Pola
Po rozmowie z
Kostką czułam się jakoś tak lepiej. Pomogło kakao, pomógł śmiech, pomógł nawet
Kubiak, który po tym, jak brutalnie wtargnął do naszego mieszkania, wcisnął się
na miejsce między nami, oznajmił, że on nas naprawdę bardzo kocha, a potem
włączył się do rozmowy. Oczywiście ja i Kostka o naszych problemach nie
wspominałyśmy już nic, ale i tak spędziłyśmy pół nocy z Kubiakiem (bez
skojarzeń), a potem w trójkę zasnęliśmy na jednym łóżku.
Zakończyłam
rehabilitację, wsiadłam w autobus i dojechałam pod szkołę. Według mojego
zegarka za piętnaście minut powinna się zacząć matematyka, czyli przedmiot,
który lubiłam. Prawie się potknęłam o dziurę w chodniku i wtedy usłyszałam, jak
ktoś mnie woła.
- O, cześć
Hache – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Brunet dogonił mnie i na powitanie
sprzedał mi całusa w policzek, co, nie powiem, trochę mnie zdziwiło, ale
zarazem było bardzo, bardzo miłe i trochę się przez to zawstydziłam.
- Co tak
późno? – zapytał. – O ile się dobrze orientuję, lekcje zaczynają się wcześniej.
Czyżby wagary?
Zaśmiałam się
i pokręciłam głową, opowiadając mu o rehabilitacji.
- Boli cię? –
Westchnęłam cicho, kiedy uniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy.
- Nie... To
znaczy... – Zagryzłam wargę. – Jeszcze trochę, ale niedługo nie będzie śladu i
będę mogła spokojnie grać.
- Grać? –
Hiszpan ściągnął brwi w konsternacji. – Grać w co?
- Och –
mruknęłam, zerkając na zegarek. Ten czas jakoś za szybko płynął. – Jestem
siatkarką w drugoligowym klubie – powiedziałam, a Hache zagwizdał z uznaniem.
- No no –
rzucił. – A rozdajesz już autografy? – zapytał, otwierając przede mną drzwi
szkoły. Zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w ramię.
- Przestań –
powiedziałam, przelotnie witając się z klubową atakującą – Pauliną.
- No co? –
Rozłożył ręce, ukazując dwa rzędy białych, równych ząbków. – Mieć maziaka od
tak pięknej siatkarki, to prawdziwy zaszczyt.
Zarumieniłam
się i spuściłam głowę, żeby Hache tego nie dostrzegł.
- No już, nie
wstydź się – powiedział, ściskając moją rękę. – Przecież prawdę mówię.
- No jasne –
mruknęłam. Hache już na mnie nie patrzył – na horyzoncie pojawiła się piękna,
brązowowłosa Hiszpanka, która była jego przyjaciółką i ją już zdążyłam poznać.
Brunet uśmiechnął się do niej i od razu puścił moją dłoń. – To ja... Musze
spadać na lekcję – powiedziałam i ruszyłam w kierunku schodów, zostawiając ich
samych, choć z chęcią bym jeszcze z nimi tam posiedziała (a tak serio to tylko
z nim, ale co tam).
Pierwszy raz
od dłuższego czasu nie spóźniłam się na matematykę, za to byłam trochę
nieprzytomna, bo zastanawiałam się, czy Hache mnie podrywa (o ile faktycznie to
robi) dlatego, że może mu wpadłam w oko, czy tylko po to, by się trochę
ponabijać, co też było prawdopodobne, a Hanka nie raz musiała mnie szturchać
łokciem, żebym się obudziła i odpowiedziała na zadane mi pytanie. A ja uznałam,
że jestem dziwna.
- Pola? –
Hanka po raz kolejny wyrwała mnie z zamyślenia. – Idziesz dziś na tą imprezę? –
spytała. Zmarszczyłam czoło.
- Jaką
imprezę?
- Ty się z
choinki urwałaś chyba – mruknęła, wywracając teatralnie oczami. – Impreza. U
nas w szkole. Z obcokrajowcami. Integracja. O dwudziestej. Świta ci coś?
- Ach! –
westchnęłam, uderzając się z otwartej dłoni w czoło, czym zwróciłam na siebie
uwagę całej klasy. Parsknęłyśmy śmiechem, a profesorka musiała nas uciszać. –
Zapomniałam o tym na śmierć. – Zamyśliłam się. Skoro mają być uczniowie z
wymiany, to mam pewność, że Hache też tam będzie. Więc odpowiedź była prosta.
Oznajmiłam przyjaciółce, że na pewno będę, i skupiłam się na zadaniu.
Kostka
Znów ledwo
żyłam: spanie z Michałem i Polą na jednym łóżku nie było najlepszym
pomysłem zwłaszcza, że my, siostry Tomaszewskie, też jesteśmy dobrze
zbudowane. Bolała mnie praktycznie każda część ciała. Najchętniej poszłabym do
naszego masażysty, ale to nie wchodziło w grę.
Późnym po
południem, Bogdan wysłał mnie po naszego atakującego. Z tego, co się domyślałam
chodziło o rozmowę na temat zagrywki. Przez moje spóźnienia i ograniczone
zaangażowanie szef nie miał czasu zrobić tego wcześniej. Michała znalazłam na
korytarzu, kiedy rozmawiał z Mileną. Powiedziałam mu, co mi kazano i udałam się
na poszukiwanie drugiego trenera, któremu jak zwykle trzeba było dostarczyć
notatki.
Goniec to ja!
Jakieś czterdzieści minut przed meczem zajęłam swoje miejsce przy jednym ze stolików. Kibice już
zaczynali się schodzić. Obserwowałam rozgrzewkę zawodników, którzy za dobrą
chwilę będą ze sobą rywalizować. Rozgrywający często spoglądał w moim kierunku,
uśmiechając się przy tym szeroko.
Mecz zakończył
się szybkim zwycięstwem moich kolegów. Pracy było nie dużo, gdyż zostały
rozegrane tylko trzy sety. Wszystko wskazywało na to, że odeśpię
trzy tragiczne nocki( poprzedniej w ogóle nie mogłam zasnąć). Zanim
jednak to nastąpi czekało mnie zdanie sprawozdania.
Wstałam z
krzesełka i chciałam iść w kierunku wyjścia, ale oczywiście mój plan się nie
powiódł. Simon złapał mnie za rękę i pociągnął w swoim kierunku. Niemiec
uśmiechał się radośnie, więc nie pozostałam mu dłużna.
-W takim
wydaniu podobasz mi się jeszcze bardziej – powiedział, przyciągając mnie do
siebie. Miał gdzieś tych wszystkich kibiców, fotografów, swoich kolegów i
Bernardiego.
-W jakim? –
zapytałam, próbując taktownie wyswobodzić się z uścisku aby nie urazić
Tischera.
-Zero mordu i
złości.
-Simon nie
tutaj. – poprosiłam.
-Dlaczego?
-Jak przyjdzie
czas będziesz się ze mną obściskiwał gdzie będziesz chciał. – rzekłam,
ściągając jego ręce z mojej talii.
-Ale ja chce
już. – mruknął z miną obrażonego dziecka, co wywołało eksplozję mojego śmiechu.
W nagrodę cmoknęłam go w policzek, co trochę poprawiło mu humor.
-Nie
zadzwoniłaś. – wypomniał mi.
-Miałam dużo
zajęć. – usprawiedliwiłam się. – W czwartek spędzałam czas z Polą, potem
przyszedł Kubiak i się nie wyspałam, bo jest strasznie niewygodny. Ostatni raz
z nim śpię… - urwałam, widząc minę mojego towarzysza: wytrzeszczył oczy i
otworzył buzię tak szeroko, że mogła wlecieć mu tam mucha. Podniosłam mu
podbródek, bo to wyglądało co najmniej dziwnie. Analizując swoje słowa, zdałam
sobie sprawę co podziewałam. Ostatni raz z nim śpię wywarło na nim takie
wrażenie.
-W sensie, że
na jednym łóżku. – sprostowałam.
-Zabiję go.
-Za co?
-Za to, że
leżał obok ciebie.
-Nie stresuj
się, Szymciu. – powiedziałam radośnie i cmoknęłam go w policzek. – Wpadnę jutro
wieczorem. – dorzuciłam i odeszłam szybkim krokiem.
Pola
Muzyka grała,
ludzie tańczyli, a ja siedziałam z markotną miną na ławce, podpierając głowę
rękami i obserwując Hiszpana wirującego na parkiecie z jego koleżanką ze
szkoły. Co ja tak właściwie myślałam? Przecież on był zbyt piękny, żeby być
singlem. Po prostu bajerował.
- Pola, chodź.
- Podniosłam wzrok na osobnika, który wyciągał rękę w moją stronę i uśmiechał
się ciepło. - Nie będziesz siedzieć.
- Ale ja nie
umiem tańczyć do powolnych piosenek - powiedziałam, mimo wszystko pozwalając
się poprowadzić w róg sali. Kuba stwierdził, że to przecież żadna filozofia i
że nie trzeba od razu walców tańczyć, chwycił mnie za nadgarstki i przeniósł
moje ręce na swoje ramiona, a dłonie oparł na moich biodrach.
- Ładnie dziś
wyglądasz - powiedział. Uniosłam brwi. Miałam na sobie miętową bokserkę,
niebieski sweterek w kwiaty, zwykłe rurki i ukochane, czerwone trampki. Szału
nie było.
- Dziękuję -
odparłam mimo wszystko. - Ty też.
- Serio?
- Nie - powiedziałam
i parsknęłam śmiechem na widok jego miny. W rzeczywistości myślałam coś innego,
bo w tej czarnej koszuli prezentował się naprawdę dobrze, ale już mniejsza o
to.
- Wredota.
- Głupek.
- Jędza.
- Matoł.
-
Jabłkomaniaczka.
Gwałtownie
podniosłam wzrok, mrużąc oczy.
- Pola,
dyrektorka was wzywa - wtrąciła niechętnie Hanka, która nagle wyrosła obok nas.
Kuba westchnął i pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi. Szliśmy pustym
korytarzem, wymyślając na siebie wyzwiska, a kiedy wbiegliśmy po schodach i
skręciliśmy w lewo, naszym oczom ukazał się, uhm, wspaniały obrazek. Hache
całował się z tą samą dziewczyną, z którą przedtem tańczył, co potwierdzało
moje teorie dotyczące jego osoby. Stałam nieruchomo, nie mogąc zrobić ani kroku
i bez przerwy wpatrując się w parę, która jeszcze mnie nie zdążyła dostrzec, do
czasu aż Kuba szarpnął mnie za rękę i wciągnął do małego schowka na miotły oraz
inne artykuły potrzebne do sprzątania szkoły.
- Tylko nie
krzycz - powiedział, trzymając dłoń na moich ustach. Pokiwałam głową i wtedy
pozwolił mi mówić.
- Co za dupek
- szepnęłam, próbując wyłowić wzrokiem w ciemności włącznik światła, ale nie
mogłam go dostrzec. Z pewnością był na zewnątrz.
- Chcesz coś
na pocieszenie po fałszywym Hiszpanie? - zapytał Kuba, odrywając się od
drewnianej półki, o którą się opierał.
- Co takiego?
- spytałam.
- Na przykład
- zaczął, przybliżając się do mnie - przystojnego i kochanego Polaka.
- Co? -
sapnęłam, ale po chwili dostałam odpowiedź. Bardzo miłą odpowiedź swoją drogą.
Musnął swoimi
wargami moje, przypierając mnie do drzwi. Zamknęłam oczy i stanęłam na palcach,
ale przy tym przez przypadek nacisnęłam klamkę, czego żadne z nas się nie
spodziewało. Pisnęłam głośno, gdy drzwi się otworzyły i runęliśmy na ziemię.
Kuba zaczął się śmiać i pomógł mi wstać, a gdy ja to zrobiłam, ujrzałam
stojącego obok nas Hiszpana i jego blondynkę.
- Pola? -
wydusił z siebie brunet, patrząc to na mnie, to na Kubę.
- Spadaj,
Hache - rzuciłam, wciąż chichocząc i rumieniąc się lekko. Chwyciłam Kubę za
rękę i ruszyłam z nim w stronę schodów.
Kostka
Kiedy ostatnio
tyle się uśmiechałam? Nie pamiętam. W myślach odliczałam minuty do wyjścia z
mieszkania, co nie uszło uwadze Poli, która obserwowała mnie uważnie od samego
rana, ale potem jednak zniknęła i zostałam sama. Mieszkanie opuściłam tuż po osiemnastej z butelką wina w ręce. U Simona wylądowałam po dwudziestu minutach. Otworzył mi
z czarującym uśmiechem jakby wiedział, że to ja choć wcale nie powiedziałam o
której przyjadę. Pocałowałam go w usta, co wymagało wspięcia się na palce, po
czym wręczyłam mu wino. Udałam się do jego wielkiej kuchni i oparłam się o
ceglany blat. Chwilę później dołączył do mnie właściciel tego mieszkania.
Postawił wino na stole, po czym zbliżył się do mnie. Położył ręce na moich
biodrach, opierając swoje czoło o moje.
-Co robimy ? –
zapytałam, wpatrując się w jego usta. Simon wywrócił oczami, odsuwając się ode
mnie.
-Możemy
obejrzeć jakiś film. – zaproponował, łapiąc mnie za rękę. Chwilę później
wylądowaliśmy w pokoju, w którym spałam kilkadziesiąt godzin temu. Z
minami myślicieli wpatrywaliśmy się w regał z płytami. W końcu sięgnęłam
po opakowanie zatytułowane ,,Dear John” i podałam ją Niemcowi. Usiadłam
na kanapie i czekałam na Simona. Dołączył do mnie kilka minut później, ponieważ
uznał, że zrobi nam popcorn i przyniesie wino.
Naprawdę
starałam się oglądać ten film, ale nie bardzo mi szło. Wszystko przez to, że co
chwila rzucaliśmy sobie z Simonem ukradkowe spojrzenia. Długo siedzieliśmy w
milczeniu, aż w końcu zdecydował się odezwać:
-Przysuniesz
się wreszcie?
Z nieznacznym uśmiechem na
twarzy, przybliżyłam się do rozgrywającego. Położyłam głowę na jego klatce
piersiowej i zajęłam się dalszą próba oglądania.
-Nie odchodź
zanim to, co jest między nami tak naprawdę się zacznie. – powiedział, kiedy
główny bohater wylatywał na misję do Iraku. Spojrzałam uważnie na Simona, ale
nie mogłam zobaczyć jego miny, ponieważ patrzył w sufit. Westchnęłam, dotykając
dłonią jego policzka. W taki sposób zmusiłam go do spojrzenia na mnie. W jego,
zazwyczaj radosnych, oczach dostrzegałam smutek.
-Masz jakąś
manię z tym odchodzeniem. – stwierdziłam.
-Zostawiły
mnie. – rzekł, ale ja na początku nie wiedziałam o co chodzi. – Jedna kazała mi
wybierać między siatkówką a nią. Nie znosiła kiedy wyjeżdżałem. Druga była ze
mną dla kasy. – mówił, ukrywając twarz w moich włosach. – Zmarnowałem 8 lat.
-Skąd wiesz,
że ja taka nie jestem?
-Nie wiem. – wyznał.
– Ale to nie zmienia faktu, że ciągnie mnie do ciebie.
Usiadłam na
nim okrakiem, kładąc dłonie na jego twarzy. Zdawało mi się, że całowałam go z
taką pasją jak jeszcze nikogo.
-Na razie nie
musimy martwić się o to jaka jestem. – szepnęłam między pocałunkami. Simon
położył mnie na kanapie, podwijając moją bluzkę. Znaczył pocałunkami każdy
odkryty skrawek mojego ciała, a ja wędrowałam palcami po jego torsie, który
jeszcze ukryty był pod szarą koszulką. Z każda chwilą posuwaliśmy się coraz
dalej. Ogarniało nas istne szaleństwo.
Iśka: Gratulacje dla Soviaków! Jeśli przegrywać to tylko z mistrzami! Biedni bydgoszczanie moi. Nie potrafię przestać myśleć o tym, co będzie z nimi dalej mimo, że sezon dopiero się skończył...
Blue: RESOVIA MISTRZEM POLSKI! Jarajmy się tym ♥
Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że z tym Hache tak będzie! Spodobało mi się pocieszenie Kuby ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niezmiernie się cieszę, że Pola spławiła Hiszpana, bo tylko jej mącił w głowie. Na szczęście na posterunku czuwa Kubuś,co mnie bardzooo cieszy :) Może i są oboje jeszcze młodzi,ale razem mogą na pewno dojść daleko :) Faktycznie, Simon nieustannie obawia się tego, czy Kostka nie odejdzie od niego,no,ale przecież tyle o nią walczył, że nie może się już poddawać na samym początku. Myślę, że i ją do niego mocno ciągnie, przecież inaczej dawno by dała sobie z nim spokój. Trochę więcej wiary Niemca,a będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No i wszystko jest tak jak powinno :D.
OdpowiedzUsuńResovia mistrzem Polski-no i wygrał lepszy :D
W meczu o brąz byłam oczywiście za Jastrzębianami :D.
Delecty szkoda,ale oni pokażą jeszcze swoją moc ; P
Maja.
Mi się podoba :D Pola nie umie być długo zła na Kubę ;)
OdpowiedzUsuńKostka na całą resztę też nie XD przepraszam, łacina wzywa ;(
Piękny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPola przekonała się jaki jest Hache. Ale przecież Pola ma Kubę, więc Hiszpan może iść do diabła :D
Wyznanie Simona mnie zaskoczyło. Ale Kostka nie jest taka jak te poprzednie jego dziewczyny. Kostka go kocha, a on kocha ją :D
Pozdrawiam:*
No w końcu Kuba wziął sprawy w swoje ręce :) Hiszpan niech spada, no a Kostka ma świetny gust jeżeli chodzi o filmy:) A i tak jarajmy się Resovią
OdpowiedzUsuńWreszcie obie siostry się ogarnęły i na dobre im to wyszło :D
OdpowiedzUsuńWiosna przyszła to i miłość kwitnie :D
Walić Hiszpanów, w Polsce są najlepsze ciacha i laseczki :)
Pozdrawiam i czekam do przyszłej niedzieli :)
MISTRZ MISTRZ RESOVIA!!!! <3
Kuba w końcu się ogarnął i zrobił to co należy:P Kostka i Simon ja wiem,ze z tego cos będzie, moze nawet i dzieci:D Też sie jaram wygraną mojej Sovii<3
OdpowiedzUsuńTak, tak... TAAAAAAAAK! I to w sumie podwójne TAK! No bo Kuba i Pola. Bo Kostka i Szymek.
OdpowiedzUsuń<3
Kocham! I dzisiaj niestety mega długim komentarzem się nie popiszę, gdyż weny na to brak -.- Ale się poprawię!
Pola i Kuba, Kostka i Simon.. Po prostu uwielbiam to. ; )
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Pozdrawiam.
Wszystko w jak najlepszym porządku, Hiszpan odesłany gdzie pieprz rośnie, u Kostki i Szymka coraz lepiej. I oby tak do końca było.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety nie ma jarania się Mistrzem Polski, bo nie wygrała ani moja ZAKSA, ani Delecta, także ten, smutno mi tak jakoś.
Bo takie się kończy oglądanie filmu każdej bary która jest sama w domu :P Dobra opieram to na swoich doświadczeniach :P Rozczula mnie tu Kostka z Simonem. Ich relacja ewoluowała w bardzo szybkim tempie i dlatego ze ona postanowiła zaufać Niemcowi a mnie to się bardzo podoba. Trzymam kciuki za to by się im udało bo cholernie do siebie pasują :)) Widzę że Pola na własnej skórze przekonała sie jak to jest z Hiszpanami, zajęty czy wolny zawsze bajerować będzie. Na całe szczęście pokazała mu kiedy może spadać. Tak Kuba jest więcej wart od tego całego Hache. Widać że mimo ze sobie ciągle dogryzają to czując cos do siebie i to duże COS
OdpowiedzUsuńHache co to w ogóle za imię...o wiele lepiej brzmi Kuba <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Poli wreszcie się ogarnie i nie będzie się bała nie wiadomo czego. Kostka tak zrobiła i żyje w szczęśliwym "związku"
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHache, jak z filmu "3 metry nad niebem"... <3 Taka mała dygresja :D
OdpowiedzUsuńPrzegapić kilka rozdziałów potrafię tylko ja i aż mi głupio.
Podoba mi się taka kontynuacja wątków miłosnych - nie za mdło, wciąż wiele niedomówień, niepewna przyszłość i mnóstwo świetnych dialogów :)
Teraz również i ja chodzę i nucę "W piwnicy u dziadka". Ktoś wie jak przestać?
Mistrzem Polski jest SOVIA, SOVIA najlepsza jest... <3
OdpowiedzUsuńDziewczyny cudowny rozdział, w ogóle to chyba wydrukuje sobie tego waszego bloga bo jest świetny :D
ale palant z tego Hache ale swoja drogą dzięki Niemu znowu coś zaszło między Polą a Kubą:D
OdpowiedzUsuńKostka tak się broniła przed uczuciem a teraz chodzi z głową w churach i widać, że jest szczęśliwa:D
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Dla mnie mistrzem TYLKO SKRA :) Sory ;) Cieszę się że w końcu Kostka Szymusiowi trochę zaufała. Wiadomo było jak to się skończy ;) a Apollo niech sobie hiszpańskich lovelasów daruje. Ma lepszą partię i bliżej ;) Jak się żrą to znaczy że coś w powietrzu wisi ;)
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Jacy oni milutcy, spostrzegawczy, opiekuńczy i dociekliwi... Zbyt wiele tych pozytywów, żeby szczęście mogło długo trwać i tego się obawiam.
OdpowiedzUsuńMistrz, Mistrz, RESOVIA! *____*
OdpowiedzUsuńiśka, mi też szkoda Galaretek, zbyt dużo naoglądałam się ich w tym sezonie. :c
Pierdzielić Hiszpana, skoro ma się uroczego Polaka! Kuba z odcinka na odcinek zaskakuje mnie coraz bardziej, w pozytywnym znaczeniu. Jeszcze trochę, a dojdzie do stosunków, tym razem nie matematycznych.
Szymek jest idealny pod każdym względem, no nie ma lepszego faceta. *___* Kostunia niech się cieszy, że ma takie szczęście. A te jego wcześniejsze panny wykastrować, o.
Caroline, której ponownie nie chce się zalogować.
http://proud-of-volley.blogspot.com/ Zapraszam ;) Niedługo pojawi się Prolog :) Serdecznie zapraszam!!
OdpowiedzUsuń