sprawozdania.

Pola
Kostka i Simon byli kochani. Serio.
Na początku myślałam, że trochę przesadzają z tym ciągłym „uprawianiem miłości”, ale dzisiaj zobaczyłam, że to przecież faktycznie jest miłość. Nie żadne wyuzdane pożądanie, nie chęć posiadania, nie przyzwyczajenie, nie fałszywe uczucie, ale zwykła, najzwyklejsza, piękna miłość. Mimo że Kostka się jeszcze do tego przyznać nie chciała.
Przymknęłam oczy. Droga do Wałcza była nudna i męcząca, a nie przejechaliśmy jeszcze nawet jednej ósmej według nawigacji Miśka. Poprawiłam bluzkę – prezent od Kuby – i uśmiechnęłam się na wspomnienie naszej rozmowy.
Wszedł wtedy do mojego pokoju z szerokim uśmiechem na twarzy i niewielką, niebieską paczką w ręce. Oznajmił, że jest świętym Mikołajem, i wręczył mi ją.
- O mój Boże... – sapnęłam, gdy dowiedziałam się, co to jest. Przerwał mi, powtarzając po raz kolejny, że „wystarczy Kuba”, a ja przenosiłam wzrok z prezentu na niego i z powrotem. – Skąd wiedziałeś?
- Masz nimi wytapetowaną ścianę, choć wcale ich nie słuchasz – zaśmiał się. – A co? Trafiłem w gust?
Być może jakoś szczególnie zaskoczony nie był, kiedy ze słowami „oczywiście, że tak, głupku!” uwiesiłam się mu na szyi. Za to ja byłam okropnie zaskoczona, kiedy kazał mi się rozebrać. Wytrzeszczyłam oczy, nie pojmując, o co mu chodzi.
- No... – złapał się nerwowo za szyję, trochę zmieszany. – Chyba trzeba przymierzyć, nie?
Pacnęłam wtedy w czoło z otwartej ręki, a na moje policzki wpłynął pokaźny rumieniec. Mruknęłam „ach, no tak” i udałam się do łazienki.
Ode mnie Kuba dostał perfumę. Właściwie to Kostka ją za mnie wybrała, bo Kubiak nam zdradził, że Popiwczak planuje mi kupić coś fajnego, więc nie mogłam mu odpowiedzieć pustymi rękami.
- Daleko jeszcze? – jęknęłam do ucha Miśkowi, który w skupieniu prowadził samochód. Przestraszył się lekko i zerknął szybko w moją stronę.
- Daleko. Bardzo daleko. Siedź na dupie i zapnij pasy, bo zaraz się coś stanie i wylecisz przez przednią szybę!
Lekko zszokowana, posłusznie usiadłam na miejscu. Kostka przyznała rację Michałowi, a ja się poczułam jak jakieś małe dziecko. Ale to nie moja wina, że nie potrafiłam usiedzieć tyle w jednej pozycji, prawda?
Wyciągnęłam z torby „Akwarium” Suworowa – książkę, którą polecił mi Michał Łasko. Wyrażał się o niej bardzo pochlebnie, a ja byłam pozytywnie nastawiona do wciągających książek o tematyce historycznej, bo dowiadywałam się z nich o wiele więcej, niż z pieprzonego podręcznika szkolnego. Zanim zdążyłam jednak zacząć chociażby pierwsze zdanie, zdecydowałam się wysłać do Kuby jakiegoś sms-a. Przez ostatnie dwa dni chodził jakiś przygaszony, naburmuszony i jakby wkurzony na cały świat, a ja tylko się zastanawiałam, czy to moja wina. W końcu już raz go w takim humorze widziałam, ale tamtego powodu też jeszcze nie poznałam. I nie zanosiło się na to, bym w najbliższym czasie miała poznać.
Wysłałam wiadomość i wróciłam do książki. Już opis na okładce przeszywał mnie zimnym dreszczem i wywoływał ciekawość. Te same słowa były powtórzone w prologu i przez długi czas nie chciały mi wyjść z głowy. Przez długi czas sobie nie przerywałam czytania, ale jakieś trzy godziny później spostrzegłam, że moja skrzynka odbiorcza w dalszym ciągu świeci pustkami.
- Miśku, daleko jeszcze?

Kostka
Kubiak odjechał zaraz po tym jak wysadził nas pod ciemnozieloną bramą naszego niewielkiego domu rodzinnego. Michałowi chyba bardzo się spieszyło do mamowego obiadku...
Pola od razu otworzyła furtkę i popędziła w stronę drzwi, zostawiając mi bagaże. Michał miał tupet, żeby nas tak zostawić, ale moja siostra jeszcze większy. Mogła mi chociaż pomóc…
Doczłapałam się do drzwi wejściowych jakieś pięć minut po młodszej siostrze. Nie wiem czego ona nakładła do tej torby…
Rzuciłam manatki w korytarzu i ściągnęłam buty. Do salonu z, którego dochodziły radosne dźwięku, weszłam przez kuchnie. Wzięłam kilka wafelków z szafki, gdyż byłam strasznie głodna. Mama ściskała Polę a tata stał obok i przyglądał im się z uśmiechem. Nic się nie zmienili przez te cztery miesiące.
-Kostka! – ucieszył się tata, który był stosunkowo niskim mężczyzną. Wzrost to chyba odziedziczyłyśmy po dziadku, który podobno w najlepszych latach swojego życia sięgał ponad dwa metry.
Podeszłam do ojca, który zamknął mnie w szczelnym uścisku.
-Dobrze cię widzieć. – powiedział, gdyż już mnie wypuścił z swych ramion.
-Ciebie też, tato.
Zmierzył mnie wzorkiem od stóp do głów, uśmiechając się nieznacznie. Podrapał się po kilkudniowym zaroście.
-Promieniejesz. – stwierdził. Nie odpowiedziałam nic, gdyż zostałam porwana w ramiona przez szatynkę w wieku około pięćdziesięciu lat.
-Kostka, ale ty chyba nie karmisz Poli, co? – zaczęła mama po wymianie ,,uprzejmości”. – Za to sobie nie szczędzisz. – dodała.
-Moja dieta na nic. – mruknęłam sama do siebie, siadając na ciemnej sofie idealnie kontrastującej z jasnymi ścianami.
-Daj jej spokój. – wtrącił tata. – Nabrała kobiecych kształtów.
-Dajmy spokój z dyskusjami na temat mojej figury.
-Simon pewnie się cieszy z tych twoich kształtów. – szepnęła Pola, szczerząc się niemiłosiernie.
-Cicho. – syknęłam, biorąc ze stolika przyniesioną przez tatę herbatę owocową.
Rozmawialiśmy. Właściwie oni rozmawiali. Pola opowiadała o szkole, o grze, o mojej pracy(co było moją działką, ale nie miałam ochoty o tym wspominać, gdyż to się wiązało z pewnym mężczyzną o którym usilnie starałam się nie myśleć). Siedziałam z nimi w celach czysto dekoracyjnych, czasem wtrącając krótkie ,,tak” czy coś na ten styl. Moja siostrunia skutecznie omijała temat naszych panów. Miała w tym wprawę. Mimo to wiedziałam, że korci ją napomknąć o niemieckim rozgrywającym. Oni nie musieli wiedzieć. Jeszcze nie wiedzieliśmy, co będzie dalej. Nie było  sensu wtajemniczać w to rodziców. Głos w głębi serca podpowiadał mi, że go kocham. Póki co broniłam się przed tym z całych sił. Tchórzyłam.
Simon dał mi łańcuszek, który spoczywał teraz głęboko ukryty w kieszeni. Sam nosił obrączkę, którą na całe szczęście sam sobie założył, bo nie wiem czy miałabym odwagę to zrobić. Byłam jego, on był mój, tylko nie chciałam się do tego przyznać przed sobą i przed całym światem.
-Idę spać. – oznajmiłam w pewnym momencie, podnosząc się z sofy.  

Pola
Co z tego, że nie widzieliśmy się od kilku dni? Co z tego, że dzieliło nas kilkaset kilometrów? Co z tego, że umówiliśmy się na skype o szesnastej? Co z tego, że czekałam już pół godziny? Jego w dalszym ciągu nie było. I nie to żebym od razu miała mu fochy z przytupem strzelać. Po prostu mi było smutno.
Wylogowałam się ze skype'a i weszłam na facebooka. Wprawdzie było Boże Narodzenie, ale Hanka była facebookomaniaczką, więc spodziewałam się, że ją tam znajdę. Nie pomyliłam się.
Pola! Polcia, Polka, Policja, Polana, Polerka, Polityk, Poliglotka... Brakuje mi rzeczowników. Jak tam się miewasz? Stęskniłam się za tobą!
Uśmiechnęłam się do ekranu. Chociaż jedna entuzjastyczna reakcja.
Haneczko, wszystko w porządku?
Jak najbardziej. Wygrałam świąteczny konkurs fotograficzny!
Otworzyłam oczy ze zdumienia. Fotografia od zawsze była pasją Hani. Ostatnio wynalazła w internecie konkurs, w którym nagrodą główną był wspaniały, nowoczesny aparat, i zgłosiła się do niego. Jak widać opłacało się. Szczerze jej pogratulowałam. Czasem śmiałyśmy się, że ona wraz z Igłą otworzy zakład fotograficzny. Hanka wtedy upierała się, że ja będę ich fotomodelką numer jeden. Jasne.
Zapraszają mnie na rozdanie nagród do Katowic. Masz ochotę jechać ze mną?
Zastygłam na chwilę z rękami nad klawiaturą i miną myśliciela na twarzy, po czym szybko wystukałam odpowiedź.
Wagary?
A skąd! W końcu pomagałaś mi przy sesji. Należą ci się podziękowania =)
Parsknęłam śmiechem. Moje „pomaganie przy sesji” opierało się raczej na przeszkadzaniu Hance i doprowadzaniu jej do szewskiej pasji, czyli w skrócie: na utrudnianiu jej pracy. Ale z kolei przynajmniej się nie nudziła ze swoją „fotomodelką numer jeden”. Ochoczo przystałam na propozycję przyjaciółki.
Dzięki =* A jak tam Kuba?
Zagryzłam dolną wargę, zastanawiając się, co jej odpisać. Na Hankę zawsze mogłam liczyć, ale nie wiedziałam, czy chcę ją w tej chwili zadręczać swoimi nudnymi wywodami.
Dobrze.
Jaaaaasne.
Po jej wylewnej odpowiedzi pojawił się komunikat, że znów coś pisze, więc zaczekałam na kolejną wiadomość.
Mnie nie oszukasz. Coś się stało?
Westchnęłam głośno. Nie wiem, jak to robiła, ale potrafiła wyczuć moje emocje nawet przez facebooka. No, chyba że mi zainstalowała gdzieś ukrytą kamerę.
Umówiliśmy się na skype. Nie przyszedł, nie odpisuje, a dzwonić nie będę.
Na odpowiedź, mimo obszerności, nie musiałam długo czekać.
Pola, ty się nie martw. To facet, a faceta nie ogarniesz, choć byś się starała. Poza tym są święta, może gdzieś pojechał i nie wziął telefonu? Wyluzuj, włącz olewarkę, ciesz się Bożym Narodzeniem i rodzinną atmosferą. Porozmawiacie, gdy wrócisz.
Jeśli mowa o rodzinnej atmosferze, to w chwili, gdy wylogowałam się z facebooka i wyłączyłam laptopa, do mojego pokoju wpadła Kostka. Rzuciła się na łóżko, stwierdzając, że faceci są dziwni.
Skąd ja to znam...

Blue: A ja znów nie mam komputera, nanana. 
iśka: Kostke i Simona to ja przemilczę. Wy też możecie. Nie będę zła. 

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja przemilczę Kubę, bo coraz bardziej mi się on nie podoba. A Kostka + Simon = tona lukru <3

      Usuń
  2. Ja nie mogę przemilczeć :) Simon jest taki zaangażowany w ten związek tylko szkoda że Kostka zachowuje się tak dziwnie, no bo ma faceta który ją kocha ona kocha jego.... no ten , mogłaby przestać się bać:)
    Pola nie ma się co martwić,"... faceci są dziwni..." :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i dlaczego Kostka ucieka przed miłością? No ok boi się, ale Simon jej nie skrzywdzi już nie raz to udowodnił. Może przez święta zrozumie to i spojrzy na ich związek w innym świetle.
    A co dzieje się z Kubą? Jego zachowanie jest dziwne i bardzo zastanawiające. Coś ukrywa i nie chce powiedzieć o co chodzi. Hmm może Pola jakoś go rozszyfruje?

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kostka jest w ciąży, no! Iśka, wiesz, że to jest bardzo dobre, nie będę milczeć!
    +Co ten Kuba kuźwa kombinuje?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby szykowało się małe Szymciątko? : )
    Zastanawia mnie czemu Kuba nie odpisuje, troche to podejrzane.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  6. No faktycznie Kuba się nie odzywa.
    troszkę to dziwne. ; /
    I przemilczam Kostkę i Simona. :)

    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szymka to astro amor trącił :D Z resztą Kostkę chyba też. Ale przecież w tym nic złego, niech miłość kwitnie :D
    A Pola za bardzo przeżywa, oby tylko z Kubą było wszystko w porządku :D
    I mam nadzieje, że rodzice dowiedzą się o związkach córek, a co :p jak szaleć to szaleć

    OdpowiedzUsuń
  8. Kubuś, ja cię ładnie proszę, ty się w moich oczach nie oczerniaj, dobra? Bo ja rozumiem, że w święta nawet dla dziewczyny można nie mieć czasu, ale wypadałoby ją o zmianie planów poinformować, nie?
    Simon, słoneczko ty moje niemieckie, potrząśnij Kostką tak porządnie i przemów jej do rozsądku. Takiego uczucia jak miłość się nie ukrywa!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego mam przemilczeć Kostkę i Simona kiedy to takie słodkie jest. Rozgrywający mnie rozbraja totalnie i ja nie wiem czemu Konstancja jet wobec niego i tego uczucia taka ostrożna kiedy on w niej tak szaleńczo zakochany jest. Mi tam taki prezent jak jej dał a i sobie przy okazji by się podobał. To fajne jak facet chce pokazać że jest zajęty i wara od niego ;) Kalendarzyk dni płodnych, haha to się uśmiałam :)) U Koby się coś stało inaczej na pewno by się do Poli odezwał, szkoda mi jej bo się bidula martwi

    OdpowiedzUsuń
  10. O tak <3 Jest już niedziela więc niedługo nowy rozdział :D Cały tydzień czekania przyniesie dzisiaj efekt :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Będzie dzisiaj rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy brak rozdziału jest spowodowany tym, że Blue nie ma dostępu do komputera? :< Pytam, bo co tydzień zaglądam na wasze opowiadanie i niecierpliwie oczekuję nowego rozdziału :D Z resztą.. chyba nie tylko ja ;) Pozdrawiam gorąco! /Wiki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie będę siedzieć cicho, kiedy mnie Szymek powala słodyczą na łopatki.
    A co do Kuby, to ja już nie wiem, musi mieć jakiś powód chyba, żeby się nie odzywać. Może coś szykuje.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czemu nie ma nowego rozdziału? :)
    Już 2 tydzień umieram z ciekawości co nowego się u nich wydarzy :)
    Oczywiście to nie to że się czepiam, po prostu jestem ciekawa powodu :p

    OdpowiedzUsuń