Kostka
Przytulona do
mojego chłopaka, jeny jak to brzmi, ignorowałam znaczące spojrzenia Poli oraz
jej pochrząkiwania. Rzucała Simonowi dziwne spojrzenia. Oboje stroili do siebie
miny, których myśleli, że nie widzę. Cwaniaki, moje coś kombinowały.
-Kostka,
jestem głodna. – mruknęła Pola.
-To sobie coś
zrób. – odparłam.
-Z chęcią
zjadłbym ciebie. – mruknął Simon, całując mnie w szyje.
-A potem
płakał do końca życia. – westchnęła Pola. –Widzę, że się nie doczekam
zlitowania nad głodująca miłością twojego życia – spojrzała znacząco na Simona,
który uśmiechnął się nieznacznie. –Wcale nie chodzi o ciebie, Szymciu. – dodała
i wstała z sofy. Udała się w kierunku kuchni, zostawiając nas samych.
-Róbcie, co
chcecie, ale ja idę wziąć kąpiel.
-Mogę z tobą?
– ożywił się Simon.
-Nie. –
pokazałam mu język, idąc w ślady Poli. Zostawiłam go samego, co raczej mu się
nie spodobało. Zgarnęłam z kaloryfera w kuchni ręcznik. Pola obdarzyła mnie
pytającym spojrzeniem, ale ją zignorowałam.
Nalałam sobie
gorącej wody. Wszędzie było pełno piany. Zapowiadał się czas tylko dla Kostki i
Simon będzie musiał długo czekać aż raczę do niego powrócić.
Od dobrych
kilkunastu minut leżałam znużona w ciepłej cieczy. To było coś co uwielbiałam.
Potrafiłam siedzieć tak godzinami. Moją siostrę zawsze to irytowało.
Odchyliłam
głowę do tyłu. Wytrzeszczyłam oczy, widząc opartego o drzwi Niemca. Zapomniałam
zamknąć drzwi od środka… Simon bez słowa podszedł bliżej i kucnął przy wannie.
Pokiwałam przecząco głową, ale on po raz kolejny dzisiejszego dnia odnalazł
moje usta.
-Nadal jesteś
przekonana, że nie? – zapytał, gdy się ode mnie oderwał.
-Wiecie, co? –
do łazienki głowę włożyła Pola. Poczułam jak moje policzki pokrywają się
czerwienią. Zero prywatności. –Bawcie się dobrze… – urwała na chwilę. – Ale nie
za dobrze, dobra? Najlepiej to zostawmy to matce naturze. Wrócę pewnie po
szkole. – dokończyła, puszczając Simonowi oczko i wyszła.
-Ile jej
dałeś? – zmrużyłam oczy.
-Od razu
dałeś. – wzruszył ramionami. – Tania nie jest, ale jesteś warta wszystkiego.
Tym razem ja
go pocałowałam. Zapowiadała się intensywna noc.
Oparłam głowę
o ramię naszego atakującego, modląc się o powrót do domu. Tak bardzo chciało mi
się spać. Nawet nie zauważyłam, że odpłynęłam. Uświadomił mi to dopiero Michał,
który delikatnie mną potrząsnął.
-Dobrze się
czujesz?
-Powiedz temu
swojemu koledze, żeby mnie nie wykorzystywał seksualnie. – mruknęłam, ziewając.
Zaraz potem spuściłam wzrok, uświadamiając sobie co powiedziałam. Łasko zaśmiał
się głośno, po czym zawołał Simona.
-Stary, nie
wykorzystuj nam tak pani statystyk. – powiedział. – Kto będzie odwracał uwagę
przeciwnika podczas meczy?
-Skarbie, ty o
pierwszej stwierdziłaś, że jesteś zmęczona. – zdziwił się.
-A przedtem
nie powiem, co ze mną robiłeś. – rzuciłam, wstając. Łasko wywrócił oczami.
Prawda, spałam
jakieś dziewięć godzin, ale to, co przedtem wyczynialiśmy zasługiwało na
kolejne dziewięć odpoczynku. Ja się więcej tak nie bawię(nie żeby było mi źle).
-Jak będziesz
tak robić, to seksu nie będzie. – zagroziłam, mrużąc oczy.
-Myślę, że się
dogadamy. – rzekł radośnie, obejmując mnie ramieniem.
Pola
Jako osoba
dość młoda (chociaż Kuba nazywał mnie staruszką, bo byłam szesnaście dni
starsza od niego), której przez długi okres czasu nie interesowała tak zwana
„płeć brzydka”, nie miałam na swoim koncie jakiejś powalającej na kolana liczby
związków. Pierwszy raz całowałam się w wieku czternastu lat z moim notabene
pierwszym chłopakiem, jakiś miesiąc później miałam kolejnego, a potem długo,
długo nic. Miałam też swoje zasady i nie zamierzałam w tym wieku pchać się z
jakimś facetem do łóżka – tak to tylko idiotki robią – więc doświadczenia w
ekscesach łóżkowych również nie posiadałam (no, pomijając to, czego się
dowiedziałam od zboczonego otoczenia, w którego skład wchodził mój ukochany,
dobry wychowawca – jaśnie pan Michał Kubiak), dlatego też nie pojmowałam
zbytnio, jak tyle czasu spędzać w łóżku (no, lub w innych miejscach), robiąc w
kółko jedno i to samo. I tu nie chodzi o spanie – oj nie. Kostka z Simonem nie
próżnowali w pracowaniu nad potomkiem, którego moja siostrzyczka rzekomo mieć
nie chciała.
Czy
narzekałam? Chyba nie bardzo. Przy mnie się wstrzymywali, a poza tym Simon
myślał, że ja na prośby nie reaguję i trzeba aż portfel otworzyć, żebym
zniknęła na parę godzin z domu. Jego rozumowanie było całkowicie mylne, ale nie
czułam potrzeby (albo raczej z kolei mój portfel jej nie czuł) uświadamiania
Tischera, że takie sprawy można załatwić ustnie. Nie, nie usta-usta! Ustnie.
Rozmową.
Najczęściej
chodziłam do Kubiaka – on i Monia przyjmowali mnie z otwartymi ramionami,
oglądałam z nimi filmy do późnych godzin, a z Michałem wydurniałam się ile
tylko dało radę. Ostatnio jednak zdarzyło mi się parę razy nocować u Kuby.
Wiem, co
pomyślicie, ale nie – nie robiliśmy żadnych nieprzyzwoitych rzeczy. Wujek
Popiwczaka był za ścianą i każdego ranka zdawał Kostce przez telefon relację z
tego, jak się zachowywałam, czy byłam grzeczna i tak dalej. A my spędzaliśmy
długie godziny na rozmowach, śmianiu się, oglądaniu filmów i meczów (nawet
zaczęliśmy korzystać z internetowych transmisji meczów piłkarskiego klubu z
Dortmundu, podczas których miałam zwyczaj rozpływania się nad Błaszczykowskim),
słuchaniu muzyki i jedzeniu jabłek. Jemu moje wizyty nie przeszkadzały, Kostka
miała do mnie coraz większe zaufanie, bo wiedziała dobrze, że głupot robić nie
będziemy, no i wszyscy byli szczęśliwi.
- Pola?
- No?
- Nie mówi się
„no”.
- Co?
- „Co” też
nie.
Zmroziłam go
wzrokiem.
- Tak,
słucham? – wysyczałam, na co posłał mi buziaka w powietrzu.
- Idziesz ze
mną na sylwestra. Zarząd klubu organizuje – powiedział.
- Oznajmiasz
mi to?
- No.
- Nie mówi się
„no”.
Mruknął coś
pod nosem i wrócił do przeglądania facebooka. Chciałam zająć się z powrotem
książką, którą czytałam, ale coś mi nie dawało spokoju.
- Jakiś
markotny jesteś od kiedy wróciłeś od rodziców – zauważyłam. Nie zareagował.
Wywróciłam oczami, zamknęłam „Wiedźmina”, wstałam z łóżka i wepchałam się Kubie
na kolana. – No już. Mów. Coś się stało?
- Nie – odparł
wymijająco. Wiedziałam, że raczej nic z niego nie wyciągnę, bo uparty to on był
jak osioł, więc tylko pocałowałam go w czubek nosa, zmierzwiłam mu włosy i
wróciłam do książki, co jakiś czas ukradkiem spoglądając na blondyna. Może moje
obawy to tylko złudzenie.
Kostka
-O czym
marzysz? – zapytał ni stąd ni zowąd, kiedy uzupełniałam ostatnie notatki na
temat zespołu z Gdańska.
-Nie masz
lepszych rzeczy do roboty?
-Nie. –
zmarszczył brwi. – Wiem, że każda marzy o księciu na białym koniu, ale ty już
swojego masz, więc o czym jeszcze marzysz?
-Nie jestem
każda. – przypomniałam mu.
-Wiem,
kochanie. – uśmiechnął się nieznacznie, siadając obok mnie. – Po prostu chce
wiedzieć o czym marzy moja dziewczyna.
-O psie. –
odparłam odruchowo, wpisując liczby do tabelki. –Zawsze chciałam mieć psa, ale
jakoś nie było okazji.
-Dobrze
wiedzieć. – wyszczerzył się, pochylając się i cmokając mnie w policzek.
-Bez takich mi
tu! – oburzył się Kubiak, który wszedł do holu. – To niesprawiedliwe. –
mruknął, siadając obok Niemca.
-Jeszcze wiele
razy, życie będzie niesprawiedliwe. – pocieszał mój ukochany, poklepując go po
plecach.
-A ty? –
zapytałam, ignorując przybycie przyjaciela.
-Co ,,ja”? –
zdziwił się.
-No, o czym ty
marzysz? – zmarszczyłam brwi, patrząc na niego uważnie. Nie lubił mówić o
sobie, ale za to chciał wszystko wiedzieć o mnie i o Poli też, co trochę mnie
dziwiło. Simon jednak musiał się dużo napracować, żeby wyciągnąć coś ze mnie.
Również nie lubiłam mówić o sobie.
Niemiec
podniósł mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Serce zaczęło mi walić jak
oszalałe. Spodziewałam się jakiegoś kolejnego wyznania.
-Zawsze
marzyłem o rodzinie. – powiedział. – Kochająca żona i gromadka urwisów.
Kubiak zaśmiał
się głośno a Simon i ja spojrzeliśmy na niego jak na debila. Misiek wzruszył
ramionami.
-Źle wybrałeś.
– wtrącił. – Kostka w życiu do tego nie dopuści. Ona lubi dzieci jak nie są
jej, śpią i jeść nie wołają. Na stałe związki ma alergię…
-Zamknij się!
– warknęłam gniewnie, mordując przyjmującego wzrokiem.
-Szymciu, ty
się nie stresuj. – nic sobie nie robił z moich słów. – Jeszcze ci żyłka pęknie
i będziemy mieli problem. Nasza Konstancja to sama by sobie przyjęła, rozegrała
i skończyła. Zosia samosia.
-Seksić się
sama nie będzie. – barwa głosu Simona zmieniła się diametralnie. Z pięć minut
temu radosnego człowieka stał się jakimś smutasem.
-Są inne baby
na świecie.
-A ty byś
chciał inną niż twoja Monia? – rzekł Simon. Zaczęłam wkładać dokumenty do
teczki, gdyż chciałam zostawić ich jak najszybciej. Kubiak nie zdawał sobie
sprawy jak bardzo sobie nagrabił.
-Nie.
-Widzisz. –
powiedział Simon. – Ja chce moją Konstancję, ze wszystkimi swoimi wadami.
Zdanie można zawsze zmienić.
-Ty. –
wskazałam palcem na Kubiaka. – My się policzymy, jeszcze. A ty. – przeniosłam
palec na Tischera. –Masz szlaban za chęć do życia.
-Chyba
współżycia. – mruknął przyciągając mnie do siebie. Wylądowałam na jego
kolanach. Zafundował mi namiętny pocałunek, podczas którego ugryzł mnie w dolną
wargę. Syknęłam z bólu, wbijając mu paznokcie w plecy.
-Nie chce wam
przeszkadzać, ale za niedługo mecz. – usłyszałam za plecami głos Bogdana.
-Już idziemy.
– rzucił Simon i jeszcze raz mnie pocałował. -Na szczęście.
– dopowiedział.
Wstałam z jego kolan. Splótł nasze dłonie i powędrowaliśmy w kierunku szatni, aby stamtąd zająć swoje miejsca: Simon na boisku a ja na krześle, wpatrzona w ekran laptopa.
Wstałam z jego kolan. Splótł nasze dłonie i powędrowaliśmy w kierunku szatni, aby stamtąd zająć swoje miejsca: Simon na boisku a ja na krześle, wpatrzona w ekran laptopa.
Pola
- Nie umiem
tych pieprzonych godzin w tym pieprzonym ruskim, dostanę pieprzoną pałę, nie
przejdę do pieprzonej następnej klasy i będę mieć pieprzony przymus rzucenia
siatkówki, kuźwa jego mać – wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu, podnosząc
się z krzesła na widok Kuby, który stanął w drzwiach do mojego pokoju. Blondyn
zmarszczył czoło, a ja ruszyłam w jego stronę.
- Co ty, okres
masz?
- No –
jęknęłam, wpadając mu w ramiona. Zachwiał się, ale po chwili odzyskał
równowagę, śmiejąc się wesoło. Ponury humor gdzieś z niego uleciał w ostatnich
dniach i znów był tym samym Kubą. Moim Kubą. - Nie wiem, co kupić Kostce na
urodziny – westchnęłam, padając na łóżko i wgryzając się w jabłko, które
przyniósł dla mnie Popiwczak. Zamyślił się.
- Proponuję tapetę
do sypialni z pozycjami kamasutry – powiedział po chwili. Pacnęłam się z
otwartej dłoni w czoło.
- Przecież nie
jest tak źle! Radzą sobie – sprostowałam.
- Ale to
zawsze wprowadzi jakąś świeżość i oryginalność. Nie tylko w wystroju wnętrz –
rzucił, poruszając wymownie brwiami. Uznałam, że nie wiem, czy to im będzie
potrzebne. - Najwyżej będzie dla nas.
Po raz drugi
strzeliłam fejspalma. Z kim ja się zadaję? Odpowiedź przyszła szybko – z
osobnikiem, który wykorzystuje każdy moment nieuwagi, żeby rzucić się na mnie,
zacząć mnie łaskotać, wywołując tym samym salwy śmiechu, i całować tak, że aż
tchu brakuje. Po jakimś czasie zaczęły mi przychodzić do głowy różne dziwne
scenariusze i nerwowo uszczypnęłam go w kark, dając mu do zrozumienia, że już
wystarczy. Odsunął się ode mnie parę centymetrów i śmiesznie przekrzywił głowę,
wiercąc mi swoim spojrzeniem dziury w oczodołach.
- No przestań
– mruknął. – Nie ufasz mi? Przecież cię nie skrzywdzę.
Nie
wiedziałam, co odpowiedzieć, bo zrobiło mi się trochę wstyd. Kuba wisiał chwilę
nade mną, a potem usiadł obok, bawiąc się frędzelkami beżowej poduszki. Podniosłam
się do pozycji siedzącej i spuściłam wzrok.
- Ufam ci –
powiedziałam po chwili, przysuwając się do niego, obejmując go za szyję i
sprzedając mu buziaka w policzek. Na końcu języka miałam „ale się boję”, jednak
postanowiłam już nic nie mówić. Blondyn uśmiechnął się do mnie.
- A gdybym
powiedział, że jesteś takim moim ideałem?
Znieruchomiałam
momentalnie. Patrzyłam w jego śliczne, śmiejące się tęczówki, zastanawiając się,
jak mam na to zareagować.
- Ale nie
powiesz, prawda? – palnęłam.
- Nie –
mruknął, opierając się na poduszce. Leżał wyciągnięty na łóżku z rękami
skrzyżowanymi za głową i gapił się w sufit. – Nie musisz wiedzieć.
- Spoko –
wydusiłam. Starałam się nie pokazywać, jakie to zrobiło na mnie wrażenie, ale
ciężko mi to szło. Położyłam się obok, opierając głowę na jego ramieniu. Długą
chwilę trwaliśmy w milczeniu, a ja, choć się starałam, jakoś w tej chwili nie
mogłam wymyślić żadnego tematu. Zdecydowanie mnie zatkało.
- Jeśli nadal myślisz, co im kupić, to wybierz
misia wypchanego gumkami. Zaoszczędzą – powiedział blondyn, przerywając
wreszcie ciszę, i zaśmiał się na widok mojej miny. – No co? Zły pomysł?
- Dość tego! Koniec miziania się! Nie zbliżaj się do mnie, dopóki ci nie
przejdzie! – zarządziłam oburzona i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej,
siedząc jak naburmuszona sześcioletnia dziewczynka, podczas gdy blondyn
chichotał pod nosem. Serio, bardzo śmieszne.
Iśka: Moja polonistka zabija we mnie miłość do pisania o. Tak trudno zrozumieć, że nie dam rady pisać na zawołanie? -.- Jak ja jej coś zafunduje to jeszcze wylecę z tej szkoły z hukiem :D
W górę serca Polska wygra mecz! ♥
W górę serca Polska wygra mecz! ♥
Brak mi słów do opisania zajebistości tego oto rozdziału :D Uwielbiam Polę, uwielbiam Kubę, uwielbiam Kostkę, uwielbiam Szymka, a o Kubiaku to już w ogóle nie wspomnę, no uwielbiam całe to opowiadanie! Kocham was dziewczyny za nie :D
OdpowiedzUsuńHa, pomysły Popiwczaka mnie rozwaliły ;D Ja nie wiem, o czym on myśli xD
Niech ten Tischer trochę przystopuje, bo jak to się mówi - co za dużo, to nie zdrowo! Kostkę nam przemęczy :D
Pozdrawiam ciepło :*
W kwestii Kostki: tylko krowa nie zmienia zdania. :)
OdpowiedzUsuńW kwestii Poli: nie trzeba się bać!
Jestem zachwycona :D
OdpowiedzUsuńTo jest zdecydowanie mój numer 1 wśród wszystkich blogów jakie istnieją. Uwielbiam was i wasze wizje :)
Kostka jest super, teraz w tym związku czuje że bardzo się zmieni, na jeszcze lepsze oczywiście. A Szymek to mój mistrz <3
A Kuba z Polą niech sobie żyją tak szczęśliwie w tym swoim zboczonym świecie :D
Pozdrawiam i czekam na następny :>
Simon planuje dziecko, powiadacie?
OdpowiedzUsuńwy wiecie, że to uwielbiam, ale, ale warto przypomnieć ;)
Kostka, czy ty się do licha ciężkiego zdecydujesz? Takie słodkie tischerowe dzieciaczki by były *-* A jemu widać, że z tym źle.. Kubiak sobie grabi, oj grabi. Nie wiem co powiedzieć o Poli, ale trochę jej zazdroszczę..
OdpowiedzUsuńDo następnego,
Chiyeke. /melodramatyczni.blogspot.com
Kuba jest tu przesłodki nie ważne co robi, choć mam wrażenie ze wysyła Poli jak dla mnie jednoznaczne sygnały. Ok, ja mam zawsze same grzeszne myśli w głowie więc to pewnie nie to :P Kostce jeszcze się zmieni pogląd na to czy chce mieć dzieci czy nie, takie rzeczy przyjdą z czasem, sama też na to czekam, pewnie kiedyś tak sie stanie. Obecnie mam podobne podejście do tego tak jak ona i nic w tym złego nie widzę. Simon ją zaakceptuje taką jaka jest :)
OdpowiedzUsuńJa przez moja polonistkę to myślałam ze pisać nie potrafię, tak mnie dobijała. Teraz by jej chyba szczęka opadła że jednak naprodukowałam się kilku wcale nie krótkich opowiadań. Nie ma co się przejmować
Haha :D. Kuba to ma pomysły :)
OdpowiedzUsuńMiłośc pomiędzy Konstancją a Simonem rozkwita ; ddd .
Zdecydowanie " w górę serca" :D
Muszą wygrac, no :D
Pozdrawiam i czekam na następny;D
Maja ;)
Marzenia Szymka są, hm, rozczulające. *-* I niech się Kosteczka nie zdziwi, jeśli wpół świadomie je zrealizuje. Seksu nigdy nie za wiele.
OdpowiedzUsuńOkej, pomysły Kuby na prezent zniszczyły doszczętnie mój światopogląd. A myślałam, że jest normalny. Zboczeńce jedne, wszyscy jak jeden mąż. cóż, i tak go lubię, lubię. *_*
Ale pomysł Kuby z tapetą był bardzo dobry.. ; )
OdpowiedzUsuńAczkolwiek, sama bym takiej nie chciała.
Świetny rozdział.
Pozdrawiam. : )
Pola bardzo dobrze zrobiła nie wyprowadzają Simona z błędu. Chciał jej dać kasę żeby zniknęła z mieszkania to dał, a ona wzięła. W końcu jak dają to się bierze ;) Oj Kubiak, Kubiak nagrabił sobie ;) A Kuba to ma fajne pomysły na ten prezent dla Kostki :D
OdpowiedzUsuń