Pola
Była połowa
grudnia. Siedzieliśmy na dywanie obok gorącego kaloryfera, wpierdzielaliśmy
jabłka i rozwiązywaliśmy zadania z matematyki, śmiejąc się w zasadzie z samych
siebie. Czekolady ostatnio stały się rzadkością, bo oboje stwierdziliśmy, że
już za dużo nam w szerokości przybyło, a przecież pasowało się jako tako
prezentować na boisku.
- Nie lubię
tych pierwiastków i potęg - jęknął Kuba, zmieniając pozycję. Rozwalił się na
podłodze, głowę układając na moich kolanach i marszcząc wzrok na widok
kolejnego długiego działania. - Beznadzieja.
Prychnęłam i
wywróciłam teatralnie oczami, kładąc na jego twarzy zeszyt i przepisując do
niego cyferki.
- A co ty w
ogóle lubisz? – spytałam. Kuba odsunął ręką zeszyt i wyszczerzył się
przeraźliwie szeroko. Lubiłam, kiedy się uśmiechał, bo robił to tak ślicznie,
że od razu pozytywne emocje przelewały się na mnie.
- Noo... –
Tutaj poruszył wymownie brwiami. – Ciebie?
Potarmosiłam
go za policzki i nakazałam, żeby mnie nie rozpraszał, a że on uwielbiał mi
robić na przekór, to się gwałtownie podniósł i pocałował mnie w usta.
Zaśmiałabym się głośno, kiedy do tego zaczął mnie łaskotać, ale nie mogłam
wydobyć z siebie dźwięku, więc moje chichoty można było rejestrować tylko przed
trzęsącą się klatkę piersiową.
- Ała, no
debilu - warknęłam, kiedy ze śmiechem zaczął całować moją szyję. Tutaj zawsze
znajdował się mój słaby punkt. Z tego co wiedziałam, Kostka podzielała moją
niedolę. Ach te więzi rodzinne.
Popiwczak
napierał na mnie tak, że wylądowałam na podłodze, a on nadal mnie łaskotał,
przez co nie mogłam złapać tchu.
- Jeśli mnie
kochasz, to puść! - krzyknęłam resztkami sił. Brzuch mnie już bolał jak jasna
cholera, a ta małpa tylko się uśmiechała niewinnie, aż do czasu moich słów.
- To nie fair
- stwierdził, powracając do pozycji siedzącej i krzyżując ręce na klatce
piersiowej. Odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość, posyłając mu
ciskające gromami spojrzenia, którymi, kurde, on się nawet nie przejmował.
- Wiesz, co
jest nie fair? To, że mam tak mało siły! - krzyknęłam oburzona, ale na widok
jego miny nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
Kubiak
wparował do mieszkania całkiem niespodziewanie (menda miała zapasowe klucze),
zastając nas w nieco dziwnej sytuacji - tym razem to ja łaskotałam Kubę, prawie
na nim leżąc, a on udawał, że go to rusza. Mina Michała wyrażała więcej niż
tysiąc słów - serio. Stał z rozchylonymi ustami przez kilkanaście sekund, a
kiedy wreszcie się otrząsnął, zapytał, czy nam czasem w czymś nie daj Boże nie
przeszkodził. Prychnęłam, wywracając oczami i siadając przy kaloryferze. Na
twarzy miałam rumieniec i w duchu mi się chciało śmiać.
- Oj nie
czepiaj się - mruknął Kuba, rzucając w jego stronę jabłkiem. Kubiak zręcznie je
złapał i klapnął obok nas, zaglądając w podręcznik. Chwilę żuł owoc, a
następnie podniósł na mnie wzrok, który bynajmniej przychylny nie był.
- Ty jesteś
dziwna - powiedział, odsuwając od siebie książkę na bezpieczną odległość.
- Bo pomagam
matołkowi? - spytałam i odsunęłam się od Popiwczaka w obawie przed kolejnym
atakiem jego rąk.
- Nie. Bo
lubisz to... - zawahał się na chwilę. - To coś. Głupia jesteś.
Dobrze
wiedziałam, że w głębi duszy i tak mnie kocha, ale dla pozorów zerwałam się z
miejsca i starając się zachować powagę, chwyciłam długą parasolkę, wycelowałam
nią w Michała i zacytowałam tekst z Kevina.
- Bierz dupę w
troki i zjeżdżaj stąd!
Kostka
Jak ten czas
szybko leciał. Nim się obejrzeliśmy zastała nas połowa grudnia.
Było późne
popołudnie. Trening skończył się jakiś czas temu, ale nie wszyscy jeszcze
opuścili halę. Siedziałam na simonowych kolanach, przeglądając dokumenty od
Bernardiego. Rozgrywający, wyraźnie znudzony, bawił się moimi rudymi włosami.
-Mogę buzi,
kochanie? – zapytał w końcu. Zajęta rozważaniem ataków Łasko, nie spojrzałam na
Simona. Burknęłam tylko krótkie ,,No” a on odgarnął moje włosy i
pocałował mnie w policzek. Wydałam z siebie ciche westchnienie, które
usatysfakcjonowało Niemca.
-W końcu
jesteście razem czy nie? – zapytał Kubiak, marszcząc brwi. Spojrzałam na niego,
posyłając mu spojrzenie mówiące: Już nie żyjesz.
-Tak. – odparł
Simon, w tym samym momencie, w którym odpowiadałam ,,Nie” Spojrzałam na
niego znacząco. Uśmiechał się nieznacznie, po czym cmoknął mnie w usta. Nie
odwróciłam głowy, gdyż było to dla mnie niemałym zaskoczeniem.
-Jak kobieta
mówi ,,nie” to znaczy ,,tak”. – zauważył mój przyjaciel.
-Biedna
Monika. – zaśmiał się Tischer, a Kubiak uśmiechnął się krzywo.
-Kostka też.
-Kostka zawsze
mówi nie.
-Nie będę was
słuchać. – warknęłam zirytowana, wstając.
-Powiedziała
nie będę, więc będzie. – wyszczerzył się Michał, przybijając piątkę koledze.
Ciekawe od kiedy oni się tak kumplują? Jakiś czas temu Simon pewnie by go
zabił.
-Wcale NIE
jesteście idiotami. – mruknęłam i udałam się w kierunku wyjścia. Po drodze
włożyłam papiery do kolorowej teczki.
Nasz
,,związek” zapowiadał się dość poważnie, skoro zaczęli o to pytać, a on nie
zamierzał się wypierać. Jakiś czas temu powiedział, że mnie kocha, ale od czasu
mojego roztrzęsienia sytuacją z Krystianem nie wracaliśmy do tego.
Weszłam do
biura i rzuciłam teczkę na biurko. Zaparzyłam sobie kawę i siedziałam tam przez
kilkadziesiąt minut, zastanawiając się nad tym, co będzie. Nie doszłam do
żadnego wniosku. Opuściłam halę, w zamyśleniu. Zbliżała się godzina szesnasta,
więc czas było odwiedzić swoje mieszkanie. Na parkingu zobaczyłam Simona, który
całował jakąś kobietę w policzek. Czyżby Tischer mi się wymykał? Czyżby kłamał,
że mnie kocha? Mówił, że wiecznie czekać nie będzie, ale to już? Już chciał
mnie zamienić na inną? Przecież oficjalnie razem nie byliśmy: czasem się
kochaliśmy, dostawaliśmy razem pokój na wyjazdach (inicjatywa Szymcia) i
całował mnie po meczach, w szatni, gdyż nie chciałam, żeby to się rozniosło. A
teraz mógł mi się wymknąć. Może inna była lepsza ode mnie? Potrafiła wyrażać
uczucia, doceniać to, co ma a nie wiecznie być niezadowoloną jak ja. Musze coś z tym zrobić. Nie wyobrażam sobie,
żeby go zabrakło. Kocham go. Szkoda, że łatwiej to pomyśleć niż
powiedzieć.
Pola
Próbowałam się
skupić na tej cholernej chemii, ale Kubiak za wszelką cenę mi to utrudniał. Co
chwilę obrywałam od niego piłką i nie pomagało mordowanie go wzrokiem.
Wiedziałam, że w każdej chwili mogę wyjść z hali, ale nie chciałam dać mu tej
satysfakcji. Poza tym po ich treningu miałam iść prosto do Kuby i zdecydowałam
się jednak przetrzymać szarże Michała i zaczekać na Popiwczaka. Westchnęłam z
irytacją.
Na chwilę jego
starania się urwały i nie byłam ostrzeliwana ze wszystkich stron, więc
spokojnie zabrałam się do zadania z angielskiego, zostawiając chemię daleko.
Tutaj jednak również nie mogłam się skupić, myliły mi się nawet czasy Present Perfect i Past Simple, które przecież od dawna miałam w małym paluszku. Nie
wiedziałam, co jest przyczyną mojego roztargnienia, ale zadowolona z niego nie
byłam. Wyciągnęłam z tyłu książki ściągawkę z czasami i przeczytałam ją raz
jeszcze.
Trening
dobiegł końca. Z ulgą wstałam, schowałam książki do plecaka i ruszyłam w stronę
Kuby, który uśmiechał się wesoło – jak prawie zawsze zresztą. Ktoś mógłby
pomyśleć, że nauka w takim miejscu nie jest dobrym pomysłem, bo przecież hałas,
bo tamto, bo siamto (bo Kubiak). Ja jednak nigdy nie lubiłam uczyć się w
całkowitej ciszy, a poza tym ten charakterystyczny odgłos szurania sportowych
butów o parkiet zawsze mnie jakoś, hm, rozluźniał.
- Coś ty taka
zniesmaczona, Apollo?
- Nie mów do
mnie Apollo! – krzyknęłam zbulwersowana. – Bo nigdzie z tobą nie pójdę!
- No –
mruknął, przejeżdżając dłonią po swoich blond włoskach. – Już ci uwierzę.
Reszta drużyny
praktycznie w całości zniknęła w szatni. Na hali zostaliśmy tylko my,
przedrzeźniając się i kłócąc. W końcu Kuba się odwrócił z zamiarem odejścia, a
ja rzuciłam go piłką w głowę, krzycząc, jaka to z niego jest wredna małpa i
menda.
Kiedy się
odwrócił, w jego oczach dostrzegłam ten znajomy figlarny błysk. Nie namyślając
się długo, zaczęłam uciekać – najpierw szybko przemknęłam po trybunach, potem
zaczęłam się wspinać po schodach, zastanawiając się, jakim cudem jeszcze mnie
nie dogonił. Zdecydowałam się zrzucić to na zmęczenie po treningu.
Wbiegłam w
jakiś korytarz i podążyłam przed siebie, ale po chwili się inteligentnie
skapnęłam, że nie wiem, gdzie jestem. Zawahałam się, stojąc przed stromymi
schodami, i pisnęłam, gdy Popiwczak mnie dorwał.
- Mam cię! –
wykrzyknął wesoło, obejmując mnie od tyłu w talii. Pocałował mnie w szyję i
zaczął prowadzić z powrotem w kierunku drzwi na halę. – Plecak zostawiłaś.
Szczerze? Było
mi z nim dobrze. Nie spędzałam popołudni sama, miałam się komu wyżalić po
meczu, pośmiać z czyjejś nieumiejętności gry na gitarze, powpierdzielać z kimś
jabłka i podokuczać komuś, a oprócz tego miałam jeszcze po prostu jego samego.
Nie wiedzieć czemu jednak odniosłam wrażenie, że taka sielanka długo nie
potrwa. Prawda, że miałam nadzieję, iż moje przeczucia okażą się mylne, ale na
to nic nie mogłam poradzić. Jedynie próbować zapobiegać czemuś, czego w
zasadzie jeszcze nie było.
Kostka
Pola od razu
po treningu poszła do Kuby, więc siedziała sama w naszym mieszkaniu. Cały dzień
jak ognia unikałam Simona, gdyż nie wiedziałam, co wyniknie z naszej
konfrontacji. On nie wiedział, że ja wiedziałam…
Od kilku chwil
ktoś dobijał się do drzwi. Podejrzewałam kto, dlatego zwlekałam z otworzeniem
drzwi. Simon od razu przyciągnął mnie do siebie i odgarnął włosy opadające na
czoło.
-Dobry
wieczór. – powiedział, całując mnie namiętnie.
-Cześć. –
burknęłam, wyswobadzając się z jego uścisku. Wywołało to ciche westchnięcie
Niemca.
-Nie widziałem
cię dziś. – zaczął. – W sumie widziałem, ale tylko przez szybę.
-Nie miałam
czasu… - starałam się wytłumaczyć. Rozgrywający pokręcił głową z dezaprobatą,
po czym zaczął mówić:
-To głupie,
ale tęskniłem. Nie przyszłaś do nas, do mnie, nie dałaś mi całusa, nie
przytuliłaś, nawet nie porozmawialiśmy…
-Co za dużo to
nie zdrowo. – mruknęłam, odwracając głowę, żeby nie widzieć jego smutnego
wzroku. Pokręcił z politowaniem głową, sięgając mój płaszczyk z wieszaka.
Chciałam zapytać, co robi, ale raczej odpowiedzi bym się nie doczekała. Miał tą
tajemnicza minę, która widziałam u niego przed pierwsza randką, jeśli mogę się
tak wyrazić.
Kilka chwil
później spacerowaliśmy parkiem. Nie wiem co go naszło: było kilka stopni na
minusie i padał śnieg, którego taniec widać było w świetle ulicznych lamp. W
pewnym momencie przystanął i przyciągnął mnie do siebie.
-Simon, nie
udawaj… - powiedziałam łamiącym się głosem. Mój towarzysz patrzył na mnie
pytająco.
-Widziałam cię
wczoraj… - Simon zamyślił się na chwilę, po czym na jego ustach pojawił się
szeroki uśmiech. Nie rozumiałam tego.
-Jesteś
zazdrosna. – cmoknął mnie w czubek nosa. Pozostałam nie wzruszona. – Widziałaś
mnie wczoraj z kobietą, prawda? Z Anną, dziewczyną Damiana. Chciała mu zrobić
niespodziankę, ale pomyliły jej się godziny treningów…
-Ja…
-Kostka, ja
chce być tylko z tobą. Nie tylko dla, swoją drogą dobrego, seksu. Nie chce
żebyś odpowiadała, że nie jesteśmy razem, kiedy jest inaczej, chociaż
nieoficjalnie. Przecież wszyscy wiedzą, że coś jest między nami. Nie wypieraj
się tego. Ranisz mnie tym, wiesz? Oficjalnie zostań, moją dziewczyną. Proszę. –
zakończył i patrzył na mnie pytająco. W jego oczach tliła się nadzieja.
Zszokowana nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wczoraj zastanawiałam się jak go
zatrzymać, a wcale nie musiałam. Wszystko było jak w bajce.
-Czy
zostaniesz moją dziewczyną, Konstancjo? – ponowił pytanie wyraźnie
zniecierpliwiony.
-A pada śnieg?
– odpowiedziałam pytaniem na pytanie, nie panując nad słowami.
-Tak? – Simon
dla pewności spojrzał w niebo.
-To masz
odpowiedź. – wspięłam się na palce i pocałowałam go. Chwilę później tkwiłam w
jego szczelnym uścisku.
-Jestem
najszczęśliwszy na świecie, wiesz?
-Kocham cię. –
szepnęłam, wtulając się w jego tors.
-Nie lubię,
gdy mówisz przy mnie po polsku.
-Dobra, dobra.
– mruknęłam.
To jednak było
trudne. Byłam tchórzem.
,,Ała” mruknął Simon
i odwrócił się. Dostał ze śnieżki i teraz sprawdzał kto to zrobił. Pola
szczerzyła się niemiłosiernie. Wracała od Kuby.
–Nie miziać mi
się tam! – zaśmiała się moja siostra.
-Zazdrosna? –
mruknęłam, marszcząc brwi.
-Skądże –
pokazała nam język. – Wiecie jak chcecie pobyć sami to ja mogę wrócić do Kuby…
-Nadmiar
powietrza ci szkodzi. – stwierdziłam a Pola wzruszyła ramionami.
-Kochanie,
możemy wracać? – zwróciłam się do Simona. Pola wytrzeszczyła oczy, ale nie
powiedziała nic. Nie wiem czemu była zaskoczona. – Zimno mi. – wyjaśniłam.
-Jasne,
skarbie.
-Mogę jednak
iść do Kuby? – zapytała z nadzieją Pola, poruszając charakterystycznie brwiami.
Blue: Taką mam prośbę małą - głosujcie TUTAJ! Zarówno na zdjęcie, jak i na tekst. Proszę Was, usiłuję się pozbyć siostry z domu na pewien piękny, jesienny weekend. Wspomóżcie mnie :D
Iśka: Natura romantyczki, której raczej nie posiadam dała o sobie znać :P Wybaczcie mi to. Wybaczcie też opóźnienie, ale jesteśmy tylko ludźmi, więc wiecie. Z moje strony pragnę was zaprosić tu :)
Kielce ♥ Hamburg ♥ Jaram się Tomasem ♥
Ktoś pytał, więc udzielamy odpowiedzi. Wyświetleń na chwilę obecną mamy 45 543. :) Dziękujemy :)
No i oficjalnie są parą :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
Maja.
Uwielbiam Polę i Kubę, uwielbiam Kostkę i Simona i koniec.
OdpowiedzUsuńW końcu Kostka podjęła właściwą decyzję! :D Myślę, że nie może jej żałować,szkoda tylko, że Simon nie zna podstawowych polskich słów :p No dobra,może nie podstawowych,ale warto je znać :D Przez Polę i Kubę jeszcze bardziej uwielbiam jabłka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
-Nie będę was słuchać. – warknęłam zirytowana, wstając.
OdpowiedzUsuń-Powiedziała nie będę, więc będzie. – wyszczerzył się Michał <--- Padłam xD
Świetny rozdział! <3
I przez Was, dziewczyny chyba zacznę słuchać Happysadu :D <3
Weny życzę! :3
W końcu Kostka jest oficjalnie z Simonem. : )
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to. ; )
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam.
No i tak ma być, to mi się podoba :D Wiadomo że jesteście tylko ludźmi dlatego my cierpliwie na was czekamy :>
OdpowiedzUsuńRozdział przeuroczy, taki mega pozytywny. Kuba i Pola no po prostu do schrupania, a Szymek jaki romantyk. Kostka wreszcie się ogarnęła i zaczęła się jakoś zachowywać :)
Jesteście cudne i wielbię was
Kielce <3 Hamburg <3 Nie jaram się Tomasem <3
OdpowiedzUsuńrozdział tak dobry, że wszelkie opóźnienia wybaczamy, no przynajmniej ja ;*
Moje Kielce kochane<3, mój Hamburg kochany <3, moje szczypiornistki kochane <3. Tak wczoraj był piękny dzień :-) A teraz wracając do rozdziału. Kostka z Simonem, Pola zbliżyła się do Kuby-jednym słowem wspaniale;)
OdpowiedzUsuńKostka dopiero jak poczuła, że może stracić Simona podjęła decyzję i to bardzo słuszną decyzję:D Pola i Kuba to takie młode słodziaki;) a Kubiak to w ogóle jest tutaj taką pozytywną postacią:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Nie wiem dlaczego, ale przy czytaniu o Poli i Kubie jakoś tak automatycznie mam banana na mordce. Może dlatego, że są jeszcze tacy młodzi, może dlatego, że wałkują coś, co ja już dawno zakończyłam? Oj tam, uwielbiam ich. :3 Teksty Kubiaka również.
OdpowiedzUsuńSzymek za to jest moim guru pod względem słodkości i romantyczności. Cieszę się, że Kostka także dostrzegła w nim te najlepsze rzeczy. No i są razem, w końcu <3
WOW ile wyświetleń, ale nie dziwne, w końcu wymiatacie :)
OdpowiedzUsuńRozdział taki rozczulający, serio cały czas się do siebie szczerzyłam jak czytałam :)
I miło że dotrzymałyście terminu :>
Czy to oznacza, że zbliżamy się do końca?!
OdpowiedzUsuńNie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie pozwalam.
Jeee!!! Kostka padam u twych stóp, długo to trwało nim wreszcie zdecydowała się być na poważnie z Szymkiem, ale lepiej późno niż wcale. Przydała nam się Ania wywołała zazdrość w jej sercu, a zazdrość dział jak dobry katalizator :)) Kubiak i jego niespodziewane wpadanie gdy dziewczyny sa w najlepsze zajęte czymś innym, lubię to :) Pola i Kuba, cholera no dajcie mi znów naście lat też chcę przeżyć taką niewinną, pozbawioną większych problemów miłość
OdpowiedzUsuńA więc zacznę od początku: Na waszego bloga trafiłam całkowitym przypadkiem przez koleżankę, tak mnie wciągnął że machnęłam całość w jedną noc :D Poświeciłam dla was szkołę, ale bardzo się opłacało :D Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak uzależniacie :)
OdpowiedzUsuńJestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem i już czekam na kolejny :)
Są parą! *tańczy taniec zwycięstwa* :D Jakby nie byli to bym was tam znalazła w tych internetach i przemówiła, że Kostka i Szymek MUSZĄ być razem, ot co. A Kuba i Pola są taaacy uroczy razem! Dobrze, że zabraliście im te truskawkowe wedle, bo by się utuczyli na amen :D
OdpowiedzUsuńnie kończcie tego opowiadania, proszę...
Do następnego!
Chiyeke, melodramatyczni.blogspot.com
No i wszystko zaczyna być tak jak powinno. Tylko dlaczego Kostka bała się mu powiedzieć o swoich uczuciach? Przecież on ja kocha a ona kocha jego ;) Pola też jest szczęśliwa z Kubą i mam nadzieje, że tak zostanie ;)
OdpowiedzUsuńKostka to chyba jeszcze długo będzie zwlekać z wyznaniem Simonowi tych dwóch magicznych słów. Chyba nawet Pola jest w tej kwestii od niej dojrzalsza. Ale przecież co się odwlecze to nie uciecze:)
OdpowiedzUsuńA to czułe miejsce sióstr, to nie tylko ich słaby punkt ;)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Nie tylko ty jarasz się Tomasem. On jest taki seksowny. *hehe* . Kostka i Siomon są przesłodcy razem, jednak moje serce skradła relacja Poli i Kuby. jednocześnie rozwala mnie postać Kubiaka. ,3
OdpowiedzUsuńJak się ujawnia geniusz, to i wyświetleń dużo. :)
OdpowiedzUsuńRomantyzm pełną parą i o dziwo powiem, że mi się to podoba. :)
I mam nadzieję, że nic, absolutnie nic nie zburzy szczęścia Poli.
Zajebisty blog. Simon i Kuba walczą od początku o Polę i Kostkę ;D
OdpowiedzUsuńW końcu dziewczyny im (w pewnym sensie) uległy. Warto było czekać ten tydzień na taki rozdział
Pozdro ;*
Raspberry