Pola
Przez chwilę
stałam nieruchomo, nie bardzo wiedząc, jak mam się zachować. Kostka z tym
durnym Krystianem poszła Bóg wie gdzie, wyraźnie dając mi do zrozumienia, że
mam zadzwonić po pomoc. A to wszystko przez to, że się bała o mnie. Wyciągałam
telefon, kiedy rozległ się dźwięk oznajmiający nadejście wiadomości. Z bijącym
sercem ją otworzyłam. Była od Kostki i zawierała tylko jedno słowo: „Park”. I
tak dobrze, że choć tyle jej się udało napisać.
Przestępując w
miejscu z nogi na nogę, drżącymi rękami wybrałam numer Simona, który w tej
chwili miał być w drodze do naszego mieszkania, bo on i Kuba mieli wpaść do nas
na kolację. Kiedy odebrał, zastanawiałam się, jak mam mu to wszystko
powiedzieć, bo słowa ugrzęzły mi w gardle. Przywołało mnie do porządku dopiero
jego „Pola, jesteś tam?” spowodowane brakiem odzewu z mojej strony.
- Simon... –
zaczęłam słabym głosem. – Rusz dupę, bo ci kobietę uprowadzają.
Przez moment
się zawahał, jakby nie wiedział, o czym ja mówię. Dopiero potem zapytał, o co
mi, „kuźwa”, chodzi.
- No Krystian
– rzuciłam szybko, irytując się. Czas był teraz na wagę złota. Kto wie, co temu
kretynowi strzeli do głowy. – Idą do parku.
Simon zaklął
pod nosem, a ja usłyszałam głos Kuby, który pytał, co się dzieje. Niemiec
warknął coś do niego niezbyt przyjemnym głosem. Łzy napłynęły mi do oczu, bo
przez myśl mi przeszło, jakie niebezpieczeństwo może grozić Kostce, ale
zacisnęłam zęby i powstrzymałam je. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, biorąc
głęboki wdech.
- Jedźcie tam.
Widzimy się za chwilę przy bramie – powiedziałam szybko i zanim zdążył mi
rozkazać, żebym została w domu, rozłączyłam się i pobiegłam w stronę tego
parku. Zdyszana i zdenerwowana dotarłam na miejsce, a serce niemal podchodziło
mi do gardła, ale że byłam niecierpliwa, to, nie czekając na posiłki, zaczęłam
skradać się parkową alejką, wypatrując wzrokiem w ciemności jasnej kurtki mojej
siostry.
- Pola! –
usłyszałam za sobą po kilku minutach. Simon i Kuba biegli w moją stronę. Zacisnęłam
dłonie w pięści, postanawiając, że będę twarda. – Miałaś czekać.
- Cicho bądź –
burknęłam, mrużąc oczy, bo kilkadziesiąt metrów dalej dostrzegłam – tak mi się
wydawało – nasze zguby. – Simon... – zaczęłam, wskazując palcem w tamtą stronę.
Drżała mi dolna warga, a głos się trochę załamał i nie potrafiłam dokończyć
zdania, ale Niemiec był dość bystry, domyślił się, o co mi chodzi i puścił się
pędem w kierunku Kostki i Krystiana, uprzednio jeszcze nakazując, byśmy
zadzwonili po policję. Chciałam biec za nim, ale nie mogłam zrobić kroku.
Sparaliżował mnie strach.
- Pola, chodź.
– Kuba po zaalarmowaniu władz rozłączył się, chwycił mnie za rękę i pociągnął
za sobą, bo mi nogi jakby na chwilę przykleiły się do podłoża.
Tischer był
wściekły – serio, takiego zdenerwowanego to ja go jeszcze nigdy w życiu nie
widziałam. Rzucił się na Krystiana, odciągnął go od Kostki, która oparła się drzewo
i chyba odetchnęła z ulgą. Jej twarz była blada – pewnie z przerażenia. Coś do
mnie mówiła, ale ja jej nie słyszałam. Skupiałam się na tym, żeby nie wybuchnąć
płaczem i jakoś zachować równowagę, choć wiedziałam doskonale, że prędzej czy
później i tak mi puszczą nerwy, serducho zaś biło mi w dalszym ciągu
nienaturalnie szybko. A Simon? Simon szamotał się z Krystianem na ziemi,
wyzywając go na wszelakie sposoby i powtarzając w kółko, żeby się odpierdolił
od jego Konstancji, aż w końcu ona z
płaczem rzuciła się, by go odciągnąć. W myślach próbowałam się zmusić do tego,
żeby jej pomóc, ale nie mogłam się ruszyć – jedynie trzęsłam się z nerwów,
domyślając się, że granica mojej wytrzymałości psychicznej jest blisko.
Rudowłosa
pewnie by sobie sama nie poradziła, ale na szczęście był Kuba. Pomógł jej,
szarpiąc Simona za kurtkę i podnosząc go do góry, a ten zaszczycił Krystiana
kolejnym iście morderczym spojrzeniem.
Kostka
Po raz kolejny
oparłam się o pień drzewa. Nogi uginały się pode mną, po policzkach spływały
łzy a w głowie do głosu chciało dojść milion myśli. Simon, przytrzymywany przez
Kubę, stał kilka metrów ode mnie. Patrzył wrogo na wstającego z ziemi
Krystiana. Chciałam rzucić się w silne ramiona Niemca, ale nogi odmawiały mi
posłuszeństwa. Ja się po prostu bałam. Nie wiele widziałam przez łzy, ale Simon
wyrwał się młodemu i znów rzucił się na psychopatę.
-Simon! –
jęknęłam, próbując wyrwać się do przodu, żeby go powstrzymać. Chyba zadziałało,
bo rozgrywający cofnął się gwałtownie, z rękami uniesionymi w geście
kapitulacji. Szedł tyłem w moim kierunku, jakby chciał mnie przed czymś
osłonić. Wtedy mnie olśniło. Przecież on miał nóż! Przymknęłam na chwilę
oczy, próbując się uspokoić. Zawsze działało, ale nie w tej sytuacji.
-Kostka! –
cała trójka krzyknęła w tym samym momencie. Otworzyłam oczy i ujrzałam
Krystiana niebezpiecznie blisko, z nożem przy moim gardle. Chciałam się cofnąć,
ale nie miałam jak. Przeszkadzał mi ten cholerne drzewo, które sprawiało, że
jeszcze nie upadłam. Przez myśl przeszło mi, że facet zaraz mnie zabije.
-Zostaw ją! –
warknął Simon. Krystian, z chytrym uśmieszkiem na twarzy, obrócił się w jego
kierunku a ja zastanawiałam się co zrobić, żeby wyjść z tego cało. Płacz raczej
nie był dobrym rozwiązaniem, ale nie mogłam się powstrzymać. Zachłysnęłam się
powietrzem, po czym wypuściłam je głośno.
-Da się
zrobić. – odparł Krystian. – Wystarczy, że zostawicie nas w spokoju.
On mnie zabije, przemknęło mi
przez głowę. Zaczęłam żałować, że jakiś czas temu nie pojechałam z Kubiakiem do
rodziców. Chciałabym móc się z nimi pożegnać.
Łzy spływały
bez kontroli, zagryzłam dolną wargę przygotowując się na najgorsze. Byłam
pewna, że oni mnie nie zostawią, a Krystian był nieprzewidywalny. Wystarczył
jeden ruch i było po mnie.
-Rzuć nóż na
ziemię, załóż ręce za głowę a nikomu nie stanie się krzywda! – usłyszałam obcy
głos. Krystian rozejrzał się gwałtownie. Poszłam w jego ślady. Jakiś dobrze
zbudowany mężczyzna trzymał nas na celowniku. Na całe szczęście wezwali
policję. Krystian odskoczył ode mnie, rzucając się do ucieczki. Bezwładnie
osunęłam się na ziemię. Dosłownie sekundę potem, doskoczył do mnie Simon i
otoczył swym silnym ramieniem. Cała się trzęsłam. Wtuliłam twarz w klatkę
piersiową Tischera, próbując uspokoić oddech. Nie mogłam dojść do siebie. Nie
pomagało nawet simonowe wszystko jest dobrze i gładzenie po włosach.
-Nie
wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało. Chyba bym go zabił. Co za
psychopata! Kostka, z kim ty się zadawałaś, co? Nie płacz już, jestem przy
tobie. Wszystko będzie dobrze, już go więcej nie zobaczysz. Obiecuję ci to.
Gdyby ci się coś stało… Dlaczego w ogóle z nim poszłaś?! Trzeba było uciekać..-
mówił bez ładu i składu. Trzymał mnie mocno, jakby bał się, że zaraz znów coś
się stanie. – Jesteś głupia, ale wiesz, co? I tak cię kocham. Nawet nie wiesz
jak bardzo. Gdyby coś ci się stało… Ale się nie stało. Już nie będę gdybał.
Wszystko jest dobrze. Na całe szczęście.
-Simon… -
szepnęłam, spoglądając na niego zapłakanymi oczami.
-Cicho. –
powiedział, biorąc mnie na ręce. – Wszystko załatwimy i będzie dobrze. Nie
płacz już... – powiedział, ale ja nie potrafiłam zastosować się do jego słów.
Oparta o tors, płakałam jak opętana. Simon nie wypuszczał mnie z swych objęć, z
policją dogadać się nie mogłam.
-Bądź ze mną.
– powiedziałam przez łzy. – Zabierz mnie do mieszkania… Proszę
Pola
W dalszym
ciągu się trzęsłam, siedząc z nogami podciągniętymi pod brodę na środku łóżka w
swoim pokoju. Tępo wpatrywałam się w ścianę, a przez głowę przewijały mi się
czarne scenariusze dotyczące tego, jak się to wszystko mogło potoczyć.
Przynajmniej już nie płakałam - ten stan miałam już za sobą, bo nerwy puściły
mi jeszcze w parku. Widziałam, jak Krystian przykłada Kostce nóż do gardła, ale
jeszcze wtedy się jako tako trzymałam. Dopiero kiedy przybyła policja, a ten
kretyn momentalnie puścił moją siostrę, nogi w kolanach mi zmiękły i
niespodziewanie runęłam na ziemię. Kuba i starszy policjant przykucnęli obok
mnie, pytając, co się dzieje, a ja wybuchłam niemal histerycznym płaczem,
tłumacząc zupełnie nieskładnie, że on przecież mógł Konstancję zamordować.
Jeszcze przez długi czas nie mogłam się uspokoić.
- Pola? -
Zamrugałam oczami i podniosłam wzrok. Kuba wszedł do pokoju z dwoma kubkami
herbaty w dłoniach i usiadłszy obok mnie, wręczył mi jeden z nich. - Spokojnie.
Już wszystko w porządku - zapewnił po raz kolejny. - Bardzo się bałaś?
- A jak
myślisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, naciągając rękawy bordowego
dresu. - On mógł... - zaczęłam, ale Popiwczak zakrył mi usta dłonią.
- Cicho - rzucił.
– Mógł, ale tego nie zrobił. Kostka jest bezpieczna, ty również, a Krystian
pójdzie siedzieć - dodał i objął mnie ramieniem, przyciągając do siebie. Pacnął
się z otwartej ręki w czoło i szybko wstał, nakazując, bym czekała, a sam
podążył do przedpokoju, by po chwili wrócić stamtąd z – jakżeby inaczej! –
truskawkową od Wedla.
- Co ty,
magazyn masz? – spytałam, kiedy usiadł obok i zaczął otwierać czekoladę.
Pokiwał głową, prezentując swoje uzębienie. Gość wiedział, jak mi poprawić
humor, bo oprócz wedlowskiej i uśmiechu, zafundował mi jeszcze pokaz swoich
umiejętności gry na gitarze, a że takowych zdecydowanie (!) nie miał, chciało
mi się z niego śmiać. – Bezcześcisz tą piosenkę! Cokolwiek to jest.
- No nie
poznajesz? – spytał niby to urażony. Kiedy oznajmił mi, że gra „Nothing Else
Matters”, uniosłam brwi, opadłam na poduszkę i zakryłam twarz dłońmi. W życiu
bym na to nie wpadła. – Jaka znawczyni – burknął. – Prawdziwy Apollo z ciebie.
- Udam, że
tego nie słyszałam.
- Bo za bardo
mnie uwielbiasz, żeby próbować mnie zamordować?
- No –
mruknęłam. – Tak se tłumacz. – Otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale ja go
uprzedziłam. – Zadzwonisz do wujka?
- Po co? –
zdziwił się, marszcząc czoło. Speszyłam się i wbiłam wzrok w bransoletkę, którą
dostałam kiedyś od Kostki na urodziny.
- No bo...
Może ci pozwoli... – Zagryzłam policzki od środka. – No wiesz przecież, no...
- A po co ja
ci tu jestem potrzebny? – zapytał, unosząc mój podbródek. Wstydliwie uciekłam
wzrokiem w bok i wymamrotałam, że się boję. Simon i Kostka byli w jej pokoju i
nie chciałam im przeszkadzać, a z drugiej strony nie miałam najmniejszej ochoty
na samotność. Popiwczak uśmiechnął się ze zrozumieniem, biorąc do ust kolejną
kostkę czekolady. – Okej, zadzwonię – powiedział, mierzwiąc mi włosy i całując
mnie w czoło. – Już się nie martw, Młoda.
- Jestem
starsza od ciebie – zauważyłam, wdychając jego przyjemny zapach. Niemal
widziałam, jak wywraca oczami.
- Będziesz mi
to wypominać, Apollo?
- Nie. Ale nie
mów tak do mnie.
- A mi się to
podoba.
I wtedy to we
wiadomy sposób uniemożliwił mi protestowanie. Cwana bestia.
Kostka
Okryta kocem
siedziałam na łóżku. Tępym wzrokiem wpatrywałam się w sufit. Przeniosłam wzrok na krzątającego się po pokoju Simona. Niemiec zaczął przeglądać moje szafy. Z
jednej z nich wyciągnął zielony ręcznik i rzucił nim we mnie. Liczył, że go
złapie, ale tak nie było. Rzucona rzecz wylądowała na mojej głowie, co wywołało
cichy śmiech Niemca.
-Miałaś
złapać. – zauważył błyskotliwie.
-Nie mam
ochoty. – powiedziałam łamiącym się głosem, rzucając ręcznik w bok.
-Weź prysznic.
– poradził mi. – Odprężysz się trochę.
-Nie chce.
-Mam iść z
tobą? – wyszczerzył się za wszelką cenę próbując poprawić mi humor.
Uśmiechnęłam się do niego krzywo, mówiąc:
-Poradzę sobie
sama.
Z
westchnieniem zwlokłam się z łóżka, uprzednio biorąc ręcznik oraz wyciągając
piżamę z pod poduszki. Simon stwierdził, że jest całkiem sexy, ale ja go nie
słuchałam. Nadal byłam oszołomiona tym wszystkim. Chciało mi się płakać.
Chciałam wyjechać, gdzieś daleko i już nie wracać, chociaż wiedziałam, że tu
też jestem bezpieczna. Krystiana złapali, dostanie ładnych kilka lat. Mimo to
było mi źle. Przystawił nóż do mojego gardła, jeden ruch i już by mnie nie
było…
Ciepła woda
oblała moje ciało. Namydliłam gąbkę, układając sobie w głowie wszystko co się
dziś wydarzyło: atak Poli na Krystiana, park, bójka Simona, nóż i moją rozpacz.
Kocham cię zabrzmiało w mojej głowie. Powiedział, że mnie kocha.
Cholera. To za szybko. Wszystko działo się zbyt szybko.
Chwiejnym
krokiem wróciłam do pokoju. O moją siostrę się nie martwiłam. Tak jak i ja była
w kiepskim stanie, ale miała dobrą opiekę.
Simon leżał na
moim łóżku. Kiedy mnie zobaczył, poklepał miejsce obok siebie z nikłym
uśmiechem. Na moich policzkach pojawiły się krople łez. Szybko rzuciłam się w
kierunku miejsca, które wskazywał Niemiec. Przytuliłam się do jego klatki
piersiowej, a on objął mnie ramieniem.
-Nie płacz
już. – poprosił. Nie odpowiedziałam, gdyż nie mogłam zastosować się do jego
prośby.
-Dlaczego z
nim poszłaś? – drążył.
-Pola. –
szepnęłam, ocierając łzy. – Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś jej się stało.
-Myślisz, że
ja bym sobie wybaczył, gdyby tobie coś się stało?
Znów nie
udzieliłam mu odpowiedzi.
-Unikasz
trudnych tematów. – zauważył.
-Nie jestem w
stanie o tym rozmawiać. – wydusiłam z siebie.
-Wszystko jest
dobrze. – rzekł po raz kolejny tego wieczora.
-Zostaniesz ze
mną? – uniosłam głowę, żeby zobaczyć jego wyraz twarzy. Położył dłoń na moim
policzku, kiwając głową.
-Będę z tobą
tak długo dopóki nie powiesz mi, że mnie nie chcesz a nawet i dłużej.
-Dziękuję.
-To śmieszne
ile razy cię ratuje. – ciągnął. – Chyba jesteśmy sobie przeznaczeni.
-Może.
-Kocham cię,
Konstancjo. – czyli jednak wtedy też to powiedział. Teraz nie było odwrotu: coś
odpowiedzieć musiałam. To, że byłam w nim zakochana było raczej pewne, ale
kochać to raczej jeszcze go nie kochałam. Nie wiem. Wydawało mi się, że to było zauroczenie. Tylko to.
-Simon…
-Wiem, wiem. –
mruknął, głaskając moje ramię. – Nie musisz mnie kochać od razu. Będę czekał,
ale też nie wiecznie. Póki co wystarczy nam mojej miłości. – cmoknął mnie w
policzek.
-Cieszę się,
że jesteś. – wydukałam, znów zanosząc się płaczem. Przytuliłam głowę do jego
torsu i płakałam jeszcze długi czas.
Ojeja . Ale się porobiło. Dobrze,że Kuba i Simon zostaną z dziewczynami. W końcu Tischer powiedział to słowo "Kocham". Myślę,że niedługo Konstancja odpowie mu tym samym ;D
OdpowiedzUsuńA co do Poli i Kuby- cieszę się,że się dogadują. Widać,że obojgu taka sytuacja się podoba. Cieszą się swoją obecnością.
Maja.
Matko kochana, łzy mi pociekły! Dobrze że Kostce nic się nie stało, bo Simon i Pola to chyba by z rozpaczy nie przeżyli. Tyle razy ją ratował że nic dziwnego że ją kocha. A co do Poli i Kuby to - awww <3 czekolada dobra na wszystko!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na rozdział 9 na http://dziewiec-trzynastek.blogspot.com/ :D
Krystian to czubek. Dobrze, że policja go złapała, bo nie wiadomo co by się stało gdyby tego nie zrobiła. Simon kocha Kostke, a ona pokocha jego, tylko potrzebuje czasu. Pola wystraszyła się całej tej sytuacji, ale ma Kubę, który ją wspiera.
OdpowiedzUsuńUffff... Szybka reakcja Kuby i Simona to jest to co było potrzebne. Tak na serio to myślała, że będzie coś straszniejszego i dobrze że wszystko skończyło się dobrze:)I idę kupić sobie czekoladę :P
OdpowiedzUsuń*oddech ulgi* dobrze, że się nie pierdzielili i zadzwonili po policję. Dobrze, że Pola szybko ogarnęła sytuację i zadzwoniła po Simona. No i cieszę się że wszyscy bezpieczni :)
OdpowiedzUsuńTo się porobiło, jak dobrze, że Simon z Kubą zostali z dziewczynami... No i Tischer w końcu powiedział "kocham" :)
OdpowiedzUsuńCo do Poli i Kuby - czekolada jako lek na wszystko! :)
Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło :)
Pozdrawiam! :)
No nie, wzruszyłam się. Najpierw, bo myślałam, że Kostka serio zginie, później, bo pomyślałam, że wywali Tischera z mieszkania, a potem, że Simon się wkurzy jak mu nie odpowie. Na dodatek jeszcze przeżywam podobne dylematy jak Kostka i.. ok. już się uspokoiłam. Pytanie życia: czy Kuba wydaje całą kasę na truskawkowe czekolady Wedla? :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Chiyeke / nieprzewidywalni.blogspot.com
Jakie to dziwne, że właśnie w takich momentach dostrzegamy,jak nieprzewidywalne jest nasze życie... Warto cieszyć się każdą możliwą chwilą,bo nie wiemy kiedy nadejdzie ta ostatnia. Mam nadzieję, że Kostka również pokocha Simona,pewnie gdzieś w podświadomości tak jest,ale musi do tego jeszcze dojrzeć :) Popiwczak z kolei to niezły bajerant, najważniejsze jednak, że jest z Polą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Będę czekał ale też nie wiecznie. święta prawda, facet potrafi poczekać na uczucia kobiety, ale nie będzie tego robił w nieskończoność. Już samo to ze chce poczekać wiele znaczy i mam nadzieje że Kostka szybko będzie w stanie odwzajemnić uczucie Szymka. Wiem ze zaczęłam od dupy strony ale bałam się że na koniec zapomnę. Ten rozdział to dobry thriller sama też bałam się o to ze ten walnięty Krystian tym nożem może spowodować jakieś nieszczęście. Dobrze ze Pola w miarę szybko zadzwoniła po chłopaków a oni po policję. To ze dziewczyny się tak strasznie bały jest zrozumiałe, Sama miałabym tak samo
OdpowiedzUsuńNie cierpię psychopatow... Ktoś tu zauważył że rozdział jak dobry thriller. No no. Też miałam cały czas stracha że Krystianek zrobi użytek z noża...Stres u dziewczyn jest jak najbardziej zrozumiały. Sama bym po czymś takim chodziła roztrzesiona przez dłuższą chwilę. Na szczęście miał dziewczynom kto pomóc. Bez tego mogło być gorzej. Chyba nabrałam ochoty na czekoladę ;)
OdpowiedzUsuńXoxo K.
SuperSimon <3 Rozdzaiał bardzo dobry, z dużą dawką adrenaliny i emocji i miłośći :)
OdpowiedzUsuńDzięki i czekam na kolejny :*
coś czuje, że jeszcze nieźle się pokomplikuje! nawet nie wiecie jak ciężko doczekać mi się kolejnej niedzieli!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę wam dużo weeeeeny :)
To cudowne mieć takiego Simona, który uratuje Cię z każdej, nawet najgorszej sytuacji ;) Cudownie mieć przyjaciela, który rozśmieszy Cię do łez i poczęstuje pyszną czekoladą :)
OdpowiedzUsuńKrystiana to wpierw do czubków powinni wysłać, ani krzty normalności w tym facecie. Biedna Kostka, biedna Pola. Takie przeźycie to wręcz dziura w wyobraźni, nie ma czego zazdrościć.
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie - Kuba z wedlowską czekoladą oraz Szymek z najpiękniejszymi słowami tego świata. *-*
rany ale mi ulżyło, że wszystko tylko tak się skończyło. Nawet nie chce sobie wyobrażać co biedne przeżyły:/ Dobrze, że policja przyjechała na czas i udało im się złapać Krystiana (co w Polsce rzadko się zdarza ;p)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Matko jak dobrze że wezwali tą policją i tak to się skończyło ;)
OdpowiedzUsuńA Kuba i Simon są tacy przeuroczy, że aż mnie naszła ochota żeby znaleźć sobie chłopaka. Dzięki za cudowny rozdział laski :*
Dobrze, że nic się Konstancji nie stało. Zdążyli na czas. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
To banalne, co napiszę, ale cieszę się z takiego zakończenia sprawy.
OdpowiedzUsuń*wzdycha z ulgą, że nic im się nie stało*
OdpowiedzUsuńDopiero dziś trafiłam na Waszego bloga, ale świetny jest!
Ten rozdział trochę mną wstrząsnął.
Czekam na kolejny :).
Już prawie miałam mokre gacie! :D Ale na całe szczęście zdążyli na czas :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
http://nieuchwytna-perwersja.blogspot.com/