niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 11


Kostka
Od kilku dni nie rozmawiałam z Simonem. Moje źródła w postaci dwóch Michałów i Kuby donosiły, że na każdym kroku podkreślał moją wspaniałość, a Martino podobno stwierdził, że jak on się ze mną nie umówi to sam to zrobi.
A ja co?
Mijałam ich szerokim łukiem. W miarę możliwości zamykałam się w gabinecie lub zabierałam pracę do domu. Byłam tchórzem, ale miałam pewność, że gdyby Niemiec chciał to dopadłby mnie w każdej chwili. Simon najwyraźniej nie chciał, bo tylko uśmiechał się radośnie na mój widok. Na moje szczęście(lub nieszczęście) nie działo się nic więcej. Podejrzewałam, że rozgrywający dawał mi czas albo miał nadzieję, że przestaną gadać na nasz temat, co doprowadzało mnie do szału. Najwyraźniej nie lubił publiczności.
Plotkować przestali dopiero po wygranej ze Skrą, gdy zbiłam Holmesa za wtrącanie się w moje życie. Simon przez cały czas był niczym aniołek: nawet moje prowokacje na nic się zdawały. Przystawianie się do Polańskiego (matko święta) zdawało się nie robić na nim żadnego wrażenia. Między czasie Pola stwierdziła, że jestem żałosna. Ja tam wiedziałam swoje: jeśli mnie chce, a z relacji Kubiaka wynikało, że bardzo, prędzej czy później nie wytrzyma. Łukasz robił sobie coraz większe nadzieje, a ja robiłam swoje czyli opracowywałam statystyki. Czasem miałam dość. Ostatnio matematyka doprowadzała mnie do szału. Nie mogłam się skupić, gdyż zastanawiałam się jak długo jeszcze potrwa ta nasza gra. Chłopak był pewny swego, więc nie przeszkadzał mu nawet pijany Cupković, który napastował mnie na imprezie w Bełchatowie. Tym razem nie przybył mi na ratunek.
W czwartek poprzedzający mecz w Kędzierzynie nie mogłam nic ogarnąć. Lorek wyzywał mnie o byle gówno, Bogdan w tym swoim bałaganie zagubił rozpiski większości zawodników, a ja latałam jak głupia, żeby to wszystko jakoś funkcjonowało. Przechodząc obok szatni usłyszałam moją siostrę, która głośno dyskutowała z kimś w męskiej szatni. Postanowiłam tam zajrzeć i ujrzałam Simona oraz słyszaną z kilometra Polę.
-Ja ci dam oskarżać mnie o twoje niepowodzenia! - krzyczała Tomaszewska, uderzając go w tors. - To ty jesteś jakiś dziwny...
Simon wybuchnął śmiechem, po czym zbliżył się do niej i szepnął jej coś do ucha. Apolonia również wybuchnęła śmiechem, co spowodowało u mnie jakieś dziwne uczucie. Chyba byłam zazdrosna, ale to było głupie: Pola to Pola. Świństwa by mi nie zrobiła, a poza tym był dla niej o wiele za stary.
-Nie kokietuj Szymka. - matko jak to zabrzmiało. Oboje wyglądali jakby dopiero mnie zobaczyli, w co szczerze wątpiłam. Spojrzeli na mnie, ściągając brwi. Wyglądali jakby się umówili.
-Jesteś zazdrosna. - stwierdzili równocześnie, przybijając sobie piątki - . Wreszcie. - dorzucił Simon.
-Niedoczekanie twoje. - burknęłam z delikatnym uśmiechem.
-Wiem swoje. - wyszczerzył się Niemiec. To była nasza najdłuższa wymiana zdań od ponad tygodnia.
-Nie wiesz nic.
-Ale wy się kochacie! - wykrzyknęła Pola.
-No. - odparłam. - Jak pies z kotem.
-Ja myślę, że bardziej. - wtrącił Simon. Posłałam mu mordercze spojrzenie, ale on tylko rozsiadł się na ławeczce.
-Ja tak samo. - poparła go rozgrywająca.
-Bo cię do Kędzierzyna nie zabiorę. - zagroziłam. - Monia ma czas, więc u niej cię ulokuje...
-Już będę grzeczna! - oświadczyła moja siostrzyczka i wybiegła z szatni z dwóch powodów: po pierwsze i pewnie najważniejsze nie chciała mi podpaść. Po drugie chciała zostawić nas samych.
-Twoja gra nie robi na mnie wrażenia. - powiedział Niemiec, ściągając koszulkę. Moim oczom ukazał się jego nagi tors od którego chcąc nie chcąc nie mogłam oderwać wzroku. Czułam jak moje policzki przybierają kolor czerwieni.
-Jaka gra? - zrobiłam minę niewiniątka, ostrożnie wycofując się do tyłu. W tym momencie mogło zdarzyć się wszystko, a ja chciałam tego uniknąć. Rzucenie się na niego byłoby dziwne nie?
-I tak dasz mi szansę. - był pewny siebie. Pociągało mnie to, aż za bardzo. Zmieniałam się z zastraszającą prędkością, co sprawiało, że przestawałam się poznawać. Wycofałam się, nie mówiąc nic. Bałam się, że brak koszulki podziała na mnie jak magnes i zrobię rzeczy, których mogę potem żałować.
A to było nie podobne do mnie. To było najgorszym scenariuszem.

Pola
- Kubiak, zdrajco – warknęłam, mierząc przyjmującego wściekłym spojrzeniem. Zmrużyłam oczy, a on uśmiechnął się po kubiakowemu.
- Przepraszam, ale mam ważną sprawę do obgadania z Matteo – powiedział, więc westchnęłam i zaczęłam się rozglądać za innym towarzystwem. Kostka siedziała z Polańskim, Szymek z Łasko... Wzruszyłam bezradnie ramionami, usiadłam na wolnym, podwójnym siedzeniu, wyłożyłam moje dość długie nogi w poprzek i wyciągnęłam z plecaka „Króla Edypa”, którego miałam przeczytać do poniedziałku (a zabrałam się do tego zdecydowanie w samą porę).
Do Kędzierzyna było niedaleko, więc nie wyspałam się zbytnio (tak, z nudów usnęłam – czy to dziwne?), za to zdążyłam jeszcze zwyzywać Kubiaka, chociaż miałam być grzeczna, ale okres mi się zbliżał, więc wszystkie postanowienia cholera brała. Dotarliśmy do hotelu, a ja pierwsza wyskoczyłam z autobusu, wdychając do płuc świeże powietrze. Rzuciłam książką o ziemię, ale po chwili podniosłam ją z powrotem i wskoczyłam Szymkowi na plecy.
- Hej! – oburzył się, obracając głowę w moją stronę. – Nie pomyliłaś mnie z Kubiakiem?
Pokręciłam głową, oznajmiając, że Michał ma szlaban, a kiedy rozgrywający zapytał, czy teraz jego będę męczyć, potaknęłam wesoło. Przechodząca obok Kostka uniosła brwi na nasz widok, a Lorek nakazał mi natychmiast uwolnić Szymka pod pretekstem, że nie będę mu zawodnika męczyć. Zeskoczyłam posłusznie – co jak co, ale Lorka słuchać trzeba, żeby czasem nie zakazał przychodzić do chłopaków na treningi i grać z nimi – a naraz ktoś mnie dźgnął palcami w boki. Podskoczyłam i zmierzyłam owego osobnika nieprzyjemnym spojrzeniem.
- No co się tak patrzysz? – spytał Popiwczak, ukazując dwa rządki równych ząbków.
- Nie. Masz. Prawa. Mi. Tak. Robić – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Jeszcze raz, a obiecuję, że pożałujesz – dodałam, celując palcem w jego klatkę piersiową. Bo przecież nie mogłam się spodziewać, że Simon, który stał za mną i się nam przyglądał, zrobi to samo, co młody libero, prawda? – Kooostkaaa! – krzyknęłam, ale Kostki już dawno nie było, więc zasłaniając się rękami, ruszyłam w stronę wejścia.
- Co jej? Okres się zbliża? – usłyszałam za sobą i odwróciłam się, patrząc na nich moimi oczami, w których malowała się żądza mordu.
- A żebyś, kuźwa, wiedział! – krzyknęłam. Brzuch mnie bolał niesamowicie i z ulgą opadłam na łóżko, podciągając nogi pod brodę. Kostka spojrzała na mnie pytająco. – Chcę gorącej czekolady – powiedziałam, marszcząc nosek.
- To sobie zrób. Ja idę, drużyna jedzie na rozruch na halę – odparła, a ja wcisnęłam twarz w poduszkę i jęknęłam. Konstancja z powrotem wetknęła głowę do mojego pokoju. – I żeby nie było – jeśli zrobisz mi taki numer, jak w Rzeszowie, to nie ręczę za siebie – oznajmiła.
- No, pewnie! Ja się wyprostować aktualnie nie mogę – burknęłam, a ona usiadła przy mnie i powiedziała, że mogę przecież symulować. Wskazałam jej ręką drzwi.
- Weź wyjdź.
Po jej wyjściu czułam się dziwnie samotna i nic na to poradzić nie mogłam – Kubiak i cała reszta byli na hali, nikogo tu nie znałam, randka z okropnie nudnym „Królem Edypem” nie wchodziła w grę, a laptopa nie miałam, bo Kostka go zabrała, więc pozostało mi jedno – coś, co bardzo się przydawało w ciężkich momentach, rozluźniało mnie i dawało takiego poczucia wolności, że nie mogłam się nie uśmiechać, a był to – jakżeby inaczej! – spacer ze słuchawkami w uszach.
I wcale nie przejmowałam się słowami Kostki, bo wiedziałam, że za bardzo mnie kocha, by zrobić mi krzywdę, więc wzięłam jedną tabletkę Ibumu, założyłam moje ukochane trampki, chwyciłam torebkę i wymaszerowałam z hotelu.

Kostka
Siedzenie na hali i rozmyślanie czy Pola symuluje nie było ciekawym zajęciem. Rozruch trwał w najlepsze: Lorek wyzywał aż milo, Kubiak jak zawsze szczerzył się w moją stronę, Simon starał się skoncentrować na poleceniach trenera, ale Łasko utrudniał mu to pokazując palcem co chwila w moim kierunku.
Mamusia nie nauczyła, ze tak nie wolno?
Starałam się ignorować ich zachowanie, ale nie bardzo mi szło. Od czasu do czasu rumieńce gościły na mojej twarzy, ale nie obchodziło mnie to. Zaczęłam myśleć, że chyba zacznę szukać sobie normalniejszej pracy czyli takiej w której nie będą się we mnie zaczynać a szanować. Najlepiej w jakiejś niedużej firmie, gdzie należy ubierać galowe stroje czyli na przykład długie ołówkowe spódnice i białe bluzki pod samą szyje. Tak! Dobry plan. Zacznę poszukiwania od razu po powrocie do Jastrzębia.
 -Kostka, podasz piłkę?!- zawołał rozgrywający z drugiego końca hali.
-Ona może ci dać coś innego!- wtrącił Kubiak.
Posłałam mu mordercze spojrzenie. Wzięłam do ręki piłkę leżącą nieopodal i rzuciłam w niego. Włożyłam w to całą siłę jaką miałam, ale pewnie i tak go nie zabolało.
- Na przykład swoje serce! - dokończył przyjmujący.
-Biorę! - wykrzyknął entuzjastycznie Simon, co spowodowało śmiech wszystkich zebranych oraz surowe spojrzenie Bernardiego.
 -Możesz sobie brać co chcesz- rzuciłam- ale moje serce skradł ktoś inny - skłamałam. No może nie do końca, bo Niemiec był tego bliski. Najlepsze było to, że nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać...
-Daj spokój. - powiedział, stając obok mnie i obejmując swym silnym ramieniem. Pachniał tymi samymi perfumami, co wtedy kiedy mnie wnosił.
Dość mocno, jakby bojąc się że mu ucieknę, zacisnął rękę na moim ramieniu.
-Lorek.- przypomniałam mu.
Niemiec  z westchnieniem rozluźnił uścisk, po czym założył kończyny górne na piersi.
- Głupek. - bąknął rozczarowany.
-Demoralizacja zabroniona. - wzruszyłam ramionami i usiadłam z powrotem na ławce.
 Na powrót zajęłam się swoimi notatkami. Niemiec w tym czasie kucnął naprzeciw mnie. Oparł dłonie na moich nogach(konkretniej na udach). Udałam, że mnie to nie rusza(a ruszało bardzo) i nadal przeglądałam papiery. Michał zwany dzikiem śmiał się z nas(bardziej ze mnie) na całą hale, a ja ledwo wytrzymywałam. Za sprawą jego dotyku przeszedł mnie dreszcz a serce, jak to ostatnio często miało w zwyczaju, przyspieszyło niemiłosiernie. Dobrze, że nie zaczęłam się pocić - niemiły skutek stresu. Byłam pewna, że rumieńce zagościły na mojej twarzy. Tego czy się myliłam niestety sprawdzić nie mogłam.
-Nie ładnie ignorować rozmówce.- rzucił Simon, podnosząc mój podbródek, co zmusiło mnie do spojrzenia na niego z czego był bardzo zadowolony.
-Skończyłam rozmowę.
 -Ale ja nie skończyłem
-To co masz mi jeszcze do powiedzenia?
-Jesteś piękna. - oznajmił.
Nie ma bata, tym razem policzki na sto procent pokryły się czerwienią. Jako, że przytrzymywał mój podbródek nie mogłam odwrócić głowy, więc tylko spuściłam wzrok.
-Jakie wyznania...- gwizdnął przyglądający nam się z boku Kubiak. 
-Zamknij się. - warknął w jego kierunku mój rozmówca.
-Coś jeszcze? - zapytał
- Tak. - wyszczerzył się. - Wezmę sobie buziaka na szczęście dobrze?
-Nie.
-Tichackowi ostatnio dałaś...- wypowiedział te słowa z wyraźnym smutkiem. Zdawało mi się, że jest zazdrosny, ale to chyba było nie możliwe: przecież nie ruszał go przystawiający się do mnie Polański.
Przez kilka sekund myślałam intensywnie. W końcu dotarł do mnie sens jego słów... Skąd on wiedział?!
-Szpiegujesz mnie?
-Kuba cię widział.
-Kapuś. - burknęłam, szukając za plecami Simona młodego libero, żeby zgromić go spojrzeniem, ale jak na złość go nie było.
-Dasz czy sam mam sobie wziąć?- chyba zirytował się moim zachowaniem.
-Jesteś o mnie zazdrosny?- zapytałam marszcząc nosek.
-Nie. - Simon zrobił to samo co ja przed chwila.- Jestem od niego sto razy lepszy to raz. On jest daleko, ja blisko to dwa.
-Jesteś pewny siebie
-To nie grzech. - zbliżył się do mnie tak, ze dzieliły nas już tylko milimetry. Czułam jego ciepły oddech na całej twarzy, a jego oczy błyszczały radośnie.
-Gorzko, gorzko! - rozległo się wokół. Gdybyśmy byli teraz sami(na szczęście nie byliśmy i to mnie powstrzymywało) to rzuciłabym się na niego. Miałam na to ochotę po raz drugi w przeciągu dwóch dni, co daje średnia jeden. Średnia zdecydowanie za duża. Co się ze mną dzieje?
Simon, nie zważając na to, że odsunęłam głowę, pocałował mnie w policzek, a potem w szyje. Nie mógł sobie odpuścić?! Nie żebym miała coś przeciwko(o dziwo), ale nie przy wszystkich. Może kiedyś jak będziemy sami... Kurcze! O czym ja myślę?!
Roześmiany- jego uśmiech był po prostu cudowny- Simon w końcu wstał i zostawił mnie rozchwianą emocjonalnie: serce nadal waliło za szybko, oddech był płytki oraz nieregularny a w żołądek uprawiał jakieś dzikie harce.
Chyba miałam wszelkie objawy zakochania, ale nie byłam tego pewna, bo nigdy tak naprawdę nie kochałam nikogo. A najgorsze było to ze Simon Tischer zawładnął mną doszczętnie.
-Doprowadza cię do szalu, co?- Kubiak usiadł obok mnie, odprowadzając wzrokiem wraz ze mną swojego kolegę z drożyny.
-Odwal się.
-Jak zwykle milutka w takich chwilach. - zironizował Michał.
-Powinienem cie zwolnić Tomaszewska. - trener do perfekcji opanował moje nazwisko, a teraz stał nade mną z nieciekawą miną.
- Rób co chcesz. - rzuciłam obojętnie, wstając z ławki. Odeszłam nie zważając na słowa Lorenzo Bernardiego.

Iśka: Pamiętam, że narozrabiałam jak to pisałam. Oj kiedy to było... :D Nadal jaram się tym szablonem od Kaś. Nawiasem mówiąc to dziękujemy :) Już wiecie co mam na tapecie od prawie trzech miesięcy. I wcale mi się to nie znudziło ♥  No i wybaczcie. Dziś ja informuje, więc połowa z was pewnie nie dostanie -.- 
Blue: Jeaaa, tak, Kaś, dziękujemy Ci :* Ale powiedzcie, czy nie ustawiłam zbyt ciemnego tła pod postem? Jeśli tak, to zmienię :) A wy trzymajcie kciuki, bo dziś kolejny bój (bo inaczej tej rezerwacji nazwać nie można) o bilety na Resovię się zaczyna!

22 komentarze:

  1. Kostka mnie denerwuje; dałaby szansę Szymkowi ;) Ale tak jest ciekawiej xD Trochę mało Poli i Kuby ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :) Mało Poli i Kuby =D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyyyyle Simona *____* Aż ogłupiałam normalnie!
    Na miejscu Kostki to już dawno zabrakłoby mi silnej woli i rzuciłabym się na niego jak wygłodniałe dziecko xd Chciałabym też powiedzieć, że Kostka nie może wylecieć z Jastrzębskiego Węgla, bo no jak? Ona musi tam dalej pracować i być z Tischerem, a bynajmniej tak się dzieje w mojej wyobraźni ;)
    Mało Poli i Kuby, ale z faktu, że tyle tutaj Simona to nawet nie chce mi się dziwić z tego powodu.
    Do następnego,
    Chiyeke :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, ale to u was nic nowego, za co oczywiście wam dziękuję :D
    Duużo Kostki i Simona, co bardzo lubię :) Ona już niedługo nie wytrzyma i będzie coś więcej, skoro chce być z nim sam na sam ;D
    Pola z Kubą-dziecięce zaloty, ale co w tym dziwnego :>
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No kocham to po prostu :D Mi tam się podoba, że Kostka nie chce pokazać Simonowi, że jest w nim zabujana. Tak jest o wiele ciekawiej. Tylko się trochę za Kubą stęskniłam i mam nadzieję, że w następnym będzie go tyle samo, co Kostki i Szymka :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na trzeci rozdział: http://niepojete-szczescie.blogspot.com :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham! Ubóstwiam i wielbię! Szymek i Kostka the best :P ale i tak Polę lubię bardziej. jest do mnie podobna :D czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeszłyście same siebie. Rozdział cudowny.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego.
    Pozdrawiam. : )

    Ps. Śliczny szablon.

    OdpowiedzUsuń
  8. bluśka, w takim razie powodzenia, bo łatwy bój to to nie będzie. :D
    Szymek, weź utrać na słodkości, bo ja po prostu na łeb dostanę. on chyba też dostanie, jeśli Kosteczka się z nim nie umówi. :)
    jak ja dobrze znam ból Poli, dzisiaj przechodzę to samo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Simon nie odpuszcza ;) Bardzo dobrze, nie walczy, bo coś czuję że już niedługo Kosta mu ulegnie ;)
    A tak ogólnie to rozdział jak zawsze cudownym Wam wyszedł ;)

    Szablon śliczny, a tło nie jest za ciemne ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  10. "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" no i Simon walczy :D. Konstancja już powili mu ulega :D.Tło mnie jest za ciemne,wręcz idealne :).


    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wpadłam tu przez przypadek i zostaje na dłużej! :) kiedy zobaczyłam Kubę i Simona odrazu wiedziałam, że mi się spodoba :D

    Jeżeli macie czas i ochotę to zapraszam na mojego raczkującego bloga ;p
    http://markowana-milosc.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Maniek ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. Czuję, że Kostka niedługo nie wytrzyma i ulegnie Szymkowi. To dobrze, bo facet jest cudowny.

    OdpowiedzUsuń
  13. No proszę, jednak urok Simona działa jak powinien :) Mam tylko wrażenie, że coś za szybko mu poszło :P
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  14. No proszę, jaka zmiana Kostki. Siostra powinna brać z niej przykład ;)
    Tło jest troszkę za ciemne, chyba, że to mój komputer wariuje.

    OdpowiedzUsuń
  15. Szymon coraz bliżej. Już niewiele mu brakuje :D Tło macie idealne, nie za ciemne, nie za jasne.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dawaj Simon dawaj i się nie poddawaj !!!
    Bardzo podoba mi się ten rozdział i w ogóle lubie jak dziewczyny tak się droczą z tymi siatkarzami i ich prowokują :D Niech będzie ostro :D Życzę im wszystkim dużo szczęścia, miłości i seksu :D

    OdpowiedzUsuń
  17. uwielbiam to opowiadanie :) siostry są genialne:) jedna zrozumiała, że coś jest na rzeczy ale walczy...a co z młodszą?! Chyba też da się ponieść uczuciom ;)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ach te dzieci :D Simon bardzo dobrze robi, odkrył już jak dostać się do serca Kostki i mam nadzieję że zagości w nim na długo :> Tego pragnę bardzo :)
    A co z Kubą to nie chce tego komentować, bo dla mnie jest za młody żeby pisać o nim blogi...ale ogólnie mam nadzieje że akcje związane z nim nie będą bardziej rozwijane bo to młody zdolny chłopak :D
    Chcę następny, nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  19. piszę drugi raz bo za pierwszym mi się internet rozłączył -.- dosyć irytująca sytuacja, gdyż się rozpisałam...
    No więc, wasze opowiadanie ocieka zajebistością i pomimo, że miałam o 6 wstać do szkoły to czytałam je do 4 nad ranem (gdy je znalazłam) a nie komentowałam bo zazwyczaj wchodzę z telefonu... ale teraz mnie coś naszło xd mam w głowie swój ciąg dalszy, więc będę miała 2 historyjki :D bardzo fajnie, że dałyście nastolatków.. Oby było ich więcej :) czekam z niecierpliwością ;)
    przepraszam, że anonim ale nie mam tu konta >.<
    jak coś to tt
    PotereDeiSogni

    OdpowiedzUsuń
  20. Proszę dodaj następny bo nie mogę się doczekać :D Kocham to opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj niech Lorek się odczepi o Kostki, co mu do tego, przecież nie robi nic złego. A sam Tomaszewska cóż mięknie nam dziewczyna, jak to będzie szło w tak szybkim tempie to raz dwa i starci totalnie głowę dla Simona :)) Nie mam nic przeciwko. Kubiak z tą swoją upierdliwą ciekawością i wtrącaniem się do wszystkiego jest zabawny, lubię takiego Miśka. Pola sie doigra jak znów nie będzie słuchać siostry :P

    ps. Nie wiem co się dzieje ale znów jestem z opóźnieniem, a to przez to że powiadomienia do mnie o nn nei zawsze do mnie dociera :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Simon dopnie swego. Jest już nieprzyzwoicie blisko... . Chociaż denerwujące jest to, że próbuje najpierw zdobyć jej ciało!

    OdpowiedzUsuń