Kostka
-Wesołych
świąt. – mruknęłam, wręczając mu zapakowaną w świąteczny papier paczkę.
-Wesołych
świąt. – odparł, biorąc prezent. Położył go na stoliku, po czym zaczął szukać
czegoś po kieszeniach spodni. Wyciągnął z nich średniej wielkości, czerwone
pudełko w kształcie prostokąta. Otworzył opakowanie. Moim oczom ukazał się
złoty łańcuszek z zawieszką w postaci złamanego serca z wyrytą literą S. Obok
spoczywała srebrna obrączka. Kiedy jej się przyjrzałam zobaczyłam, że wyryto na
niej literę K.
-Nie
przesadzasz czasem? – zapytałam, spoglądając na niego z lekkim strachem.
-Nie. –
stwierdził. – Jesteś moja, ja jestem twój.
-Kostka,
pośpiesz się! – do pokoju wpadła Pola, która już nie mogła się doczekać
podróży.
-Chwilę. –
powiedziałam. – Przesadzasz. – powiedziałam do rozgrywającego. Pola zamiast
wyjść to rozgościła się na moim łóżku i obserwowała jak się żegnamy.
Simon wziął do
swoich wielkich rąk drobny łańcuszek i zapiął go na mojej szyi. Sam założył
sobie kupioną przez siebie obrączkę – znak, ze jest zajęty. To się robiło coraz
poważniejsze.
-Lepiej
zobacz, co kupiła ci Kostka. – wtrąciła Pola, aby nie dopuścić do rozlewu łez z
mojej strony. Miałam ochotę zacząć płakać. Wydawało mi się, że wyjazd na święta
mi pomoże. Miałam zamiar wykorzystać ten czas na to, aby wszystko sobie
poukładać. Z dala od niego.
Simon
posłusznie zaczął rozrywać paczkę. Jego oczom ukazał się kalendarz płodności
kobiety. Namówiła mnie na to sama Apolonia Tomaszewska, która teraz próbowała
zachować powagę. Powinnam była ją wywalić kiedy tu weszła.
-Po co mi to?
– zmarszczył brwi.
-Żebyś
wiedział kiedy masz szlaban.
-Ale ja się na
tym nie znam.
-Pola da ci
kilka lekcji. – uśmiechnęłam się od ucha do ucha, całując go z
zaskoczenia.
-Ja się na tym
nie znam! – broniła się szesnastolatka. – Nie mam potrzeby.
-Praktyka
czyni mistrza. – powiedziałam. Niemiec przyciągnął mnie do siebie i zamknął w
szczelnym uścisku.
-Musze iść. –
rzekłam niechętnie. –Michał na nas czeka.
Simon nie
odpowiedział. Wziął moją torbę i opuściliśmy mieszkanie. Kubiak zirytowany
siedział już w swoim samochodzie. Przywitał go machnięciem ręki. Pola wsiadła
do auta a my postanowiliśmy pożegnać się jeszcze raz. Pocałował mnie namiętnie,
po czym długo trzymał moją dłoń.
-To tylko
cztery dni. – pocieszyłam go, puszczając jego dłoń. – Do zobaczenia. –
dopowiedziałam i wsiadłam do kubiakowego pojazdu.
Pola
rozmawiała o czymś z Michałem, ale nie wiedziałam o czym. Nie słuchałam ich. Po
moich policzkach spłynęły łzy. To było bez sensu. To były tylko cztery dni.
-Koostkaa. –
jęknął Michał, obserwując mnie w lusterku.
-Co?
-Kochasz go.
-Nie wtrącaj
się. – poradziła mu Pola, bawiąc się swoim telefonem.
-Znam go kilka
tygodni a czuję jakbyśmy spędzili ze sobą całe życie… - wyznałam.
-To dobrze. –
uznał Kubiak, włączając radio.
-Chyba. –
przyznałam. – Tylko ani słowa rodzicom o nim.
-Dlaczego? –
Pola zmarszczyła brwi.
-Bo powiem im
o Kubie.
-A mnie jak
zaszantażujesz? – wyszczerzył się mój przyjaciel.
-Powiem Monice
o kolekcji misiów w twoim pokoju. – pokazałam mu język i zajęłam się robieniem
sprawozdania.
Pola
Kostka i Simon
byli kochani. Serio.
Na początku
myślałam, że trochę przesadzają z tym ciągłym „uprawianiem miłości”, ale
dzisiaj zobaczyłam, że to przecież faktycznie jest miłość. Nie żadne wyuzdane
pożądanie, nie chęć posiadania, nie przyzwyczajenie, nie fałszywe uczucie, ale
zwykła, najzwyklejsza, piękna miłość. Mimo że Kostka się jeszcze do tego przyznać
nie chciała.
Przymknęłam
oczy. Droga do Wałcza była nudna i męcząca, a nie przejechaliśmy jeszcze nawet
jednej ósmej według nawigacji Miśka. Poprawiłam bluzkę – prezent od Kuby – i
uśmiechnęłam się na wspomnienie naszej rozmowy.
Wszedł wtedy
do mojego pokoju z szerokim uśmiechem na twarzy i niewielką, niebieską paczką w
ręce. Oznajmił, że jest świętym Mikołajem, i wręczył mi ją.
- O mój
Boże... – sapnęłam, gdy dowiedziałam się, co to jest. Przerwał mi, powtarzając
po raz kolejny, że „wystarczy Kuba”,
a ja przenosiłam wzrok z prezentu na niego i z powrotem. – Skąd wiedziałeś?
- Masz nimi
wytapetowaną ścianę, choć wcale ich nie słuchasz – zaśmiał się. – A co?
Trafiłem w gust?
Być może jakoś
szczególnie zaskoczony nie był, kiedy ze słowami „oczywiście, że tak, głupku!”
uwiesiłam się mu na szyi. Za to ja byłam okropnie zaskoczona, kiedy kazał mi
się rozebrać. Wytrzeszczyłam oczy, nie pojmując, o co mu chodzi.
- No... –
złapał się nerwowo za szyję, trochę zmieszany. – Chyba trzeba przymierzyć, nie?
Pacnęłam wtedy
w czoło z otwartej ręki, a na moje policzki wpłynął pokaźny rumieniec.
Mruknęłam „ach, no tak” i udałam się do łazienki.
Ode mnie Kuba
dostał perfumę. Właściwie to Kostka ją za mnie wybrała, bo Kubiak nam zdradził,
że Popiwczak planuje mi kupić coś fajnego, więc nie mogłam mu odpowiedzieć
pustymi rękami.
- Daleko
jeszcze? – jęknęłam do ucha Miśkowi, który w skupieniu prowadził samochód.
Przestraszył się lekko i zerknął szybko w moją stronę.
- Daleko.
Bardzo daleko. Siedź na dupie i zapnij pasy, bo zaraz się coś stanie i wylecisz
przez przednią szybę!
Lekko
zszokowana, posłusznie usiadłam na miejscu. Kostka przyznała rację Michałowi, a
ja się poczułam jak jakieś małe dziecko. Ale to nie moja wina, że nie
potrafiłam usiedzieć tyle w jednej pozycji, prawda?
Wyciągnęłam z
torby „Akwarium” Suworowa – książkę, którą polecił mi Michał Łasko. Wyrażał się
o niej bardzo pochlebnie, a ja byłam pozytywnie nastawiona do wciągających książek o tematyce
historycznej, bo dowiadywałam się z nich o wiele więcej, niż z pieprzonego
podręcznika szkolnego. Zanim zdążyłam jednak zacząć chociażby pierwsze zdanie,
zdecydowałam się wysłać do Kuby jakiegoś sms-a. Przez ostatnie dwa dni chodził
jakiś przygaszony, naburmuszony i jakby wkurzony na cały świat, a ja tylko się
zastanawiałam, czy to moja wina. W końcu już raz go w takim humorze widziałam,
ale tamtego powodu też jeszcze nie poznałam. I nie zanosiło się na to, bym w
najbliższym czasie miała poznać.
Wysłałam
wiadomość i wróciłam do książki. Już opis na okładce przeszywał mnie zimnym
dreszczem i wywoływał ciekawość. Te same słowa były powtórzone w prologu i
przez długi czas nie chciały mi wyjść z głowy. Przez długi czas sobie nie
przerywałam czytania, ale jakieś trzy godziny później spostrzegłam, że moja
skrzynka odbiorcza w dalszym ciągu świeci pustkami.
- Miśku,
daleko jeszcze?
Kostka
Kubiak
odjechał zaraz po tym jak wysadził nas pod ciemnozieloną bramą naszego
niewielkiego domu rodzinnego. Michałowi chyba bardzo się spieszyło do mamowego
obiadku...
Pola od razu
otworzyła furtkę i popędziła w stronę drzwi, zostawiając mi bagaże. Michał miał
tupet, żeby nas tak zostawić, ale moja siostra jeszcze większy. Mogła mi
chociaż pomóc…
Doczłapałam
się do drzwi wejściowych jakieś pięć minut po młodszej siostrze. Nie wiem czego
ona nakładła do tej torby…
Rzuciłam
manatki w korytarzu i ściągnęłam buty. Do salonu z, którego dochodziły radosne
dźwięku, weszłam przez kuchnie. Wzięłam kilka wafelków z szafki, gdyż byłam
strasznie głodna. Mama ściskała Polę a tata stał obok i przyglądał im się z
uśmiechem. Nic się nie zmienili przez te cztery miesiące.
-Kostka! –
ucieszył się tata, który był stosunkowo niskim mężczyzną. Wzrost to chyba
odziedziczyłyśmy po dziadku, który podobno w najlepszych latach swojego życia
sięgał ponad dwa metry.
Podeszłam do
ojca, który zamknął mnie w szczelnym uścisku.
-Dobrze cię
widzieć. – powiedział, gdyż już mnie wypuścił z swych ramion.
-Ciebie też,
tato.
Zmierzył mnie
wzorkiem od stóp do głów, uśmiechając się nieznacznie. Podrapał się po
kilkudniowym zaroście.
-Promieniejesz.
– stwierdził. Nie odpowiedziałam nic, gdyż zostałam porwana w ramiona przez
szatynkę w wieku około pięćdziesięciu lat.
-Kostka, ale
ty chyba nie karmisz Poli, co? – zaczęła mama po wymianie ,,uprzejmości”. – Za
to sobie nie szczędzisz. – dodała.
-Moja dieta na
nic. – mruknęłam sama do siebie, siadając na ciemnej sofie idealnie
kontrastującej z jasnymi ścianami.
-Daj jej
spokój. – wtrącił tata. – Nabrała kobiecych kształtów.
-Dajmy spokój
z dyskusjami na temat mojej figury.
-Simon pewnie
się cieszy z tych twoich kształtów. – szepnęła Pola, szczerząc się
niemiłosiernie.
-Cicho. –
syknęłam, biorąc ze stolika przyniesioną przez tatę herbatę owocową.
Rozmawialiśmy.
Właściwie oni rozmawiali. Pola opowiadała o szkole, o grze, o mojej pracy(co
było moją działką, ale nie miałam ochoty o tym wspominać, gdyż to się wiązało z
pewnym mężczyzną o którym usilnie starałam się nie myśleć). Siedziałam z nimi w
celach czysto dekoracyjnych, czasem wtrącając krótkie ,,tak” czy coś na ten
styl. Moja siostrunia skutecznie omijała temat naszych panów. Miała w tym
wprawę. Mimo to wiedziałam, że korci ją napomknąć o niemieckim rozgrywającym.
Oni nie musieli wiedzieć. Jeszcze nie wiedzieliśmy, co będzie dalej. Nie
było sensu wtajemniczać w to rodziców. Głos w głębi serca podpowiadał mi,
że go kocham. Póki co broniłam się przed tym z całych sił. Tchórzyłam.
Simon dał mi
łańcuszek, który spoczywał teraz głęboko ukryty w kieszeni. Sam nosił obrączkę,
którą na całe szczęście sam sobie założył, bo nie wiem czy miałabym odwagę to
zrobić. Byłam jego, on był mój, tylko nie chciałam się do tego przyznać przed
sobą i przed całym światem.
-Idę spać. –
oznajmiłam w pewnym momencie, podnosząc się z sofy.
Pola
Co z tego, że
nie widzieliśmy się od kilku dni? Co z tego, że dzieliło nas kilkaset
kilometrów? Co z tego, że umówiliśmy się na skype
o szesnastej? Co z tego, że czekałam już pół godziny? Jego w dalszym ciągu nie
było. I nie to żebym od razu miała mu fochy z przytupem strzelać. Po prostu mi
było smutno.
Wylogowałam
się ze skype'a i weszłam na facebooka. Wprawdzie było Boże
Narodzenie, ale Hanka była facebookomaniaczką,
więc spodziewałam się, że ją tam znajdę. Nie pomyliłam się.
Pola! Polcia, Polka, Policja, Polana, Polerka,
Polityk, Poliglotka... Brakuje mi rzeczowników. Jak tam się miewasz? Stęskniłam
się za tobą!
Uśmiechnęłam
się do ekranu. Chociaż jedna entuzjastyczna reakcja.
Haneczko, wszystko w porządku?
Jak najbardziej. Wygrałam świąteczny konkurs
fotograficzny!
Otworzyłam
oczy ze zdumienia. Fotografia od zawsze była pasją Hani. Ostatnio wynalazła w
internecie konkurs, w którym nagrodą główną był wspaniały, nowoczesny aparat, i
zgłosiła się do niego. Jak widać opłacało się. Szczerze jej pogratulowałam.
Czasem śmiałyśmy się, że ona wraz z Igłą otworzy zakład fotograficzny. Hanka
wtedy upierała się, że ja będę ich fotomodelką numer jeden. Jasne.
Zapraszają mnie na rozdanie nagród do Katowic.
Masz ochotę jechać ze mną?
Zastygłam na
chwilę z rękami nad klawiaturą i miną myśliciela na twarzy, po czym szybko
wystukałam odpowiedź.
Wagary?
A skąd! W końcu pomagałaś mi przy sesji. Należą ci
się podziękowania =)
Parsknęłam
śmiechem. Moje „pomaganie przy sesji” opierało się raczej na przeszkadzaniu
Hance i doprowadzaniu jej do szewskiej pasji, czyli w skrócie: na utrudnianiu
jej pracy. Ale z kolei przynajmniej się nie nudziła ze swoją „fotomodelką numer
jeden”. Ochoczo przystałam na propozycję przyjaciółki.
Dzięki =* A jak tam Kuba?
Zagryzłam
dolną wargę, zastanawiając się, co jej odpisać. Na Hankę zawsze mogłam liczyć,
ale nie wiedziałam, czy chcę ją w tej chwili zadręczać swoimi nudnymi wywodami.
Dobrze.
Jaaaaasne.
Po jej
wylewnej odpowiedzi pojawił się komunikat, że znów coś pisze, więc zaczekałam
na kolejną wiadomość.
Mnie nie oszukasz. Coś się stało?
Westchnęłam
głośno. Nie wiem, jak to robiła, ale potrafiła wyczuć moje emocje nawet przez facebooka. No, chyba że mi zainstalowała
gdzieś ukrytą kamerę.
Umówiliśmy się na skype. Nie przyszedł, nie
odpisuje, a dzwonić nie będę.
Na odpowiedź,
mimo obszerności, nie musiałam długo czekać.
Pola, ty się nie martw. To facet, a faceta nie
ogarniesz, choć byś się starała. Poza tym są święta, może gdzieś pojechał i nie
wziął telefonu? Wyluzuj, włącz olewarkę, ciesz się Bożym Narodzeniem i rodzinną
atmosferą. Porozmawiacie, gdy wrócisz.
Jeśli mowa o
rodzinnej atmosferze, to w chwili, gdy wylogowałam się z facebooka i wyłączyłam laptopa, do mojego pokoju wpadła Kostka.
Rzuciła się na łóżko, stwierdzając, że faceci są dziwni.
Skąd ja to
znam...
Blue: A ja znów nie mam komputera, nanana.
iśka: Kostke i Simona to ja przemilczę. Wy też możecie. Nie będę zła.
Pierwsza ja!
OdpowiedzUsuńJa przemilczę Kubę, bo coraz bardziej mi się on nie podoba. A Kostka + Simon = tona lukru <3
UsuńJa nie mogę przemilczeć :) Simon jest taki zaangażowany w ten związek tylko szkoda że Kostka zachowuje się tak dziwnie, no bo ma faceta który ją kocha ona kocha jego.... no ten , mogłaby przestać się bać:)
OdpowiedzUsuńPola nie ma się co martwić,"... faceci są dziwni..." :)
No i dlaczego Kostka ucieka przed miłością? No ok boi się, ale Simon jej nie skrzywdzi już nie raz to udowodnił. Może przez święta zrozumie to i spojrzy na ich związek w innym świetle.
OdpowiedzUsuńA co dzieje się z Kubą? Jego zachowanie jest dziwne i bardzo zastanawiające. Coś ukrywa i nie chce powiedzieć o co chodzi. Hmm może Pola jakoś go rozszyfruje?
Pozdrawiam:*
Kostka jest w ciąży, no! Iśka, wiesz, że to jest bardzo dobre, nie będę milczeć!
OdpowiedzUsuń+Co ten Kuba kuźwa kombinuje?
Czyżby szykowało się małe Szymciątko? : )
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie czemu Kuba nie odpisuje, troche to podejrzane.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam. : )
No faktycznie Kuba się nie odzywa.
OdpowiedzUsuńtroszkę to dziwne. ; /
I przemilczam Kostkę i Simona. :)
Maja.
Szymka to astro amor trącił :D Z resztą Kostkę chyba też. Ale przecież w tym nic złego, niech miłość kwitnie :D
OdpowiedzUsuńA Pola za bardzo przeżywa, oby tylko z Kubą było wszystko w porządku :D
I mam nadzieje, że rodzice dowiedzą się o związkach córek, a co :p jak szaleć to szaleć
Kubuś, ja cię ładnie proszę, ty się w moich oczach nie oczerniaj, dobra? Bo ja rozumiem, że w święta nawet dla dziewczyny można nie mieć czasu, ale wypadałoby ją o zmianie planów poinformować, nie?
OdpowiedzUsuńSimon, słoneczko ty moje niemieckie, potrząśnij Kostką tak porządnie i przemów jej do rozsądku. Takiego uczucia jak miłość się nie ukrywa!
Dlaczego mam przemilczeć Kostkę i Simona kiedy to takie słodkie jest. Rozgrywający mnie rozbraja totalnie i ja nie wiem czemu Konstancja jet wobec niego i tego uczucia taka ostrożna kiedy on w niej tak szaleńczo zakochany jest. Mi tam taki prezent jak jej dał a i sobie przy okazji by się podobał. To fajne jak facet chce pokazać że jest zajęty i wara od niego ;) Kalendarzyk dni płodnych, haha to się uśmiałam :)) U Koby się coś stało inaczej na pewno by się do Poli odezwał, szkoda mi jej bo się bidula martwi
OdpowiedzUsuńO tak <3 Jest już niedziela więc niedługo nowy rozdział :D Cały tydzień czekania przyniesie dzisiaj efekt :D
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj rozdział?
OdpowiedzUsuńCzy brak rozdziału jest spowodowany tym, że Blue nie ma dostępu do komputera? :< Pytam, bo co tydzień zaglądam na wasze opowiadanie i niecierpliwie oczekuję nowego rozdziału :D Z resztą.. chyba nie tylko ja ;) Pozdrawiam gorąco! /Wiki.
OdpowiedzUsuńJa nie będę siedzieć cicho, kiedy mnie Szymek powala słodyczą na łopatki.
OdpowiedzUsuńA co do Kuby, to ja już nie wiem, musi mieć jakiś powód chyba, żeby się nie odzywać. Może coś szykuje.
Czemu nie ma nowego rozdziału? :)
OdpowiedzUsuńJuż 2 tydzień umieram z ciekawości co nowego się u nich wydarzy :)
Oczywiście to nie to że się czepiam, po prostu jestem ciekawa powodu :p