niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 4



Kostka
Otworzenie oczu przyszło mi z wielkim trudem, gdyż moje powieki były ciężkie jak kamienie. Ostre światło panujące w pokoju, zmusiło mnie do ponownego ich zamknięcia. Powtórzyłam cały cykl jeszcze raz, tym razem mniej gwałtownie. Moim oczom ukazał się sufit, który na pewno nie należał do tego w moim pokoju. Gdzie ja jestem?!
Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej, rozglądając się dookoła. Ubrana byłam we wczorajsza sukienkę, obok łóżka stały szpilki, a sama przykryta byłam kocem z bawiącymi się kłębkiem wełny kociakami. Nadal rozglądałam się, aby wywnioskować gdzie jestem.
Z powodu ogromnej migreny, myślenie mi nie służyło.
Dostrzegłam wiszącą na oparciu krzesła skórzaną kurtkę. Nie wyglądało to dobrze, ale chociaż byłam ubrana. Więcej nie piję publicznie i bez wyraźnego powodu!
Przestraszyłam się, kiedy dostrzegłam opartego o futrynę Simona.
Co on tu robi?!
Musiałam być obserwowana przez rozgrywającego od kilku chwil. Kiedy spostrzegł, że na niego patrzę, uśmiechnął się szeroko.
-Dzień dobry. - przywitał mnie.
-Nie taki dobry. - odburknęłam podenerwowana.
-Dlaczego?
-Bo widzę twoją gębę.
-Trochę grzeczniej co? - rzekł. Zapewne na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Cholera. - Gdyby nie ja pewnie leżałabyś teraz Bóg wie gdzie.
-Dziękuję?
-Wisisz mi trzy randki. - powiedziawszy to, wziął krzesło stojące pod ścianą i postawił je naprzeciw mnie. Usiadł na nim, uważnie obserwując moją twarz. Miałam ochotę odwrócić wzrok, ale byłoby to oznaką słabości. Jeszcze tego mi brakowało.
-Niedoczekanie twoje. - burknęłam.
-Nadal czekam na mój czek. - po raz kolejny ukazał rząd białych zębów i ten typowy dla siebie błysk w oku.
-Traktuj to jako zapłatę. - zakomunikowałam, spoglądając w bok.
Położył dłoń na moim policzku. Oprócz szorstkości jego dłoni, poczułam przyjemne ciepło, które wcale mi nie przeszkadzało. Nasze spojrzenia spotkał się na o wiele za długo. Mimo to uwolniłam mój policzek, a on skomentował to ze śmiechem:
-Wczoraj ci się podobało.
-Jesteś dupkiem. - wysyczałam przez zęby. Tak naprawdę nie wiedziałam o czym mówi, gdyż nie pamiętałam niczego z poprzedniego wieczoru. Brawo Kostka.
-Jestem dupkiem, bo spałem w sąsiednim pokoju i nie wykorzystałem cię, jak pewnie zrobiłby to każdy inny facet na moim miejscu? - w jego głosie wyczuwałam tak często obecną u mnie nutę wyższości. Wiedział, że mnie ma.
-Nie. - zakomunikowałam z grobową miną.
-Jesteś słodka z tą twoją blokadą, wiesz?
-Jeszcze słowo, a za siebie nie ręczę. - ostrzegłam.
-Dlaczego nie chcesz się ze mną umówić? - wypytywał rozgrywający.
Czyżby założył się o coś z Matteo? Oni byli zdolni do takich rzeczy. Włoski przyjmujący i niemiecki rozgrywający byli siebie warci. Casanovy jedne.
-Lista powodów jest długa. - oznajmiłam wymijająco.
-Mamy dzień i noc a potem jeszcze następny dzień.
Poprawił pozycję na wygodniejszą, po czym oświadczył, że czeka na wyjaśnienia, bo chce wiedzieć co musi zmienić, żebym dała mu chodź godzinę.
-Lepiej powiedz mi gdzie masz łazienkę. - uparcie zmieniałam temat.
Rozgrywający niespodziewanie zerwał się na równe nogi, podając mi dłoń, niczym prawdziwy dżentelmen, abym mogła z łatwością wstać z łóżka.
Założyłam ręce na piersi, obserwując jak podszedł do szafy i wyciągnął jakiś ręcznik, po czym rzucił nim we mnie, a ja nieudolnie próbowałam go złapać. Nie ma to jak testowanie wielkości kaca, panie Tischer.
-Łazienka jest na końcu korytarza. Odśwież się, ja zrobię ci śniadanie, a potem podwiozę do pracy i odholuje samochód na Poznańską.
Nie miałam siły protestować z powodów znanych tylko sobie. Nie dość, że głowa mi pękała, upokorzyłam się na całego, to jeszcze zapomniałam akurat tych słówek, które miały wyrażać protest. Pierwszy i ostatni raz takie coś.

Pola
Gapiłam się na matematyczkę z otwartymi ustami i nadzieją, że ona tylko żartuje, że się ze mnie nabija i zaraz powie, iż dałam się nabrać, ale nie; minę miała śmiertelnie poważną, jakby co najmniej wygłaszała przemówienie dla ludzkości, z tym że nosem zaglądała w notatki, wręczając mi je uroczyście, z niemal nabożną czcią.
- Coś nie tak? – spytała, przyglądając mi się i poprawiając palcem wskazującym okulary. Gwałtownie (może nawet za bardzo) pokręciłam głową, z drugiej strony mając na końcu języka „oczywiście, że coś jest nie tak!”, którego rzecz jasna nie powiedziałam. Nie było odwrotu. – Nie bój się, Kuba cię przecież nie zje.
On może nie. W przeciwieństwie do mnie.
- Ależ ja się o to nie boję, pani profesor – odparłam, uśmiechając się sztucznie. – To będzie dla mnie czysta przyjemność.
Ironii w moim głosie, od której powstrzymać się nie mogłam, na szczęście nie wyczuła, bo tak się spieszyła, że o mały włos chwilę później skręciłaby kostkę na schodach. Westchnęłam głośno, wrzucając materiały do plecaka i ruszając w stronę klasy. „Dzień, który zaczął się marnie i marnie skończy się...” – zanuciłam w myślach. Wysłałam do siostry już dwie pełne wyrzutów i złości wiadomości, na które mi nie odpisywała, a Hanka przeraziła się na widok mojej miny, kiedy dotarłam pod salę gimnastyczną.
- Koszmary mi się śnią – zbyłam ją i usiadłam na ławce, wyjmując zawiniętą w folię aluminiową kanapkę z serem białym. Była akurat długa przerwa, ale straciłam ochotę na jedzenie. Prawdę mówiąc straciłam ochotę na wszystko, oprócz oczywiście siatkówki, a ona – jak się okazało dwadzieścia minut później – była moją odskocznią, bo zamiast myśleć o Kostce i moim nauczaniu matmy, skupiłam się na piłce. Dodatkowy plus był taki, że to lekcja wychowania fizycznego, a nie trening, więc nie musiałam grać na rozegraniu – mogłam atakować, przyjmować; mogłam robić wszystko.
Hanka patrzyła na mnie ze zdziwieniem, kiedy wbiłam niemal siatkarskiego gwoździa. Wzruszyłam ramionami, biorąc piłkę i kierując się w pole zagrywki, ale nie zdążyłam zaserwować, bo rozległ się dzwonek. Szybko się przebrałam, opuściłam szatnię i chciałam ruszyć w stronę klasy, ale dojrzałam na korytarzu zakapturzoną postać, rozglądającą się uważnie dookoła i udającą, że pisze do kogoś sms-a.
- Co ty tu robisz? – spytałam, podchodząc do Kubiaka, który na mój widok się uśmiechnął szeroko. Nie odwzajemniłam gestu, tylko skrzyżowałam ręce na piersiach, patrząc na niego wyczekująco.
- Nie jesteś uhahana na mój widok. Coś się stało? – Uniosłam brwi, zastanawiając się, czy zawsze muszę odczuwać euforię na jego widok, a gdy go o to spytałam, odpowiedział, że tak, owszem. Aha.
- Niedoczekanie twoje - mruknęłam. – Mam brzydki dzień, chyba rozumiesz, co nie?
Kubiak pokiwał głową, patrząc na mnie tak, jakby faktycznie rozumiał, choć ja nie postawiłabym na to nawet złamanego grosza.
- Monia ostatnio ciągle je miewa – odparł, zasłaniając się kapturem przed nadchodzącą grupką nastolatek, po czym zerknął na zegarek, który wskazywał dziesiątą. – Masz ochotę na wagary? - Czyli filmu z serii „Dobre wychowanie według Michała Kubiaka” część kolejna.
A że miałam ochotę na wagary niemal tak wielką, jak na truskawki, które kochałam całym sercem, to nie zastanawiałam się długo.

Kostka
Byłam skacowana i mocno spóźniona. Simon nucił pod nosem coś znanego tylko sobie, szczerząc się przy tym niemiłosiernie.
Spoglądał na mnie co chwila. Starałam się ignorować jego osobę, ale grzebanie w telefonie na długo nie wystarczało.
Sprawdzając ostatnie połączenia zauważałam, że coś jest nie tak. Odebrane połączenie od mojej siostry. Tylko, że ja nie rozmawiałam z nią od wczoraj.
- Grzebałeś mi w telefonie. - stwierdziłam, wrzucając wspomniany przedmiot do torebki.
- Wcale nie grzebałem. - bronił się Niemiec. - Odebrałem tylko, gdy twoja siostra dzwoniła już chyba po raz dziesiąty. Martwiła się o ciebie. - wyjaśniał. Prychnęłam cicho spoglądając w lusterko, które sobie otworzyłam. Wyglądałam trochę lepiej niż rano, ale wciąż jeszcze nie tak jak powinnam. Strój z wczoraj również nie poprawiał mojej sytuacji: już słyszałam w myślach komentarze chłopaków.
Zaparkował na parkingu jak dla mnie o wiele za szybko. Głupek mieszkał zdecydowanie za blisko hali.
Kiedy chciałam wysiadać chwycił mnie za rękę, co zmusiło mnie do spojrzenia na niego.
- Podziękowałabyś.
-Już ci dziękowałam. - odburknęłam, wyszarpując swoją dłoń.
-Wiem, że stać cię na trochę więcej. - wyszczerzył się, a w jego oczach pojawił się błysk.
-Wiem, że stać mnie na więcej, ale ty nie jesteś tym, który powinien tu być... - odarłam nieświadomie wypowiadając słowa piosenki happysadu. - Nie jesteś tym, który na to zasłużył. - poprawiłam się i wysiadłam z jego auta.

Pola
Kubiak zafundował mi kremówkę, herbatę z cytryną i siedzenie na zimnym murku Bóg wie gdzie, co mogło skutkować chorobą i wściekłością Kostki, ale że Kubiak zaczął mamrotać coś o tym, że się pokłócił z Monią, byłam skłonna mu całkowicie wybaczyć, bo... no bo to był Kubiak i niezależnie od tego, jak bardzo poronione miał pomysły, mimo wszystko go uwielbiałam. Ale ćśś, bo jak się dowie, to będzie się tym szczycił.
- To co ty jej zrobiłeś, hm? – spytałam, a Michał wzruszył ramionami.
- No się po prostu obraziła. Strajkuje w kuchni, nie sprząta domu, nie odzywa się do mnie, prania też nie robi, wywala mnie z NASZEJ sypialni i każe spać na kanapie. Co jest ze mną nie tak? – spytał, wyłamując palce.
- Zakładając, że jej nie zdradziłeś – tu Kubiak spojrzał na mnie jak na debilkę – nie powiedziałeś, że nie umie gotować, albo że jest, nie wiem, gruba, to pewnie ma okres.
Zamilkłam, wpatrując się w drzewa, które tworzyły niewielki lasek kilkadziesiąt metrów stąd. Kubiak chyba oczekiwał czegoś jeszcze, bo gdy przeniosłam wzrok z powrotem na niego, wpatrywał się we mnie pytająco.
- I co, i już?
- No a co myślałeś? Nie jestem specjalistką od związku, chłopa nie mam, ja się kieruję tylko tym, co przypuszczam. Albo palnąłeś coś głupiego, a ciebie na to stać, albo ma okres, albo... – umyślnie zrobiłam chwilę przerwy, a Kubiak ponaglił mnie szturchnięciem w ramię – albo jest w ciąży! – dokończyłam, wywołując na jego twarzy lekkie przerażenie. – No co? Też realne.
- Ja się nie nadaję na ojca!
- No racja. Twój sposób dobrego wychowywania pozostawia wiele do życzenia.
- Pola, kuźwa mać!
- Żartowałam przecież – powiedziałam. – Wrócisz do domu, porozmawiacie sobie na spokojnie, bez fochów i trzaskania drzwiami, ona ci wyjawi, o co chodzi, ty ją zrozumiesz, przeprosicie się nawzajem i pocałujecie. A tak serio, to jakby była w ciąży, co byś zrobił? – spytałam, unosząc brwi. – Zostawiłbyś ją?
- W życiu!
- No, to problemu nie ma! – klasnęłam w dłonie, o mały włos nie spadając z murku. Było mi bardzo zimno w tyłek, a herbata się skończyła, zachciało mi się wracać. – No, to teraz mnie odwieź i wymyśl jakiś skuteczny szantaż, żeby Kostka napisała mi usprawiedliwienie.
Kubiak uniósł brwi, przekrzywiając głowę i patrząc na mnie niemal z politowaniem.
- Ty do szkoły chcesz wracać?
- No! Matmę mam. – Zrobiłam rozmarzoną minę, a Michał złapał się za głowę.
- Nie ma mowy, nigdzie nie wracasz – powiedział. – Nienormalna jesteś. Jedziesz ze mną na trening, dzisiaj będzie luz, to sobie z nami pograsz. Masz strój? – Pokiwałam głową, a Michał pomógł mi zeskoczyć na ziemię.
Od razu po wejściu na halę rzuciłam Kostce wściekłe spojrzenie mówiące: „my sobie porozmawiamy”, a Popiwczaka starałam się ignorować jak najbardziej, a to się udawało, bo przenieśli mnie na pozycję libero i graliśmy w przeciwnych drużynach...
- Apollo, coś ty taka markotna?
- Bo cię nie lubię.
...a kiedy próbował nawiązać konwersację, zbywałam go tak umiejętnie, że sobie w końcu dał spokój.


blue: No wiem, że nadal mało Kuby. Ja nad tym też ubolewam :< Ale musi się rozkręcić, nie?
Iśka: Burdel w mej głowie jak w damskiej torebce -.- A to się rozkręci. Spokojnie. :D

19 komentarzy:

  1. I jedna i druga to dobre materiały. I jedna drugiej wypomina. Ale obie są przeurocze w tym swoim zacietrzewieniu. I ja to lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to czekam na rozkręcenie.;D A dziewczyny są urocze. Kto się czubi, ten się lubi i tyle. Kubiak faktycznie na ojca się nie nadaje.xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kostka cholero więcej wdzięczności bo ci Simon tyłek uratował!!!!!!!
    Kubiak ojcem??? Przecież on sam jak dziecko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Od razu widać, że są ze sobą spokrewnione, bo i Pola, i Kostka mają takie same podejście do facetów :) Chociaż, mam wrażenie, że Pola, mimo , iż młodsza przeszła w życiu więcej,niż jej siostra..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy bez wątpienia stwierdzi, ze Kostka i Pola są siostrami. Nikt nawet by się nie odważył temu zaprzeczyć. Kostka nie lubi Simona, a Pola nie lubi Kuby. A co do Kubiaka to On na prawdę na ojca to się nie nadaje, ale gdyby nim został to może by się zmienił?

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. – Masz ochotę na wagary? - Czyli filmu z serii „Dobre wychowanie według Michała Kubiaka” część kolejna.
    !!!!!!!!!!!!!!♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Ja też chcę iść na waksy z Kubim!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie bawię się tak nie dostałam ostatnio powiadomienia i zaczęłam czytać ten rozdział po czym po kilku zdaniach zgłupiałam i dopiero mnie olśniło że nie było mnie pod poprzednim :P Kostka by się trochę opanowała, Simon niczym jakiś bohater ratuje ją z każdej opresji a tak na niego tak naskakuje i jest taka niewdzięczna, co jej zrobił jakiś facet że ona teraz tak wrogo nastawiona gdy ktoś chce się do niej zbliżyć. Ale żeby nie było to jej pyskowanie do Niemca jest przeurocze i tylko czekam co ona znów wymyśli. Kubiaki biedak, Monia przestała być jego prywatną służącą i ten rozpacza. Czasami wkurza mnie takie podejście facetów, niech sam coś zrobi !! Ale Pola może mieć rację z tą ciążą. Za to na tych korkach których bedzie udzielać Kubie to oni się chyba pozabijają :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Poodoba mi się ten blog, oj podoba ;) ciekawa jestem jak się tu rozkręci i co będzie się działo. Kubiak ojcem? Chyba jeszcze nie. Raczej chyba napewno. Nie wiem czemu, poprostu jeszcze nie pasuje mi tu Kubiak jako ojciec. Ale zobaczymy co Wam wyobraźnia podpowiada ;) Nadal zastanawia mnie fakt czemu Kostka aż tak nie lubi Szymka. Oby jej przeszło, bo chłopak biedny jest dostając cały czas kosza.. Poozdrawiam ;) / G.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też ubolewam nad brakiem Kuby :c, ale w spokoju na niego poczekam, później będzie go więcej, bo będzie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Kostka powinna okazać choć odrobinę wdzięczności Simonowi. Przecież uratował jej tyłek kolejny raz a ona jeszcze ma pretensje;p Jak Michał ma takie metody wychowawcze to ja wolę nie myślec jakim on to ojcem będzie;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wdzięczność Kostki jest powalająca. Nadal chciałabym takiego wujka ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym mieć takiego przyjaciela jak Kubiak. A Simon coraz bardziej zyskuje w moich oczach :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Obie dziewczyny są siebie warte. Heh. A Kubiak to jest niegrzeczny, bardzo niegrzeczny. Żeby tak namawiać do wagarów- nieładnie. On srowadza ją na złą drogę. A i uwielbiam Polę, bo chciała wrócić na Matmę, a matematyka to najwspanialsze co może być. I chcę więcej Popiwczaka!

    zostan-tu

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak Kubiak zostanie ojcem, to ja chyba jebnę na malarię. Z takim podejściem to on prędzej czy później rozpuści te swoje dzieciaczki.
    Ha, od początku wiedziałam, że to Kuba będzie tym 'tumanem', którego Polcia będzie uczyć matmy. :D
    Kostka no, Szymek tak się stara, nawet przygarnia cię na noc, a ty co? Gdzie wdzięczność? :C

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak sobie tu niedawno trafiłam, patrzę: jest Simon, jest też Złote Dziecko JW, są dobre autorki- musi być fajnie. I tak Wam powiem, że faktycznie jest fajnie. Śmiesznie, odrobinę ironicznie, złośliwie, o, i demoralizujący Kubiak, cudownie! Obiecuję, będę tu zaglądać regularnie bo przyjemnie się czyta (:

    OdpowiedzUsuń
  16. No i ja! Jak zwykle spóźniona :D Kuba, tuku matematyczny xD czemu cię tak mało... :< nie, no. rozkręćcie akcję, wtedy to się działo będzie. Simon, staraj się bardziej, dobrze ci idzie

    OdpowiedzUsuń
  17. O kurcze, wpadłam tu przypadkiem, szczerze mówiąc to Tischer na nagłówku mnie zaintrygował, a tu proszę coś tak fajnego :D
    Jest jastrzębsko, jest wspomniany wcześniej Tischer i ogólnie tegoroczny skład, są też cytaty happysadu- raj na ziemi, po prostu ;)Podoba mi się absolutnie wszystko i czekam z zapartym tchem na kontynuacje.
    Kostka to strasznie niedostępną zgrywa, a Simon ją kusi i kusi, aż w końcu nie wytrzyma, bo kto by wytrzymał? :D Mogłabym mieć takiego wujka Kubiaka, byłoby z kim ze szkoły uciekać, hahaha.
    Z siatkarskim pozdrowieniem!
    Chiyeke, czyli Treflik /abstrakcyjni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale Tischer to taki uroczy chomiczek, jak nie lubić takiego Szymusia? No jak?
    Dobre wychowanie według Michała Kubiaka nigdy nie jest złe. Ciekawa, która z propozycji Poli sprawdzi się u Moniki. :)


    skrzynka-osobowosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam Polę za tą matmę po prostu! A Kubiak i jego wychowanie nie jest złe powiem wam. Każdy ma swoje sposoby. Czekam bardzo bardzo na to rozkręcenie. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń