Pola
- Kubiak!
Kubiak, no! – zadarłam się, idąc korytarzem jastrzębskiej hali. Michał w końcu
wyjął z uszu te jego cholerne słuchawki i łaskawie odwrócił się, a gdy ujrzał
mnie, uniósł pytająco brwi.
- Co?
- Nico. Czekaj
na mnie – powiedziałam i się uśmiechnęłam pięknie, na co wywrócił oczami.
Zauważył, że jakaś taka wesoła dziś jestem, ale go zignorowałam, przekraczając
wraz z nim próg sali, na której siatkarze się rozgrzewali. Kostka pomachała do
mnie i kazała mi podejść, a ja to posłusznie uczyniłam (raz na ruski rok wypada
zrobić to, co każe).
- Idź zanieś
to Bogdanowi, okej? – Uniosłam brwi, patrząc na nią jak na jakąś zjawę. – No
proszę.
- Spoko –
powiedziałam i wzięłam jakąś teczkę z dokumentami, po czym ruszyłam z powrotem
w stronę wielkich drzwi. W korytarzy spotkałam Popiwczaka, który wracał z
łazienki i uśmiechnął się promiennie na mój widok.
- Gdzie to
wędrujesz? – zapytał, a ja pokazałam mu teczkę, wyjaśniając, że Kostka mnie z
nią wysłała do Bogdana. – Aaaa. – Zrobił minę myśliciela. – To ja pójdę z tobą.
- Trening masz
– zauważyłam błyskotliwie.
Kuba machnął
ręką i stwierdził, że będzie mi towarzyszył, bo mogę się zgubić, i ruszył za
mną. Spojrzał wymownie w stronę schowka na miotły, który mijaliśmy po drodze, a
mi niezbyt dobrze wyszło udawanie, że tego nie widzę, więc się zaśmiał tylko,
za co oberwał niemalże morderczym wzrokiem.
Zapukałam do
drzwi gabinetu, w którym przebywał Szczebak, wręczyłam mu papiery i wyszłam, by
wraz z Kubą ruszyć w stronę sali.
- Przyjdziesz
dziś do mnie? – spytał blondyn, a ja zmarszczyłam czoło, pytając, po co. –
No... Z matmą pomóc, nie?
Parsknęłam
śmiechem.
- To tak to
się teraz nazywa? – mruknęłam patrząc w jego ciemne tęczówki. Pokiwał głową,
otwierając przede mną drzwi.
Kuba nie
mieszkał z rodzicami. Pochodził z Legnicy i tam znajdowała się jego rodzina, a
on był tu. Mieszkał ze swoim trzydziestopięcioletnim wujkiem, który podobno
miał bzika na punkcie siatkówki i sam zaproponował jeszcze przed rozpoczęciem
sezonu, że Kuba może się wprowadzić do niego. A on, jako że tego swojego wujka
Marcina bardzo lubił, od razu na to chętnie przystał. Jego siedziba znajdowała
się zdecydowanie daleko od mojego i Kostki mieszkania. Pojechaliśmy tam od razu
po treningu, w czasie trwania którego zdążyłam napisać całą charakterystykę
lady Makbet, co mnie bardzo zdziwiło, ale nie bardziej niż fakt, że Kuba
przedstawił mnie wujkowi Marcinowi jako swoją
dziewczynę. Aha.
- To co dziś
przerabiamy? – spytałam, siadając na puszystym dywanie w pokoju Popiwczaka.
- Trójkąty –
odparł i podał mi kubek z herbatą oraz jabłko „tak na deser”, jak to ujął.
- To trzeba
nam jeszcze jednej osoby... – powiedziałam zamyślona, za co trzepnął mnie
podręcznikiem w czubek głowy.
- Aleś ty
zboczona – mruknął, uśmiechając się pod nosem. Wzruszyłam ramionami, zwalając
winę na Kubiaka. – A tak swoją drogą, to co bierzesz na fizyce?
- Nie! –
krzyknęłam, rozszerzając oczy z przerażenia. – Nie mów o tym. Fizyka to zło.
- Ale ja tylko
pytam, co bierzecie – powiedział z miną niewiniątka. Uhm, już to widzę. Jeszcze
dojdzie do tego, że będę mu musiała pomagać z czymś, z czym sama sobie ledwo
daję radę. Albo nie daję. Rzuciłam ponuro, że siły tarcia. – Uuuuooooouuu, to
pewnie same piątki.
Zmrużyłam oczy
i zacisnęłam usta w cienką kreskę, biorąc poduszkę i rzucając nią w niego, a że
umiejętnie się obronił i pociągnął mnie za rękę na swoje kolana, to już inna
bajka.
Kostka
Zostałam po
godzinach, aby nadrobić zaległości, których nazbierało się przez ostatnie dni.
Musiałam być ze wszystkim na bieżąco. Zapowiadał się długi i nudny wieczór.
Już od godziny
wpatrywałam się w ekran monitora, aby zaznajomić się z nagromadzonym
materiałem. Przekrzywiłam głowę, sięgając po kubek z kawą.
Niespodziewanie
usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłam wzrok, żeby sprawdzić kto
przyszedł. Simon, z cwaniackim uśmiechem na twarzy, oparł się o drzwi, które
wcześniej zamknął.
-Co tu robisz?
– zapytałam, marszcząc brwi.
-A może by tak
najpierw ,,Cześć kochanie”?
-Cześć Simon.
-Widzę wielką
radość. – westchnął, zbliżając się do mnie.
-Jestem
zmęczona. – mruknęłam, pijąc kawę. Na powitanie cmoknął mnie w policzek, który
trochę odsunęłam. Wywołało to kolejny jęk rozpaczy u mojego towarzysza.
-Cofamy się?
-Co? – od razu
nie zrozumiałam jego słów. Spojrzał na mnie spode łba. – Mówiłam, że jestem
zmęczona. – dopowiedziałam.
-Oj Kostka… -
mruknął, pochylając się nade mną. Jego ciepły oddech muskał moją szyję, co
wywołało u mnie niespodziewany dreszcz. – Wpuść mnie. – szepnął.
-Co?
-Wpuść mnie na
twoje miejsce. – wyjaśnił.
-Po co?
-Zobaczysz. –
rzekł z cwaniackim uśmiechem. Wzruszyłam ramionami, wykonując jego polecenie.
Simon zajął moje miejsce, a ja patrzyłam na niego pytająco.
-No usiądź. –
poprosił. – Nie będziesz przecież tak stać.
-Co ty
kombinujesz? – zapytałam, siadając na jego kolanach. Objął mnie jedną ręką.
Nawet gdybym chciała wstać, to Niemiec skutecznie mi to uniemożliwiał.
Obserwowałam jego poczynania.
Zamknął otwarte przeze mnie pliki i otworzył folder z muzyką. Dodał kilkanaście piosenek do kolejki. Jedna z nich właśnie zaczęła brzmieć w głośnikach, które na dobry początek pracy, kupił mi Kubiak. Muzykę słychać było chyba w całej okolicy. Spojrzałam na niego pytająco, a on wpił się w moje usta. Jego ręce powędrowały w poszukiwania zamka od czarnej spódniczki, którą miałam na sobie.
Zamknął otwarte przeze mnie pliki i otworzył folder z muzyką. Dodał kilkanaście piosenek do kolejki. Jedna z nich właśnie zaczęła brzmieć w głośnikach, które na dobry początek pracy, kupił mi Kubiak. Muzykę słychać było chyba w całej okolicy. Spojrzałam na niego pytająco, a on wpił się w moje usta. Jego ręce powędrowały w poszukiwania zamka od czarnej spódniczki, którą miałam na sobie.
-Tutaj?! –
zbulwersowałam się, odrywając się od Niemca.
-Nie moja
wina, że tak na mnie działasz. – powiedział. – Jesteśmy tu praktycznie sami.
Nie trzymaj mnie już dłużej na głodzie…
-Oj Simon. –
jęknęłam. – Mogłeś przyjść później.
-Jestem już. –
uśmiechnął się szeroko. – Nie wykorzystamy tego?
Nie
odpowiedziałam. Dałam mu całować moją szyję i rozprawić się z spódniczką.
Pozwoliłam mu posadzić się na biurko i bawić się swoim ciałem. Sama nie
pozostawałam mu dłużna. To półtorej godziny z naszego życia wymaga dużego
ocenzurowania…
Pola
Kuba miał fazę
na śpiewanie.
Na początku
było spoko. Nucił pod nosem piosenki T. Love, Metalliki, Guns N’ Roses i Dżemu,
ale potem przerzucił się na całkiem inne teksty. Śpiewał „Ty znowu chcesz się
kochać” Manchesteru, „Daj mi tę noc” (przy niej patrzyłam na niego wzrokiem
seryjnego mordercy), a na koniec dowalił happysadem.
- Nie puszczę cię, nigdzie sam stąd nie
pójdziesz!
Pacnęłam się z
otwartej dłoni w czoło, wzdychając ciężko. To nie była moje wina – ewentualnie
z jabłkami i herbatą musiało być coś nie tak. Albo Popiwczak coś ukrywa.
- Ale ja muszę
iść do domu – powiedziałam, patrząc na zegarek. Blondyn nie wyglądał na
przekonanego i w dalszym ciągu opierał się o drzwi, uniemożliwiając mi ewentualną
ucieczkę. – Kostka mi szlaban da.
- A ja mam
czekoladę! – powiedział wesoło, wyszczerzając się do mnie. Zmrużyłam oczy,
pytając, jaką. – Tą co zawsze.
- Yszty
cholero – mruknęłam, a on wyjął z plecaka wedlowską truskawkową i
rozpieczętował ją. – W takim tempie nie będziemy się mogli ruszyć na boisku.
Chyba go to
średnio obchodziło, podobnie jak i mnie, bo zjedliśmy czekoladę na pół, a potem
zaczęliśmy śpiewać razem, co wychodziło bardzo dobrze, a ja zaczęłam żałować,
że nie mam swojej gitary. Zostałam u Popiwczaka do późna, a w końcu zadzwoniła
do mnie Kostka, która dopiero wracała z pracy wraz z Simonem i stwierdziła, że
po mnie wstąpi, żebym nie musiała się szlajać po mieście w nocy.
Po drodze do
domu Kostka zatrzymała się pod wielkim budynkiem, bo musiała wybrać pieniądze z
bankomatu i zostawiła mnie i Simona w samochodzie.
- I co? Jak
tam randka? – spytał, poruszając wymownie brwiami. Wystawiłam mu język.
- To nie była
randka, tylko korki z matmy – zaprotestowałam, ale w odpowiedzi Szymek parsknął
głośnym śmiechem. Zawahałam się przez chwilę, ale w ostateczności zdecydowałam
się mu to powiedzieć. – Przedstawił mnie wujkowi jako swoją dziewczynę.
Simon zamilkł,
a po chwili zastanowienia, obserwując Kostkę stojącą przy „ścianie płaczu”,
powiedział:
- To chyba
normalne, nie? Liżecie się i miziacie na każdym kroku prawie – jesteście parą.
To prawie tak samo, jakby dwie dorosłe, kochające się osoby uprawiały seks, ale
zaprzeczały temu, że są parą.
Jęknęłam
głośno, zakrywając twarz dłońmi.
- Ja pierdolę,
Simon – wyjojczałam. – Masz takie zajebiste metafory, że Nobla powinieneś
dostać.
- Ja ogólnie
jestem wspaniały, prawda? – W odpowiedzi rzuciłam „no pewnie!” i wtedy do
samochodu wróciła Kostka, a ja ze zdziwieniem coś zauważyłam.
- Ekhem... –
zaczęłam. – Kosteczko, założyłaś spódniczkę na lewą stronę...
Momentalnie
siostra spłonęła rumieńcem, a moje przypuszczenia dotyczące tego, że wcześniej
ze sobą kopulowali, potwierdziły się. Simon za to zrobił minę niewiniątka,
jakby jego nic tutaj nie dotyczyło.
- W pracy? –
spytałam, a rudowłosa spojrzała na mnie spod byka. – Współczuję tym, którzy
będą tam sprzątać...
- Pola! –
oburzyła się.
- A gumki
mieliście?
- Zabiję
Kubiaka – westchnęła, a Simon parsknął śmiechem. Uśmiechnęłam się do niego
pobłażliwie, rozsiadając się wygodniej na tylnym siedzeniu.
- Nie
zabijesz. Simon cię z łóżka nie wypuści – powiedziałam, a ona zahamowała
gwałtownie, i spojrzała na mnie wzrokiem, który mówił, że przeginam.
Zdecydowanie.
Kostka
Wieczorem dnia następnego, wróciłam do mieszkania. Wchodząc do kuchni, zobaczyłam Polę,
która piła herbatę. Usiadłam naprzeciw niej, kładąc głowę na blat stołu: byłam
zmęczona dzisiejszym dniem.
-Wydały się
wasze zabawy? – zagadnęła mnie młodsza siostra.
-Wiesz, że
masz szlaban?
-Dobra, dobra.
– mruknęła, wstając. Otworzyła drzwi lodówki, a ja między czasie ściągnęłam
buty. Mama pewnie zabiłaby mnie za to, ale ja miałam własne zasady.
-Czego
szukasz? - zapylałam.
-Szczęścia.
-W lodówce? –
zdziwiłam się.
-Gdzieś chyba
musi być?
-W mieszkaniu
Kuby. – mruknęłam sama do siebie.
-Co?- spojrzała
na mnie, marszcząc brwi.
-Nic, nic. – burknęłam.
– Co jemy na kolacje?
-Światło z
lodówki.
-To chodź na
jakieś zakupy. – rzekłam zrezygnowana.
Byłam głodna i
zła. Na całe szczęście Biedronkę miałyśmy tylko dwie ulice stąd, więc pół
godziny później wracałyśmy pośród ciemności, obładowane zapasami na następny
tydzień. Pola trajkotała radośnie, odnośnie spotkania z Kubą, które miało
nastąpić za kilka minut, gdyż podczas naszego pobytu w supermarkecie dzwonił
libero, oznajmiając nam, że postanowili z Simonem zaszczycić nas swoją
obecnością na kolacji. Byłam pewna, że dostanie mi się za nieumiejętne
gotowanie, ale jakoś mało mnie to obchodziło.
Zatrzymałam
się gwałtownie, dostrzegając oświetloną przez uliczne lampy twarz mężczyzny,
który stał nieopodal nas. Od razu rozpoznałam w nim Krystiana. Pola patrzyła na
mnie pytająco, więc pośpieszyłam z wyjaśnieniami, pochylając się w jej
kierunku.
-To Krystian.
Poli nie
trzeba było dwa razy powtarzać. Nim zdążyłam zareagować, to ona stała już przy
nachodzącym mnie gościu. Ze strachem zbliżyłam się do nich, próbując odciągnąć
Tomaszewską za ramię, ale nie pozwoliła mi.
-Co ty tu do
cholery robisz?! – warknęła w kierunku lekko zaskoczonego mężczyzny. –
Daj jej spokój raz na zawsze! Ona nie jest twoja i nigdy nie była! Nie jest
zabawką!
-Pola! –
ryknęłam.
-Wypchaj się!
– kontynuowała, przystawiając mu plac wskazujący do klatki piersiowej. Krystian
wybuchnął śmiechem, odpychając od siebie moją młodsza siostrę. Z kieszeni
skórzanej kurtki, wypadł niewielki nóż ze srebrną rączką, który mężczyzna
natychmiast podniósł.
-Wynoś się
stąd, bo jak cię zaraz w dupę kopnę, to na księżyc… - ciągnęła, ale przerwałam,
zachodząc ją od tyłu i zatykając buzię ręką.
-Czego chcesz?
– zabrałam głos.
-Ciebie. – uśmiechnął
się nieznacznie.
-Konkrety.
-Dowiesz się
za chwilę.
-Dobra. –
powiedziałam, wskazując na Polę, której nadal zatykałam buzię. – Ona zostaje.
My pójdziemy porozmawiać.
-Ale Kostka! –
wtrąciła bliska płaczu Pola.
-Spokojnie. –
zwróciłam się do niej. – Nie musisz się bać, bo nie będziesz sama. – dodałam,
mając nadzieję, że domyśli się o co, a raczej o kogo chodzi.
-Idziemy. –
zwróciłam się do Krystiana, kierując się w stronę parku. Towarzyszyła nam tylko
ciemna noc. Bałam się, ale co miałam zrobić? Pola była ważniejsza niż to, co
mogło się stać.
Matko tak pięknie i cudownie się zaczęło. Jestem zachwycona Kubą i Simonem i w ogóle całym waszym blogiem. Chciałam żeby coś przerwało sielankę, to się doczekałam, ale jestem zadowolona, bo u was nie jest nudno :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten cały Krystian nie zrobi nic Kostce..
OdpowiedzUsuńAle z takimi debilami to różnie bywa..
Teraz do następnej niedzieli pewnie będę się zastanawiać czy on jej czasami nie zrobi krzywdy w tym parku i będę wymyślać różnego rodzaju scenariusze..
Pozdrawiam.
a teraz chodzi mi po głowie piosenka Peji i Śliwy "Gigant" bo tam jest: Gdy dorwie Cię debil z nożem to proszę oddaj mu portfel, bo on za siebie nie może" xD epic.
OdpowiedzUsuńNo, tak. Porównania Szymka doprowadziły mnie do ataku śmiechu. I to takiego konkretnego :D
Pola i Kuba to już prawie jak para, a o co ona się rzuca xD nie ogarniam ;x Dobra, idę ogarnąć chemię... (fuck off) i zastanawiać się czy Krystian zrobi coś Kostce
Nie ma to jak kilkoma zdaniami i zachowaniem Kuby przypomnieć mi miłe chwile. Widzę że z tym śpiewaniem doskonale dobranych na daną chwilę piosenek to modne wśród chłopaków :) No proszę to już mamy oficjalnie jak Kuba przedstawia Polę jak swoją dziewczynę. Podziwiam ją za odwagę że stanęła w obronie siostry. Mam nadzieję że wykaże się też chłodną głową i szybko zadzwoni po Simona. Kostka i Szymek, ich nie da się nie lubić. To ich przekomarzanie jest taki naturalne że ja mam wrażenie jakbym była tuż obok nich. widzę że Simon robi się niewyżyty, ale to dobrze bo jak widać Kostka się do niego już przekonała. Oby tylko jej się teraz nic nie stało
OdpowiedzUsuńBankomat jako ściana płaczu, widzę że nie tylko ja tak mówię :P
Jej, wystarczy, że mój brat mówi na to ściana płaczu,jak idzie po wypłatę :D Pola to niezwykle odważna młoda kobieta,ale z Krystianem może nie być tak łatwo. Oby tylko Simon zdążył przyjść z pomocą,bo coś czuję, nie będzie zabawnie. Kostka też nie należy do schowanych w sobie ludzi,ale z facetem może nie mieć szans. Zresztą,nie ma co gdybać,przecież Szymek będzie na czas :)
OdpowiedzUsuńPopiwczak mnie zadziwia,ale jak najbardziej na plus :)
Pozdrawiam :)
O cholercia, dzieje się. Pola to ma zadziorny charakter, i jest bardzo odważna ale nawet ona nie da rady Krystianowi. Oby tylko nie zrobił nic Kostce, bo Simon już się nim zajmie. A Kuba to jest naprawdę pomysłowy, wie jak zatrzymać Polę u siebie - czekoladą xd
OdpowiedzUsuńCzekam na następny - zapraszam do mnie na http://dziewiec-trzynastek.blogspot.com/
Uwielbiam Was czytać, bo tworzycie niesamowity duet. :)
OdpowiedzUsuńO czyli zgadzam się z Polą co do fizyki :D Ja podziwiam młodą za to, że zaczęła startować do Krystiana. No i żeby Simon przyjechała na czas :)
OdpowiedzUsuńprzyjechał* gwoli ścisłości:)
UsuńMam nadzieję, że Simon przyjedzie na czas. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
A tak miło było na początku...
OdpowiedzUsuńDziewczyny to co przed chwilą przeczytałam to jedno z najpiękniejszych opowiadań na świecie, rozpływam się czytając takie cudeńka *.*
OdpowiedzUsuńWszystko powoli zaczynało się układać, a tu znowu On musiał się pojawić Krystian to ma na prawdę genialne wyczucie czasu. Czego tak właściwie On chce od Kostki? Przecież już dawno dała mu do zrozumienia, że nie ma co liczyć na coś więcej. Pola stanęła w obronie siostry, ale to chyba nie przyniosło dobrych efektów. Mam nadzieje, że Krystian nic nie zrobi Kostce?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
wszystko pięknie i kolorowo aż tu nagle bum i pojawia się Krystian:/ czego On chce? Zawsze żeby była równowaga jedno się pieprzy, drugie się układa...tak mogę podsumować rozdział...oby tylko nic Kostce się nie stało, choć czuję, że obrońca się znajdzie jak Pola wpadnie do domu;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
A miało być tak pięknie...i tak jest świetnie, bo pewnie teraz do akcji wkroczy Simon i uratuje niewinne niewiasty sprzed rąk złych ludzi :D
OdpowiedzUsuńZakończyć w takim momencie jest z jednej strony genialnym posunięciem, a z drugiej torturą dla czytelników. Mam nadzieję, że mnie ciekawość przez was nie zeżre.
OdpowiedzUsuńKostka i Szymuś, to się już opanować nie mogą. NO dobra raczej Szymuś, ale gdyby nie chciała, to by nic z tego nie była. A tak to Pola jej spódniczkę krzywo założoną wytknęła. I dobrze. Niech się im układa. Kuba jaki się pewny siebie zrobił. Ale lubię go takiego. Jest taki wesoły i uroczy zarazem. Niech się tam tylko dobrze "uczą z Polą życia i będzie ok :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Jeśli macie ochotę i czas, to zapraszam serdecznie na 13 rozdział na http://add-me-wings.blogspot.com/
UsuńZapraszam również na 6 na http://the--past--in--the--future.blogspot.com/.
UsuńPozdrawiam :*
Kostka i Krystian sam na sam? Nie podoba mi się to nawet w jednym procencie. Pola mogłaby go znokautować, ja nie miałabym nic przeciwko. :D
OdpowiedzUsuńMatematyka jest fajna. Przynajmniej ta, którą wałkują Apollo i Kuba. Trójkąty, stosunki, to mogę polubić, nawet bardzo. *.*
Ile razy mówiłam, że Szymek jest uroczy?