niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 22

Kostka
Przytulona do mojego chłopaka, jeny jak to brzmi, ignorowałam znaczące spojrzenia Poli oraz jej pochrząkiwania. Rzucała Simonowi dziwne spojrzenia. Oboje stroili do siebie miny, których myśleli, że nie widzę. Cwaniaki, moje coś kombinowały.
-Kostka, jestem głodna. – mruknęła Pola.
-To sobie coś zrób. – odparłam.
-Z chęcią zjadłbym ciebie. – mruknął Simon, całując mnie w szyje.
-A potem płakał do końca życia. – westchnęła Pola. –Widzę, że się nie doczekam zlitowania nad głodująca miłością twojego życia – spojrzała znacząco na Simona, który uśmiechnął się nieznacznie. –Wcale nie chodzi o ciebie, Szymciu. – dodała i wstała z sofy. Udała się w kierunku kuchni, zostawiając nas samych.
-Róbcie, co chcecie, ale ja idę wziąć kąpiel.
-Mogę z tobą? – ożywił się Simon.
-Nie. – pokazałam mu język, idąc w ślady Poli. Zostawiłam go samego, co raczej mu się nie spodobało. Zgarnęłam z kaloryfera w kuchni ręcznik. Pola obdarzyła mnie pytającym spojrzeniem, ale ją zignorowałam.
Nalałam sobie gorącej wody. Wszędzie było pełno piany. Zapowiadał się czas tylko dla Kostki i Simon będzie musiał długo czekać aż raczę do niego powrócić.
Od dobrych kilkunastu minut leżałam znużona w ciepłej cieczy. To było coś co uwielbiałam. Potrafiłam siedzieć tak godzinami. Moją siostrę zawsze to irytowało.
Odchyliłam głowę do tyłu. Wytrzeszczyłam oczy, widząc opartego o drzwi Niemca. Zapomniałam zamknąć drzwi od środka… Simon bez słowa podszedł bliżej i kucnął przy wannie. Pokiwałam przecząco głową, ale on po raz kolejny dzisiejszego dnia odnalazł moje usta.
-Nadal jesteś przekonana, że nie? – zapytał, gdy się ode mnie oderwał.
-Wiecie, co? – do łazienki głowę włożyła Pola. Poczułam jak moje policzki pokrywają się czerwienią. Zero prywatności. –Bawcie się dobrze… – urwała na chwilę. – Ale nie za dobrze, dobra?  Najlepiej to zostawmy to matce naturze. Wrócę pewnie po szkole. – dokończyła, puszczając Simonowi oczko i wyszła.
-Ile jej dałeś? – zmrużyłam oczy.
-Od razu dałeś. – wzruszył ramionami. – Tania nie jest, ale jesteś warta wszystkiego.
Tym razem ja go pocałowałam. Zapowiadała się intensywna noc.

Oparłam głowę o ramię naszego atakującego, modląc się o powrót do domu. Tak bardzo chciało mi się spać. Nawet nie zauważyłam, że odpłynęłam. Uświadomił mi to dopiero Michał, który delikatnie mną potrząsnął.
-Dobrze się czujesz?
-Powiedz temu swojemu koledze, żeby mnie nie wykorzystywał seksualnie. – mruknęłam, ziewając. Zaraz potem spuściłam wzrok, uświadamiając sobie co powiedziałam. Łasko zaśmiał się głośno, po czym zawołał Simona.
-Stary, nie wykorzystuj nam tak pani statystyk. – powiedział. – Kto będzie odwracał uwagę przeciwnika podczas meczy?
-Skarbie, ty o pierwszej stwierdziłaś, że jesteś zmęczona. – zdziwił się.
-A przedtem nie powiem, co ze mną robiłeś. – rzuciłam, wstając. Łasko wywrócił oczami.
Prawda, spałam jakieś dziewięć godzin, ale to, co przedtem wyczynialiśmy zasługiwało na kolejne dziewięć odpoczynku. Ja się więcej tak nie bawię(nie żeby było mi źle).
-Jak będziesz tak robić, to seksu nie będzie. – zagroziłam, mrużąc oczy.
-Myślę, że się dogadamy. – rzekł radośnie, obejmując mnie ramieniem.

Pola
Jako osoba dość młoda (chociaż Kuba nazywał mnie staruszką, bo byłam szesnaście dni starsza od niego), której przez długi okres czasu nie interesowała tak zwana „płeć brzydka”, nie miałam na swoim koncie jakiejś powalającej na kolana liczby związków. Pierwszy raz całowałam się w wieku czternastu lat z moim notabene pierwszym chłopakiem, jakiś miesiąc później miałam kolejnego, a potem długo, długo nic. Miałam też swoje zasady i nie zamierzałam w tym wieku pchać się z jakimś facetem do łóżka – tak to tylko idiotki robią – więc doświadczenia w ekscesach łóżkowych również nie posiadałam (no, pomijając to, czego się dowiedziałam od zboczonego otoczenia, w którego skład wchodził mój ukochany, dobry wychowawca – jaśnie pan Michał Kubiak), dlatego też nie pojmowałam zbytnio, jak tyle czasu spędzać w łóżku (no, lub w innych miejscach), robiąc w kółko jedno i to samo. I tu nie chodzi o spanie – oj nie. Kostka z Simonem nie próżnowali w pracowaniu nad potomkiem, którego moja siostrzyczka rzekomo mieć nie chciała.
Czy narzekałam? Chyba nie bardzo. Przy mnie się wstrzymywali, a poza tym Simon myślał, że ja na prośby nie reaguję i trzeba aż portfel otworzyć, żebym zniknęła na parę godzin z domu. Jego rozumowanie było całkowicie mylne, ale nie czułam potrzeby (albo raczej z kolei mój portfel jej nie czuł) uświadamiania Tischera, że takie sprawy można załatwić ustnie. Nie, nie usta-usta! Ustnie. Rozmową.
Najczęściej chodziłam do Kubiaka – on i Monia przyjmowali mnie z otwartymi ramionami, oglądałam z nimi filmy do późnych godzin, a z Michałem wydurniałam się ile tylko dało radę. Ostatnio jednak zdarzyło mi się parę razy nocować u Kuby.
Wiem, co pomyślicie, ale nie – nie robiliśmy żadnych nieprzyzwoitych rzeczy. Wujek Popiwczaka był za ścianą i każdego ranka zdawał Kostce przez telefon relację z tego, jak się zachowywałam, czy byłam grzeczna i tak dalej. A my spędzaliśmy długie godziny na rozmowach, śmianiu się, oglądaniu filmów i meczów (nawet zaczęliśmy korzystać z internetowych transmisji meczów piłkarskiego klubu z Dortmundu, podczas których miałam zwyczaj rozpływania się nad Błaszczykowskim), słuchaniu muzyki i jedzeniu jabłek. Jemu moje wizyty nie przeszkadzały, Kostka miała do mnie coraz większe zaufanie, bo wiedziała dobrze, że głupot robić nie będziemy, no i wszyscy byli szczęśliwi.
- Pola?
- No?
- Nie mówi się „no”.
- Co?
- „Co” też nie.
Zmroziłam go wzrokiem.
- Tak, słucham? – wysyczałam, na co posłał mi buziaka w powietrzu.
- Idziesz ze mną na sylwestra. Zarząd klubu organizuje – powiedział.
- Oznajmiasz mi to?
- No.
- Nie mówi się „no”.
Mruknął coś pod nosem i wrócił do przeglądania facebooka. Chciałam zająć się z powrotem książką, którą czytałam, ale coś mi nie dawało spokoju.
- Jakiś markotny jesteś od kiedy wróciłeś od rodziców – zauważyłam. Nie zareagował. Wywróciłam oczami, zamknęłam „Wiedźmina”, wstałam z łóżka i wepchałam się Kubie na kolana. – No już. Mów. Coś się stało?
- Nie – odparł wymijająco. Wiedziałam, że raczej nic z niego nie wyciągnę, bo uparty to on był jak osioł, więc tylko pocałowałam go w czubek nosa, zmierzwiłam mu włosy i wróciłam do książki, co jakiś czas ukradkiem spoglądając na blondyna. Może moje obawy to tylko złudzenie.

Kostka
-O czym marzysz? – zapytał ni stąd ni zowąd, kiedy uzupełniałam ostatnie notatki na temat zespołu z Gdańska.
-Nie masz lepszych rzeczy do roboty?
-Nie. – zmarszczył brwi. – Wiem, że każda marzy o księciu na białym koniu, ale ty już swojego masz, więc o czym jeszcze marzysz?
-Nie jestem każda. – przypomniałam mu.
-Wiem, kochanie. – uśmiechnął się nieznacznie, siadając obok mnie. – Po prostu chce wiedzieć o czym marzy moja dziewczyna.
-O psie. – odparłam odruchowo, wpisując liczby do tabelki. –Zawsze chciałam mieć psa, ale jakoś nie było okazji.
-Dobrze wiedzieć. – wyszczerzył się, pochylając się i cmokając mnie w policzek.
-Bez takich mi tu! – oburzył się Kubiak, który wszedł do holu. – To niesprawiedliwe. – mruknął, siadając obok Niemca.
-Jeszcze wiele razy, życie będzie niesprawiedliwe. – pocieszał mój ukochany, poklepując go po plecach.
-A ty? – zapytałam, ignorując przybycie przyjaciela.
-Co ,,ja”? – zdziwił się.
-No, o czym ty marzysz? – zmarszczyłam brwi, patrząc na niego uważnie. Nie lubił mówić o sobie, ale za to chciał wszystko wiedzieć o mnie i o Poli też, co trochę mnie dziwiło. Simon jednak musiał się dużo napracować, żeby wyciągnąć coś ze mnie. Również nie lubiłam mówić o sobie.
Niemiec podniósł mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Spodziewałam się jakiegoś kolejnego wyznania.
-Zawsze marzyłem o rodzinie. – powiedział. – Kochająca żona i gromadka urwisów.
Kubiak zaśmiał się głośno a Simon i ja spojrzeliśmy na niego jak na debila. Misiek wzruszył ramionami.
-Źle wybrałeś. – wtrącił. – Kostka w życiu do tego nie dopuści. Ona lubi dzieci jak nie są jej, śpią i jeść nie wołają. Na stałe związki ma alergię…
-Zamknij się! – warknęłam gniewnie, mordując przyjmującego wzrokiem.
-Szymciu, ty się nie stresuj. – nic sobie nie robił z moich słów. – Jeszcze ci żyłka pęknie i będziemy mieli problem. Nasza Konstancja to sama by sobie przyjęła, rozegrała i skończyła. Zosia samosia.
-Seksić się sama nie będzie. – barwa głosu Simona zmieniła się diametralnie. Z pięć minut temu radosnego człowieka stał się jakimś smutasem.
-Są inne baby na świecie.
-A ty byś chciał inną niż twoja Monia? – rzekł Simon. Zaczęłam wkładać dokumenty do teczki, gdyż chciałam zostawić ich jak najszybciej. Kubiak nie zdawał sobie sprawy jak bardzo sobie nagrabił.
-Nie.
-Widzisz. – powiedział Simon. – Ja chce moją Konstancję, ze wszystkimi swoimi wadami. Zdanie można zawsze zmienić.
-Ty. – wskazałam palcem na Kubiaka. – My się policzymy, jeszcze. A ty. – przeniosłam palec na Tischera. –Masz szlaban za chęć do życia.
-Chyba współżycia. – mruknął przyciągając mnie do siebie. Wylądowałam na jego kolanach. Zafundował mi namiętny pocałunek, podczas którego ugryzł mnie w dolną wargę. Syknęłam z bólu, wbijając mu paznokcie w plecy.
-Nie chce wam przeszkadzać, ale za niedługo mecz. – usłyszałam za plecami głos Bogdana.
-Już idziemy. – rzucił Simon i jeszcze raz mnie pocałował. -Na szczęście. – dopowiedział.
 Wstałam z jego kolan. Splótł nasze dłonie i powędrowaliśmy w kierunku szatni, aby stamtąd zająć swoje miejsca: Simon na boisku a ja na krześle, wpatrzona w ekran laptopa. 
Pola
- Nie umiem tych pieprzonych godzin w tym pieprzonym ruskim, dostanę pieprzoną pałę, nie przejdę do pieprzonej następnej klasy i będę mieć pieprzony przymus rzucenia siatkówki, kuźwa jego mać – wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu, podnosząc się z krzesła na widok Kuby, który stanął w drzwiach do mojego pokoju. Blondyn zmarszczył czoło, a ja ruszyłam w jego stronę.
- Co ty, okres masz?
- No – jęknęłam, wpadając mu w ramiona. Zachwiał się, ale po chwili odzyskał równowagę, śmiejąc się wesoło. Ponury humor gdzieś z niego uleciał w ostatnich dniach i znów był tym samym Kubą. Moim Kubą. - Nie wiem, co kupić Kostce na urodziny – westchnęłam, padając na łóżko i wgryzając się w jabłko, które przyniósł dla mnie Popiwczak. Zamyślił się.
- Proponuję tapetę do sypialni z pozycjami kamasutry – powiedział po chwili. Pacnęłam się z otwartej dłoni w czoło.
- Przecież nie jest tak źle! Radzą sobie – sprostowałam.
- Ale to zawsze wprowadzi jakąś świeżość i oryginalność. Nie tylko w wystroju wnętrz – rzucił, poruszając wymownie brwiami. Uznałam, że nie wiem, czy to im będzie potrzebne. - Najwyżej będzie dla nas.
Po raz drugi strzeliłam fejspalma. Z kim ja się zadaję? Odpowiedź przyszła szybko – z osobnikiem, który wykorzystuje każdy moment nieuwagi, żeby rzucić się na mnie, zacząć mnie łaskotać, wywołując tym samym salwy śmiechu, i całować tak, że aż tchu brakuje. Po jakimś czasie zaczęły mi przychodzić do głowy różne dziwne scenariusze i nerwowo uszczypnęłam go w kark, dając mu do zrozumienia, że już wystarczy. Odsunął się ode mnie parę centymetrów i śmiesznie przekrzywił głowę, wiercąc mi swoim spojrzeniem dziury w oczodołach.
- No przestań – mruknął. – Nie ufasz mi? Przecież cię nie skrzywdzę.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, bo zrobiło mi się trochę wstyd. Kuba wisiał chwilę nade mną, a potem usiadł obok, bawiąc się frędzelkami beżowej poduszki. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spuściłam wzrok.
- Ufam ci – powiedziałam po chwili, przysuwając się do niego, obejmując go za szyję i sprzedając mu buziaka w policzek. Na końcu języka miałam „ale się boję”, jednak postanowiłam już nic nie mówić. Blondyn uśmiechnął się do mnie.
- A gdybym powiedział, że jesteś takim moim ideałem?
Znieruchomiałam momentalnie. Patrzyłam w jego śliczne, śmiejące się tęczówki, zastanawiając się, jak mam na to zareagować.
- Ale nie powiesz, prawda? – palnęłam.
- Nie – mruknął, opierając się na poduszce. Leżał wyciągnięty na łóżku z rękami skrzyżowanymi za głową i gapił się w sufit. – Nie musisz wiedzieć.
- Spoko – wydusiłam. Starałam się nie pokazywać, jakie to zrobiło na mnie wrażenie, ale ciężko mi to szło. Położyłam się obok, opierając głowę na jego ramieniu. Długą chwilę trwaliśmy w milczeniu, a ja, choć się starałam, jakoś w tej chwili nie mogłam wymyślić żadnego tematu. Zdecydowanie mnie zatkało.
- Jeśli nadal myślisz, co im kupić, to wybierz misia wypchanego gumkami. Zaoszczędzą – powiedział blondyn, przerywając wreszcie ciszę, i zaśmiał się na widok mojej miny. – No co? Zły pomysł?
- Dość tego! Koniec miziania się! Nie zbliżaj się do mnie, dopóki ci nie przejdzie! – zarządziłam oburzona i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, siedząc jak naburmuszona sześcioletnia dziewczynka, podczas gdy blondyn chichotał pod nosem. Serio, bardzo śmieszne.

Iśka: Moja polonistka zabija we mnie miłość do pisania o. Tak trudno zrozumieć, że nie dam rady pisać na zawołanie? -.- Jak ja jej coś zafunduje to jeszcze wylecę z tej szkoły z hukiem :D 
    W górę serca Polska wygra mecz! ♥


10 komentarzy:

  1. Brak mi słów do opisania zajebistości tego oto rozdziału :D Uwielbiam Polę, uwielbiam Kubę, uwielbiam Kostkę, uwielbiam Szymka, a o Kubiaku to już w ogóle nie wspomnę, no uwielbiam całe to opowiadanie! Kocham was dziewczyny za nie :D
    Ha, pomysły Popiwczaka mnie rozwaliły ;D Ja nie wiem, o czym on myśli xD
    Niech ten Tischer trochę przystopuje, bo jak to się mówi - co za dużo, to nie zdrowo! Kostkę nam przemęczy :D
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  2. W kwestii Kostki: tylko krowa nie zmienia zdania. :)
    W kwestii Poli: nie trzeba się bać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zachwycona :D
    To jest zdecydowanie mój numer 1 wśród wszystkich blogów jakie istnieją. Uwielbiam was i wasze wizje :)
    Kostka jest super, teraz w tym związku czuje że bardzo się zmieni, na jeszcze lepsze oczywiście. A Szymek to mój mistrz <3
    A Kuba z Polą niech sobie żyją tak szczęśliwie w tym swoim zboczonym świecie :D
    Pozdrawiam i czekam na następny :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Simon planuje dziecko, powiadacie?
    wy wiecie, że to uwielbiam, ale, ale warto przypomnieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kostka, czy ty się do licha ciężkiego zdecydujesz? Takie słodkie tischerowe dzieciaczki by były *-* A jemu widać, że z tym źle.. Kubiak sobie grabi, oj grabi. Nie wiem co powiedzieć o Poli, ale trochę jej zazdroszczę..
    Do następnego,
    Chiyeke. /melodramatyczni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuba jest tu przesłodki nie ważne co robi, choć mam wrażenie ze wysyła Poli jak dla mnie jednoznaczne sygnały. Ok, ja mam zawsze same grzeszne myśli w głowie więc to pewnie nie to :P Kostce jeszcze się zmieni pogląd na to czy chce mieć dzieci czy nie, takie rzeczy przyjdą z czasem, sama też na to czekam, pewnie kiedyś tak sie stanie. Obecnie mam podobne podejście do tego tak jak ona i nic w tym złego nie widzę. Simon ją zaakceptuje taką jaka jest :)
    Ja przez moja polonistkę to myślałam ze pisać nie potrafię, tak mnie dobijała. Teraz by jej chyba szczęka opadła że jednak naprodukowałam się kilku wcale nie krótkich opowiadań. Nie ma co się przejmować

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha :D. Kuba to ma pomysły :)
    Miłośc pomiędzy Konstancją a Simonem rozkwita ; ddd .
    Zdecydowanie " w górę serca" :D
    Muszą wygrac, no :D

    Pozdrawiam i czekam na następny;D
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Marzenia Szymka są, hm, rozczulające. *-* I niech się Kosteczka nie zdziwi, jeśli wpół świadomie je zrealizuje. Seksu nigdy nie za wiele.
    Okej, pomysły Kuby na prezent zniszczyły doszczętnie mój światopogląd. A myślałam, że jest normalny. Zboczeńce jedne, wszyscy jak jeden mąż. cóż, i tak go lubię, lubię. *_*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale pomysł Kuby z tapetą był bardzo dobry.. ; )
    Aczkolwiek, sama bym takiej nie chciała.

    Świetny rozdział.
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Pola bardzo dobrze zrobiła nie wyprowadzają Simona z błędu. Chciał jej dać kasę żeby zniknęła z mieszkania to dał, a ona wzięła. W końcu jak dają to się bierze ;) Oj Kubiak, Kubiak nagrabił sobie ;) A Kuba to ma fajne pomysły na ten prezent dla Kostki :D

    OdpowiedzUsuń