Pola
Siedziałam w
kuchni, zajadając kuleczki czekoladowe z mlekiem. Swój zaspany wzrok
przenosiłam z Simona na Kostkę i z powrotem – moja siostra i jej superhero-boyfriend mierzyli się pełnym
pożądania spojrzeniem średnio co dziesięć sekund. Mruknęłam coś pod nosem, a
Kostka zmarszczyła brwi, patrząc na mnie pytająco.
- Wyglądacie,
jakbyście mieli ochotę się na siebie rzucić – wyjaśniłam, celując do ust
kolejną łyżką mojego pysznego śniadania.
- I znów uprawiać
dziki seks na stole – dorzucił Simon, od razu po tym obrywając od Kostki
morderczym spojrzeniem.
- Tak. Piąteczka!
– ucieszyłam się i wyszczerzyłam do niego, ale dopiero po kilku sekundach
dotarło do mnie to, co on powiedział. Otworzyłam usta ze zdziwienia.
- Gorszysz mi
siostrę! – zarzuciła Konstancja Simonowi, a on rozłożył ręce z miną
niewiniątka.
- Jej bardziej
zgorszyć nie...
- Chwila! –
przerwałam mu. – Co ty powiedziałeś?!
- Że ciebie
się bardziej zgorszyć się nie da...? – zasugerował. Chyba nie bardzo wiedział,
o co mi chodzi, co mnie tak zbulwersowało. Zmrużyłam oczy, oznajmiając, że
chodzi mi o to, co powiedział jeszcze wcześniej. - I znów uprawiać dziki seks
na stole – powtórzył powoli. Mało brakowało, a by mi to przeliterował, ale tego
nie potrzebowałam. Zastygłam z łyżką w buzi, czując dziwny ucisk w żołądku.
- Jak to „znów”?
- Simon pokiwał głową, a ja spojrzałam z
odrazą na stół, na którym właśnie spożywałam moje ulubione, czekoladowe
kuleczki. Odsunęłam się gwałtownie. Przeszła mi ochota na to śniadanie. - Nie
chcę was słuchać. Wychodzę! Idę do Kuby – oświadczyłam, po czym przebrałam się,
założyłam kurtkę i ruszyłam w stronę drzwi.
- Grzecznie mi
tam! – usłyszałam od Kostki na odchodne.
- A gumki
wzięłaś? – zapytał Simon. Obrzuciłam go oburzonym spojrzeniem.
- Nie,
zostawiłam wam – burknęłam. - Pieprzta się na stole, ale ja już przy nim nie
jem – dorzuciłam i wyszłam z mieszkania, trzaskając drzwiami.
Byłam zła.
Może to była wina okresu, który już wcześniej dawał mi się we znaki, a może
Simona i Kostki. Ja nie miałam im za złe tego, że się seksili. Ale żeby na
stole? Serio, jeśli Kostka będzie mieć do mnie pretensje o to, że jem
śniadanie, obiad i kolację w swoim pokoju, to sobie z nią porozmawiam.
Kuba się chyba
mnie nie spodziewał, ale też moja wizyta mu nie przeszkadzała. Jak zwykle miał
w mieszkaniu jabłka.
- Coś się
stało? – spytał, widząc moją zniesmaczoną minę. Pokiwałam głową jak męczennica.
- Oni są
okropni! – oznajmiłam, a Popiwczak uniósł brwi. – Tylko by się zaspokajali we
wszystkich możliwych miejscach. Ble.
Parsknął
śmiechem, siadając obok mnie na kanapie.
- Może i ty
mnie zaspokoisz? – zażartował. Spojrzałam na niego spod byka i zazgrzytałam
zębami.
- No –
mruknęłam. – Chyba w snach.
- A nie
lunatykujesz czasem?
Opadłam na
poduszki z głośnym jękiem.
- Ratunku –
szepnęłam pod nosem. – Sama pośród zboczeńców.
Blondyn
zaśmiał się ponownie, wciskając się w niewielką przestrzeń między mną a
oparciem kanapy. Oparł podbródek na moim ramieniu.
- Apollo, a ty
jesteś zboczeńcem numer jeden – powiedział i pocałował mnie w usta.
Kostka
Tej nocy nie
mogłam spać. Moje lóżko jakby nie było moim łóżkiem. Było jakoś dziwnie pusto i
smutno. Pola zapewne spala już w najlepsze, przecież dochodziła pierwsza w
nocy. Moje miejsce do spania było zdecydowanie za dużo jak dla jednej osoby.
Nie zważając na porę wyciągnęłam telefon z pod poduszki i wybrałam numer mojego
Niemca. Odebrał w chwili w której miałam się rozłączyć.
-Uhm, Kostka
jest środek nocy… - powitał mnie zaspany Simon.
-Smutno mi. –
wyrzuciłam z siebie, wpatrując się w ciemność.
-Będę za
dwadzieścia minut. – oświadczył i zapanowała cisza.
Zwlokłam się z
łóżka i nałożyłam szlafrok. Jak najciszej potrafiłam udałam się do kuchni,
gdzie czekałam na wiadomość oznajmiającą przybycie rozgrywającego. SMS nadszedł
szybciej niż się tego spodziewałam. Otworzyłam drzwi i mój ukochany wszedł do
środka. Na powitanie przyciągnął mnie do siebie a ja wtuliłam twarz w jego
klatkę piersiową.
-Co się
dzieje? – zapytał.
-Nie wiem. –
odparłam mocno przytulona do niego. – Jakoś mi smutno…
-Jestem tu. –
wyszeptał w moje włosy, gładząc mnie po plecach. –Idziemy do łóżka? –
zabrzmiało to dwuznacznie. Oderwałam się od niego i spojrzałam na jego twarz.
Uśmiechał się zawadiacko.
-Ale spać.
-Też kiedyś
muszę odpoczywać. – wyszczerzył się. Bez żadnego problemu wziął mnie na ręce.
Chciałam zacząć piszczeć, ale przyłożył mi palec do ust. Zapomniałam, że Pola
śpi za ścianą.
-Jesteś
ciężka. – stwierdził, kiedy położył mnie na łóżku.
-Goń się. –
burknęłam, układając się przy ścianie.
-Z tobą
zawsze. – w ciemnościach widziałam jak pokazuje mi język.
-Jesteś głupi.
-Wiem. – w
bokserkach i koszulce zajął miejsce obok. Mnie. Położyłam głowę na jego torsie.
Simon głaskał moje ramię. O dziwo bezproblemowo zasnęłam.
Gdy się
obudziłam Simona nie było. Domyśliłam się, że jest w kuchni, gdyż dochodził z
niej gwar rozmowy. Postanowiłam dołączyć do nich, więc tak jak w nocy ubrałam
szlafrok. Wkroczyłam do pomieszczenia, które Pola zaczęła szczerze nienawidzić.
Simon umie zbajerować kobietę… Żadne seksu na stole w kuchni nie było, żeby
było jasne.
Pola spojrzała
na mnie gniewnie.
-No co? –
oburzyłam się. –Przecież grzeczni byliśmy.
-Nie nadążam
za wami. – wzruszyła ramionami. –Ciekawe co zrobicie jak pojedziemy do rodziców.
-Pojdę na
odwyk. – spojrzałam na Simona, który parzył kawę. Obserwował nas uważnie.
Niemiec nie lubił kiedy rozmawialiśmy przy nim w naszym ojczystym języku, co
wcale mnie nie dziwiło.
-Wie, że masz
niedługo urodziny?
-Nie wiem. –
wzruszyłam ramionami. –Pewnie tak. Cwana bestia z niego.
-Co mu kupisz
na gwiazdkę? – dopytywała się Pola. –Nie wiem, co kupić Kubie.
-Możemy
odłożyć tą rozmowę? – zmarszczyłam brwi, biorąc kawę z rąk jedynego mężczyzny w
tym mieszkaniu.
-Polecam
kalendarz szlabanów. – doradziła Pola z cwaniackim uśmiechem. – I dla mnie też,
żebym wiedziała kiedy będzie święty spokój.
-O czym
rozmawiacie? – wtrącił Simon.
-Kostka ma
niedługo urodziny! – wykrzyknęła Pola i wyszła z kuchni. Czuła odrazę do stołu.
Nie dziwiłam jej się. Miałam to samo z biurkiem w pracy.
-Dobrze
wiedzieć. Kiedy dokładnie?
-Nie zgrywaj
się. – poprosiłam. Zmarszczył brwi, lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów.
-W grudniu po
południu. Dokładniej dwudziestego ósmego.
Pola
- Come to believe, that I better not leave before
I get my chance to ride – zanuciłam, wywijając wesoło workiem z zakupami.
Przeskoczyłam kałużę i prawie się przewróciłam, nie wiedzieć czemu tracąc
równowagę, ale prawie robi jednak wielką różnicę. Weszłam więc do mieszkania
czysta, bez błotka na kurtce i spodniach. Brawa dla mnie!
Wstawiłam
mleko i ser do lodówki, resztę wrzuciłam do szafki i zasiadłam przy stole.
- A gdzie
reszta pieniędzy? – spytała Kostka, nawet nie racząc podnieść na mnie wzroku
znad notatek. Plasnęłam się z otwartej ręki w czoło, wydając z siebie coś
pomiędzy jękiem wyrażającym dezaprobatę dla mojej sklerozy a syknięciem z bólu.
- Ojoj –
miauknęłam. – W sklepie...?
I rzecz jasna
wyszło na to, że musiałam wrócić do tego cholernego sklepu, bo „trzydzieści
złotych piechotą nie chodzi!”. Całe szczęście ekspedientka zachowała pieniądze
i mi je zwróciła ze szczerym uśmiechem.
Ledwie weszłam
do mieszkania i zabrałam się do ściągania butów, a już usłyszałam dźwięk
domofonu. Nie byłam zdziwiona, kiedy okazało się, że to Kuba. Prezentując swoje
śliczne, białe ząbki, cmoknął mnie w policzek.
- Jest Kostka?
– zapytał. Zmarszczyłam brwi, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- A po co ci
ona?
- Chcę
wiedzieć, ile prywatności mamy – wyznał z zawadiackim uśmiechem, a potem wyjął
z małego plecaka płytę DVD z komedią „Bruce Wszechmogący”. Rozebrał się i
podążył za mną do mojego pokoju.
- Ej,
szwagier, chodź no tutaj! – usłyszeliśmy głos Kostki dobiegający z kuchni. Kuba
ostrożnie zajrzał do tego pomieszczenia, a ja zmierzyłam wzrokiem siostrę.
- Kosteczko –
wysyczałam – mam ci przynieść żyletki, czy okaleczysz się samodzielnie?
Uniosła ręce w
geście pokoju, uśmiechając się do nas jakoś tak... przyjemnie? Oznajmiła nam,
że mamy być grzeczni, bo ona zaraz wychodzi, i dodała, iż w ramach wynagrodzenia
– tu puściła do mnie oczko – zrobi nam jeszcze popcorn do tego filmu. Ale skąd
wiedziała, że akurat to będziemy robić, to ja nie mam pojęcia zielonego.
No ale popcorn
jej wyszedł dobry. Wrzuciłam płytę do napędu mojego komputera i rozłożyłam się
wygodnie na łóżku, plecy opierając o ścianę. Popiwczak usiadł obok mnie i
poczęstował się prażoną kukurydzą. Chyba przez cały czas trwania filmu myślał,
że nie widzę, jak co chwilę na mnie spogląda. Trochę mnie to irytowało i nieco
krępowało, ale już wytrzymałam. Odwrócił moją uwagę dopiero swoimi słowami.
- Pola? Kocham
ciebie.
Jejku.
Serducho zaczęło mi wywijać dzikie fikołki, a na twarz wpłynął rumieniec, ale
było ciemno, więc uznałam, że nie zauważył. Machnęłam na niego ręką, udając, że
jestem bardzo zainteresowana filmem.
- Cicho –
burknęłam.
- Kocham cię,
no.
Odwróciłam
głowę w jego stronę, przywołując na twarz minę, jakbym dopiero teraz zwróciła
uwagę na to, że on coś mamrocze.
- Możesz
powtórzyć? Bo nie słuchałam...
Wzruszył
ramionami, mrucząc, że nie, że nie może, i splótł ręce na klatce piersiowej.
Wyglądał na śmiertelnie obrażonego. Podparłam się na łokciach i wepchałam mu
popcorn do buzi.
- Ja ciebie
też, głupku – powiedziałam i poczochrałam mu jasne włosy.
Kostka
-Dlaczego nie
chcesz mnie pocałować? – Simon groźnie zmrużył oczy.
-Jesteśmy w
miejscu publicznym. – odparowałam, przyglądając się wystawie sklepu
odzieżowego.
-Przecież nie
mieliśmy się już ukrywać.
-Boję się, że
mnie zadźgają.
-Marudzisz. –
burknął, opierając głowę na moim ramieniu. – Podoba ci się coś?
-Nie. –
pokręciłam przecząco głową, ocierając policzkiem o jego zarost, który
przyjemnie drapał.
-Co ty
właściwie chcesz kupić?
-Prezenty. –
uświadomiłam go. – Za kilka dni święta.
-Wyjedziesz. –
powiedział smutno, chwytając mnie za rękę. Szedł przed siebie, ciągnąc mnie za
rękę i ignorując fanów. Wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać w
miejscu publicznym jakim była jastrzębska galeria, ale postanowiliśmy, że
jednak wybierzemy się tam razem. Zatrzymałam się, aby stanowić jakiś marny
opór. Odwrócił się, spoglądając na mnie smutno.
-Zachowujesz
się jak baba, która ma okres. – mruknęłam. – Ukradłeś moją rolę.
-Będę tęsknił.
– wyznał, podchodząc bliżej. Zachowywaliśmy się jakbyśmy byli zupełnie sami
mimo, że w promieniu kilku metrów znajdowało się ze sto osób.
-To tylko
cztery dni. – powiedziałam obojętnie. Sprawiałam wrażenie, że wcale mnie to nie
rusza, ale tak naprawdę jakoś sobie tego nie wyobrażałam. Przyzwyczaiłam się do
jego obecności.
-Nie rozumiesz
mnie. – stwierdził, ciągnąc mnie dalej. Mój opór na nic się zdawał.
-Zgadzam się.
– rzekłam, ale zupełnie mnie zignorował. –Chodźmy kupić co mamy i spadajmy
stąd.
Nie odezwał
się słowem. Chyba się na mnie obraził. Być może w końcu się wyśpię. Tischer
zaciągnął mnie pod bliżej mi nie znany sklep. Przystanął przed wystawą,
przyglądając się jej uważnie. Wychyliłam się zza niego, podążając za jego
wzorkiem.
-Chyba cię
pogrzało…- wypaliłam, przyglądając się koronkowej koszulce koloru fioletowego.
-Trzeba jakoś
urozmaicić nasze noce. – stwierdził, wpatrując się w inne rzeczy na wystawie.
-Już ci się
znudziłam? – zmarszczyłam brwi.
-Jaki rozmiar?
– zapytał nie słuchając mnie.
-No chyba nie
myślisz, że ci powiem! – oburzyłam się. Simon spojrzał na mnie spode łba.
-Trzydzieści
osiem. – oznajmił, a ja strzeliłam zjawiskowego fejspalma. Rozgrywający
zostawił mnie samą, wchodząc do sklepu. Westchnęłam, odchodząc od sklepu.
Obraziłam się na niego. Chodziłam bez celu po galerii. Nie wiedziałam co kupić
Poli, co kupić rodzicom.. Nie byłam przygotowana na te święta… Z braku laku
stanęłam przy wystawie sklepu jubilera i podziwiałam biżuterię: piękne
pierścionki z jakimiś kamieniami, kolczyki i bransoletki. Nie lubiłam nosić
biżuterii, ale nic nie przeszkadzało mi w jej oglądaniu, prawda?
-Tu jesteś. –
cieszył się Simon, muskając mój policzek. W lewej ręce trzymał kolorową torbę z
napisem: Bielizna dla twojej kobiety.
-Jednak to
zrobiłeś. – jęknęłam.
-Co ci się
podoba? – ponowił pytanie sprzed kilkunastu minut.
-Ta
bransoletka.- wskazałam palcem. – Ale i tak nie nosze bransoletek.
-A z
pierścionków?
-Tamten. –
wskazałam na złoty pierścionek z zielonym kamieniem.
-Masz dobry
gust.
Nie
odpowiedziałam, wlepiając wzrok w podłogę. Za wszelką cenę chciałam być na
niego zła, ale nie potrafiłam.
-Wytrzymałabyś
ze mną całe życie? – zapytał, gdy tak staliśmy.
-Chyba pod
narkozą.
-Dobrze
wiedzieć. – burknął.
-A ty ze mną?
– zmarszczyłam brwi, spoglądając na niego uważnie.
-Nawet o jeden
dzień dłużej.
-Ale ja
chrapię i lunatykuje. – powiedziałam, ale to prawda nie było.
-No i co? –
uśmiechnął się zadziornie. – My i tak spać nie będziemy.
bluśka: Hey, hi, hello. Powracam sobie po takich tam kolejnych problemach z zacnym staruchem, w porywach wyrozumiałości zwanym komputerem.
Witam ponownie;D Rozdział genialny<3 Jak ja uwielbiam jak wszystko wszystkim tak wspaniale się układa a nie znoszę kiedy się psuję, więc mam nadzieję,że wszystko zostanie tak cudownie do samego końca :-)
OdpowiedzUsuńBuźka;*
Matko jak czytam waszego bloga to mam takiego wielkiego banana na twarzy, że szok :D
OdpowiedzUsuńSzymek to jest słodki i czyżby chciał poznać już rodzinę Kostki w te święta? I ten pierścionek to aby nie szykują się jakieś zaręczyny? :p
A Kuba jaki milutki, wyznanie ładne poleciało :D
Nie mogę doczekać się kolejnego :)
Rozdział genialny ;D Wszystko ładnie, miło i cudownie :D na razie? Bo mam wrażenie, że niedługo coś się to pogmatwa trochę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Dwudziesty ósmy to fajna data, bez względu na miesiąc :) Kostka jest urocza, tak samo jak Simon. Myślałam, że jak oficjalnie są już parą,to może będą mieć co do tego jakieś obiekcje, ale widać, że czują się dobrze w swoim towarzystwie, i życzę im tego ' o jeden dzień dłużej' :)) Cieszę się, że Kuba upewnił Polę co do swoich uczuć, bo może i o tym wiedziała wcześniej,ale przecież takie słowa można słuchać codziennie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
wiecie, bo ja odnoszę wrażenie, że Kostka jest w ciąży,
OdpowiedzUsuńmylę się, prawda?
Tak, ja też odnoszę takie wrażenie,że Konstancja jest w ciąży :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich. Zawsze mam problem na którą parę mam się zdecydować i polubić bardziej. Widzę że dalej Simon stara się bardziej od Kostki, ale i tak jest poprawa. Publiczne pokazywanie się, dzwonienie do Niemca w środku nocy, to takie słodkie. Jeszcze słodsze ze on o tak po prostu do niej wtedy przyjechał. Wmawianie Poli seksu na stole, no nie ma to jak obrzydzić jeden z najważniejszych mebli w mieszkaniu :) Kuba za to cały fil się zbierał by powiedzieć Poli co czuje, dobrze że w końcu przyszła mu odwaga a Pola w swoim stylu go potraktowała jednak czuje do niego to samo :)
OdpowiedzUsuńDlaczego ja nie umiem tak na luzie sobie pisać, żeby tak wesoło wyszło? Zdradźcie mi na to przepis, proszę :)
OdpowiedzUsuńSimon z tym seksem na stole to wyskoczył jak Filip z konopi (nie żebym tego imienia nie lubiła, czy coś takiego). Ja się nie dziwię Poli, że teraz jeść będzie wszędzie, tylko aby nie w kuchni :P I strasznie cieszę się, że Kuba, jak i Pola powiedzieli sobie prosto w oczy, to co czują :)
A czy Kostka i ciąża, to coś prawdopodobnego, jak sądzą jedne z nas? Moim zdanie trochę na to za wcześnie, ale no skoro ma się takiego nieokiełznanego Simona przy sobie to i o dziecko nie trudno :D
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Ps. Zapraszam serdecznie również na 11 rozdział na http://the--past--in--the--future.blogspot.com/ oraz na 19 na http://add-me-wings.blogspot.com/ :) Życzę miłej lektury :)
Powiem tylko tyle, bo jutrzejszy egzamin mnie niszczy - Szymek niech się już hajtnie z Kosteczką, niech kupuje jej te seksowne koszulki, niech zarywają nocki, niech sekszą się nawet na stole.
OdpowiedzUsuńA do Kuby wpadam na jabłka, o. Do najsłodszego Kuby na świecie. *-*
Caroline.
Szymek się jej oświadczy prawda?! *-*
OdpowiedzUsuńCoś wyczuwam, że Simon nie bez powodu jej się pytał, który pierścionek jej się podoba i czy wytrzymałaby z nim całe życie.. ; )
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam. ; )
Simon umie wcisnąć kit, w który uwierzą wszyscy. No ale że Pola się nie domyśliła?
OdpowiedzUsuńHmm chyba Simon coś planuje skoro takie pytanie kostce zadaje. A niech się oświadcza i niech zakładają szczęśliwą rodzinkę ;)
Mrrrr :D Aż mnie naszła ochota na jakiegoś chłopa, tylko takiego porządnego jak Simon :D
OdpowiedzUsuńOgólnie Kubą też bym nie pogardziła, oboje świetnie sprawują się w związku :D Dziewczynom tylko zazdrościć :)
O mamusiu :D Zaraz rzygnę tęczą, ale taką pozytywną :p
OdpowiedzUsuńUwielbiam wasze opowiadanie i cały tydzień czekam tylko na niedziele <3
Ale wypas z nich będzie rodzinka :D A jakie dzieci wspaniałe :D
OdpowiedzUsuńAle na razie niech korzystają z młodości :D
Czekam