niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 5



Kostka
Zawsze miałam kiepskie pomysły.
Za późno przyszła do mnie myśl, aby ubłagać Bogdana, żeby dał mi dziś wolne. W ten o to sposób siedziałam za biurkiem, z kolejnym atakiem migreny i kubkiem kawy. Bogdan widział, że coś jest ze mną nie tak, ale na całe szczęście jeszcze o nic nie pytał.
Cyferki dotyczące zagrywki Kovacevicia zlewały się w jedność. Z jaką on średnią prędkością zagrywał? Sto dziesięć czy sto dwadzieścia? Częściej zagrywał w prawo czy w lewo? Do cholery!
-Gdzie położyłaś statystyki przyjęcia Rzeszowa? - Bogdan przerwał cisze panującą między nami od kilkunastu minut.
-Wczoraj kładłam na twoim biurku. - odburknęłam.
Gdy sięgnęłam po długopis, potrącając przy okazji kubek, którego zawartość wylała się na wszystkie moje notatki. Po prostu świetnie.
-Kurna. - mruknęłam, zgniatając zalane dokumenty w jedną kulkę. Wyrzuciłam je do kosza stojącego, obok mojego biurka.
-Coś nie tak? - zapytał Bogdan, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Źle się czuję. - poniekąd nie kłamałam. Źle się czułam, ale powodem tego był męczący mnie jeszcze kac.
-W takim razie może pójdziesz do domu? - zaproponował wspaniałomyślnie.
-Nie miałbyś nic przeciwko? - uśmiechnęłam się prawie niezauważalnie.
Szef w odpowiedzi pokiwał głową, więc wyłączyłam komputer i zaczęłam zbierać się do wyjścia, kiedy do naszego gabinetu, niczym tajfun wpadł doktor Wiewióra.
-Mamy problem. - oznajmił śmiertelnie poważne, a to zwiastowało źle. Pan Jurek należał do osób tryskających i zarażających wszystkich optymizmem. Jeśli już on nie był wesoły to było naprawdę źle.
-Jaki? - zapytałam, opierając się o biurko Bogdana.
-Damian będzie miał przerwę w treningach. - oznajmił lekarz – Doszło do uszkodzenia jednej z kości nadgarstka.. Najprawdopodobniej jest to kość łódeczkowata.
-No mów nam jeszcze. - bąknęłam, rozumiejąc tylko tyle, że Damian został wpisany na listę kontuzjowanych.
-Ile? - zapytał Bogdan.
-Nie wiem. - Pan Jurek wzruszył ramionami – Zanosi się na trochę dłużej.
-Co teraz? - głośno zastanawiał się Szczebak.
-To proste. - odparłam- Albo zrobicie któregoś przyjmującego libero albo Kuba dostanie szanse.
Wzięłam kurtkę i torebkę, po czym mruknęłam: do widzenia i opuściłam biuro.
Chcąc, nie chcąc musiałam przejść obok. trenujących na sali siatkarzy. Wśród wyrośniętych facetów dostrzegłam Polę, która uwijała się jak mróweczka, aby bronić co się da.
Usiadłam na ławeczce z zamiarem oczekiwania aż skończą trening. Po jakiś trzydziestu minutach zaczęli wychodzić z sali. Napotkałam spojrzenie Simona akurat gdy przechodził koło mnie Kubiak.
-Misiek? - zapytałam.
-Co?
-Odwieziesz nas do domu? - celowo zapytałam go po angielsku, aby Niemiec zrozumiał. Michaś spojrzał to na mnie, to na niego, wzruszył ramionami i powiedział, że chętnie.
W głębi duszy byłam mu wdzięczna, więc wybaczyłam mu „jego wychowanie”.

Pola
- Co ty odwalasz, Kostka, hm? Wychodzisz, nie mówisz, gdzie idziesz, ja się o ciebie martwię, bo rano cię nie ma, dzwonię – a tu Simon. Gdzie ty się poniewierałaś?! Upiłaś się, no i co? Myślisz, że tym załatwisz problemy? Ze to pomoże? Bum, koleżanko! To tak nie działa. Upijanie się owocuje potężnym kacem, na co składa się ogromny ból głowy... Hej no nie muszę ci mówić, jak wygląda kac – właśnie go masz. A problemy? One nie znikają, do ciężkiej cholery! W ten sposób sobie nie pomagasz, tylko się jeszcze bardziej pogrążasz! Takie sprawy rozwiązuje się innym sposobem, Konstancjo. Chyba że chcesz się zniszczyć, stoczyć i tak dalej... Po jaką cholerę ci to? I niby co takiego się stało, że postanowiłaś się najebać? – Tutaj siostra, która szła obok mnie chodnikiem, posłała mi karcące spojrzenie, ale ja je zignorowałam. – Nie zapominaj, że świat się nie kończy na tym. No i że są ludzie, którzy się boją, bo nie wiedzą, co ci jest. O mnie myślałaś? No pewnie, że nie. Zachowałaś się jak niedojrzała nastolatka, a masz już dwadzieścia pięć lat. Dorośnij, dzieciuchu! I co? Przespałaś się z nim? Z Simonem?
- Co?!
- Byłaś narąbana, obudziłaś się rano w jego mieszkaniu – mi tu tylko seksem zajeżdża.
- Pola! Za kogo ty mnie masz, co? – spytała oburzona Kostka, wyciągając klucze z torebki.
- A co ja niby mam o tym myśleć?! – krzyknęłam. – Tylko jedno mi przychodzi do głowy.
- Bo ty przez Kubiaka tylko o tym jednym myślisz.
Przekrzywiłam głowę, patrząc na nią z wściekłością w oczach, po czym, gdy otworzyła drzwi, weszłam do wnętrza bloku, trzymając w dłoniach swój plecak, i ruszyłam szybkim krokiem po schodach, nawet nie czekając na Kostkę. Byłam zła na nią i na cały świat, bo nie dość, że moja siostra odwala takie akcje, to jeszcze w najbliższym czasie czekało mnie udzielanie korepetycji Popiwczakowi. Miałam ochotę się rozpłakać albo zamknąć w pokoju i z niego nie wychodzić. Rzuciłam plecak na podłogę w przedpokoju, weszłam do swojej sypialni i pieprznęłam się na łóżko, wtulając twarz w poduszkę.
Zerknęłam na kalendarzyk leżący na etażerce i wszystko się wyjaśniło.
- Pola?
Kostka najpierw ostrożnie wsunęła głowę do mojego pokoju, jakby obawiała się, że mogę w nią, nie wiem, rzucić poduszką, a widząc, że jest bezpieczna, bo ja nie mam ochoty na nic, weszła i usadowiła się obok mnie.
- Przepraszam – powiedziała. W normalnym przypadku zaczęłabym się wyrywać, gdy mnie przytuliła, ale miałam lekkie rozchwianie emocjonalne i nawet nie wydałam z siebie pomruku niezadowolenia, jak to często bywało.
- Ale żeby mi to było ostatni raz, zrozumiano?
- Tak samo jak wagary z Kubiakiem. Już ja mu karę zafunduję...
- A mi usprawiedliwienie?
- W życiu!
- No weź! Postaw się na moim miejscu! Jeszcze niedawno byłaś nastolatką!
- Przed chwilą kazałaś mi dorosnąć.
Sięgnęłam po małą poduszkę i rzuciłam nią Kostkę prosto w twarz, a ta podniosła ręce w geście kapitulacji, uśmiechając się.
- No dobra, dobra. W ramach wynagrodzenia – powiedziała.
Jak ja ją uwielbiam!

Kostka
Rozmowa z Polą uświadomiła mi kilka rzeczy.
Po pierwsze: opiekuję się nią, więc powinnam dawać przykład, a nie zachowywać się jak jakaś głupia gówniara.
Po drugie: nie jestem sama na tym świecie i są osoby, które będą się o mnie martwić, jeśli nie będę dawać znaków życia.
Po trzecie: nie rozmawiać z nią, kiedy ma się kaca. Skutkuje to kolejnym atakiem migreny.
Wieczorem naszła mnie dziwna ochota na kakao. Kiedy byłyśmy mniejsze, w ,,brzydkie dni” robiłyśmy sobie kakao, siadałyśmy pod kocem i długo rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Chciałam znów poczuć taką namiastkę dzieciństwa, a właściwie bycia nastolatką. Tom były piękne czasy.
Po raz kolejny tego dnia, wetknęłam głowę do pokoju mojej siostry. Siedziała przy biurku, ostro nad czymś rozmyślając.
-Chcesz kakao? - zapytałam.
Porzuciła na chwilę czynność, którą robiła i spojrzała na mnie.
-Jak za dawnych czasów?
Pokiwałam głową. Pola uśmiechnęła się od ucha do ucha, oznajmiając, że zaraz przyjdzie.
Wlałam wrzące mleko do naszych kubków, po czym udałam się do mojego pokoju, gdzie zajęłam miejsce pod kocem z logo miejscowego klubu.
Pola weszła po krótkiej chwili, zajmując miejsce obok. Ze stolika wzięła swój ulubiony kubek z napisem: Najlepsza rozgrywająca na świecie. Poszłam w jej ślady, biorąc kubek, który głosił, że jestem najlepszą siostra na świecie. Sprawiła mi go na urodziny dwa lata temu natomiast ja dałam jej ten kubek bez okazji. Chciałam, aby wiedziała, że wspieram ją bez względu na wszystko.
Siedziałyśmy w milczeniu, co było wyjątkowe. Rzadko to robiłyśmy.
Nie trwało to jednak długo, bo Pola nie wytrzymała:
-Powiedz chociaż czy dobrze całuje.
Z wrażenia o mało nie oplułam mojej ulubionej bluzy zawartością kubka. Spojrzałam na nią spode łba kolejny tego dnia.
-Ile razy jeszcze będę ci mówić, że do niczego nie doszło? - zapytałam z wyrzutem w głosie. Jestem jej siostrą, a ona mi nie wierzy. Fajnie.
-Kostka uchlałaś się w trzy dupy i spędziłaś u niego noc. - wypominała młodsza Tomaszewska – Nie wierze, że nic między wami nie było. Każdy na jego miejscu wykorzystałby tą sytuację...
-Ale nie wykorzystał rozumiesz?
-I tak ci nie wierzę. - pokazała mi język. - Traktujesz mnie jak dziecko.
-Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?
-Streść mi wczorajszy wieczór.
-Czy ja wiem... - zastanowiłam się. To chyba nie był najlepszy pomysł, ale jest moją siostra nie? No chyba, że ją podmienili w szpitalu, ale to i tak niczego by nie zmieniło.
-Daj przestrogę młodszej siostrzyczce. - wyszczerzyła się, na co pacnęłam ją notatkami w tą jej mądrą główkę.
-Wielce tu opowiadać... - mruknęłam niechętnie. Pola widziała moje opory, co do dalszego opowiadania, więc gestem zachęciła mnie do kontynuowania... - Wyszykowałam się i pojechałam do pierwszego lepszego klubu. Zaczęłam pić Bóg wie po co i dlaczego... - przerwałam na chwilę, aby napić się kakao. - Trochę za dużo wypiłam, zjawił się Simon i zabrał mnie stamtąd. - znów urwałam, gdyż nie pamiętałam co dalej. Zastanawiałam się nad tym przez cały dzień, ale dopiero teraz mnie olśniło. - Stracił do mnie cierpliwość, kiedy miałam wejść po schodach, więc wziął mnie na ręce. - Pola już chciała piszczeć z zachwytu, ale posłałam jej karcące spojrzenie. W odpowiedzi podniosła ręce w geście obrony. - Powiedziałam mu, że ładnie pachnie.
-Giorgio Armani... - wtrąciła Pola.
-Co?
-Z tego co zauważyłam, wszyscy używają perfum tej samej marki- wyjaśniła – No kontynuuj, bo ciekawie się zapowiada.
-Przytuliłam się do Simona i stwierdziłam, że znów mnie ratuje. Wniósł mnie do mieszkania i położył w sypialni. Potem coś gadał, że ładnie wyglądam mimo tego stanu, ale poszłam spać. Rano pokłóciliśmy się trochę, wyjaśnił mi, że nic nie zaszło, zjedliśmy śniadanie i odwiózł mnie do pracy. Koniec historii, ale i tak jest dupkiem.
-Mogę cię o coś prosić? - spojrzała na mnie błagalnie. Skinęłam głową.
-Daj mu szansę.
-Słuchaj... - chciałam tłumaczyć, że to nie jej sprawa, ale mnie pozwoliła, bo zaraz zmieniła temat:
-Matematyczka poprosiła mnie o udzielanie korepetycji Popiwczakowi. - poinformowała mnie z miną skazańca. Zmierzwiłam jej włosy, mówiąc:
-Nie bądź dla niego zbyt surowa. Fajny z niego chłopak...
-To sobie go weź. - prychnęła.
-A poza tym naprawdę ma problemy z tą matmą. Jeśli się nie poprawi, to może zapomnieć o grze. Takie są zasady.

Pola
Będę miła, będę miła, będę miła, przecież ja zawsze jestem miła. Dla wszystkich, nawet dla największych idiotów na tym świecie. Nawet kiedy Kubiak mnie irytował, to i tak byłam miła, bo byłam, nie? Ale to Kubiak, to całkiem inna sprawa. Idiots. Idiots everywhere. I za mną i przede mną, bo na horyzoncie pojawił się Popiwczak, który wyraźnie zmierzał w moją stronę z plecakiem na ramieniu, uśmiechając się przy tym.
Będę miła, będę miła.
- Cześć, Apollo.
- A chcesz w dziób?
I wszystkie postanowienia cholera bierze.
- Jak zawsze miła. – Bardzo, bardzo miła. Skrzywiłam się. Ciekawe, że dla wszystkich potrafiłam być miła, choć nawet niektórych nie lubiłam tak samo albo i bardziej niż Kubę, ale bycie miłą w stosunku do niego jakoś mi nie wychodziło. Może to przez „Apolla”, a może... Chwila, on coś mówi.
- Co? – przerwałam mu,
- No dziękuję, że się zgodziłaś – powiedział, unosząc brwi. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że go nie słuchałam.
- Mhm, tak, spoko – wymruczałam. Będę miła, będę miła.
- To kiedy? – zapytał.
- Co „kiedy”? – Zmarszczyłam brwi.
- Kiedy się spotkamy? – Strzeliłam fejspalma i westchnęłam ciężko, ubolewając nad swoją głupotą. Zdecydowanie powinnam być blondynką. Oczywiście nie obrażając Kuby, bo będę miła. Prawda?
- Matko i córko... – burknęłam pod nosem. – Kiedykolwiek.
- Okej, to dzisiaj! U ciebie czy u mnie?
Parsknęłam śmiechem, bo brzmiało to tak, jakbyśmy się, cholera, na seks umawiali. O czym ja myślę? Ach, o byciu miłą, tak, jasne. Będę miła. Popiwczak patrzył na mnie z uniesionymi brwiami, jakby zastanawiał się, z czego się śmieję i co mi chodzi po głowie.
- U mnie – powiedziałam. – A wiesz, gdzie mieszkam?
Pokiwał głową. Będę miła, będę miła.
- To widzimy się o piątej – powiedział, odwracając się i ruszając w stronę sali gimnastycznej.
- Serce me się raduje – mruknęłam cicho, ale on to usłyszał.
- I tak trzymaj! – krzyknął, unosząc kciuki w górę.
Zacisnęłam zęby, żeby być miłą i nie powiedzieć czegoś niemiłego, po czym obróciłam się na pięcie i weszłam do klasy biologicznej.
- Pola, pamiętaj, że jutro trening godzinę wcześniej – oznajmiła Hanka, gdy usiadłam obok niej w ławce.
- Będ... Uhm, tak, pamiętam – poprawiłam się i uniosłam kąciki ust w górę, wyciągając podręcznik. Jak ja nienawidziłam biologii. W tej chwili miałam marzenie, żeby zaraz wpadł tu Kubiak i oznajmił, że muszę natychmiast iść, bo „coś tam”, ale Kubiaka nie było. Był za to układ szkieletowy, wszystkie kości człowieka i jedna wielka papka w głowie.
- Hanka, zabij mnie.


Iśka: Ferie, ferie i po feriach ;< Byle do soboty i meczu <3 JW wybacz, ale Delecta <3
blue: Niedziele to się chyba staną tradycją, jeśli chodzi o publikację. Jedna impreza za mną, druga przede mną, a ósmego zawody w siatencję. No i ferie <3

17 komentarzy:

  1. a ja w połowie ferii , no cóż zabieram się za czytanie rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam sobie ten wywód Poli do Kostki o tym jaka to ona nieodpowiedzialna, gdy nagle ...
      "- Bo ty przez Kubiaka tylko o tym jednym myślisz."
      I sobie monitor oplułam ze śmiechu.
      Ach ten Kubiak.
      Czasami mam wrażenie, że to Pola jest tą starszą. A Pola to w sumie strasznie zboczone dziecko. Ughjj. I ja też chcę taki kubek jak ona ma, bo w sumie ja też rozgrywającą jestem, tak tyle o ile ale jestem.

      Usuń
    2. Będę miła, będę miła.
      - Cześć, Apollo.
      - A chcesz w dziób?
      Mistrzostwo!

      Usuń
  2. A ja właśnie mam ostatnie godziny ferii, niestety. Czekam na te korepetycje, doczekać się wręcz nie mogę! I to prawda, Kubiak demoralizuje społeczeństwo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Popiwczak wygląda na bardzo miłego, nie wiem,dlaczego Pola go tak nie znosi :p. Ale ma rację, Kostka powinna dać szansę Simonowi, który z kolei powinien być chyba bardziej ' upierdliwy ' ,by się zgodziła na tą randkę :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam jeszcze tydzień ferii :) Podlasie :) Rozdział bardzo fajny, a Pola niech się tak nie wścieka i będzie miła :) Powodzenia na zawodach :)
    Miśka

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję,że nasi bohaterowie nie pozabijają się na tych treningach a przynajmniej Pola nie będzie go próbowała uśmiercic;p Wiem, wciąż to powtarzam ale Kostka powinna zgodzic się na tę randkę chociaż w ramach podziękowań a kto wie co z tego wyniknie później?;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak miło z samego rana przeczytać sobie nowy rozdział :D
    Jak Kostka może tak się opierać Simonowi, no jak?! Zapach Giorgo Armani, na bogato widzę :D Popieram moją przedmówczynię- Marcy, ona powinna się zgodzi na tą randkę. A Pola, no cóż. Ciężkie życie ma z Popiwczakiem, ale kto się czubi ten się lubi, przecież. W ogóle to jakby się Kostka z Polą zamieniły ciałami to akurat by pasowało, Kosta lubi Kubę, a Pola lubi Tischera :D
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału;)
    /abstrakcyjni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kostka i Pola swoimi tekstami powaliły mnie na kolana. Nie rozumiem dlaczego Pola tak nie lubi Kuby?? A może ona tylko broni się przed tym co na prawdę do niego czuje?? Hmm ale znowu Kostka nie lubi Simona. I też nie bardzo wiem dlaczego?? Ale jednego jestem pewna kto się czubi ten się lubi ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Sophie, ten fragment:
    ,,Będę miła, będę miła.
    - Cześć, Apollo.
    - A chcesz w dziób?"
    Mnie rozłożył, muszę wytrzeć komputer.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oby Pola nie dopuściła się rękoczynów względem Popiwczaka. Właściwie to za co go ona tak nie lubi? Stara się być miła, ale troszeczkę jej to nie wychodzi :) A Kostka mogłaby dać szansę Simonowi, co jej szkodzi oprócz tego, że jest Niemcem i uratował ją kilka razy? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś mi mówi że Pola i Kostka staną się moim ulubionym siostrzanym duetem w opowiadaniach. Oj nie kostka Poli nikt w szpitalu nie podmienił, to taka młodsza wersja ciebie samej. Jedna drugą potrafi obsztorcować i jedna drugiej pomóc. Podobało mi się to jak Pola przejęła rolę w tym rozdziale tej dojrzalszej siostry i uświadomiła Kostkę że są osoby które się o nią martwią, niech jeszcze częściej przekonuje ją że Simonowi należy się szansa. Biedy Kuba, coś mi mówi ze na tych korepetycjach to oni się pozabijają, no chyba że on przystopuje z Apollem. Mało Simona, mało, zgłaszam protest.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowne siostrzane momenty, uwielbiam to :) o mamo, nie mogę się doczekać tego douczania Popiwczaka przez Polę, na pewno będzie ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Też chcę ferie :3
    Ale jeszcze wytrzymuję, bo bal, bo próby i jest tak cudownie, że aż aw!
    Wreszcie coś się dzieje pomiędzy Kubą i Polą. Albo powinnam napisać "Apollo". Apollo jest spoko, właśnie mi leci piosenka o takim samym tytule i jest świetnaa! ♥
    Chcę już przeczytać to ich spotkanie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ co ta Polcia gada, biologia jest mraśna, i już zawsze będzie. *.*
    Młodsza Tomaszewska, która najpierw sobie coś obiecuje, a potem i tak robi to na przekór, to moje zdecydowane guru.
    I szczerze? Popiwczaka to ja bym zgarnęła na wszelkie korepetycje, nawet spoza edukacji szkolnej. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. I teraz nasuwa się jedno pytanie? Dlaczego, ja dopiero teraz odkryłam tak dobre Twoje kolejne opowiadanie?!


    Zapraszam do czytania mojego nowego opowiadania z Michałem Kubiakiem w roli głównej. W najbliższych godzinach powinien pojawić się pierwszy rozdział.
    http://wspominenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże, za każdym razem jak czytam to opowiadanie to się prawie turlam po podłodze ze śmiechu. Ku mojemu zadowoleniu akcja z Kubą zaczyna się rozkręcać (milion "<3"), Tischerem też nie gardzę, poza tym podobało mi się to wspólne siedzenie z kakaem pod kocem. Sama chętnie bym to zrobiła, jednak cóż, nauka wzywa!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny (:

    [powoli-zamarzam]

    OdpowiedzUsuń