Kostka
-Słońce, ty
się nie denerwuj.
-To weź im
wpierdol.
-Więcej cię na
mecz nie zabiorę.
-Więcej
nigdzie mnie nie zabierzesz. – prychnęłam podnosząc się z krzesełka. Delecta
przegrała 3:0, nawiązując walkę jedynie w pierwszym i trzecim secie. Byłam
naprawdę wkurzona na bydgoszczan (bardzo ich polubiłam podczas roku studiów w
Bydgoszczy i od tego czasu kibicowałam im zawzięcie).
-Konstancja,
poczekaj no. – krzyknął Simon podczas całego tego szumu. Mecz skończył się
kilka chwil temu, większość kibiców zeszło do barierek, aby poczekać na swych
ulubieńców. Za to ja udałam się w kierunku wyjścia. Niemiec biegł za mną,
uparcie ignorując fanki, które prosiły o autograf czy zdjęcie. W pewnym
momencie usłyszałam jak nie wytrzymuje i krzyczy:
-Chociaż na
randce, dajcie mi spokój!
Wyszłam przed
bełchatowską halę Energia i natychmiast podążyłam przed siebie. Wcale nie do
samochodu Tischera, tylko gdzieś indziej. Byle daleko. Byłam trochę zła,
ale nie przez przegraną, bo to się zdarza. Przez cały mecz, który
starałam się uparcie obserwować, dziewczyna siedząca obok nas podrywała Simona
i on godził się na to mimo, że był ze mną. Cwaniak jeden…
Obcasy, które
zbyt głośno stukały o chodnik, irytowały mnie bardziej niż zwykle. Szłam przed
siebie, nie wiedząc gdzie. Nie bardzo znałam Bełchatów, bo niby skąd? Zgubię i
się będzie święty spokój.
-Tomasewska,
no! – krzyknął Simon, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Brzmiało to
komicznie, ale i słodko. Uległam mu i zwolniłam kroku, co spowodowało, że
zrównał się ze mną.
-Czemu się
denerwujesz?
-Spadaj.
-Miało być
miło i w ogóle, a ty co odstawiasz? – zdenerwował się rozgrywający.
Zmarszczyłam
brwi, wydając z siebie cichy jęk gdy poczułam pierwsze krople deszczu na włosach.
Z sekundy na sekundę z nieba spadały coraz większe krople.
-Do samochodu
czy hotelu? – zapytał Simon, ściągając swoją kurtkę, robiąc z niej parasol.
Była tak duża, że wystarczyłaby dla nas obojga, ale on martwił się tylko o
mnie. Miłe.
-Gdzie bliżej.
– odburknęłam.
Kilkanaście
minut później siedzieliśmy już w hotelowym pokoju. Niemiec uparcie próbował
ściągnąć mokrą podkoszulkę, ale marnie mu szło. Zaśmiałam się z niego, za co
oberwałam poduszką.
-I tak ja śpię
na łóżku. – pokazałam mu język. Chwilę później mój towarzysz uporał się z
częścią garderoby, która stawiała mu opór.
-Weź załóż
szlafrok, bo mnie denerwujesz. – mruknęłam, wskazując palcem na jego nagi tors
i podeszłam do okna. – Niech sama nie będę idiotką w tym głupim różowiutkim
szlafroczku. – dodałam.
Przez kilka
chwil, jak dla mnie trwających tyle co wieczność, obserwowałam jak krople
deszczu uderzają o szybę i spływają w dół. Ich odgłos był jedynym przerywającym
ciszę.
Objął mnie w
pasie, opierając brodę o ramię. Zaskoczona, jakoś odwróciłam się twarzą do
niego, ale przez ten czas nie wypuścił mnie z swoich ramion. Staliśmy blisko
siebie, jak jeszcze nigdy, a jego oczy patrzyły na mnie jakbym była jedyną
kobietą na ziemi. Nie ubrał tego pieruńskiego szlafroka, co spowodowało, że
nabrałam ochoty do kreślenia jakiś skomplikowanych figur na jego torsie. Miałam
taką ochotę od ostatniego razu. Robiłam tak przez kilka minut, a on mruczał do
mojego ucha z zadowoleniem. Spojrzałam na niego znacząco, a on u odpowiedzi
uniósł brew.
-Długo będę
czekać, aż mnie pocałujesz?
Zdziwił się
trochę, pewnie myślał, że zaraz zacznę krzyczeć i wyjdę z pokoju, ale dwa razy
powtarzać nie trzeba było. Pocałował mnie najpierw delikatnie jakby chciał
poznać strukturę moich ust czy nauczyć się ich na pamięć, jakby bał się, że już
więcej nie będzie miał ku temu okazji. Potem jednak obudziła się w nim
brutalność: całował praktycznie nie pozwalając mi oddychać, a ja złapałam za
jego włosy. Tischer nie należał do patyczkujących się facetów, więc wziął mnie
na ręce i przeniósł na łóżko, między czasie zasypując pocałunkami. Ułożył mnie
na środku, po czym sam się na nie wdrapał. Będąc nade mną, kontynuował swoją
zabawę w postaci doprowadzania mnie do szału pieszczotami szyi. Zabrał się za
odwiązywanie paska szlafroka. Przestał jednak, starając się dojrzeć wyraz mojej
twarzy. Zapewne nie udało mu się, bo światło z łazienki, oświetlające pokój nie
pozwalało na to, więc zapytał:
-Jesteś pewna?
Uśmiechnęłam
się nieznacznie, zachłannie wpijając się w jego usta. To była najlepsza odpowiedź.
Pola
Michał
przysiadł się do mnie, gdy z ponurą miną oglądałam naszą porażkę. Do stopy
miałam przyłożony zimny okład z żelu, a trener nawet nie protestował, gdy
zobaczył Kubiaka przechodzącego przez barierki, bo znał go aż za dobrze – nie
dziwne.
- Podobno to
nie pierwszy raz – rzucił, a ja posłałam Popiwczakowi wściekłe spojrzenie, po
czym westchnęłam cicho. – Dzwoniłem do Kostki, ale nie odbiera.
-
Zwariowałeś?! – krzyknęłam, a trener odwrócił się w moją stronę. Ściszyłam głos
i zaczęłam mówić dalej. – Jeśli do ciebie zadzwoni, masz powiedzieć, że to
fałszywy alarm. Jesteś aż takim egoistą, że chcesz spieprzyć im randkę? –
Michał zamrugał oczami, zdając sobie sprawę z tego, że mam rację. – Przecież
ona od razu tu będzie chciała wrócić!
- No dobra,
nie drzyj się – warknął Kubiak, a ja spojrzałam na niego zaciętym wzrokiem. Nie
odzywałam się do niego aż do końca meczu, który przegraliśmy, tak samo jak w
drodze do lekarza, który stwierdził, że przeciążyłam stopę i zalecił
rehabilitację, oraz do kubiakowego domu, gdzie od razu porwałam jedną z książek
leżących na biurku Moni, zamknęłam się w „swoim” pokoju i zaczęłam czytać, żeby
nie myśleć o tym całym bagnie. Ała.
- Apollo? –
Popiwczak ledwo się uchronił przed poduszką, którą rzuciłam w jego stronę, gdy
tylko ośmielił się wejść do pokoju.
- Nie mów do
mnie Apollo! Nie nazywaj mnie tak! – wydarłam się na niego.
- Ale to fajne
- odparł, na co zmroziłam go wzrokiem.
- Dlaczego
powiedziałeś Kubiakowi, co?
- Przez
przypadek...
- Spadaj z
takimi przypadkami – warknęłam, przenosząc wzrok z powrotem na książkę. –
Wyjdź.
Kiedy
oznajmił, że ma czekoladę, zagryzłam wargę, przypominając sobie pomeczową akcję
w Kędzierzynie-Koźlu, po czym rzuciłam, że i tak ma wyjść, ale on zdążył wyczuć
wahanie w moim głosie. Podetknął mi wedlowską truskawkową pod nos, a ja
nieoczekiwanie się rozpłakałam. Kuba usiadł obok, otoczył mnie ramieniem i
rozpieczętował czekoladę.
- No już, nie
wyj – powiedział ciepłym głosem, kiedy jojczałam w jego ciemną bluzę, że ja nie
wytrzymam tak długo (lekarz Jastrzębskiego Węgla powiedział, że pewnie dwa
tygodnie, zakładając, że od poniedziałku zacznę rehabilitację, a potem jeszcze
trzeba być trochę ostrożnym) bez siatkówki, że ja tak nie chcę. – Masz,
poczęstuj się.
Wzięłam kostkę
czekolady i poczułam, jak rozpływa mi się w ustach.
- Przecież to
tylko trzy tygodnie. Lepsze to, niż gdybyś miała kuleć. Przeżyjesz.
Otwierałam
usta, żeby coś powiedzieć, ale nie dałam rady tego zrobić, bo rozległ się
dzwonek do drzwi i usłyszeliśmy głośne śmiechy. Śmiechy siatkarzy.
- Pola, Kuba,
impreza! – krzyknął Kubiak, wchodząc do pokoju. Próbowałam zamordować go
wzrokiem, bo byłam na niego wściekła (o tak, zdecydowanie), ale zniknął za
drzwiami tak szybo, jak się pojawił.
- Okeeej –
mruknęłam, biorąc do ust kolejną kostkę. – Już mnie głowa boli.
- Z czego? –
spytał blondyn, unosząc brwi.
- Imprezy z
Kubiakiem. Ja i mój brak asertywności. Hektolitry alkoholu – wymieniłam powoli.
– Nic ci nie świta?
- Nie musisz
pić – zauważył, marszcząc czoło. Spuściłam wzrok pod naporem jego spojrzenia. –
Tak ci zależy na sporcie? Przed chwilą narzekałaś na to, że nie będziesz mogła
grać, a przecież wódką czy innym gównem sobie nie pomożesz. Pewnie mnie nie
posłuchasz i zrobisz wszystko na przekór, ale...
- Tak, masz
rację – burknęłam. – Nie zamierzam ciebie słuchać – dodałam i wyszłam z pokoju,
od razu przyłączając się do siatkarzy. Nie będzie mi mówił, co mam robić. Nie
mam ochoty na słuchanie czyichś rad.
Kostka
Ciężki oddech
Simona przerywał nocną ciszę. Z niewiadomych powodów nie mogłam zasnąć. Byłam
na siebie zła. Nie wiedziałam jakim cudem do tego doszło. W jednej chwili
zapragnęłam być jego i to wystarczyło...
Podniosłam się
do pozycji siedzącej, przykrywając skrawki nagiego ciała. Rozglądałam się po
pokoju, próbując dostrzec szlafrok, ale ta sztuka niestety się nie udała: było
za ciemno. Czerwone cyfry na zegarku stojącym na szafce wskazywały piętnaście
po trzeciej.
-Chyba nie
zamierzasz uciekać, prawda? – głos leżącego obok Simona o mały włos nie
przyprawił mnie o zawał.
-Nie. –
rzekłam, opadając na łóżko. Simon wsparł się na łokciu i zaczął mnie
obserwować, chociaż zapewne nic nie mógł dostrzec.
-Dlaczego nie
śpisz?
-Boję się, że
znikniesz gdy ja zasnę. – odparłam nim zdążyłam ugryźć się w język. Nawet nie
wiem dlaczego to powiedziałam. Czy miałam go za sukinsyna, który chciał mnie
wykorzystać? Być może. To jednak nie zmieniało faktu, że ciągnęło mnie do
niego. Niemiec odgarnął włosy z mojego czoła, poczym złożył na nich przelotny
pocałunek.
-Nigdzie się
nie wybieram. – powiedział. – Tak łatwo nie zniknę z twojego życia.
Po tych
słowach jakby kamień spadł mi z serca. Przymknęłam oczy z nadzieją na sen, ale
siatkarz położył głowę na moich piersiach. Chciałam ją zepchnąć, ale nie udało
mi się.
-Zboczeniec! –
krzyknęłam, co rozgrywający skwitował śmiechem.
-Wiesz,
powinnaś się do mnie przytulić. – mruknął. – Uznałem, że ja to zrobię, bo
pewnie nie doczekam się inicjatywy z twojej strony.
Jakiś czas
temu spodobało mi się przeczesywanie jego włosów, więc wróciłam do tego
zajęcia. Simon co chwila przejeżdżał palcami po moim podbrzuszu, które odnalazł
gdzieś po kołdrą.
-Całkiem tu
wygodnie.
-No a co
myślałeś?!
-No w sumie...
- zapewne szczerzył się niemiłosiernie, ale nie mogłam tego sprawdzić. – Fajne
masz cycki.
-Idiota.
-Inne rzeczy też
masz fajne. – dodał.
-Jesteś
zboczony.
-Skąd wiesz,
że nie mówię o twoich oczach, uśmiechu czy włosach? – pewnie na moich
policzkach pojawił się rumieniec, ale na szczęście nikt nie mógł tego dostrzec.
– Możesz się
normalnie położyć? Chce spać.
-Nie. –
stwierdził ze śmiechem. – Wygodnie mi tu.
Simon zasnął
pięć minut później mimo, że wyzywałam go od baranów i pacanów. Udałam się w
objęcia Morfeusza dopiero, gdy Simon ścierpł i położył się na własną poduszkę.
Z samego rana
obojgu nam dopisywał humor, jednak Niemiec musiał wszystko zepsuć.
-Jedna rzecz
nie daje mi spokoju. – powiedział, obejmując mnie w talii.
-Jaka?
-No wiesz, co.
– mruknął lekko zmieszany. Uwolniłam się z jego objęć, obdarzając go
spojrzeniem mordercy.
-Jeśli ci to
nie pasowało, trzeba było spadać. – warknęłam, biorąc torebkę.
-Mnie to po
prostu zdziwiło! – bronił się. – Taka kobieta jak ty... - zmierzył mnie
wzorkiem od stop do głów. – Przepraszam! Mogłem się nie odzywać.
Wyszłam,
trzaskając hotelowymi drzwiami. Oczywiście musiałam z nim wrócić, ale nie
reagowałam na przeprosiny czy próbę rozmowy. Kompletnie na nic. Jak mógł mnie o
to zapytać?! Bycie dziewicą było takie dziwne?
-Zaliczyłeś to
możesz spadać – stwierdziłam, kiedy znaleźliśmy się pod moim blokiem. Z
nieciekawą miną wysiadłam z jego auta i popędziłam do mieszkania.
Pola
- Ała – jęknęłam,
leżąc na podłodze obok łóżka, z którego właśnie spadłam. Podniosłam się powoli
i spojrzałam na Popiwczaka i Holmesa, zastanawiając się, jakim cudem spaliśmy
na jednym łóżku, a potem sobie przypomniałam, że przecież była impreza u Kubiaka. I wszystko jasne.
Zeszłam na
dół, głowa napieprzała mi jak nigdy (oczywiście przez Kubiaka, choć i ja się
sporo przyczyniłam), a w salonie zastałam ciekawy widok – Łasko przytulony do
Malinowskiego, Czarnowski trzymający głowę na nogach chrapiącego Violasa, no i
ogólnie istny burdel na kółkach. Wkroczyłam do kuchni i dopadłam butelki z wodą
mineralną. Przytknęłam ją do ust, a czerpanie z wodopoju przerwał mi dopiero
Kubiak, na którego swoją drogą wciąż byłam obrażona. Wszedł do pomieszczenia,
oparł się o blat kuchenny i spojrzał na mnie. Odnosiłam wrażenie, że on wcale
kaca nie ma. Franca wredna.
- Pamiętasz
coś? – zapytał, patrząc na mnie znacząco.
- A co
miałabym pamiętać? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Wiesz... –
Kubiak się zawahał. Zmroziłam go wzrokiem. – Jak stopa? Boli cię jeszcze?
- Tak, Kubiak.
Boli. Ale nie zmieniaj tematu! – zbulwersowałam się. – Ja niewiele pamiętam. I
to przez ciebie.
- Ale i tak
mnie kochasz – powiedział, biorąc ode mnie butelkę z wodą. Uniosłam brwi,
patrząc na niego, jakby powiedział coś bardzo głupiego. Oznajmiłam mu z
radością, że po wczorajszym wybryku już nie. – A jak ci powiem, że uratowałem
cię od pocałunku z Matteo?
W sumie dobrze
dla niego, że oddałam butelkę pod jego opiekę, bo gdybym dalej piła tą cholerną
wodę, pewnie bym Michała opluła, ale w tym przypadku pozostało mi wytrzeszczyć
oczy i spojrzeć na niego zszokowanym wzrokiem.
- Co? –
wychrypiałam.
- No to, co
słyszysz – rzucił. Gestem ręki nakazałam mu kontynuować. – Prawie się
pocałowaliście.
- Chyba go
znielubię – burknęłam, trzymając się za głowę i nie wierząc, że do czegoś
takiego doszło.
- Spokojnie. –
Kubiak poklepał mnie po ramieniu i uśmiechnął się pokrzepiająco. – W porę was
od siebie odciągnąłem. Ale wybacz mu! Pół godziny temu, tuż przed jego
wyjściem, rozmawiałem z nim – chyba nie muszę dodawać, że również nic nie
pamiętał? Ale, wiesz, biedak się załamał prawie. – Michał zrobił smutną minę. –
Stwierdził, że uznasz go za pedofila i nie będziesz go chciała znać.
Musiałam się
uśmiechnąć, po części przez to, że Kubiak doskonale to przedstawił, więc mogłam
sobie wyobrazić, jak wyglądał Matteo, kiedy to mówił. I było to komiczne.
- Przekaż, że
mu wybaczam – powiedziałam i wyjęłam z szafki drugą butelkę wody.
- Ciekawe, czy
Kuba...
- Co ja? –
Wspomniany wkroczył do kuchni z nietęgą miną. Spojrzał na mnie niechętnie, aż
się trochę źle poczułam, a Kubiak wyszedł z kuchni, oznajmiając, że musi iść do
ubikacji. Jasne.
- O co mu
chodziło? – spytałam ze zdziwieniem. Kuba wzruszył ramionami. – No co ty taki
ponury jesteś? Kac cię męczy? – Spojrzał na mnie spod byka.
- Jestem
abstynentem. – Tutaj po jego słowach parsknęłam śmiechem.
- No co ty nie
powiesz, panie Piwko – rzuciłam.
- Nie mów do
mnie „Piwko”.
- Nie mów do
mnie „Apollo”.
Westchnął,
mierząc mnie chłodnym spojrzeniem. Usiadłam obok niego i szturchnęłam go w
ramię, pytając, o co mu chodzi.
- O nic –
powiedział, wstał i ruszył w stronę drzwi. W połowie drogi odwrócił się jeszcze
w moją stronę. – Weź nie pij tyle. Zniszczysz się.
I wyszedł.
blue: Kochany Anonimie! Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że trzynastka powinna się pojawić wczoraj, i jest mi przykro, że tak się zawiodłaś, wchodząc tu, ale wczoraj było święto Zmartwychwstania. My nie jesteśmy bezdusznymi no-life'ami, które tylko przy komputerze siedzą. W taki dzień jak ta niedziela ja uznałam, że wchodzenie na komputer to jest profanacja. Święta spędza się z rodziną, a komputer jej członkiem nie jest. Przynajmniej u mnie.
A tak poza tym, Słońca, dziś są urodziny Poli! ^^ Szkoda tylko, że Jastrzębie nie sprawiło jej prezentu i nie weszło do finału, żeby grać w nim z moją ukochaną, najcudowniejszą Resovią... No, to ja teraz zapraszam na uwiezione-slowa :)
Iśka: Zgadzam się z powyższym w 100%. Tak ogólnie to był brzydki tydzień. (oprócz świąt):( Ale nadal wierzę w moje Galaretki <3 Droga Kaś! Obiecałam wyjaśnić dlaczego Bełchatów :D Może już wywnioskowałaś, ale jak nie to już mówię. Bo mecz Delecty był tam<3 Musiałam ich jakoś wcisnąć :D Dziś informuje ja także pewnie kiepsko pójdzie, ale się postaram. Ja ogarnęłam, że zapomniałam o urodzinach Kostki jakiś czas temu -.- Ale dziś świętujemy Apoloniowe. Zaliczymy z Blue nasz wyimaginowany toast. :D No i jeszcze zapraszam na nadpobudliwie :)
KONIEC
Taka tam pechowa trzynasteczka była... Mamy nadzieję, że Wam się podobało nasze opowiadanie :)
Taka tam pechowa trzynasteczka była... Mamy nadzieję, że Wam się podobało nasze opowiadanie :)
No nie no >.<' Kostka, weźże nie ksyc na Simona, bo się zamknie w sobie i wyrzuci klucz a potem trzeba będzie taranem otwierać.Biedna ;( Simon, pajacu patentowany, jak mogłeś? :<
OdpowiedzUsuńI nie ma jak się uchlać z siatkarzami... podziwiam, że jeszcze Pola żyje...
Ten "koniec" to prima aprilis mam nadzieję?
OdpowiedzUsuńże niby koniec, no chyba nie? Ja chce czytać ciagle i ciagle.
OdpowiedzUsuńDziewczyny błagam tylko nie koniec;/ Ja się w tym zakochałam:*
OdpowiedzUsuńDziś pierwszy kwietnia więc może to żart ?! Mam nadzieję,że żart :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :)
Maja.
prima aprilis, widzimy się w niedziele, prawda? ;*
OdpowiedzUsuńHaha, prawie uwierzyłam w te paskudne wielkie literki, fuj!
OdpowiedzUsuńAle poważnie? Kostka była dziewicą? Wow!
A Pola jest zupełnie słodka jak się tak złości na Piwko. :)
Jak to koniec? :( Nie odnotowałam wcześniej, że będzie tylko 13 rozdziałów..
OdpowiedzUsuńKostka i Szymek- byłoby tak pięknie, a jednak musiało się zepsuć, no nieee. Pola wreszcie wymyśliła jak się odgryźć Kubie za "Apollo" :D
Nadal kurcze nie wierze, że to koniec :C
No dobra, wiem, że dziś jest 1 kwietnia, i mam nadzieję, że to dlatego jest ten domniemany " koniec " ;p . Kostka była taka urocza w tym wszystkim, zupełnie jak Simon, jednak jego pytanie było wręcz boskie. A mówią, że to kobiety są ciekawe...
OdpowiedzUsuńSłodki ten Popiwczak, i mam nadzieję, że Pola posłucha jego rad :)))
Do usłyszenia za tydzień,prawda? :)
Pozdrawiam :)
Hej no ja tu uśmiechnięta bo Kostka i Simon wreszcie Pola i Kuba też coś lepiej a tu tak po prostu WA DA FAK i tak jak czytelniczki mam nadzieję że to tak tylko na to święto :)
OdpowiedzUsuńPrawie dałam się nabrać, że to koniec.. uff, przecież dziś prima aprilis.. ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. W końcu Kostka coś z Simonem ^^
Czekam na kolejne rozdziały, może tym razem Kuba zaprosi Pole na randkę.
Pozdrawiam . : )
Popiwczak dobrze gada polać mu! Ups on mówił coś o niepiciu? Rozdział świetny =) Jeżeli to tylko prima aprilis to ja się zastanawiam co będzie musiał wymyśleć Simon, żeby Kostkę przeprosić :)
OdpowiedzUsuńNo wreszcie coś się zaczęło dziać na poważnie między Simonem a Kostką :D to jeden z najlepszych rozdziałów ;) czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńJa was kocham ale mam nadzieje że to żart prima aprilisowy ?:D a jeśli nie to ja chcę jeszcze jedno zakończenie :D jedno z moich ulubionych opowiadań :D http://w-drodze-do-niebaa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOhh <3 Szkoda, że to koniec... :( Choć mógłby to być żarcik na prima aprilis :D Taki wybaczę :P Uwielbiam te opowiadanie :) Szkoda Kuby, bo patrzył na trzeźwo na ten prawie pocałunek Poli z Matteo. A Simon z Kostką w Bełku tak sobie w hoteli *.* Nie potrzebnie się wkurzyła :P KOCHAM!<3
OdpowiedzUsuńNie żartujcie sobie miśki, żadnego końca nie ma. A jak jest to tam do każdej z osobna przyjadę i zmuszę do pisania. Toć to jeszcze Pola musi się spiknąć z Kubusiem, a Kostka pogodzić z Tischerem! Bo nie wydaje mi się żeby mu chodziło tylko o to żeby ją zaliczyć. Pozdrawiam (:
OdpowiedzUsuń| powoli-zamarzam |
Jaki koniec? Gdzie? Ja się nie zgadzam.
OdpowiedzUsuńA gdzie wątek miłosny Pola-Kuba? No way, to żart musi być. W końcu dzisiaj 1. kwietnia.
Nareszcie coś poszło w relacjach Kostki i Szymka.
Załamałam się że to koniec i zaczęłam czytać komentarze i dopiero wtedy do mnie doszło że to żart na 1 kwietnia :D Przyznam udał wam się :)
OdpowiedzUsuńNo no no Kostka i Simon wreszcie do czegoś doszło, ale on oczywiście musiał na koniec coś spierdolić...mam nadzieję, że jakoś jej to wynagrodzi i że przeżyją jeszcze razem upojne chwile :>
A Poli tylko współczuję kontuzji i akcji z Mateo, mam nadzieje że to nic nie zmieni w jej relacjach z PIWKIEM :D Swoją drogą dobry pomysł z tym, że tak mu się odgryza ;)
Czekam na kolejny i proszę więcej bez takich żartów, bo mnie on nie śmieszył! :*
Kuba jest zazdrosny, bo widział co się działo skoro nic nie pił ;) Kostka i Simon...tak fajnie doszło do czegoś ale zbyt długo to między Nimi dobrze nie było, ciekawi mnie jak to dalej z Nimi będzie ;)
OdpowiedzUsuńdobry żarcik na 1 kwietnia ;)
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Jak to wczoraj czytałam, to prawie łyknęłam, że koniec :D Ale zaraz przypomniałam sobie, jaki mamy dzień :D Oj Pola, Pola ;D Już się cieszyłam, że między Kostką i Szymkiem do czegoś doszło, ale bum! ;)
OdpowiedzUsuńNie dam się nabrać że koniec, bo wczoraj był prima aprilis. Musze powiedzieć że Kostka jest jedną z moich ulubienic wśród blogowych bohaterek, normalnie kocham ją za to jak szarpią nią sprzeczności i jak sama się w nich gubi, raz chce, raz nie chce, potem zastanawia się dlaczego to zrobiła. Scena z Simonem to jak się do siebie przytulali i ona wreszcie pozwoliła mu się do siebie zbliżyć miodzio. Niestety Niemiec musiał wszystko popsuć, choć pewnie nie chciał bo nie zapytał Kostki jakoś tak z pretensją że jest dziewicą i go to zdziwiło, ale ona zareagowała tak jak można się było po niej spodziewać. Matko Mateo chce całować Pole, co mu na mózg siadło, nie żeby Pola była jakaś nie atrakcyjna czy co, ale czy on nie ma koleżanek w zbliżonym wieku do siebie? Hehe Pola się za to zastanawia czy aby przypadkiem tej próby nie widział Kuba. Ciekawe dlaczego ;) ? Kocham wprost jak obie "pary" się tutaj żrą na każdym kroku :))
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że ten napis KONIEC, to dlatego, że wczoraj był Prima Aplilis ;) Kostka jest niezdecydowana, ale ja się jej nawet nie dziwie. Jednak mimo to pozwoliła na to aby Simon się do niej zbliżył. Jednak on musiał później wszystko zepsuć. Jak to przystało na faceta.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Pole, to wydaje mi się, że Kuba był zazdrosny o nią o to tą sytuację z Matteo. Mam jednak nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią ;)
Pozdrawiam:*
Nieee, to nie może być koniec! To tylko prima aprilisowy żart, prawda? Bo przecież spray pomiędzy Polą i Kubą nie mogą się tak skończyć, tu musi być ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPomiędzy Kostką a Simonem też jeszcze nic nie jest jasne.
Więc nic z tego, nikt wam nie wierzy :)
Nie, to nacpewno nie jest koniec!
OdpowiedzUsuńSimon sobie nieźle nagrabił :) Oczywiście Kubiak świetnie wychowuje Polę. Ale że ta całowałaby się z Matteo? O Dobry Boże, nie wyobrażam sobie tego :D Ciekawe co z tą jej nogą...
Pozdrawiam! :)
Trafiam na waszego bloga, a tu wielki napis 'KONIEC'. Mam nadzieję, że to tylko żarcik prima aprilisowy ;).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sam pomysł pisania akurat o Simonie i Kubie to mogę napisać tylko jedno - PRZEWSPANIAŁY ;D
Piszecie bardzo ciekawie i przystępnie co chwali się wam ;) Czekam na więcej
NIe błagam, nie róbcie nam tego...nie kończcie tego cudownego bloga :( Ja się chyba załamie, bo ostatnio pierwsze co robię to wchodzę tu i patrzę, czy nie ma nowego rozdziału...proszę :*
OdpowiedzUsuńAle cudowny rozdział, ale humor mam chwilowo popsuty z powodu, że udało wam się mnie nabrać na ten głupi żart na końcu :) I tak wam nie wierzę :p
OdpowiedzUsuńUwielbiam Simona i tą jego męską, pewną siebie stronę, ale tym razem ostro spalił i ciekawe jak się z tego wyplącze :D Są super parą <3 A Kubie współczuje, że widział Polę w stanie mocnego upojenia alkoholem z Martinim
Czekam na kolejną część
I tak mnie na ten koniec nie nabierzecie, nie ma takiej opcji. :c
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeezu! *_* Kosteczko, wiedz, że to, co teraz zrobiłaś, jest po prostu wielkie! Ja od początku wiedziałam, że w końcu ją do Szymka pociągnie w ten łóżkowy sposób, ale nie spodziewałam się, że już w trzynasteczce. Wybaczcie, ale teraz będę się tym jarać, a co mi tam ♥
Kubiak ma na Polę zdecydowanie zły wpływ. Żeby tak bidulkę upić? Dobrze, wybaczę mu za uchronienie jej przed mizianiem z Matteo. Ale żeby mi to ostatni raz było!
To co, kiedy love między Apollo a Piwko? :D
Więcej nie pozwalam wam nas tak nabierać!!! Nie macie prawa wywoływać u nas zawału :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny ale Simon jak to facet potrafi wszystko zepsuć...ale on to naprawi, liczę na niego :D
Czekam na następny
Jak to koniec? To raczej żart na Prima Aprilis, mam nadzieję...
OdpowiedzUsuńMichał powinien mieć zakaz spotykania się z Polą, tylko dziewczynę upija. ;)
Taaa, koniec... Dobrze, że sprawdziłam kiedy ten rozdział się pojawił ;)
OdpowiedzUsuńSimon powinien się czuć wyróżniony, że Kostka postanowiła oddac mu swoje dziewictwo i myślę, że tak było ylko chłopina nie wiedział jak to zademonstrował i popełnił błąd:(
OdpowiedzUsuńFaktycznie Misiek nie daje młodej przykładu do naśladowania :D
OdpowiedzUsuńZa to jest dla niej wielkim kumplem, takim trochę starszym bratem :)
Coraz bliżej niedzieli a ja i tak wiem, że dodacie nowy, jak zwykle wspaniały rozdział który mnie zachwyci i wprawi w zachwyt :D
OdpowiedzUsuń