niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 10



Pola
Wróciłam ze szkoły, rzuciłam plecak w kąt, weszłam zamaszystym krokiem do kuchni, usiadłam na krześle, wyłożyłam nogi na stół i uśmiechnęłam się szeroko do Kostki, która gotowała obiad.
- Joł! – krzyknęłam, a ona obróciła się i zmroziła mnie wzrokiem.
- Zdejmij. Te. Nogi. Ze. Stołu – wysyczała przez zęby, każdy wyraz oddzielając wyraźną przerwą.
- Ale mi wygodnie! – powiedziałam, na co wywróciła oczami, grożąc mi tłuczkiem do ziemniaków. Czy taką groźbę można uznać za karalną?
- Apolonio – zaczęła, a ja zmarszczyłam brwi i wysunęłam żuchwę do przodu. Wiedziała, jak mnie wkurzyć. – Zaraz będziemy na tym stole jeść. W tej chwili masz go wyścierać, bo inaczej wsadzam się w pociąg i wysyłam do Wałcza.
Wyczułam, że nie ma dobrego humoru, więc postanowiłam jej nie wchodzić w drogę. Posłusznie zrobiłam to, co kazała, a kiedy zapytałam, dlaczego jest zła, wzruszyła ramionami, odpowiadając krótko, że ma brzydki dzień. Aha.
- Popiwczak zaraz przyjdzie – powiedziałam, siadając tym razem na blacie kuchennym. Zmierzyła mnei wzrokiem, ale odpuściła i nie zwróciła mi już uwagi.
- Po co?
- No na korki – odparłam. Kostka-sklerotyk.
- Znowu? – zdziwiła się, nakładając mi rybę na talerz. Pokiwałam głową. – Chcesz tic-taca?
Zacisnęłam usta w cienką kreskę, wzięłam od niej moją porcję, zmiażdżyłam siostrę wzrokiem i usiadłam przy stole. Najchętniej bym czymś jej dopiekła, ale po historii na ostatniej lekcji miałam wycieńczony mózg. Ot, jak działa na mnie ciąg przyczynowo-skutkowy. Czarna magia.
- Wiesz, jest między wami chemia – stwierdziła Kostka, na co ja miałam ochotę parsknąć jej śmiechem prosto w twarz.
- Ta – rzuciłam, wywracając teatralnie oczami. – Pewnie kwas.
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknęła je na widok mojej miny, która ją zniechęciła do dalszego prowadzenia konwersacji. Skupiłam się na obiedzie, grzebiąc widelcem w ziemniakach.
Kuba przyszedł o czwartej. Przekroczył próg mieszkania tanecznym krokiem, wręczając mi dużą, mleczną Milkę. Uniosłam brwi, patrząc na niego pytająco. Oznajmił mi z radością, że to dla osłodzenia matematyki, a ja wzruszyłam ramionami. No hej, przecież to była Milka. Milkę trzeba uwielbiać!
- A co ty taki wesoły jesteś? – zagadnęłam. Machnął ręką.
- Nie wolno? - Ponownie wzruszyłam ramionami, ruszając do pokoju. Usiadłam na miękkim, ciepłym dywanie i wzięłam do rąk podręcznik.
- Więc? Z czym ci dzisiaj mam pomóc?
- Ze stosunkami.
Parsknęłam bardzo głośnym śmiechem (aż się Kostka chyba przewróciła prawie w przedpokoju, bo najwyraźniej gdzieś wychodziła).
- Tu nie moja działka... – wyjąkałam, udając, że ocieram łezki. Kuba westchnął głęboko, mierząc mnie niekoniecznie przyjemnym wzrokiem.
- Matematycznymi, Apollo, matematycznymi – powiedział, mrużąc oczy.
- Nie mów do mnie „Apollo”!
- Nie myśl o stosunkach!
- To o czym mam myśleć?
- O mnie?
Moja mina wyrażała coś w stylu „chyba żartujesz”, ale gniewać się na niego nie mogłam, bo – uwaga! – miałam słabość do pięknych, męskich uśmiechów, dlatego właśnie byłam tak uległa w stosunku do Kubiaka. Ale Popiwczak mu dorównywał, to było pewne. A ja byłam głupia.

Kostka
Brzydki dzień. Zdecydowanie.
Nakrzyczałam na Pole bez większego powodu, przypaliłam marchewkę z groszkiem a potem zbiłam cukierniczkę. Dodatkowo zabiłabym się o notatki, gdy usłyszałam co Pola z Kubą będą przerabiać na korepetycjach: za późno domyśliłam się, że chodzi o stosunki matematyczne. Głupia ja.
Kiedy robiłam notatki dotyczące najbliższego meczu, przyszedł do mnie SMS od Kacpra:Wyjdź z biura. Ściągnęłam brwi, zastanawiając się o co chodzi. Mój przyjaciel niedawno pokłócił się ze swoją ukochaną. Niestety wiele wskazywało, że szybko się nie pogodzą.
Gdy wyszłam na korytarz, zobaczyłam jak bardzo się myliłam. Na ławce siedział mój nauczyciel wraz z ukochaną: blondynką o krótkich włosach. Wesoło o czymś rozprawiali, trzymając się za ręce.
Coś zakuło mnie w sercu: bardzo im zazdrościłam.
-Cześć Kosteczko! - przywitał mnie radośnie Kacper. Wstali z ławki, nie przestając trzymać się za ręce.
-Cześć. 
-Wiemy, że jesteś w pracy, dlatego dużo czasu ci nie zajmiemy. - mówił chłopak. - Pogodziliśmy się. - uśmiechnął się radośnie, demonstrując ich złączone ręce. - Przepraszam, że ci zawracałem głowę przez cały twój wyjazd...
-Nie przepraszaj. - odparłam. - Zależy ci na niej. Cieszę się bardzo waszym szczęściem.
-Chcielibyśmy zaprosić cię na turniej w którym będziemy brać udział. - tym razem odezwała się Jagoda.
Jagoda i Kacper oprócz tego, że byli parą to jeszcze tańczyli razem. Tak naprawdę to ich połączyło: a teraz przygotowywali się do najważniejszego turnieju w sezonie.
-Miło mi. Dziękuję.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o różnych duperelach. Odprowadziłam ich do samochodu, a potem musiałam wrócić do pracy.
Głupie notatki. Głupie statystyki. Głupi dzień.
Musiałam przejść koło hali, gdzie odbywał się trening. Z sali wypadł niemiecki rozgrywający z cwaniackim uśmiechem. Dlaczego nie mogę spokojnie pracować?!
-Poczekaj! - zawołał za mną, gdy nie zatrzymałam się żeby z nim porozmawiać. Co on sobie wyobrażał? Że będę na każde jego skinienie. O nie. Na pewno nie tak będziemy się bawić, mój drogi.
-Śpieszę się! - odkrzyknęłam, znikając za zakrętem.
Simon jednak nie dał się zbyć. Dogonił mnie i chwycił za rękę. Nie spoglądając na niego, wyrwałam swoją dłoń i szłam dalej.
Staraj się dalej.
-Musimy porozmawiać. - mówił Niemiec.
-Nie mamy o czym.
Rozgrywający wyminął mnie i zastawił drogę. Zignorowałam go, idąc dalej, ale chwycił mnie za nadgarstki, gdy przechodziłam obok niego. Zostałam pchnięta do tyłu. Pewnie upadłabym, ale zamysł Niemca był inny: miałam oprzeć się o ścianę. Wylądowałam w potrzasku...
Przez długi czas trwaliśmy w tej pozie, patrząc sobie w oczy. Widziałam w nich dziwny błysk : jakby radość. Ciekawe co dało się wyczytać z moich patrzałek...
-Dlaczego mnie okłamałaś? - zapytał w końcu, opierając swoje czoło o moje.
-Ja? - zdziwiłam się. Okłamałam go? Nie przypominam sobie.
-Myślałem, że jesteś z Kacprem.
-Ach, to. - mruknęłam. - Nigdy nie dałam ci do zrozumienia, że z nim jestem.
-Ale twoja siostra dała. - wyjaśnił – Biegam za tobą jak wariat, a ty takie numery odstawiasz...
-Nie odpowiadam za to, co mówi Pola. - rzekłam, próbując wyswobodzić się z pułapki w jakiej tkwiłam. Moje próby na nic się zdały: był dla mnie za silny.
-Umów się ze mną. - zaproponował chyba po raz dziesiąty od początku naszej znajomości. Nie dawał za wygraną, co mi imponowało. Cholera.
-Nie. - byłam twarda. Nie zgodzę się ani teraz ani kiedy indziej, chociaż powoli zaczynałam się do niego przekonywać. Może zasługiwał na szansę...
To przeczyło logice... Nie powinno mnie do niego ciągnąć...
-Może tak cię przekonam. - uśmiechnął się nieznacznie, całując mnie w policzek. Zadrżałam pod wpływem jego ust, jego zarost drapał przyjemnie, a serce waliło jak oszalałe. Nie skończył jednak na policzku: złożył delikatny pocałunek na żuchwie, a potem kilka na szyi. Byłam u kresu wytrzymałości: szyja była słabym punktem nie tylko nas, sióstr Tomaszewskich, ale chyba każdej kobiety. Nie potrafiłam zaprotestować: nogi miałam jak z waty, co utrudniało mi ucieczkę.
-Ładnie proszę. - szepnął przygryzając płatek mojego ucha.
Ktoś chrząknął. Simon i ja spojrzeliśmy w tamtym kierunku: Bernardi, który wyszedł z hali i przyglądał nam się z założonymi rękami, a za nim stała chyba cała drużyna. Musiało to już trwać od kilku dobrych chwil... Prawdopodobnie widzieli każdy szczegół. A ten głupek zamiast ode mnie odskoczyć to nadal przyciskał mnie do ściany. Debil.
-Przeszkadzam? - zapytał trener z nieciekawa minął, a cała drużyna zaniosła się śmiechem. Moje policzki były czerwone jak buraki: jedna rzecz, której byłam pewna dzisiejszego dnia.
-Wcale. - odburknął Simon, zostawiając mnie w spokoju. W końcu mogłam porządnie odetchnąć.
-Może ja już pójdę... - zaczęłam niewinnie, ale Lorenzo pokręcił przecząco głową.
-Żądam wyjaśnień! - wykrzyknął zdenerwowany Bernardi.
-Trenerze, miłość kwitnie. - powiedział Łasko, próbując załagodzić sytuacje. Zmierzyłam go wzorkiem, a on uśmiechnął się tylko wzruszając ramionami. Myślę, że gdyby Bernardi miał teraz nóż bez wahania użyłby go na mnie: w końcu demoralizowałam mu zawodników.
-Simon jest strasznie niewyżyty. - zaczęłam tłumaczyć, próbując obrócić wszystko w żart. - Myślę, że przyda mu się więcej treningu...
-W takim razie zapraszam go na dodatkową siłownie. - zarządził trener. Simon zrobił nieciekawą minę: chyba mu się to nie podobało, a nasi koledzy znów mieli powód do śmiechu. -Rozejść się! - krzyknął.
Kiwnęliśmy głowami i zaczęliśmy się rozchodzić.


Pola
- Hej! Pobudka! – Pstryknęłam Popiwczakowi palcami przed nosem, a ten się otrząsnął z zadumy. – Zaciąłeś się?
- Nie. Myślę – odparł, mrużąc oczy i wpatrując się w ścianę przed nami.
- Cholera – zaklęłam po cichu. – To ja zadzwonię do rodziców. Pożegnać się wypada – dodałam, a blondyn spojrzał na mnie pytająco. – Noo... Apokalipsa nadchodzi i te sprawy...
- Ale ja myślę o tych stosunkach! – zbulwersował się, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Ale chyba nie ze mną, prawda? – spytałam, wyszczerzając się chyba uroczo. Wywrócił teatralnie oczami.
- Tak, z tobą! – prychnął, zamknął podręcznik i trzepnął mnie nim lekko w czubek głowy.
- Oj... – wydusiłam z siebie, a Popiwczak zaśmiał się. – Zboczeniec – podsumowałam.
Czekolada była pyszna i osładzała nam trochę tą naukę (oraz swoje towarzystwo), ale mimo że była duża, skończyła się zadziwiająco szybko. Na szczęście całkiem miła i idylliczna (i pełna lekko zbereźnych tekstów) atmosfera nie zniknęła razem z nią.
- Na której to stronie było? – zapytałam, bo nie mogłam znaleźć w podręczniku strony z tymi wszystkimi, uhm, stosunkami.
- Sześćdziesiąt dziewięć – odparł, a chwilę później, gdy zrozumiał, dlaczego mam ochotę wybuchnąć śmiechem, strzelił zjawiskowego facepalma.
- A ty znów o tych stosunkach! – krzyknęłam, odsuwając się od niego na bezpieczną odległość.
- I to niby ja tu jestem zboczony?
- No oczywiście że tak – odpowiedziałam z poważną miną, bawiąc się zatyczką od długopisu. – A co ty myślałeś?
Kuba westchnął głęboko i wywrócił oczami. Kiedy zapytałam go, dlaczego tak właściwie nie jest na treningu, wyjaśnił, że był już rano, a jutro ma sprawdzian z tych stosunków (oczywiście tu nie obyło się bez mojego znaczącego uśmiechu) i trener mu wieczorny odpuścił, żeby mógł się dokształcać. Chciałam stwierdzić, że Lorek jest bardzo wyrozumiały, ale kiedy otworzyłam usta, żeby to zrobić, gdzieś w mieszkaniu zabrzmiał dzwonek mojego telefonu. Zerwałam się z podłogi, by odnaleźć mojego kochanego złomka.
- Halo? – rzuciłam do słuchawki, nawet nie patrząc, kto dzwoni. I tak bym się nie spodziewała takiej napaści słownej i wiązanki – jak się okazało – Szymka.
- Okłamałaś mnie! – Ups. Czyżby się wydało? – Zrobiłaś ze mnie debila, wiesz?
- Wysilać się nie musiałam... – zażartowałam, ale on strzelił jeszcze większego focha i odezwał się ponownie jakby trochę bardziej obrażony niż kilka chwil wcześniej.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że Kostka jest wolna?
- Bo chciałam, żebyś się lepiej postarał? – zasugerowałam, a w słuchawce zapadła cisza. – My, kobiety, lubimy, kiedy mężczyzna o nas zabiega tak, wiesz, konkretnie. Trzeba popracować chwilę, Szymciu.
Zaklął pod nosem po niemiecku starym, dobrym „Scheiße”, po czym westchnął głęboko.
- Dobra, spoko. My się jeszcze policzymy. Do zobaczenia.
Zabrzmiało groźnie, ale uznałam, że w razie czego wezwę Kubiaka na pomoc, jeśli będzie taka potrzeba, a potem zaparzyłam dwie cytrynowe minutki, dolałam do nich soku malinowego i ruszyłam z powrotem do swojego pokoju. Popiwczak dalej siedział zadumany, brwi miał ściągnięte, a oczy utkwione w ścianie, jakby było tam coś ciekawego.
- O czym teraz myślisz? – spytałam z ciekawości, siadając na podłodze.
- O życiu.
- Brawo! – Klasnęłam w dłonie z entuzjazmem. – Choć raz nie o stosunkach!
Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i delikatnie uniesioną lewą brwią, upijając łyk herbaty.
- Nie tych matematycznych – odparł. Ręce mi opadły i nagle zapragnęłam mu przywalić, jejku, czymkolwiek. Nawet książką, znów ją zamykając i nie zważając na to, ze później znów będę musiała szukać tej cudownej, sześćdziesiątej dziewiątej strony.

Kostka
Negatywne emocje w postaci złości i zdenerwowania towarzyszyły mi przez resztę dnia. Udusiłabym Simona własnymi rękami, ale z drugiej strony nie wiedziałam czy byłabym do tego zdolna po wcześniejszej sytuacji. Kiedy tak o tym myślałam, ku mojemu zdziwieniu, pojawiały się też pozytywne emocje w postaci jakby radości. Nie wiedziałam jak to nazwać...
Dodatkowo moje serce przyspieszało na samą myśl o niemieckim rozgrywającym. Do cholery!
Po wejściu do mieszkania od razu weszłam do pokoju. Impet z jakim zamknęłam drzwi zapalił u Poli czerwone światełko, które mówiło jej, że czas pognębić swoją ukochaną siostrzyczkę.
Rzuciwszy się na łóżku, przycisnęłam twarz do poduszki i zacisnęłam dłonie w pięści. Kilka chwil później młodsza Tomaszewska usiadła na łóżku i westchnęła głośno:
-Co tym razem?
-Nic.
-Widzę. - była pewna swych racji. To jest właśnie jedna z tych sytuacji, w której nasza siostrzana telepatia doprowadza mnie do szału.
Milczałam, ale Pola nie dawała za wygraną.
-Gadaj. - zarządziła, wyrywając poduszkę w której ukryłam twarz. Byłam tak zmęczona dzisiejszym dniem, że nie byłam wstanie zaprotestować, więc spojrzałam na moją towarzyszkę.
-Simon... - mruknęłam.
-Słyszałam, że się wydało. - wyszczerzyła się Apolonia.
-Chyba mnie do niego ciągnie. - szepnęłam. Wyglądało to tak jakbym chciała żeby nikt o tym nie wiedział.
-No to się z nim umów. Proste.
-Logicznie rzecz biorąc nie powinno mnie do niego ciągnąć. - stwierdziłam.
-Logicznie rzecz biorąc, po chuj ci logika?
-Hamuj się. - powiedziałam z bezsilnością w głosie, posyłając jej miażdżące spojrzenie.
-A niech się jeszcze postara. - rzuciłam po chwili. - Nigdy nie należałam do łatwych.



Iśka: Nie żebym była wredna czy coś, ale pragnę zauważyć, że jesteśmy dwie: ja i Blue :D 
Blue: Tak, słuszne spostrzeżenie. Piszemy to we dwie, są dwie bohaterki, dwa style pisania i dwa pseudonimy w podpisie autora. Tak trudno zauważyć?

29 komentarzy:

  1. Jezu no już miałam nadzieję że Kostka się zgodzi,a to du... znaczy nic z tego :)
    Stosunki rozwaliły :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahhahaa...kocham Popiwczaka <3 I te ich stosunki, zboczeńce :p
    A Kostka najwidoczniej lubi się droczyć. Simon jaki stanowczy...Mmmm romantyk :D
    Czekam na kolejny rozdział, piszcie dalej dziewczyny bo opowiadanie jest fenomenalne, dziękuje wam za nie :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuba i stosunki miażdżą :D A Simon i to, że w ogóle się nie odsunął to dopiero :D Ja się chyba domyślam o czym Kuba tam myślał i co z tego wyniknie :D Będzie ciekawie :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Tumdurumdum!
    Zaczyna się robić coraz bardziej ciekawie :D
    Stosunki zrobiły mój dzień :D
    I mam nadzieję, że siostry będą szczęśliwe w tym samym czasie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę, a jednak nie taki zły ten Simon jak go malują :) Musi wykombinować coś ekstra, jeżeli chce,by Kostka się z nim umówiła,ale coś czuję, że to dla niego żaden problem :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle czekałam na ten rozdział i jak najbardziej sprostał on moim oczekiwaniom :D Jest super, akcja bardzo ciekawie się rozwinęła i serce Kostki zaczęło mocniej bić dla Simona <3
    A z Kuby i Poli będzie niedługo super para z dobrymi stosunkami :>
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No i proszę Kostka powoli mięknie i zaczyna ja ciągnąć do Simona ;) Ciekawe jak długo jeszcze będzie mu kazać starać się o nią?
    A Pola z Kubą mnie totalnie rozwalili. Im to tylko stosunki w głowie. I to nie te matematyczne :D:D

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, miałam banana na twarzy jak czytałam o tych stosunkach i gęsią skórkę jak o tym, co zrobił Simon. Nie ma co, wreszcie zrobił poważny krok do ich wspólnego szczęścia <3
    Czekam na następny :>
    PS. Jesteście boskie i macie ekstra pomysły :*

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham stosunki i Simona w kontakcie z Kostką i ścianą, <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku to chciałabym powiedzieć, że świetny szablon :)
    Pewnie powtórzę wypowiedzi wcześniej komentujących, aczkolwiek scena Koska&Simon&ściana powala na łopatki. Skąd ta dziewczyna ma w sobie tyle silnej woli to ja nie wiem. Chociaż musiało być co najmniej szalenie krępujące, w końcu 12 wyrośniętych facetów oglądających jak stoisz przyciśnięta do ściany i jesteś obsypywana pocałunkami, to nie szczególnie miła rzecz. Pola z Kubą powoli, ale do celu, tj. stosunków :D

    PS. Czuję, że wasze posłowie mogło być skierowane także do mnie, ale już naprawiłam swój błąd i w mojej biblioteczce jesteście już pod szyldem: "Iśka and blue". Wybaczcie, ale wcześniej nie zrobiłam tego specjalnie, tylko przez zwykłe gapiostwo.

    xoxo,
    Chiyeke.

    OdpowiedzUsuń
  11. Stosunki powaliły mnie na kolana :P No, ale chyba jeszcze parę takich lekcji i to nie będą tylko stosunki matematyczne:)
    A Kostka to by już mogła ulec Szymkowi, nie?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak sobie wyobraziłam Bernardiego i całą drużynę za jego plecami jak przyglądają się poczynaniom Simona tak wybuchnęłam śmiechem. Ale jakbym była na miejscu Kostki to by mi do śmiechu wcale nie było. Widać że zmiękczył ją tymi pocałunkami. Oj Kostka to wredna jest chłopak dalej będzie się męczył by ta się z nim umówiła. Pola i Kuba, no proszę takie to młode a tylko stosunki im w głowie :))) Wybaczcie nie napisze już nic więcej bo zacznę wyć ze śmiechu

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z poprzedniczkami, rozdział prześmieszny i w ogóle taki super. Moja wyobraźnia też nie próżnowała i teraz leje ze śmiech, jak wyglądała cała akcja z Simonem i Kostką w roli głównej...ale Bernardi groźny z tą siłownią :D
    A Pola i Popiwczak to będzie przezabawny związek z temperamentem <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Pola jest tak samo zboczona jak ja, no może trochę mniej. Będzie z nich cudowna para, o ile w ogóle będzie. No dobra, wszyscy wiedzą, że będzie.
    Zleciałam z krzesła, gdy wyobraziłam sobie Bernardiego i resztę oraz Szymka całującego (molestującego) Kostkę.
    Jak dla mnie za krótkie, ale dla mnie coś z Kubą zawsze będzie za krótkie, bo ja wyznaję zasadę, że Kuby nigdy za dużo.
    Pozdrawiam i dużo weny wam obu życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Super,super,super;D
    Uwielbiam to opowiadanie :)
    Może dlatego,że uwielbiam Jastrzębie <3


    Pozdrawiam,Maja :)

    OdpowiedzUsuń
  16. stosunki xD Szymek, nie przeklinaj, >.<

    OdpowiedzUsuń
  17. Pola ma rację! Facet ma się starać, tak! :D
    Ejjj, bardzo lubię korepetycje, aczkolwiek ja wolę chemie, a nie matematykę ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Aż mi narobiłyście ochoty na Milkę. ; /
    Stosunki i to na 69 stronie. ^^

    Rozdział genialny.
    Czekam na kolejny. ; )
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Hahahha...uwielbiam waszą nieograniczoną wyobraźnie :D
    Skąd czerpiecie wizje? :p
    Super jest Szymek i Kuba i Kubiak <3 Dzięki wam coraz bardziej kocham Jastrzębie i kibicuje im w rozgrywkach (ładnie pocisnęli Resovie)
    Liczę na szybkie dodanie nowej części :>

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale ten Simon męski...Mrrr :D Pokazał się z jak najlepszej strony w tym rozdziale, taki stanowczy i pewny swoich uczuć <3 Kostka na pewno niedługo to doceni i będą bardzo szczęśliwi ze sobą :D Kibicuje ich związkowi od początku :>
    A co do Poli i Kuby to są młodzi, mogą się bawić, szaleć i myśleć o różnych stosunkach :p

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział z niecierpliwieniem czekam na następny ;3 Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Simon jest debilem. Jakby po prostu nie mógł zwyczajnie zabiegać o Kostkę. Patafian jeden. Ale jeden z trzech Niemców, którzy są "normalni". Rozwijajcie akcję, chcę więcej Szymka! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestwm bardzo kiepska z matmy i bladego pojęcia nie mam na czym polegają sytosunki matematyczne więc bezkarnie moglam mieć nieczyste myśli:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Omniomniomniom <3 Ileż tu się wydarzyło, jak mnie nie było.
    Konstancja na pewno będzie z Szymkiem, nie ma bata :D
    A Kuba bardziej się chyba skupia na Poli niż na matmie :>
    Czekam na następną część opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak zwykle świetnie :p Ehh te skojarzenie, zupełnie jak ja :D Ty się Popiwczak na matmie skup, a nie tu się za dziewczyny bierzesz. Ta sytuacja z Bernardim mnie powaliła. Z niecierpliwością czekam na więcej :)
    Pozdrawiam i zapraszam na pierwszy rozdział: niepojete-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam również na drugą odsłonę: niepojete-szczescie.blogspot.com
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  26. Nowy szablon jest bardzo ładny. ;)
    Chciałabym zobaczyć na własne oczy tą scenę z Bernardim, musiało śmiesznie to wyglądać.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. No, No... Naszego Jakuba ciągnie do Poli i ze wzajemnością. Na pewno ze wzajemnością :) Mam nadzieję, że Simon nadal będzie zabiegał o uczucia i zainteresowanie starszej z sióstr. Ich podchody są takie słodkie :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  28. przez to wasze posłowie aż muszę sprawdzić, jak mam wasz blog zapisany, bo jeszcze na jakąś szowinistkę wyjdę. :D
    Simooon! *-* matko boska, jak ja go lubię jako takiego miłosnego natręta. Kosteczko, jeśli nie chcesz Szymka to ja go chętnie wezmę. i poproszę o dużą dawkę miziania po szyi. :D
    Oj, Kuba, z tymi stosunkami to ci się udało. Niemniej jednak największym zboczeńcem to i tak jest tutaj Pola. :)

    OdpowiedzUsuń