niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 23

Pola
Siedziałam w kuchni, zajadając kuleczki czekoladowe z mlekiem. Swój zaspany wzrok przenosiłam z Simona na Kostkę i z powrotem – moja siostra i jej superhero-boyfriend mierzyli się pełnym pożądania spojrzeniem średnio co dziesięć sekund. Mruknęłam coś pod nosem, a Kostka zmarszczyła brwi, patrząc na mnie pytająco.
- Wyglądacie, jakbyście mieli ochotę się na siebie rzucić – wyjaśniłam, celując do ust kolejną łyżką mojego pysznego śniadania.
- I znów uprawiać dziki seks na stole – dorzucił Simon, od razu po tym obrywając od Kostki morderczym spojrzeniem.
- Tak. Piąteczka! – ucieszyłam się i wyszczerzyłam do niego, ale dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie to, co on powiedział. Otworzyłam usta ze zdziwienia.
- Gorszysz mi siostrę! – zarzuciła Konstancja Simonowi, a on rozłożył ręce z miną niewiniątka.
- Jej bardziej zgorszyć nie...
- Chwila! – przerwałam mu. – Co ty powiedziałeś?!
- Że ciebie się bardziej zgorszyć się nie da...? – zasugerował. Chyba nie bardzo wiedział, o co mi chodzi, co mnie tak zbulwersowało. Zmrużyłam oczy, oznajmiając, że chodzi mi o to, co powiedział jeszcze wcześniej. - I znów uprawiać dziki seks na stole – powtórzył powoli. Mało brakowało, a by mi to przeliterował, ale tego nie potrzebowałam. Zastygłam z łyżką w buzi, czując dziwny ucisk w żołądku.
- Jak to „znów”?  - Simon pokiwał głową, a ja spojrzałam z odrazą na stół, na którym właśnie spożywałam moje ulubione, czekoladowe kuleczki. Odsunęłam się gwałtownie. Przeszła mi ochota na to śniadanie. - Nie chcę was słuchać. Wychodzę! Idę do Kuby – oświadczyłam, po czym przebrałam się, założyłam kurtkę i ruszyłam w stronę drzwi.
- Grzecznie mi tam! – usłyszałam od Kostki na odchodne.
- A gumki wzięłaś? – zapytał Simon. Obrzuciłam go oburzonym spojrzeniem.
- Nie, zostawiłam wam – burknęłam. - Pieprzta się na stole, ale ja już przy nim nie jem – dorzuciłam i wyszłam z mieszkania, trzaskając drzwiami.
Byłam zła. Może to była wina okresu, który już wcześniej dawał mi się we znaki, a może Simona i Kostki. Ja nie miałam im za złe tego, że się seksili. Ale żeby na stole? Serio, jeśli Kostka będzie mieć do mnie pretensje o to, że jem śniadanie, obiad i kolację w swoim pokoju, to sobie z nią porozmawiam.
Kuba się chyba mnie nie spodziewał, ale też moja wizyta mu nie przeszkadzała. Jak zwykle miał w mieszkaniu jabłka.
- Coś się stało? – spytał, widząc moją zniesmaczoną minę. Pokiwałam głową jak męczennica.
- Oni są okropni! – oznajmiłam, a Popiwczak uniósł brwi. – Tylko by się zaspokajali we wszystkich możliwych miejscach. Ble.
Parsknął śmiechem, siadając obok mnie na kanapie.
- Może i ty mnie zaspokoisz? – zażartował. Spojrzałam na niego spod byka i zazgrzytałam zębami.
- No – mruknęłam. – Chyba w snach.
- A nie lunatykujesz czasem?
Opadłam na poduszki z głośnym jękiem.
- Ratunku – szepnęłam pod nosem. – Sama pośród zboczeńców.
Blondyn zaśmiał się ponownie, wciskając się w niewielką przestrzeń między mną a oparciem kanapy. Oparł podbródek na moim ramieniu.
- Apollo, a ty jesteś zboczeńcem numer jeden – powiedział i pocałował mnie w usta.

Kostka
Tej nocy nie mogłam spać. Moje lóżko jakby nie było moim łóżkiem. Było jakoś dziwnie pusto i smutno. Pola zapewne spala już w najlepsze, przecież dochodziła pierwsza w nocy. Moje miejsce do spania było zdecydowanie za dużo jak dla jednej osoby. Nie zważając na porę wyciągnęłam telefon z pod poduszki i wybrałam numer mojego Niemca. Odebrał w chwili w której miałam się rozłączyć.
-Uhm, Kostka jest środek nocy… - powitał mnie zaspany Simon.
-Smutno mi. – wyrzuciłam z siebie, wpatrując się w ciemność.
-Będę za dwadzieścia minut. – oświadczył i zapanowała cisza.
Zwlokłam się z łóżka i nałożyłam szlafrok. Jak najciszej potrafiłam udałam się do kuchni, gdzie czekałam na wiadomość oznajmiającą przybycie rozgrywającego. SMS nadszedł szybciej niż się tego spodziewałam. Otworzyłam drzwi i mój ukochany wszedł do środka. Na powitanie przyciągnął mnie do siebie a ja wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową.
-Co się dzieje? – zapytał.
-Nie wiem. – odparłam mocno przytulona do niego. – Jakoś mi smutno…
-Jestem tu. – wyszeptał w moje włosy, gładząc mnie po plecach. –Idziemy do  łóżka? – zabrzmiało to dwuznacznie. Oderwałam się od niego i spojrzałam na jego twarz. Uśmiechał się zawadiacko.
-Ale spać.
-Też kiedyś muszę odpoczywać. – wyszczerzył się. Bez żadnego problemu wziął mnie na ręce. Chciałam zacząć piszczeć, ale przyłożył mi palec do ust. Zapomniałam, że Pola śpi za ścianą.
-Jesteś ciężka. – stwierdził, kiedy położył mnie na łóżku.
-Goń się. – burknęłam, układając się przy ścianie.
-Z tobą zawsze. – w ciemnościach widziałam jak pokazuje mi język.
-Jesteś głupi.
-Wiem. – w bokserkach i koszulce zajął miejsce obok. Mnie. Położyłam głowę na jego torsie. Simon głaskał moje ramię. O dziwo bezproblemowo zasnęłam.
Gdy się obudziłam Simona nie było. Domyśliłam się, że jest w kuchni, gdyż dochodził z niej gwar rozmowy. Postanowiłam dołączyć do nich, więc tak jak w nocy ubrałam szlafrok. Wkroczyłam do pomieszczenia, które Pola zaczęła szczerze nienawidzić. Simon umie zbajerować kobietę… Żadne seksu na stole w kuchni nie było, żeby było jasne.
Pola spojrzała na mnie gniewnie.
-No co? – oburzyłam się. –Przecież grzeczni byliśmy.
-Nie nadążam za wami. – wzruszyła ramionami. –Ciekawe co zrobicie jak pojedziemy do rodziców.
-Pojdę na odwyk. – spojrzałam na Simona, który parzył kawę. Obserwował nas uważnie. Niemiec nie lubił kiedy rozmawialiśmy przy nim w naszym ojczystym języku, co wcale mnie nie dziwiło.
-Wie, że masz niedługo urodziny?
-Nie wiem. – wzruszyłam ramionami. –Pewnie tak. Cwana bestia z niego.
-Co mu kupisz na gwiazdkę? – dopytywała się Pola. –Nie wiem, co kupić Kubie.
-Możemy odłożyć tą rozmowę? – zmarszczyłam brwi, biorąc kawę z rąk jedynego mężczyzny w tym mieszkaniu.
-Polecam kalendarz szlabanów. – doradziła Pola z cwaniackim uśmiechem. – I dla mnie też, żebym wiedziała kiedy będzie święty spokój.
-O czym rozmawiacie? – wtrącił Simon.
-Kostka ma niedługo urodziny! – wykrzyknęła Pola i wyszła z kuchni. Czuła odrazę do stołu. Nie dziwiłam jej się. Miałam to samo z biurkiem w pracy.
-Dobrze wiedzieć. Kiedy dokładnie?
-Nie zgrywaj się. – poprosiłam. Zmarszczył brwi, lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów.
-W grudniu po południu. Dokładniej dwudziestego ósmego.

Pola
- Come to believe, that I better not leave before I get my chance to ride – zanuciłam, wywijając wesoło workiem z zakupami. Przeskoczyłam kałużę i prawie się przewróciłam, nie wiedzieć czemu tracąc równowagę, ale prawie robi jednak wielką różnicę. Weszłam więc do mieszkania czysta, bez błotka na kurtce i spodniach. Brawa dla mnie!
Wstawiłam mleko i ser do lodówki, resztę wrzuciłam do szafki i zasiadłam przy stole.
- A gdzie reszta pieniędzy? – spytała Kostka, nawet nie racząc podnieść na mnie wzroku znad notatek. Plasnęłam się z otwartej ręki w czoło, wydając z siebie coś pomiędzy jękiem wyrażającym dezaprobatę dla mojej sklerozy a syknięciem z bólu.
- Ojoj – miauknęłam. – W sklepie...?
I rzecz jasna wyszło na to, że musiałam wrócić do tego cholernego sklepu, bo „trzydzieści złotych piechotą nie chodzi!”. Całe szczęście ekspedientka zachowała pieniądze i mi je zwróciła ze szczerym uśmiechem.
Ledwie weszłam do mieszkania i zabrałam się do ściągania butów, a już usłyszałam dźwięk domofonu. Nie byłam zdziwiona, kiedy okazało się, że to Kuba. Prezentując swoje śliczne, białe ząbki, cmoknął mnie w policzek.
- Jest Kostka? – zapytał. Zmarszczyłam brwi, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- A po co ci ona?
- Chcę wiedzieć, ile prywatności mamy – wyznał z zawadiackim uśmiechem, a potem wyjął z małego plecaka płytę DVD z komedią „Bruce Wszechmogący”. Rozebrał się i podążył za mną do mojego pokoju.
- Ej, szwagier, chodź no tutaj! – usłyszeliśmy głos Kostki dobiegający z kuchni. Kuba ostrożnie zajrzał do tego pomieszczenia, a ja zmierzyłam wzrokiem siostrę.
- Kosteczko – wysyczałam – mam ci przynieść żyletki, czy okaleczysz się samodzielnie?
Uniosła ręce w geście pokoju, uśmiechając się do nas jakoś tak... przyjemnie? Oznajmiła nam, że mamy być grzeczni, bo ona zaraz wychodzi, i dodała, iż w ramach wynagrodzenia – tu puściła do mnie oczko – zrobi nam jeszcze popcorn do tego filmu. Ale skąd wiedziała, że akurat to będziemy robić, to ja nie mam pojęcia zielonego.
No ale popcorn jej wyszedł dobry. Wrzuciłam płytę do napędu mojego komputera i rozłożyłam się wygodnie na łóżku, plecy opierając o ścianę. Popiwczak usiadł obok mnie i poczęstował się prażoną kukurydzą. Chyba przez cały czas trwania filmu myślał, że nie widzę, jak co chwilę na mnie spogląda. Trochę mnie to irytowało i nieco krępowało, ale już wytrzymałam. Odwrócił moją uwagę dopiero swoimi słowami.
- Pola? Kocham ciebie.
Jejku. Serducho zaczęło mi wywijać dzikie fikołki, a na twarz wpłynął rumieniec, ale było ciemno, więc uznałam, że nie zauważył. Machnęłam na niego ręką, udając, że jestem bardzo zainteresowana filmem.
- Cicho – burknęłam.
- Kocham cię, no.
Odwróciłam głowę w jego stronę, przywołując na twarz minę, jakbym dopiero teraz zwróciła uwagę na to, że on coś mamrocze.
- Możesz powtórzyć? Bo nie słuchałam...
Wzruszył ramionami, mrucząc, że nie, że nie może, i splótł ręce na klatce piersiowej. Wyglądał na śmiertelnie obrażonego. Podparłam się na łokciach i wepchałam mu popcorn do buzi.
- Ja ciebie też, głupku – powiedziałam i poczochrałam mu jasne włosy.

Kostka
-Dlaczego nie chcesz mnie pocałować? – Simon groźnie zmrużył oczy.
-Jesteśmy w miejscu publicznym. – odparowałam, przyglądając się wystawie sklepu odzieżowego.
-Przecież nie mieliśmy się już ukrywać.
-Boję się, że mnie zadźgają.
-Marudzisz. – burknął, opierając głowę na moim ramieniu. – Podoba ci się coś?
-Nie. – pokręciłam przecząco głową, ocierając policzkiem o jego zarost, który przyjemnie drapał.
-Co ty właściwie chcesz kupić?
-Prezenty. – uświadomiłam go. – Za kilka dni święta.
-Wyjedziesz. – powiedział smutno, chwytając mnie za rękę. Szedł przed siebie, ciągnąc mnie za rękę i  ignorując fanów. Wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać w miejscu publicznym jakim była jastrzębska galeria, ale postanowiliśmy, że jednak wybierzemy się tam razem. Zatrzymałam się, aby stanowić jakiś marny opór. Odwrócił się, spoglądając na mnie smutno.
-Zachowujesz się jak baba, która ma okres. – mruknęłam. – Ukradłeś moją rolę.
-Będę tęsknił. – wyznał, podchodząc bliżej. Zachowywaliśmy się jakbyśmy byli zupełnie sami mimo, że w promieniu kilku metrów znajdowało się ze sto osób.
-To tylko cztery dni. – powiedziałam obojętnie. Sprawiałam wrażenie, że wcale mnie to nie rusza, ale tak naprawdę jakoś sobie tego nie wyobrażałam. Przyzwyczaiłam się do jego obecności.
-Nie rozumiesz mnie. – stwierdził, ciągnąc mnie dalej. Mój opór na nic się zdawał.
-Zgadzam się. – rzekłam, ale zupełnie mnie zignorował. –Chodźmy kupić co mamy i spadajmy stąd.
Nie odezwał się słowem. Chyba się na mnie obraził. Być może w końcu się wyśpię. Tischer zaciągnął mnie pod bliżej mi nie znany sklep. Przystanął przed wystawą, przyglądając się jej uważnie. Wychyliłam się zza niego, podążając za jego wzorkiem.
-Chyba cię pogrzało…- wypaliłam, przyglądając się koronkowej koszulce koloru fioletowego.
-Trzeba jakoś urozmaicić nasze noce. – stwierdził, wpatrując się w inne rzeczy na wystawie.
-Już ci się znudziłam? – zmarszczyłam brwi.
-Jaki rozmiar? – zapytał nie słuchając mnie.
-No chyba nie myślisz, że ci powiem! – oburzyłam się. Simon spojrzał na mnie spode łba.
-Trzydzieści osiem. – oznajmił, a ja strzeliłam zjawiskowego fejspalma. Rozgrywający zostawił mnie samą, wchodząc do sklepu. Westchnęłam, odchodząc od sklepu. Obraziłam się na niego. Chodziłam bez celu po galerii. Nie wiedziałam co kupić Poli, co kupić rodzicom.. Nie byłam przygotowana na te święta… Z braku laku stanęłam przy wystawie sklepu jubilera i podziwiałam biżuterię: piękne pierścionki z jakimiś kamieniami, kolczyki i bransoletki. Nie lubiłam nosić biżuterii, ale nic nie przeszkadzało mi w jej oglądaniu, prawda?
-Tu jesteś. – cieszył się Simon, muskając mój policzek. W lewej ręce trzymał kolorową torbę z napisem: Bielizna dla twojej kobiety.
-Jednak to zrobiłeś. – jęknęłam.
-Co ci się podoba? – ponowił pytanie sprzed kilkunastu minut.
-Ta bransoletka.- wskazałam palcem. – Ale i tak nie nosze bransoletek.
-A z pierścionków?
-Tamten. – wskazałam na złoty pierścionek z zielonym kamieniem.
-Masz dobry gust.
Nie odpowiedziałam, wlepiając wzrok w podłogę. Za wszelką cenę chciałam być na niego zła, ale nie potrafiłam.
-Wytrzymałabyś ze mną całe życie? – zapytał, gdy tak staliśmy.
-Chyba pod narkozą.
-Dobrze wiedzieć. – burknął.
-A ty ze mną? – zmarszczyłam brwi, spoglądając na niego uważnie.
-Nawet o jeden dzień dłużej.
-Ale ja chrapię i lunatykuje. – powiedziałam, ale to prawda nie było.

-No i co? – uśmiechnął się zadziornie. – My i tak spać nie będziemy. 


bluśka: Hey, hi, hello. Powracam sobie po takich tam kolejnych problemach z zacnym staruchem, w porywach wyrozumiałości zwanym komputerem.

15 komentarzy:

  1. Witam ponownie;D Rozdział genialny<3 Jak ja uwielbiam jak wszystko wszystkim tak wspaniale się układa a nie znoszę kiedy się psuję, więc mam nadzieję,że wszystko zostanie tak cudownie do samego końca :-)
    Buźka;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko jak czytam waszego bloga to mam takiego wielkiego banana na twarzy, że szok :D
    Szymek to jest słodki i czyżby chciał poznać już rodzinę Kostki w te święta? I ten pierścionek to aby nie szykują się jakieś zaręczyny? :p
    A Kuba jaki milutki, wyznanie ładne poleciało :D
    Nie mogę doczekać się kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny ;D Wszystko ładnie, miło i cudownie :D na razie? Bo mam wrażenie, że niedługo coś się to pogmatwa trochę ;)

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwudziesty ósmy to fajna data, bez względu na miesiąc :) Kostka jest urocza, tak samo jak Simon. Myślałam, że jak oficjalnie są już parą,to może będą mieć co do tego jakieś obiekcje, ale widać, że czują się dobrze w swoim towarzystwie, i życzę im tego ' o jeden dzień dłużej' :)) Cieszę się, że Kuba upewnił Polę co do swoich uczuć, bo może i o tym wiedziała wcześniej,ale przecież takie słowa można słuchać codziennie :))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wiecie, bo ja odnoszę wrażenie, że Kostka jest w ciąży,
    mylę się, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, ja też odnoszę takie wrażenie,że Konstancja jest w ciąży :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ich. Zawsze mam problem na którą parę mam się zdecydować i polubić bardziej. Widzę że dalej Simon stara się bardziej od Kostki, ale i tak jest poprawa. Publiczne pokazywanie się, dzwonienie do Niemca w środku nocy, to takie słodkie. Jeszcze słodsze ze on o tak po prostu do niej wtedy przyjechał. Wmawianie Poli seksu na stole, no nie ma to jak obrzydzić jeden z najważniejszych mebli w mieszkaniu :) Kuba za to cały fil się zbierał by powiedzieć Poli co czuje, dobrze że w końcu przyszła mu odwaga a Pola w swoim stylu go potraktowała jednak czuje do niego to samo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego ja nie umiem tak na luzie sobie pisać, żeby tak wesoło wyszło? Zdradźcie mi na to przepis, proszę :)
    Simon z tym seksem na stole to wyskoczył jak Filip z konopi (nie żebym tego imienia nie lubiła, czy coś takiego). Ja się nie dziwię Poli, że teraz jeść będzie wszędzie, tylko aby nie w kuchni :P I strasznie cieszę się, że Kuba, jak i Pola powiedzieli sobie prosto w oczy, to co czują :)
    A czy Kostka i ciąża, to coś prawdopodobnego, jak sądzą jedne z nas? Moim zdanie trochę na to za wcześnie, ale no skoro ma się takiego nieokiełznanego Simona przy sobie to i o dziecko nie trudno :D
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*
    Ps. Zapraszam serdecznie również na 11 rozdział na http://the--past--in--the--future.blogspot.com/ oraz na 19 na http://add-me-wings.blogspot.com/ :) Życzę miłej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem tylko tyle, bo jutrzejszy egzamin mnie niszczy - Szymek niech się już hajtnie z Kosteczką, niech kupuje jej te seksowne koszulki, niech zarywają nocki, niech sekszą się nawet na stole.
    A do Kuby wpadam na jabłka, o. Do najsłodszego Kuby na świecie. *-*
    Caroline.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szymek się jej oświadczy prawda?! *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś wyczuwam, że Simon nie bez powodu jej się pytał, który pierścionek jej się podoba i czy wytrzymałaby z nim całe życie.. ; )
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
    Pozdrawiam. ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. Simon umie wcisnąć kit, w który uwierzą wszyscy. No ale że Pola się nie domyśliła?
    Hmm chyba Simon coś planuje skoro takie pytanie kostce zadaje. A niech się oświadcza i niech zakładają szczęśliwą rodzinkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mrrrr :D Aż mnie naszła ochota na jakiegoś chłopa, tylko takiego porządnego jak Simon :D
    Ogólnie Kubą też bym nie pogardziła, oboje świetnie sprawują się w związku :D Dziewczynom tylko zazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O mamusiu :D Zaraz rzygnę tęczą, ale taką pozytywną :p
    Uwielbiam wasze opowiadanie i cały tydzień czekam tylko na niedziele <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale wypas z nich będzie rodzinka :D A jakie dzieci wspaniałe :D
    Ale na razie niech korzystają z młodości :D
    Czekam

    OdpowiedzUsuń