Kostka
Od kilku dni
nie rozmawiałam z Simonem. Moje źródła w postaci dwóch Michałów i Kuby
donosiły, że na każdym kroku podkreślał moją wspaniałość, a Martino podobno
stwierdził, że jak on się ze mną nie umówi to sam to zrobi.
A ja co?
Mijałam ich
szerokim łukiem. W miarę możliwości zamykałam się w gabinecie lub zabierałam
pracę do domu. Byłam tchórzem, ale miałam pewność, że gdyby Niemiec chciał to
dopadłby mnie w każdej chwili. Simon najwyraźniej nie chciał, bo tylko
uśmiechał się radośnie na mój widok. Na moje szczęście(lub nieszczęście) nie
działo się nic więcej. Podejrzewałam, że rozgrywający dawał mi czas albo miał
nadzieję, że przestaną gadać na nasz temat, co doprowadzało mnie do szału.
Najwyraźniej nie lubił publiczności.
Plotkować
przestali dopiero po wygranej ze Skrą, gdy zbiłam Holmesa za wtrącanie się w
moje życie. Simon przez cały czas był niczym aniołek: nawet moje prowokacje na
nic się zdawały. Przystawianie się do Polańskiego (matko święta) zdawało się
nie robić na nim żadnego wrażenia. Między czasie Pola stwierdziła, że jestem
żałosna. Ja tam wiedziałam swoje: jeśli mnie chce, a z relacji Kubiaka
wynikało, że bardzo, prędzej czy później nie wytrzyma. Łukasz robił sobie coraz
większe nadzieje, a ja robiłam swoje czyli opracowywałam statystyki. Czasem
miałam dość. Ostatnio matematyka doprowadzała mnie do szału. Nie mogłam się
skupić, gdyż zastanawiałam się jak długo jeszcze potrwa ta nasza gra. Chłopak
był pewny swego, więc nie przeszkadzał mu nawet pijany Cupković, który
napastował mnie na imprezie w Bełchatowie. Tym razem nie przybył mi na ratunek.
W czwartek
poprzedzający mecz w Kędzierzynie nie mogłam nic ogarnąć. Lorek wyzywał mnie o
byle gówno, Bogdan w tym swoim bałaganie zagubił rozpiski większości
zawodników, a ja latałam jak głupia, żeby to wszystko jakoś funkcjonowało.
Przechodząc obok szatni usłyszałam moją siostrę, która głośno dyskutowała z
kimś w męskiej szatni. Postanowiłam tam zajrzeć i ujrzałam Simona oraz słyszaną
z kilometra Polę.
-Ja ci dam
oskarżać mnie o twoje niepowodzenia! - krzyczała Tomaszewska, uderzając go w
tors. - To ty jesteś jakiś dziwny...
Simon
wybuchnął śmiechem, po czym zbliżył się do niej i szepnął jej coś do ucha.
Apolonia również wybuchnęła śmiechem, co spowodowało u mnie jakieś dziwne
uczucie. Chyba byłam zazdrosna, ale to było głupie: Pola to Pola. Świństwa by
mi nie zrobiła, a poza tym był dla niej o wiele za stary.
-Nie kokietuj
Szymka. - matko jak to zabrzmiało. Oboje wyglądali jakby dopiero mnie
zobaczyli, w co szczerze wątpiłam. Spojrzeli na mnie, ściągając brwi. Wyglądali
jakby się umówili.
-Jesteś
zazdrosna. - stwierdzili równocześnie, przybijając sobie piątki - . Wreszcie. -
dorzucił Simon.
-Niedoczekanie
twoje. - burknęłam z delikatnym uśmiechem.
-Wiem swoje. -
wyszczerzył się Niemiec. To była nasza najdłuższa wymiana zdań od ponad
tygodnia.
-Nie wiesz
nic.
-Ale wy się
kochacie! - wykrzyknęła Pola.
-No. -
odparłam. - Jak pies z kotem.
-Ja myślę, że
bardziej. - wtrącił Simon. Posłałam mu mordercze spojrzenie, ale on tylko
rozsiadł się na ławeczce.
-Ja tak samo.
- poparła go rozgrywająca.
-Bo cię do
Kędzierzyna nie zabiorę. - zagroziłam. - Monia ma czas, więc u niej cię ulokuje...
-Już będę
grzeczna! - oświadczyła moja siostrzyczka i wybiegła z szatni z dwóch powodów:
po pierwsze i pewnie najważniejsze nie chciała mi podpaść. Po drugie chciała zostawić
nas samych.
-Twoja gra nie
robi na mnie wrażenia. - powiedział Niemiec, ściągając koszulkę. Moim oczom
ukazał się jego nagi tors od którego chcąc nie chcąc nie mogłam oderwać wzroku.
Czułam jak moje policzki przybierają kolor czerwieni.
-Jaka gra? -
zrobiłam minę niewiniątka, ostrożnie wycofując się do tyłu. W tym momencie
mogło zdarzyć się wszystko, a ja chciałam tego uniknąć. Rzucenie się na niego
byłoby dziwne nie?
-I tak dasz mi
szansę. - był pewny siebie. Pociągało mnie to, aż za bardzo. Zmieniałam się z
zastraszającą prędkością, co sprawiało, że przestawałam się poznawać. Wycofałam
się, nie mówiąc nic. Bałam się, że brak koszulki podziała na mnie jak magnes i
zrobię rzeczy, których mogę potem żałować.
A to było nie
podobne do mnie. To było najgorszym scenariuszem.
Pola
- Kubiak,
zdrajco – warknęłam, mierząc przyjmującego wściekłym spojrzeniem. Zmrużyłam
oczy, a on uśmiechnął się po kubiakowemu.
- Przepraszam,
ale mam ważną sprawę do obgadania z Matteo – powiedział, więc westchnęłam i
zaczęłam się rozglądać za innym towarzystwem. Kostka siedziała z Polańskim,
Szymek z Łasko... Wzruszyłam bezradnie ramionami, usiadłam na wolnym, podwójnym
siedzeniu, wyłożyłam moje dość długie nogi w poprzek i wyciągnęłam z plecaka „Króla
Edypa”, którego miałam przeczytać do poniedziałku (a zabrałam się do tego
zdecydowanie w samą porę).
Do Kędzierzyna
było niedaleko, więc nie wyspałam się zbytnio (tak, z nudów usnęłam – czy to
dziwne?), za to zdążyłam jeszcze zwyzywać Kubiaka, chociaż miałam być grzeczna,
ale okres mi się zbliżał, więc wszystkie postanowienia cholera brała.
Dotarliśmy do hotelu, a ja pierwsza wyskoczyłam z autobusu, wdychając do płuc
świeże powietrze. Rzuciłam książką o ziemię, ale po chwili podniosłam ją z
powrotem i wskoczyłam Szymkowi na plecy.
- Hej! –
oburzył się, obracając głowę w moją stronę. – Nie pomyliłaś mnie z Kubiakiem?
Pokręciłam
głową, oznajmiając, że Michał ma szlaban, a kiedy rozgrywający zapytał, czy
teraz jego będę męczyć, potaknęłam wesoło. Przechodząca obok Kostka uniosła
brwi na nasz widok, a Lorek nakazał mi natychmiast uwolnić Szymka pod
pretekstem, że nie będę mu zawodnika męczyć. Zeskoczyłam posłusznie – co jak
co, ale Lorka słuchać trzeba, żeby czasem nie zakazał przychodzić do chłopaków
na treningi i grać z nimi – a naraz ktoś mnie dźgnął palcami w boki.
Podskoczyłam i zmierzyłam owego osobnika nieprzyjemnym spojrzeniem.
- No co się
tak patrzysz? – spytał Popiwczak, ukazując dwa rządki równych ząbków.
- Nie. Masz.
Prawa. Mi. Tak. Robić – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Jeszcze raz, a
obiecuję, że pożałujesz – dodałam, celując palcem w jego klatkę piersiową. Bo
przecież nie mogłam się spodziewać, że Simon, który stał za mną i się nam
przyglądał, zrobi to samo, co młody libero, prawda? – Kooostkaaa! – krzyknęłam,
ale Kostki już dawno nie było, więc zasłaniając się rękami, ruszyłam w stronę
wejścia.
- Co jej?
Okres się zbliża? – usłyszałam za sobą i odwróciłam się, patrząc na nich moimi
oczami, w których malowała się żądza mordu.
- A żebyś,
kuźwa, wiedział! – krzyknęłam. Brzuch mnie bolał niesamowicie i z ulgą opadłam
na łóżko, podciągając nogi pod brodę. Kostka spojrzała na mnie pytająco. – Chcę
gorącej czekolady – powiedziałam, marszcząc nosek.
- To sobie
zrób. Ja idę, drużyna jedzie na rozruch na halę – odparła, a ja wcisnęłam twarz
w poduszkę i jęknęłam. Konstancja z powrotem wetknęła głowę do mojego pokoju. –
I żeby nie było – jeśli zrobisz mi taki numer, jak w Rzeszowie, to nie ręczę za
siebie – oznajmiła.
- No, pewnie!
Ja się wyprostować aktualnie nie mogę – burknęłam, a ona usiadła przy mnie i
powiedziała, że mogę przecież symulować. Wskazałam jej ręką drzwi.
- Weź wyjdź.
Po jej wyjściu
czułam się dziwnie samotna i nic na to poradzić nie mogłam – Kubiak i cała
reszta byli na hali, nikogo tu nie znałam, randka z okropnie nudnym „Królem
Edypem” nie wchodziła w grę, a laptopa nie miałam, bo Kostka go zabrała, więc
pozostało mi jedno – coś, co bardzo się przydawało w ciężkich momentach,
rozluźniało mnie i dawało takiego poczucia wolności, że nie mogłam się nie
uśmiechać, a był to – jakżeby inaczej! – spacer ze słuchawkami w uszach.
I wcale nie
przejmowałam się słowami Kostki, bo wiedziałam, że za bardzo mnie kocha, by
zrobić mi krzywdę, więc wzięłam jedną tabletkę Ibumu, założyłam moje ukochane
trampki, chwyciłam torebkę i wymaszerowałam z hotelu.
Kostka
Siedzenie na
hali i rozmyślanie czy Pola symuluje nie było ciekawym zajęciem. Rozruch trwał
w najlepsze: Lorek wyzywał aż milo, Kubiak jak zawsze szczerzył się w moją
stronę, Simon starał się skoncentrować na poleceniach trenera, ale Łasko
utrudniał mu to pokazując palcem co chwila w moim kierunku.
Mamusia nie
nauczyła, ze tak nie wolno?
Starałam się
ignorować ich zachowanie, ale nie bardzo mi szło. Od czasu do czasu rumieńce
gościły na mojej twarzy, ale nie obchodziło mnie to. Zaczęłam myśleć, że chyba
zacznę szukać sobie normalniejszej pracy czyli takiej w której nie będą się we
mnie zaczynać a szanować. Najlepiej w jakiejś niedużej firmie, gdzie należy
ubierać galowe stroje czyli na przykład długie ołówkowe spódnice i białe bluzki
pod samą szyje. Tak! Dobry plan. Zacznę poszukiwania od razu po powrocie do
Jastrzębia.
-Kostka, podasz piłkę?!- zawołał rozgrywający
z drugiego końca hali.
-Ona może ci
dać coś innego!- wtrącił Kubiak.
Posłałam mu
mordercze spojrzenie. Wzięłam do ręki piłkę leżącą nieopodal i rzuciłam w
niego. Włożyłam w to całą siłę jaką miałam, ale pewnie i tak go nie zabolało.
- Na przykład
swoje serce! - dokończył przyjmujący.
-Biorę! -
wykrzyknął entuzjastycznie Simon, co spowodowało śmiech wszystkich zebranych
oraz surowe spojrzenie Bernardiego.
-Możesz sobie brać co chcesz- rzuciłam- ale
moje serce skradł ktoś inny - skłamałam. No może nie do końca, bo Niemiec był
tego bliski. Najlepsze było to, że nie wiedziałam czy mam się śmiać czy
płakać...
-Daj spokój. -
powiedział, stając obok mnie i obejmując swym silnym ramieniem. Pachniał tymi
samymi perfumami, co wtedy kiedy mnie wnosił.
Dość mocno,
jakby bojąc się że mu ucieknę, zacisnął rękę na moim ramieniu.
-Lorek.-
przypomniałam mu.
Niemiec z westchnieniem rozluźnił uścisk, po czym
założył kończyny górne na piersi.
- Głupek. -
bąknął rozczarowany.
-Demoralizacja
zabroniona. - wzruszyłam ramionami i usiadłam z powrotem na ławce.
Na powrót zajęłam się swoimi notatkami.
Niemiec w tym czasie kucnął naprzeciw mnie. Oparł dłonie na moich
nogach(konkretniej na udach). Udałam, że mnie to nie rusza(a ruszało bardzo) i
nadal przeglądałam papiery. Michał zwany dzikiem śmiał się z nas(bardziej ze
mnie) na całą hale, a ja ledwo wytrzymywałam. Za sprawą jego dotyku przeszedł
mnie dreszcz a serce, jak to ostatnio często miało w zwyczaju, przyspieszyło niemiłosiernie.
Dobrze, że nie zaczęłam się pocić - niemiły skutek stresu. Byłam pewna, że
rumieńce zagościły na mojej twarzy. Tego czy się myliłam niestety sprawdzić nie
mogłam.
-Nie ładnie
ignorować rozmówce.- rzucił Simon, podnosząc mój podbródek, co zmusiło mnie do
spojrzenia na niego z czego był bardzo zadowolony.
-Skończyłam
rozmowę.
-Ale ja nie skończyłem
-To co masz mi
jeszcze do powiedzenia?
-Jesteś
piękna. - oznajmił.
Nie ma bata,
tym razem policzki na sto procent pokryły się czerwienią. Jako, że przytrzymywał
mój podbródek nie mogłam odwrócić głowy, więc tylko spuściłam wzrok.
-Jakie
wyznania...- gwizdnął przyglądający nam się z boku Kubiak.
-Zamknij się.
- warknął w jego kierunku mój rozmówca.
-Coś jeszcze?
- zapytał
- Tak. -
wyszczerzył się. - Wezmę sobie buziaka na szczęście dobrze?
-Nie.
-Tichackowi
ostatnio dałaś...- wypowiedział te słowa z wyraźnym smutkiem. Zdawało mi się,
że jest zazdrosny, ale to chyba było nie możliwe: przecież nie ruszał go
przystawiający się do mnie Polański.
Przez kilka sekund
myślałam intensywnie. W końcu dotarł do mnie sens jego słów... Skąd on
wiedział?!
-Szpiegujesz
mnie?
-Kuba cię
widział.
-Kapuś. -
burknęłam, szukając za plecami Simona młodego libero, żeby zgromić go
spojrzeniem, ale jak na złość go nie było.
-Dasz czy sam
mam sobie wziąć?- chyba zirytował się moim zachowaniem.
-Jesteś o mnie
zazdrosny?- zapytałam marszcząc nosek.
-Nie. - Simon
zrobił to samo co ja przed chwila.- Jestem od niego sto razy lepszy to raz. On
jest daleko, ja blisko to dwa.
-Jesteś pewny siebie
-To nie
grzech. - zbliżył się do mnie tak, ze dzieliły nas już tylko milimetry. Czułam
jego ciepły oddech na całej twarzy, a jego oczy błyszczały radośnie.
-Gorzko,
gorzko! - rozległo się wokół. Gdybyśmy byli teraz sami(na szczęście nie byliśmy
i to mnie powstrzymywało) to rzuciłabym się na niego. Miałam na to ochotę po
raz drugi w przeciągu dwóch dni, co daje średnia jeden. Średnia zdecydowanie za
duża. Co się ze mną dzieje?
Simon, nie
zważając na to, że odsunęłam głowę, pocałował mnie w policzek, a potem w szyje.
Nie mógł sobie odpuścić?! Nie żebym miała coś przeciwko(o dziwo), ale nie przy
wszystkich. Może kiedyś jak będziemy sami... Kurcze! O czym ja myślę?!
Roześmiany- jego
uśmiech był po prostu cudowny- Simon w końcu wstał i zostawił mnie rozchwianą
emocjonalnie: serce nadal waliło za szybko, oddech był płytki oraz nieregularny
a w żołądek uprawiał jakieś dzikie harce.
Chyba miałam
wszelkie objawy zakochania, ale nie byłam tego pewna, bo nigdy tak naprawdę nie
kochałam nikogo. A najgorsze było to ze Simon Tischer zawładnął mną
doszczętnie.
-Doprowadza
cię do szalu, co?- Kubiak usiadł obok mnie, odprowadzając wzrokiem wraz ze mną
swojego kolegę z drożyny.
-Odwal się.
-Jak zwykle
milutka w takich chwilach. - zironizował Michał.
-Powinienem
cie zwolnić Tomaszewska. - trener do perfekcji opanował moje nazwisko, a teraz
stał nade mną z nieciekawą miną.
- Rób co
chcesz. - rzuciłam obojętnie, wstając z ławki. Odeszłam nie zważając na słowa
Lorenzo Bernardiego.
Iśka: Pamiętam, że narozrabiałam jak to pisałam. Oj kiedy to było... :D Nadal jaram się tym szablonem od Kaś. Nawiasem mówiąc to dziękujemy :) Już wiecie co mam na tapecie od prawie trzech miesięcy. I wcale mi się to nie znudziło ♥ No i wybaczcie. Dziś ja informuje, więc połowa z was pewnie nie dostanie -.-
Blue: Jeaaa, tak, Kaś, dziękujemy Ci :* Ale powiedzcie, czy nie ustawiłam zbyt ciemnego tła pod postem? Jeśli tak, to zmienię :) A wy trzymajcie kciuki, bo dziś kolejny bój (bo inaczej tej rezerwacji nazwać nie można) o bilety na Resovię się zaczyna!
Blue: Jeaaa, tak, Kaś, dziękujemy Ci :* Ale powiedzcie, czy nie ustawiłam zbyt ciemnego tła pod postem? Jeśli tak, to zmienię :) A wy trzymajcie kciuki, bo dziś kolejny bój (bo inaczej tej rezerwacji nazwać nie można) o bilety na Resovię się zaczyna!
Kostka mnie denerwuje; dałaby szansę Szymkowi ;) Ale tak jest ciekawiej xD Trochę mało Poli i Kuby ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Fajny rozdział :) Mało Poli i Kuby =D
OdpowiedzUsuńTyyyyle Simona *____* Aż ogłupiałam normalnie!
OdpowiedzUsuńNa miejscu Kostki to już dawno zabrakłoby mi silnej woli i rzuciłabym się na niego jak wygłodniałe dziecko xd Chciałabym też powiedzieć, że Kostka nie może wylecieć z Jastrzębskiego Węgla, bo no jak? Ona musi tam dalej pracować i być z Tischerem, a bynajmniej tak się dzieje w mojej wyobraźni ;)
Mało Poli i Kuby, ale z faktu, że tyle tutaj Simona to nawet nie chce mi się dziwić z tego powodu.
Do następnego,
Chiyeke :)
Świetny rozdział, ale to u was nic nowego, za co oczywiście wam dziękuję :D
OdpowiedzUsuńDuużo Kostki i Simona, co bardzo lubię :) Ona już niedługo nie wytrzyma i będzie coś więcej, skoro chce być z nim sam na sam ;D
Pola z Kubą-dziecięce zaloty, ale co w tym dziwnego :>
Pozdrawiam i czekam na następny :*
No kocham to po prostu :D Mi tam się podoba, że Kostka nie chce pokazać Simonowi, że jest w nim zabujana. Tak jest o wiele ciekawiej. Tylko się trochę za Kubą stęskniłam i mam nadzieję, że w następnym będzie go tyle samo, co Kostki i Szymka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na trzeci rozdział: http://niepojete-szczescie.blogspot.com :))
Kocham! Ubóstwiam i wielbię! Szymek i Kostka the best :P ale i tak Polę lubię bardziej. jest do mnie podobna :D czekam na następny
OdpowiedzUsuńPrzeszłyście same siebie. Rozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego.
Pozdrawiam. : )
Ps. Śliczny szablon.
bluśka, w takim razie powodzenia, bo łatwy bój to to nie będzie. :D
OdpowiedzUsuńSzymek, weź utrać na słodkości, bo ja po prostu na łeb dostanę. on chyba też dostanie, jeśli Kosteczka się z nim nie umówi. :)
jak ja dobrze znam ból Poli, dzisiaj przechodzę to samo.
Simon nie odpuszcza ;) Bardzo dobrze, nie walczy, bo coś czuję że już niedługo Kosta mu ulegnie ;)
OdpowiedzUsuńA tak ogólnie to rozdział jak zawsze cudownym Wam wyszedł ;)
Szablon śliczny, a tło nie jest za ciemne ;)
Pozdrawiam:*
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" no i Simon walczy :D. Konstancja już powili mu ulega :D.Tło mnie jest za ciemne,wręcz idealne :).
OdpowiedzUsuńMaja.
Wpadłam tu przez przypadek i zostaje na dłużej! :) kiedy zobaczyłam Kubę i Simona odrazu wiedziałam, że mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńJeżeli macie czas i ochotę to zapraszam na mojego raczkującego bloga ;p
http://markowana-milosc.blogspot.com/
Pozdrawiam, Maniek ;>
Czuję, że Kostka niedługo nie wytrzyma i ulegnie Szymkowi. To dobrze, bo facet jest cudowny.
OdpowiedzUsuńNo proszę, jednak urok Simona działa jak powinien :) Mam tylko wrażenie, że coś za szybko mu poszło :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
No proszę, jaka zmiana Kostki. Siostra powinna brać z niej przykład ;)
OdpowiedzUsuńTło jest troszkę za ciemne, chyba, że to mój komputer wariuje.
Szymon coraz bliżej. Już niewiele mu brakuje :D Tło macie idealne, nie za ciemne, nie za jasne.
OdpowiedzUsuńDawaj Simon dawaj i się nie poddawaj !!!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział i w ogóle lubie jak dziewczyny tak się droczą z tymi siatkarzami i ich prowokują :D Niech będzie ostro :D Życzę im wszystkim dużo szczęścia, miłości i seksu :D
uwielbiam to opowiadanie :) siostry są genialne:) jedna zrozumiała, że coś jest na rzeczy ale walczy...a co z młodszą?! Chyba też da się ponieść uczuciom ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Ach te dzieci :D Simon bardzo dobrze robi, odkrył już jak dostać się do serca Kostki i mam nadzieję że zagości w nim na długo :> Tego pragnę bardzo :)
OdpowiedzUsuńA co z Kubą to nie chce tego komentować, bo dla mnie jest za młody żeby pisać o nim blogi...ale ogólnie mam nadzieje że akcje związane z nim nie będą bardziej rozwijane bo to młody zdolny chłopak :D
Chcę następny, nie mogę się doczekać
piszę drugi raz bo za pierwszym mi się internet rozłączył -.- dosyć irytująca sytuacja, gdyż się rozpisałam...
OdpowiedzUsuńNo więc, wasze opowiadanie ocieka zajebistością i pomimo, że miałam o 6 wstać do szkoły to czytałam je do 4 nad ranem (gdy je znalazłam) a nie komentowałam bo zazwyczaj wchodzę z telefonu... ale teraz mnie coś naszło xd mam w głowie swój ciąg dalszy, więc będę miała 2 historyjki :D bardzo fajnie, że dałyście nastolatków.. Oby było ich więcej :) czekam z niecierpliwością ;)
przepraszam, że anonim ale nie mam tu konta >.<
jak coś to tt
PotereDeiSogni
Proszę dodaj następny bo nie mogę się doczekać :D Kocham to opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńOj niech Lorek się odczepi o Kostki, co mu do tego, przecież nie robi nic złego. A sam Tomaszewska cóż mięknie nam dziewczyna, jak to będzie szło w tak szybkim tempie to raz dwa i starci totalnie głowę dla Simona :)) Nie mam nic przeciwko. Kubiak z tą swoją upierdliwą ciekawością i wtrącaniem się do wszystkiego jest zabawny, lubię takiego Miśka. Pola sie doigra jak znów nie będzie słuchać siostry :P
OdpowiedzUsuńps. Nie wiem co się dzieje ale znów jestem z opóźnieniem, a to przez to że powiadomienia do mnie o nn nei zawsze do mnie dociera :(
Simon dopnie swego. Jest już nieprzyzwoicie blisko... . Chociaż denerwujące jest to, że próbuje najpierw zdobyć jej ciało!
OdpowiedzUsuń