poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 13


Kostka
-Słońce, ty się nie denerwuj.
-To weź im wpierdol.
-Więcej cię na mecz nie zabiorę.
-Więcej nigdzie mnie nie zabierzesz. – prychnęłam podnosząc się z krzesełka. Delecta przegrała 3:0, nawiązując walkę jedynie w pierwszym i trzecim secie. Byłam naprawdę wkurzona na bydgoszczan (bardzo ich polubiłam podczas roku studiów w Bydgoszczy i od tego czasu kibicowałam im zawzięcie).  
-Konstancja, poczekaj no. – krzyknął Simon podczas całego tego szumu. Mecz skończył się kilka chwil temu, większość kibiców zeszło do barierek, aby poczekać na swych ulubieńców. Za to ja udałam się w kierunku wyjścia. Niemiec biegł za mną, uparcie ignorując fanki, które prosiły o autograf czy zdjęcie. W pewnym momencie usłyszałam jak nie wytrzymuje i krzyczy:
-Chociaż na randce, dajcie mi spokój!
Wyszłam przed bełchatowską halę Energia i natychmiast podążyłam przed siebie. Wcale nie do samochodu Tischera, tylko gdzieś indziej. Byle  daleko. Byłam trochę zła, ale nie przez przegraną, bo to się zdarza.  Przez cały mecz, który starałam się uparcie obserwować, dziewczyna siedząca obok nas podrywała Simona i on godził się na to mimo, że był ze mną. Cwaniak jeden…
Obcasy, które zbyt głośno stukały o chodnik, irytowały mnie bardziej niż zwykle. Szłam przed siebie, nie wiedząc gdzie. Nie bardzo znałam Bełchatów, bo niby skąd? Zgubię i się będzie święty spokój.
-Tomasewska, no! – krzyknął Simon, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Brzmiało to komicznie, ale i słodko. Uległam mu i zwolniłam kroku, co spowodowało, że zrównał się ze mną.
-Czemu się denerwujesz?
-Spadaj.
-Miało być miło i w ogóle, a ty co odstawiasz? – zdenerwował się rozgrywający.
Zmarszczyłam brwi, wydając z siebie cichy jęk gdy poczułam pierwsze krople deszczu na włosach. Z sekundy na sekundę z nieba spadały coraz większe krople.
-Do samochodu czy hotelu? – zapytał Simon, ściągając swoją kurtkę, robiąc z niej parasol. Była tak duża, że wystarczyłaby dla nas obojga, ale on martwił się tylko o mnie. Miłe.
-Gdzie bliżej. – odburknęłam.
Kilkanaście minut później siedzieliśmy już w hotelowym pokoju. Niemiec uparcie próbował ściągnąć mokrą podkoszulkę, ale marnie mu szło. Zaśmiałam się z niego, za co oberwałam poduszką.
-I tak ja śpię na łóżku. – pokazałam mu język. Chwilę później mój towarzysz uporał się z częścią garderoby, która stawiała mu opór.
-Weź załóż szlafrok, bo mnie denerwujesz. – mruknęłam, wskazując palcem na jego nagi tors i podeszłam do okna. – Niech sama nie będę idiotką w tym głupim różowiutkim szlafroczku. – dodałam.
Przez kilka chwil, jak dla mnie trwających tyle co wieczność, obserwowałam jak krople deszczu uderzają o szybę i spływają w dół. Ich odgłos był jedynym przerywającym ciszę.
Objął mnie w pasie, opierając brodę o ramię. Zaskoczona, jakoś odwróciłam się twarzą do niego, ale przez ten czas nie wypuścił mnie z swoich ramion. Staliśmy blisko siebie, jak jeszcze nigdy, a jego oczy patrzyły na mnie jakbym była jedyną kobietą na ziemi. Nie ubrał tego pieruńskiego szlafroka, co spowodowało, że nabrałam ochoty do kreślenia jakiś skomplikowanych figur na jego torsie. Miałam taką ochotę od ostatniego razu. Robiłam tak przez kilka minut, a on mruczał do mojego ucha z zadowoleniem. Spojrzałam na niego znacząco, a on u odpowiedzi uniósł brew.
-Długo będę czekać, aż mnie pocałujesz?  
Zdziwił się trochę, pewnie myślał, że zaraz zacznę krzyczeć i wyjdę z pokoju, ale dwa razy powtarzać nie trzeba było. Pocałował mnie najpierw delikatnie jakby chciał poznać strukturę moich ust czy nauczyć się ich na pamięć, jakby bał się, że już więcej nie będzie miał ku temu okazji. Potem jednak obudziła się w nim brutalność: całował praktycznie nie pozwalając mi oddychać, a ja złapałam za jego włosy. Tischer nie należał do patyczkujących się facetów, więc wziął mnie na ręce i przeniósł na łóżko, między czasie zasypując pocałunkami. Ułożył mnie na środku, po czym sam się na nie wdrapał. Będąc nade mną, kontynuował swoją zabawę w postaci doprowadzania mnie do szału pieszczotami szyi. Zabrał się za odwiązywanie paska szlafroka. Przestał jednak, starając się dojrzeć wyraz mojej twarzy. Zapewne nie udało mu się, bo światło z łazienki, oświetlające pokój nie pozwalało na to, więc zapytał:
-Jesteś pewna?
Uśmiechnęłam się nieznacznie, zachłannie wpijając się w jego usta. To była najlepsza odpowiedź.

Pola
Michał przysiadł się do mnie, gdy z ponurą miną oglądałam naszą porażkę. Do stopy miałam przyłożony zimny okład z żelu, a trener nawet nie protestował, gdy zobaczył Kubiaka przechodzącego przez barierki, bo znał go aż za dobrze – nie dziwne.
- Podobno to nie pierwszy raz – rzucił, a ja posłałam Popiwczakowi wściekłe spojrzenie, po czym westchnęłam cicho. – Dzwoniłem do Kostki, ale nie odbiera.
- Zwariowałeś?! – krzyknęłam, a trener odwrócił się w moją stronę. Ściszyłam głos i zaczęłam mówić dalej. – Jeśli do ciebie zadzwoni, masz powiedzieć, że to fałszywy alarm. Jesteś aż takim egoistą, że chcesz spieprzyć im randkę? – Michał zamrugał oczami, zdając sobie sprawę z tego, że mam rację. – Przecież ona od razu tu będzie chciała wrócić!
- No dobra, nie drzyj się – warknął Kubiak, a ja spojrzałam na niego zaciętym wzrokiem. Nie odzywałam się do niego aż do końca meczu, który przegraliśmy, tak samo jak w drodze do lekarza, który stwierdził, że przeciążyłam stopę i zalecił rehabilitację, oraz do kubiakowego domu, gdzie od razu porwałam jedną z książek leżących na biurku Moni, zamknęłam się w „swoim” pokoju i zaczęłam czytać, żeby nie myśleć o tym całym bagnie. Ała.
- Apollo? – Popiwczak ledwo się uchronił przed poduszką, którą rzuciłam w jego stronę, gdy tylko ośmielił się wejść do pokoju.
- Nie mów do mnie Apollo! Nie nazywaj mnie tak! – wydarłam się na niego.
- Ale to fajne - odparł, na co zmroziłam go wzrokiem.
- Dlaczego powiedziałeś Kubiakowi, co?
- Przez przypadek...
- Spadaj z takimi przypadkami – warknęłam, przenosząc wzrok z powrotem na książkę. – Wyjdź.
Kiedy oznajmił, że ma czekoladę, zagryzłam wargę, przypominając sobie pomeczową akcję w Kędzierzynie-Koźlu, po czym rzuciłam, że i tak ma wyjść, ale on zdążył wyczuć wahanie w moim głosie. Podetknął mi wedlowską truskawkową pod nos, a ja nieoczekiwanie się rozpłakałam. Kuba usiadł obok, otoczył mnie ramieniem i rozpieczętował czekoladę.
- No już, nie wyj – powiedział ciepłym głosem, kiedy jojczałam w jego ciemną bluzę, że ja nie wytrzymam tak długo (lekarz Jastrzębskiego Węgla powiedział, że pewnie dwa tygodnie, zakładając, że od poniedziałku zacznę rehabilitację, a potem jeszcze trzeba być trochę ostrożnym) bez siatkówki, że ja tak nie chcę. – Masz, poczęstuj się.
Wzięłam kostkę czekolady i poczułam, jak rozpływa mi się w ustach.
- Przecież to tylko trzy tygodnie. Lepsze to, niż gdybyś miała kuleć. Przeżyjesz.
Otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale nie dałam rady tego zrobić, bo rozległ się dzwonek do drzwi i usłyszeliśmy głośne śmiechy. Śmiechy siatkarzy.
- Pola, Kuba, impreza! – krzyknął Kubiak, wchodząc do pokoju. Próbowałam zamordować go wzrokiem, bo byłam na niego wściekła (o tak, zdecydowanie), ale zniknął za drzwiami tak szybo, jak się pojawił.
- Okeeej – mruknęłam, biorąc do ust kolejną kostkę. – Już mnie głowa boli.
- Z czego? – spytał blondyn, unosząc brwi.
- Imprezy z Kubiakiem. Ja i mój brak asertywności. Hektolitry alkoholu – wymieniłam powoli. – Nic ci nie świta?
- Nie musisz pić – zauważył, marszcząc czoło. Spuściłam wzrok pod naporem jego spojrzenia. – Tak ci zależy na sporcie? Przed chwilą narzekałaś na to, że nie będziesz mogła grać, a przecież wódką czy innym gównem sobie nie pomożesz. Pewnie mnie nie posłuchasz i zrobisz wszystko na przekór, ale...
- Tak, masz rację – burknęłam. – Nie zamierzam ciebie słuchać – dodałam i wyszłam z pokoju, od razu przyłączając się do siatkarzy. Nie będzie mi mówił, co mam robić. Nie mam ochoty na słuchanie czyichś rad.

Kostka
Ciężki oddech Simona przerywał nocną ciszę. Z niewiadomych powodów nie mogłam zasnąć. Byłam na siebie zła. Nie wiedziałam jakim cudem do tego doszło. W jednej chwili zapragnęłam być jego i to wystarczyło...
Podniosłam się do pozycji siedzącej, przykrywając skrawki nagiego ciała. Rozglądałam się po pokoju, próbując dostrzec szlafrok, ale ta sztuka niestety się nie udała: było za ciemno. Czerwone cyfry na zegarku stojącym na szafce wskazywały piętnaście po trzeciej.
-Chyba nie zamierzasz uciekać, prawda? – głos leżącego obok Simona o mały włos nie przyprawił mnie o zawał.
-Nie. – rzekłam, opadając na łóżko. Simon wsparł się na łokciu i zaczął mnie obserwować, chociaż zapewne  nic nie mógł dostrzec.
-Dlaczego nie śpisz?
-Boję się, że znikniesz gdy ja zasnę. – odparłam nim zdążyłam ugryźć się w język. Nawet nie wiem dlaczego to powiedziałam. Czy miałam go za sukinsyna, który chciał mnie wykorzystać? Być może. To jednak nie zmieniało faktu, że ciągnęło mnie do niego. Niemiec odgarnął włosy z mojego czoła, poczym złożył na nich przelotny pocałunek.
-Nigdzie się nie wybieram. – powiedział. – Tak łatwo nie zniknę z twojego życia.
Po tych słowach jakby kamień spadł mi z serca. Przymknęłam oczy z nadzieją na sen, ale siatkarz położył głowę na moich piersiach. Chciałam ją zepchnąć, ale nie udało mi się.
-Zboczeniec! – krzyknęłam, co rozgrywający skwitował śmiechem.
-Wiesz, powinnaś się do mnie przytulić. – mruknął. – Uznałem, że ja to zrobię, bo pewnie nie doczekam się inicjatywy z twojej strony.
Jakiś czas temu spodobało mi się przeczesywanie jego włosów, więc wróciłam do tego zajęcia. Simon co chwila przejeżdżał palcami po moim podbrzuszu, które odnalazł gdzieś po kołdrą.
-Całkiem tu wygodnie.
-No a co myślałeś?!
-No w sumie... - zapewne szczerzył się niemiłosiernie, ale nie mogłam tego sprawdzić. – Fajne masz cycki.
-Idiota.
-Inne rzeczy też masz fajne. – dodał.
-Jesteś zboczony.
-Skąd wiesz, że nie mówię o twoich oczach, uśmiechu czy włosach? – pewnie na moich policzkach pojawił się rumieniec, ale na szczęście nikt nie mógł tego dostrzec.
– Możesz się normalnie położyć? Chce spać.
-Nie. – stwierdził ze śmiechem. – Wygodnie mi tu.
Simon zasnął pięć minut później mimo, że wyzywałam go od baranów i pacanów. Udałam się w objęcia Morfeusza dopiero, gdy Simon ścierpł i położył się na własną poduszkę.
Z samego rana obojgu nam dopisywał humor, jednak Niemiec musiał wszystko zepsuć.
-Jedna rzecz nie daje mi spokoju. – powiedział, obejmując mnie w talii.
-Jaka?
-No wiesz, co. – mruknął lekko zmieszany. Uwolniłam się z jego objęć, obdarzając go spojrzeniem mordercy.
-Jeśli ci to nie pasowało, trzeba było spadać. – warknęłam, biorąc torebkę.
-Mnie to po prostu zdziwiło! – bronił się. – Taka kobieta jak ty... - zmierzył mnie wzorkiem od stop do głów. – Przepraszam! Mogłem  się nie odzywać.
Wyszłam, trzaskając hotelowymi drzwiami. Oczywiście musiałam z nim wrócić, ale nie reagowałam na przeprosiny czy próbę rozmowy. Kompletnie na nic. Jak mógł mnie o to zapytać?! Bycie dziewicą było takie dziwne?
-Zaliczyłeś to możesz spadać – stwierdziłam, kiedy znaleźliśmy się pod moim blokiem. Z nieciekawą miną wysiadłam z jego auta i popędziłam do mieszkania.

Pola
- Ała – jęknęłam, leżąc na podłodze obok łóżka, z którego właśnie spadłam. Podniosłam się powoli i spojrzałam na Popiwczaka i Holmesa, zastanawiając się, jakim cudem spaliśmy na jednym łóżku, a potem sobie przypomniałam, że przecież była impreza u Kubiaka. I wszystko jasne.
Zeszłam na dół, głowa napieprzała mi jak nigdy (oczywiście przez Kubiaka, choć i ja się sporo przyczyniłam), a w salonie zastałam ciekawy widok – Łasko przytulony do Malinowskiego, Czarnowski trzymający głowę na nogach chrapiącego Violasa, no i ogólnie istny burdel na kółkach. Wkroczyłam do kuchni i dopadłam butelki z wodą mineralną. Przytknęłam ją do ust, a czerpanie z wodopoju przerwał mi dopiero Kubiak, na którego swoją drogą wciąż byłam obrażona. Wszedł do pomieszczenia, oparł się o blat kuchenny i spojrzał na mnie. Odnosiłam wrażenie, że on wcale kaca nie ma. Franca wredna.
- Pamiętasz coś? – zapytał, patrząc na mnie znacząco.
- A co miałabym pamiętać? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Wiesz... – Kubiak się zawahał. Zmroziłam go wzrokiem. – Jak stopa? Boli cię jeszcze?
- Tak, Kubiak. Boli. Ale nie zmieniaj tematu! – zbulwersowałam się. – Ja niewiele pamiętam. I to przez ciebie.
- Ale i tak mnie kochasz – powiedział, biorąc ode mnie butelkę z wodą. Uniosłam brwi, patrząc na niego, jakby powiedział coś bardzo głupiego. Oznajmiłam mu z radością, że po wczorajszym wybryku już nie. – A jak ci powiem, że uratowałem cię od pocałunku z Matteo?
W sumie dobrze dla niego, że oddałam butelkę pod jego opiekę, bo gdybym dalej piła tą cholerną wodę, pewnie bym Michała opluła, ale w tym przypadku pozostało mi wytrzeszczyć oczy i spojrzeć na niego zszokowanym wzrokiem.
- Co? – wychrypiałam.
- No to, co słyszysz – rzucił. Gestem ręki nakazałam mu kontynuować. – Prawie się pocałowaliście.
- Chyba go znielubię – burknęłam, trzymając się za głowę i nie wierząc, że do czegoś takiego doszło.
- Spokojnie. – Kubiak poklepał mnie po ramieniu i uśmiechnął się pokrzepiająco. – W porę was od siebie odciągnąłem. Ale wybacz mu! Pół godziny temu, tuż przed jego wyjściem, rozmawiałem z nim – chyba nie muszę dodawać, że również nic nie pamiętał? Ale, wiesz, biedak się załamał prawie. – Michał zrobił smutną minę. – Stwierdził, że uznasz go za pedofila i nie będziesz go chciała znać.
Musiałam się uśmiechnąć, po części przez to, że Kubiak doskonale to przedstawił, więc mogłam sobie wyobrazić, jak wyglądał Matteo, kiedy to mówił. I było to komiczne.
- Przekaż, że mu wybaczam – powiedziałam i wyjęłam z szafki drugą butelkę wody.
- Ciekawe, czy Kuba...
- Co ja? – Wspomniany wkroczył do kuchni z nietęgą miną. Spojrzał na mnie niechętnie, aż się trochę źle poczułam, a Kubiak wyszedł z kuchni, oznajmiając, że musi iść do ubikacji. Jasne.
- O co mu chodziło? – spytałam ze zdziwieniem. Kuba wzruszył ramionami. – No co ty taki ponury jesteś? Kac cię męczy? – Spojrzał na mnie spod byka.
- Jestem abstynentem. – Tutaj po jego słowach parsknęłam śmiechem.
- No co ty nie powiesz, panie Piwko – rzuciłam.
- Nie mów do mnie „Piwko”.
- Nie mów do mnie „Apollo”.
Westchnął, mierząc mnie chłodnym spojrzeniem. Usiadłam obok niego i szturchnęłam go w ramię, pytając, o co mu chodzi.
- O nic – powiedział, wstał i ruszył w stronę drzwi. W połowie drogi odwrócił się jeszcze w moją stronę. – Weź nie pij tyle. Zniszczysz się.
I wyszedł.


KONIEC
 Taka tam pechowa trzynasteczka była... Mamy nadzieję, że Wam się podobało nasze opowiadanie :)






blue: Kochany Anonimie! Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że trzynastka powinna się pojawić wczoraj, i jest mi przykro, że tak się zawiodłaś, wchodząc tu, ale wczoraj było święto Zmartwychwstania. My nie jesteśmy bezdusznymi no-life'ami, które tylko przy komputerze siedzą. W taki dzień jak ta niedziela ja uznałam, że wchodzenie na komputer to jest profanacja. Święta spędza się z rodziną, a komputer jej członkiem nie jest. Przynajmniej u mnie.
A tak poza tym, Słońca, dziś są urodziny Poli! ^^ Szkoda tylko, że Jastrzębie nie sprawiło jej prezentu i nie weszło do finału, żeby grać w nim z moją ukochaną, najcudowniejszą Resovią... No, to ja teraz zapraszam na uwiezione-slowa :)
Iśka: Zgadzam się z powyższym w 100%. Tak ogólnie to był brzydki tydzień. (oprócz świąt):( Ale nadal wierzę w moje Galaretki <3 Droga Kaś! Obiecałam wyjaśnić dlaczego Bełchatów  :D Może już wywnioskowałaś, ale jak nie to już mówię. Bo mecz Delecty był tam<3 Musiałam ich jakoś wcisnąć :D Dziś informuje ja także pewnie kiepsko pójdzie, ale się postaram. Ja ogarnęłam, że zapomniałam o urodzinach Kostki jakiś czas temu -.- Ale dziś świętujemy Apoloniowe. Zaliczymy z Blue nasz wyimaginowany toast. :D  No i jeszcze zapraszam na nadpobudliwie :) 

35 komentarzy:

  1. No nie no >.<' Kostka, weźże nie ksyc na Simona, bo się zamknie w sobie i wyrzuci klucz a potem trzeba będzie taranem otwierać.Biedna ;( Simon, pajacu patentowany, jak mogłeś? :<
    I nie ma jak się uchlać z siatkarzami... podziwiam, że jeszcze Pola żyje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten "koniec" to prima aprilis mam nadzieję?

    OdpowiedzUsuń
  3. że niby koniec, no chyba nie? Ja chce czytać ciagle i ciagle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny błagam tylko nie koniec;/ Ja się w tym zakochałam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś pierwszy kwietnia więc może to żart ?! Mam nadzieję,że żart :)
    Rozdział świetny :)



    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  6. prima aprilis, widzimy się w niedziele, prawda? ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, prawie uwierzyłam w te paskudne wielkie literki, fuj!
    Ale poważnie? Kostka była dziewicą? Wow!
    A Pola jest zupełnie słodka jak się tak złości na Piwko. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to koniec? :( Nie odnotowałam wcześniej, że będzie tylko 13 rozdziałów..
    Kostka i Szymek- byłoby tak pięknie, a jednak musiało się zepsuć, no nieee. Pola wreszcie wymyśliła jak się odgryźć Kubie za "Apollo" :D

    Nadal kurcze nie wierze, że to koniec :C

    OdpowiedzUsuń
  9. No dobra, wiem, że dziś jest 1 kwietnia, i mam nadzieję, że to dlatego jest ten domniemany " koniec " ;p . Kostka była taka urocza w tym wszystkim, zupełnie jak Simon, jednak jego pytanie było wręcz boskie. A mówią, że to kobiety są ciekawe...
    Słodki ten Popiwczak, i mam nadzieję, że Pola posłucha jego rad :)))
    Do usłyszenia za tydzień,prawda? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej no ja tu uśmiechnięta bo Kostka i Simon wreszcie Pola i Kuba też coś lepiej a tu tak po prostu WA DA FAK i tak jak czytelniczki mam nadzieję że to tak tylko na to święto :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawie dałam się nabrać, że to koniec.. uff, przecież dziś prima aprilis.. ; )
    Świetny rozdział. W końcu Kostka coś z Simonem ^^
    Czekam na kolejne rozdziały, może tym razem Kuba zaprosi Pole na randkę.
    Pozdrawiam . : )

    OdpowiedzUsuń
  12. Popiwczak dobrze gada polać mu! Ups on mówił coś o niepiciu? Rozdział świetny =) Jeżeli to tylko prima aprilis to ja się zastanawiam co będzie musiał wymyśleć Simon, żeby Kostkę przeprosić :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No wreszcie coś się zaczęło dziać na poważnie między Simonem a Kostką :D to jeden z najlepszych rozdziałów ;) czekam z niecierpliwością na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja was kocham ale mam nadzieje że to żart prima aprilisowy ?:D a jeśli nie to ja chcę jeszcze jedno zakończenie :D jedno z moich ulubionych opowiadań :D http://w-drodze-do-niebaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ohh <3 Szkoda, że to koniec... :( Choć mógłby to być żarcik na prima aprilis :D Taki wybaczę :P Uwielbiam te opowiadanie :) Szkoda Kuby, bo patrzył na trzeźwo na ten prawie pocałunek Poli z Matteo. A Simon z Kostką w Bełku tak sobie w hoteli *.* Nie potrzebnie się wkurzyła :P KOCHAM!<3

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie żartujcie sobie miśki, żadnego końca nie ma. A jak jest to tam do każdej z osobna przyjadę i zmuszę do pisania. Toć to jeszcze Pola musi się spiknąć z Kubusiem, a Kostka pogodzić z Tischerem! Bo nie wydaje mi się żeby mu chodziło tylko o to żeby ją zaliczyć. Pozdrawiam (:

    | powoli-zamarzam |

    OdpowiedzUsuń
  18. Jaki koniec? Gdzie? Ja się nie zgadzam.
    A gdzie wątek miłosny Pola-Kuba? No way, to żart musi być. W końcu dzisiaj 1. kwietnia.
    Nareszcie coś poszło w relacjach Kostki i Szymka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Załamałam się że to koniec i zaczęłam czytać komentarze i dopiero wtedy do mnie doszło że to żart na 1 kwietnia :D Przyznam udał wam się :)
    No no no Kostka i Simon wreszcie do czegoś doszło, ale on oczywiście musiał na koniec coś spierdolić...mam nadzieję, że jakoś jej to wynagrodzi i że przeżyją jeszcze razem upojne chwile :>
    A Poli tylko współczuję kontuzji i akcji z Mateo, mam nadzieje że to nic nie zmieni w jej relacjach z PIWKIEM :D Swoją drogą dobry pomysł z tym, że tak mu się odgryza ;)
    Czekam na kolejny i proszę więcej bez takich żartów, bo mnie on nie śmieszył! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Kuba jest zazdrosny, bo widział co się działo skoro nic nie pił ;) Kostka i Simon...tak fajnie doszło do czegoś ale zbyt długo to między Nimi dobrze nie było, ciekawi mnie jak to dalej z Nimi będzie ;)
    dobry żarcik na 1 kwietnia ;)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak to wczoraj czytałam, to prawie łyknęłam, że koniec :D Ale zaraz przypomniałam sobie, jaki mamy dzień :D Oj Pola, Pola ;D Już się cieszyłam, że między Kostką i Szymkiem do czegoś doszło, ale bum! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie dam się nabrać że koniec, bo wczoraj był prima aprilis. Musze powiedzieć że Kostka jest jedną z moich ulubienic wśród blogowych bohaterek, normalnie kocham ją za to jak szarpią nią sprzeczności i jak sama się w nich gubi, raz chce, raz nie chce, potem zastanawia się dlaczego to zrobiła. Scena z Simonem to jak się do siebie przytulali i ona wreszcie pozwoliła mu się do siebie zbliżyć miodzio. Niestety Niemiec musiał wszystko popsuć, choć pewnie nie chciał bo nie zapytał Kostki jakoś tak z pretensją że jest dziewicą i go to zdziwiło, ale ona zareagowała tak jak można się było po niej spodziewać. Matko Mateo chce całować Pole, co mu na mózg siadło, nie żeby Pola była jakaś nie atrakcyjna czy co, ale czy on nie ma koleżanek w zbliżonym wieku do siebie? Hehe Pola się za to zastanawia czy aby przypadkiem tej próby nie widział Kuba. Ciekawe dlaczego ;) ? Kocham wprost jak obie "pary" się tutaj żrą na każdym kroku :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Coś mi się zdaje, że ten napis KONIEC, to dlatego, że wczoraj był Prima Aplilis ;) Kostka jest niezdecydowana, ale ja się jej nawet nie dziwie. Jednak mimo to pozwoliła na to aby Simon się do niej zbliżył. Jednak on musiał później wszystko zepsuć. Jak to przystało na faceta.
    A jeśli chodzi o Pole, to wydaje mi się, że Kuba był zazdrosny o nią o to tą sytuację z Matteo. Mam jednak nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  24. Nieee, to nie może być koniec! To tylko prima aprilisowy żart, prawda? Bo przecież spray pomiędzy Polą i Kubą nie mogą się tak skończyć, tu musi być ciąg dalszy.
    Pomiędzy Kostką a Simonem też jeszcze nic nie jest jasne.
    Więc nic z tego, nikt wam nie wierzy :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie, to nacpewno nie jest koniec!
    Simon sobie nieźle nagrabił :) Oczywiście Kubiak świetnie wychowuje Polę. Ale że ta całowałaby się z Matteo? O Dobry Boże, nie wyobrażam sobie tego :D Ciekawe co z tą jej nogą...
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Trafiam na waszego bloga, a tu wielki napis 'KONIEC'. Mam nadzieję, że to tylko żarcik prima aprilisowy ;).
    Jeśli chodzi o sam pomysł pisania akurat o Simonie i Kubie to mogę napisać tylko jedno - PRZEWSPANIAŁY ;D
    Piszecie bardzo ciekawie i przystępnie co chwali się wam ;) Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  27. NIe błagam, nie róbcie nam tego...nie kończcie tego cudownego bloga :( Ja się chyba załamie, bo ostatnio pierwsze co robię to wchodzę tu i patrzę, czy nie ma nowego rozdziału...proszę :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Ale cudowny rozdział, ale humor mam chwilowo popsuty z powodu, że udało wam się mnie nabrać na ten głupi żart na końcu :) I tak wam nie wierzę :p
    Uwielbiam Simona i tą jego męską, pewną siebie stronę, ale tym razem ostro spalił i ciekawe jak się z tego wyplącze :D Są super parą <3 A Kubie współczuje, że widział Polę w stanie mocnego upojenia alkoholem z Martinim
    Czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  29. I tak mnie na ten koniec nie nabierzecie, nie ma takiej opcji. :c
    Jeeeeeeeeezu! *_* Kosteczko, wiedz, że to, co teraz zrobiłaś, jest po prostu wielkie! Ja od początku wiedziałam, że w końcu ją do Szymka pociągnie w ten łóżkowy sposób, ale nie spodziewałam się, że już w trzynasteczce. Wybaczcie, ale teraz będę się tym jarać, a co mi tam ♥
    Kubiak ma na Polę zdecydowanie zły wpływ. Żeby tak bidulkę upić? Dobrze, wybaczę mu za uchronienie jej przed mizianiem z Matteo. Ale żeby mi to ostatni raz było!
    To co, kiedy love między Apollo a Piwko? :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Więcej nie pozwalam wam nas tak nabierać!!! Nie macie prawa wywoływać u nas zawału :D
    Rozdział jest cudowny ale Simon jak to facet potrafi wszystko zepsuć...ale on to naprawi, liczę na niego :D
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak to koniec? To raczej żart na Prima Aprilis, mam nadzieję...
    Michał powinien mieć zakaz spotykania się z Polą, tylko dziewczynę upija. ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Taaa, koniec... Dobrze, że sprawdziłam kiedy ten rozdział się pojawił ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Simon powinien się czuć wyróżniony, że Kostka postanowiła oddac mu swoje dziewictwo i myślę, że tak było ylko chłopina nie wiedział jak to zademonstrował i popełnił błąd:(

    OdpowiedzUsuń
  34. Faktycznie Misiek nie daje młodej przykładu do naśladowania :D
    Za to jest dla niej wielkim kumplem, takim trochę starszym bratem :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Coraz bliżej niedzieli a ja i tak wiem, że dodacie nowy, jak zwykle wspaniały rozdział który mnie zachwyci i wprawi w zachwyt :D

    OdpowiedzUsuń