niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 18


Pola
- Kubiak! Kubiak, no! – zadarłam się, idąc korytarzem jastrzębskiej hali. Michał w końcu wyjął z uszu te jego cholerne słuchawki i łaskawie odwrócił się, a gdy ujrzał mnie, uniósł pytająco brwi.
- Co?
- Nico. Czekaj na mnie – powiedziałam i się uśmiechnęłam pięknie, na co wywrócił oczami. Zauważył, że jakaś taka wesoła dziś jestem, ale go zignorowałam, przekraczając wraz z nim próg sali, na której siatkarze się rozgrzewali. Kostka pomachała do mnie i kazała mi podejść, a ja to posłusznie uczyniłam (raz na ruski rok wypada zrobić to, co każe).
- Idź zanieś to Bogdanowi, okej? – Uniosłam brwi, patrząc na nią jak na jakąś zjawę. – No proszę.
- Spoko – powiedziałam i wzięłam jakąś teczkę z dokumentami, po czym ruszyłam z powrotem w stronę wielkich drzwi. W korytarzy spotkałam Popiwczaka, który wracał z łazienki i uśmiechnął się promiennie na mój widok.
- Gdzie to wędrujesz? – zapytał, a ja pokazałam mu teczkę, wyjaśniając, że Kostka mnie z nią wysłała do Bogdana. – Aaaa. – Zrobił minę myśliciela. – To ja pójdę z tobą.
- Trening masz – zauważyłam błyskotliwie.
Kuba machnął ręką i stwierdził, że będzie mi towarzyszył, bo mogę się zgubić, i ruszył za mną. Spojrzał wymownie w stronę schowka na miotły, który mijaliśmy po drodze, a mi niezbyt dobrze wyszło udawanie, że tego nie widzę, więc się zaśmiał tylko, za co oberwał niemalże morderczym wzrokiem.
Zapukałam do drzwi gabinetu, w którym przebywał Szczebak, wręczyłam mu papiery i wyszłam, by wraz z Kubą ruszyć w stronę sali.
- Przyjdziesz dziś do mnie? – spytał blondyn, a ja zmarszczyłam czoło, pytając, po co. – No... Z matmą pomóc, nie?
Parsknęłam śmiechem.
- To tak to się teraz nazywa? – mruknęłam patrząc w jego ciemne tęczówki. Pokiwał głową, otwierając przede mną drzwi.
Kuba nie mieszkał z rodzicami. Pochodził z Legnicy i tam znajdowała się jego rodzina, a on był tu. Mieszkał ze swoim trzydziestopięcioletnim wujkiem, który podobno miał bzika na punkcie siatkówki i sam zaproponował jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, że Kuba może się wprowadzić do niego. A on, jako że tego swojego wujka Marcina bardzo lubił, od razu na to chętnie przystał. Jego siedziba znajdowała się zdecydowanie daleko od mojego i Kostki mieszkania. Pojechaliśmy tam od razu po treningu, w czasie trwania którego zdążyłam napisać całą charakterystykę lady Makbet, co mnie bardzo zdziwiło, ale nie bardziej niż fakt, że Kuba przedstawił mnie wujkowi Marcinowi jako swoją dziewczynę. Aha.
- To co dziś przerabiamy? – spytałam, siadając na puszystym dywanie w pokoju Popiwczaka.
- Trójkąty – odparł i podał mi kubek z herbatą oraz jabłko „tak na deser”, jak to ujął.
- To trzeba nam jeszcze jednej osoby... – powiedziałam zamyślona, za co trzepnął mnie podręcznikiem w czubek głowy.
- Aleś ty zboczona – mruknął, uśmiechając się pod nosem. Wzruszyłam ramionami, zwalając winę na Kubiaka. – A tak swoją drogą, to co bierzesz na fizyce?
- Nie! – krzyknęłam, rozszerzając oczy z przerażenia. – Nie mów o tym. Fizyka to zło.
- Ale ja tylko pytam, co bierzecie – powiedział z miną niewiniątka. Uhm, już to widzę. Jeszcze dojdzie do tego, że będę mu musiała pomagać z czymś, z czym sama sobie ledwo daję radę. Albo nie daję. Rzuciłam ponuro, że siły tarcia. – Uuuuooooouuu, to pewnie same piątki.
Zmrużyłam oczy i zacisnęłam usta w cienką kreskę, biorąc poduszkę i rzucając nią w niego, a że umiejętnie się obronił i pociągnął mnie za rękę na swoje kolana, to już inna bajka.

Kostka
Zostałam po godzinach, aby nadrobić zaległości, których nazbierało się przez ostatnie dni. Musiałam być ze wszystkim na bieżąco. Zapowiadał się długi i nudny wieczór.
Już od godziny wpatrywałam się w ekran monitora, aby zaznajomić się z nagromadzonym materiałem. Przekrzywiłam głowę, sięgając po  kubek z kawą.
Niespodziewanie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłam wzrok, żeby sprawdzić kto przyszedł. Simon, z cwaniackim uśmiechem na twarzy, oparł się o drzwi, które wcześniej zamknął.
-Co tu robisz? – zapytałam, marszcząc brwi.
-A może by tak najpierw ,,Cześć kochanie”?
-Cześć Simon.
-Widzę wielką radość. – westchnął, zbliżając się do mnie.
-Jestem zmęczona. – mruknęłam, pijąc kawę. Na powitanie cmoknął mnie w policzek, który trochę odsunęłam. Wywołało to kolejny jęk rozpaczy u mojego towarzysza.
-Cofamy się?
-Co? – od razu nie zrozumiałam jego słów. Spojrzał na mnie spode łba. – Mówiłam, że jestem zmęczona. – dopowiedziałam.
-Oj Kostka… - mruknął, pochylając się nade mną. Jego ciepły oddech muskał moją szyję, co wywołało u mnie niespodziewany dreszcz. – Wpuść mnie. – szepnął.
-Co?
-Wpuść mnie na twoje miejsce. – wyjaśnił.
-Po co?
-Zobaczysz. – rzekł z cwaniackim uśmiechem. Wzruszyłam ramionami, wykonując jego polecenie. Simon zajął moje miejsce, a ja patrzyłam na niego pytająco.
-No usiądź. – poprosił. – Nie będziesz przecież tak stać.
-Co ty kombinujesz? – zapytałam, siadając na jego kolanach. Objął mnie jedną ręką. Nawet gdybym chciała wstać, to Niemiec skutecznie mi to uniemożliwiał. Obserwowałam jego poczynania.  
Zamknął otwarte przeze mnie pliki i otworzył folder z muzyką. Dodał kilkanaście piosenek do kolejki. Jedna z nich właśnie zaczęła brzmieć w głośnikach, które na dobry początek pracy, kupił mi Kubiak. Muzykę słychać było chyba w całej okolicy.  Spojrzałam na niego pytająco, a on wpił się w moje usta. Jego ręce powędrowały w poszukiwania zamka od czarnej spódniczki, którą miałam na sobie.
-Tutaj?! – zbulwersowałam się, odrywając się od Niemca.
-Nie moja wina, że tak na mnie działasz. – powiedział. – Jesteśmy tu praktycznie sami. Nie trzymaj mnie już dłużej na głodzie…
-Oj Simon. – jęknęłam. – Mogłeś przyjść później.  
-Jestem już. – uśmiechnął się szeroko. – Nie wykorzystamy tego?
Nie odpowiedziałam. Dałam mu całować moją szyję i rozprawić się z spódniczką. Pozwoliłam mu posadzić się na biurko i bawić się swoim ciałem. Sama nie pozostawałam mu dłużna. To półtorej godziny z naszego życia wymaga dużego ocenzurowania… 

Pola
Kuba miał fazę na śpiewanie.
Na początku było spoko. Nucił pod nosem piosenki T. Love, Metalliki, Guns N’ Roses i Dżemu, ale potem przerzucił się na całkiem inne teksty. Śpiewał „Ty znowu chcesz się kochać” Manchesteru, „Daj mi tę noc” (przy niej patrzyłam na niego wzrokiem seryjnego mordercy), a na koniec dowalił happysadem.
- Nie puszczę cię, nigdzie sam stąd nie pójdziesz!
Pacnęłam się z otwartej dłoni w czoło, wzdychając ciężko. To nie była moje wina – ewentualnie z jabłkami i herbatą musiało być coś nie tak. Albo Popiwczak coś ukrywa.
- Ale ja muszę iść do domu – powiedziałam, patrząc na zegarek. Blondyn nie wyglądał na przekonanego i w dalszym ciągu opierał się o drzwi, uniemożliwiając mi ewentualną ucieczkę. – Kostka mi szlaban da.
- A ja mam czekoladę! – powiedział wesoło, wyszczerzając się do mnie. Zmrużyłam oczy, pytając, jaką. – Tą co zawsze.
- Yszty cholero – mruknęłam, a on wyjął z plecaka wedlowską truskawkową i rozpieczętował ją. – W takim tempie nie będziemy się mogli ruszyć na boisku.
Chyba go to średnio obchodziło, podobnie jak i mnie, bo zjedliśmy czekoladę na pół, a potem zaczęliśmy śpiewać razem, co wychodziło bardzo dobrze, a ja zaczęłam żałować, że nie mam swojej gitary. Zostałam u Popiwczaka do późna, a w końcu zadzwoniła do mnie Kostka, która dopiero wracała z pracy wraz z Simonem i stwierdziła, że po mnie wstąpi, żebym nie musiała się szlajać po mieście w nocy.
Po drodze do domu Kostka zatrzymała się pod wielkim budynkiem, bo musiała wybrać pieniądze z bankomatu i zostawiła mnie i Simona w samochodzie.
- I co? Jak tam randka? – spytał, poruszając wymownie brwiami. Wystawiłam mu język.
- To nie była randka, tylko korki z matmy – zaprotestowałam, ale w odpowiedzi Szymek parsknął głośnym śmiechem. Zawahałam się przez chwilę, ale w ostateczności zdecydowałam się mu to powiedzieć. – Przedstawił mnie wujkowi jako swoją dziewczynę.
Simon zamilkł, a po chwili zastanowienia, obserwując Kostkę stojącą przy „ścianie płaczu”, powiedział:
- To chyba normalne, nie? Liżecie się i miziacie na każdym kroku prawie – jesteście parą. To prawie tak samo, jakby dwie dorosłe, kochające się osoby uprawiały seks, ale zaprzeczały temu, że są parą.
Jęknęłam głośno, zakrywając twarz dłońmi.
- Ja pierdolę, Simon – wyjojczałam. – Masz takie zajebiste metafory, że Nobla powinieneś dostać.
- Ja ogólnie jestem wspaniały, prawda? – W odpowiedzi rzuciłam „no pewnie!” i wtedy do samochodu wróciła Kostka, a ja ze zdziwieniem coś zauważyłam.
- Ekhem... – zaczęłam. – Kosteczko, założyłaś spódniczkę na lewą stronę...
Momentalnie siostra spłonęła rumieńcem, a moje przypuszczenia dotyczące tego, że wcześniej ze sobą kopulowali, potwierdziły się. Simon za to zrobił minę niewiniątka, jakby jego nic tutaj nie dotyczyło.
- W pracy? – spytałam, a rudowłosa spojrzała na mnie spod byka. – Współczuję tym, którzy będą tam sprzątać...
- Pola! – oburzyła się.
- A gumki mieliście?
- Zabiję Kubiaka – westchnęła, a Simon parsknął śmiechem. Uśmiechnęłam się do niego pobłażliwie, rozsiadając się wygodniej na tylnym siedzeniu.
- Nie zabijesz. Simon cię z łóżka nie wypuści – powiedziałam, a ona zahamowała gwałtownie, i spojrzała na mnie wzrokiem, który mówił, że przeginam. Zdecydowanie.

Kostka
Wieczorem dnia następnego, wróciłam do mieszkania. Wchodząc do kuchni, zobaczyłam Polę, która piła herbatę. Usiadłam naprzeciw niej, kładąc głowę na blat stołu: byłam zmęczona dzisiejszym dniem.
-Wydały się wasze zabawy? – zagadnęła mnie młodsza siostra.
-Wiesz, że masz szlaban?
-Dobra, dobra. – mruknęła, wstając. Otworzyła drzwi lodówki, a ja między czasie ściągnęłam buty. Mama pewnie zabiłaby mnie za to, ale ja miałam własne zasady.
-Czego szukasz? - zapylałam.
-Szczęścia.
-W lodówce? – zdziwiłam się.
-Gdzieś chyba musi być?
-W mieszkaniu Kuby. – mruknęłam sama do siebie.
-Co?- spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
-Nic, nic. – burknęłam. – Co jemy na kolacje?
-Światło z lodówki.
-To chodź na jakieś zakupy. – rzekłam zrezygnowana.
Byłam głodna i zła. Na całe szczęście Biedronkę miałyśmy tylko dwie ulice stąd, więc pół godziny później wracałyśmy pośród ciemności, obładowane zapasami na następny tydzień. Pola trajkotała radośnie, odnośnie spotkania z Kubą, które miało nastąpić za kilka minut, gdyż podczas naszego pobytu w supermarkecie dzwonił libero, oznajmiając nam, że postanowili z Simonem zaszczycić nas swoją obecnością na kolacji. Byłam pewna, że dostanie mi się za nieumiejętne gotowanie, ale jakoś mało mnie to obchodziło.
Zatrzymałam się gwałtownie, dostrzegając oświetloną przez uliczne lampy twarz mężczyzny, który stał nieopodal nas. Od razu rozpoznałam w nim Krystiana. Pola patrzyła na mnie pytająco, więc pośpieszyłam z wyjaśnieniami, pochylając się w jej kierunku.
-To Krystian.
Poli nie trzeba było dwa razy powtarzać. Nim zdążyłam zareagować, to ona stała już przy nachodzącym mnie gościu. Ze strachem zbliżyłam się do nich, próbując odciągnąć Tomaszewską za ramię, ale nie pozwoliła mi.
-Co ty tu do cholery robisz?! – warknęła w kierunku lekko zaskoczonego mężczyzny.  – Daj jej spokój raz na zawsze! Ona nie jest twoja i nigdy nie była! Nie jest zabawką!
-Pola! – ryknęłam.
-Wypchaj się! – kontynuowała, przystawiając mu plac wskazujący do klatki piersiowej. Krystian wybuchnął śmiechem, odpychając od siebie moją młodsza siostrę. Z kieszeni skórzanej kurtki, wypadł niewielki nóż ze srebrną rączką, który mężczyzna natychmiast podniósł.
-Wynoś się stąd, bo jak cię zaraz w dupę kopnę, to na księżyc… - ciągnęła, ale przerwałam, zachodząc ją od tyłu i zatykając buzię ręką.
-Czego chcesz? – zabrałam głos.
-Ciebie. – uśmiechnął się nieznacznie.
-Konkrety.
-Dowiesz się za chwilę.
-Dobra. – powiedziałam, wskazując na Polę, której nadal zatykałam buzię. – Ona zostaje. My pójdziemy porozmawiać.
-Ale Kostka! – wtrąciła bliska płaczu Pola.
-Spokojnie. – zwróciłam się do niej. – Nie musisz się bać, bo nie będziesz sama. – dodałam, mając nadzieję, że domyśli się o co, a raczej o kogo chodzi.
-Idziemy. – zwróciłam się do Krystiana, kierując się w stronę parku. Towarzyszyła nam tylko ciemna noc. Bałam się, ale co miałam zrobić? Pola była ważniejsza niż to, co mogło się stać.


20 komentarzy:

  1. Matko tak pięknie i cudownie się zaczęło. Jestem zachwycona Kubą i Simonem i w ogóle całym waszym blogiem. Chciałam żeby coś przerwało sielankę, to się doczekałam, ale jestem zadowolona, bo u was nie jest nudno :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że ten cały Krystian nie zrobi nic Kostce..
    Ale z takimi debilami to różnie bywa..
    Teraz do następnej niedzieli pewnie będę się zastanawiać czy on jej czasami nie zrobi krzywdy w tym parku i będę wymyślać różnego rodzaju scenariusze..
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. a teraz chodzi mi po głowie piosenka Peji i Śliwy "Gigant" bo tam jest: Gdy dorwie Cię debil z nożem to proszę oddaj mu portfel, bo on za siebie nie może" xD epic.
    No, tak. Porównania Szymka doprowadziły mnie do ataku śmiechu. I to takiego konkretnego :D
    Pola i Kuba to już prawie jak para, a o co ona się rzuca xD nie ogarniam ;x Dobra, idę ogarnąć chemię... (fuck off) i zastanawiać się czy Krystian zrobi coś Kostce

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak kilkoma zdaniami i zachowaniem Kuby przypomnieć mi miłe chwile. Widzę że z tym śpiewaniem doskonale dobranych na daną chwilę piosenek to modne wśród chłopaków :) No proszę to już mamy oficjalnie jak Kuba przedstawia Polę jak swoją dziewczynę. Podziwiam ją za odwagę że stanęła w obronie siostry. Mam nadzieję że wykaże się też chłodną głową i szybko zadzwoni po Simona. Kostka i Szymek, ich nie da się nie lubić. To ich przekomarzanie jest taki naturalne że ja mam wrażenie jakbym była tuż obok nich. widzę że Simon robi się niewyżyty, ale to dobrze bo jak widać Kostka się do niego już przekonała. Oby tylko jej się teraz nic nie stało

    Bankomat jako ściana płaczu, widzę że nie tylko ja tak mówię :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, wystarczy, że mój brat mówi na to ściana płaczu,jak idzie po wypłatę :D Pola to niezwykle odważna młoda kobieta,ale z Krystianem może nie być tak łatwo. Oby tylko Simon zdążył przyjść z pomocą,bo coś czuję, nie będzie zabawnie. Kostka też nie należy do schowanych w sobie ludzi,ale z facetem może nie mieć szans. Zresztą,nie ma co gdybać,przecież Szymek będzie na czas :)
    Popiwczak mnie zadziwia,ale jak najbardziej na plus :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholercia, dzieje się. Pola to ma zadziorny charakter, i jest bardzo odważna ale nawet ona nie da rady Krystianowi. Oby tylko nie zrobił nic Kostce, bo Simon już się nim zajmie. A Kuba to jest naprawdę pomysłowy, wie jak zatrzymać Polę u siebie - czekoladą xd
    Czekam na następny - zapraszam do mnie na http://dziewiec-trzynastek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Was czytać, bo tworzycie niesamowity duet. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O czyli zgadzam się z Polą co do fizyki :D Ja podziwiam młodą za to, że zaczęła startować do Krystiana. No i żeby Simon przyjechała na czas :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że Simon przyjedzie na czas. ;)

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak miło było na początku...

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny to co przed chwilą przeczytałam to jedno z najpiękniejszych opowiadań na świecie, rozpływam się czytając takie cudeńka *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystko powoli zaczynało się układać, a tu znowu On musiał się pojawić Krystian to ma na prawdę genialne wyczucie czasu. Czego tak właściwie On chce od Kostki? Przecież już dawno dała mu do zrozumienia, że nie ma co liczyć na coś więcej. Pola stanęła w obronie siostry, ale to chyba nie przyniosło dobrych efektów. Mam nadzieje, że Krystian nic nie zrobi Kostce?

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  13. wszystko pięknie i kolorowo aż tu nagle bum i pojawia się Krystian:/ czego On chce? Zawsze żeby była równowaga jedno się pieprzy, drugie się układa...tak mogę podsumować rozdział...oby tylko nic Kostce się nie stało, choć czuję, że obrońca się znajdzie jak Pola wpadnie do domu;)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. A miało być tak pięknie...i tak jest świetnie, bo pewnie teraz do akcji wkroczy Simon i uratuje niewinne niewiasty sprzed rąk złych ludzi :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Zakończyć w takim momencie jest z jednej strony genialnym posunięciem, a z drugiej torturą dla czytelników. Mam nadzieję, że mnie ciekawość przez was nie zeżre.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kostka i Szymuś, to się już opanować nie mogą. NO dobra raczej Szymuś, ale gdyby nie chciała, to by nic z tego nie była. A tak to Pola jej spódniczkę krzywo założoną wytknęła. I dobrze. Niech się im układa. Kuba jaki się pewny siebie zrobił. Ale lubię go takiego. Jest taki wesoły i uroczy zarazem. Niech się tam tylko dobrze "uczą z Polą życia i będzie ok :P
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli macie ochotę i czas, to zapraszam serdecznie na 13 rozdział na http://add-me-wings.blogspot.com/

      Usuń
    2. Zapraszam również na 6 na http://the--past--in--the--future.blogspot.com/.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  17. Kostka i Krystian sam na sam? Nie podoba mi się to nawet w jednym procencie. Pola mogłaby go znokautować, ja nie miałabym nic przeciwko. :D
    Matematyka jest fajna. Przynajmniej ta, którą wałkują Apollo i Kuba. Trójkąty, stosunki, to mogę polubić, nawet bardzo. *.*
    Ile razy mówiłam, że Szymek jest uroczy?

    OdpowiedzUsuń